Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.819.614 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 725 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Brakujące ogniwo między zwierzęciem i człowiekiem to właśnie my.
 Światopogląd » Ateizm i Ateologia » Filozofia ateizmu

Bardzo nieelegncka hipoteza Boga [1]
Autor tekstu:

Czyli mocno niedoskonałe wyobrażenia absolutnej doskonałości

Motto: "Dla teisty Bóg pozostaje eleganckim, ekonomicznym i płodnym
wyjaśnieniem faktu istnienia Wszechświata /.../ Eleganckim, gdyż za
pomocą jednej tylko kluczowej idei — idei najdoskonalszego z możliwych
bytów — natura Boga i istnienie Wszechświata zostają ze sobą jasno powiązane".
(Keith Ward, z „Bóg urojony" R. Dawkins)
"Najwyższą wartością naszej kultury jest prawda. Jest ona wartością naczelną,
bez względu na to, czy jest to prawda deprymująca czy ekscytująca i prawdzie
powinniśmy wszyscy służyć".
Stanisław Lem

Przeczytałem ostatnio niezmiernie ciekawą książkę pt. Bóg urojony Richarda Dawkinsa, chyba jedną z lepszych pozycji poświęconych Idei Boga, jakie czytałem w swoim życiu. A przeczytałem ich na tyle dużo, by mieć rzetelną skalę porównawczą, więc ta moja — choć zdawkowa — ocena nie jest grzecznościową laurką, lecz opiera się na mocnych podstawach wiedzy dotyczącej tej tematyki.

I w tej wartościowej książce właśnie, natrafiłem na rozdział poświęcony ontologicznemu dowodowi na istnienie Boga, którego autorem jest ojciec scholastyki, św. Anzelm z Canterbury. Nie żebym tego dowodu nie znał wcześniej, ale jakoś tak nie przywiązywałem do niego większej wagi. Traktowałem go na równi z dowodami św. Tomasza, który w taki oto sposób zaczynał swoje „dowodzenie" istnienia Boga: „Co do poznania istoty Bożej, najpierw należy przyjąć, że Bóg jest". Cóż zatem warte są te jego „dowody" skoro musi je poprzedzać wiara w Boga, myślałem sobie. Znałem zresztą przekonujące obalenie tychże „dowodów" przez Kanta (i nie tylko) i to mi wystarczało.

Dopiero teraz pod wpływem uważnej lektury Boga urojonego (zasługa autora, iż posługuje się łatwym do zrozumienia stylem narracji), zdałem sobie sprawę z wyjątkowości tego ontologicznego dowodu św. Anzelma. Uważam bowiem, że ten uczony mąż niechcący sformułował dowód nie na istnienie Boga, ale wręcz odwrotnie: na jego nieistnienie (aż dziwne, że młody Bertrand Russel nie zwrócił na to uwagi, dając się zwieść pozorną logiką tego dowodu). Tak, tak! Nie przewidziało się wam: uważam, iż jest to dowód na nieistnienie Boga, tylko trzeba nieco bardziej rozwinąć jego argumentację.

Aby nie być gołosłownym postaram się uzasadnić swój pogląd (dla mnie oczywisty i bez tego), na tyle dobrze, na ile potrafię, a wy sami już ocenicie ile to moje rozumowanie jest warte: przecież i tak mnie to nie ominie, prawda? Oto logiczny dowód (a nie ontologiczny jak się autorowi wydawało) na nieistnienie Boga, jaki wynika z dowodu św. Anzelma. Zacznę zatem od jego przypomnienia, posługując się cytatem z książki Dawkinsa:

„Więc nawet człowiek głupi zgodzi się z tym, iż rozumowo istnieć może coś, od czego nic większego pojmowalne nie będzie. Gdy usłyszy coś takiego, pojmie to, a gdy już to pojmie, rozumowo istnieć to będzie. Zarazem niechybnie coś, od czego nic większego wyobrazić sobie nie można, nie może istnieć wyłącznie rozumowo — a skoro istnieje rozumowo, nie trudno pojąć, że istnieć musi również realnie, gdyż wówczas jest doskonalsze".

I jeszcze jedno zdanie zacytuję z tej samej książki: „Filozofowie przez stulecia traktowali dowód ontologiczny bardzo poważnie i — z atencją - przyjmowali go lub odrzucali". Sami więc widzicie jaki to poważny problem (a rozważania na ile jest on zgodny z prawdą, zostawmy na potem).

Mamy zatem dwa człony tego logicznego równania: rozumowe wyobrażenie doskonałości i realna doskonałość, jeszcze lepsza od owego wyobrażenia („Gdyby była realna, byłaby jeszcze doskonalsza, przecież prawdziwa doskonała rzecz musi być lepsza niż jakiś głupi wytwór wyobraźni", cytat z Dawkinsa). Wymowa tego rozumowania jest taka oto: prawdziwa doskonałość musi być „wyższego lotu" niż ograniczone rozumowe wyobrażenie owej doskonałości. Wtedy — i tylko wtedy — możemy mieć pewność, że ta doskonałość jest realna (prawdziwa), kiedy porównując ją z jej wyobrażeniem, stwierdzimy bezdyskusyjnie jej wyższość. Więc (posłużę się teraz ulubionym zapewne zwrotem Anzelma) nawet człowiek głupi zgodzi się z tym, że wizerunek realnego Boga (tzn. tego prawdziwego) siłą rzeczy musi być doskonalszy od rozumowego wyobrażenia owej bożej doskonałości, nieprawdaż? Albo inaczej mówiąc: jeśli byśmy porównali rozumowe wyobrażenia doskonałości bożej (do jakich doszli najwięksi myśliciele i teologowie chrześcijaństwa, a także Ojcowie Kościoła), z wizerunkiem prawdziwego Boga jaki przedstawiony jest w Piśmie św. (a nikt z wierzących chyba nie ma najmniejszych wątpliwości, że tam właśnie opisany jest Bóg prawdziwy: wszak Biblia uznawana jest za jego Słowo skierowane do ludzi), to porównanie to musi wypaść na korzyść Biblii. Innej możliwości po prostu nie ma !

Mam nadzieję, że to co dotąd napisałem nie budzi żadnych zastrzeżeń natury logicznej? Idźmy zatem dalej, gdyż to dopiero początek tej rozumowej drogi:

Więc ten wspomniany człowiek głupi (czyli ja także) musi zgodzić się z tym również, że w sytuacji, kiedy to porównanie nie wypadło by na korzyść Boga realnego (przedstawionego w Biblii), tylko na korzyść „jakiegoś głupiego wytworu wyobraźni" — nie mamy do czynienia z Bogiem prawdziwym, a z jeszcze głupszym wytworem ludzkiej wyobraźni (albo mówiąc oględniej: mniej doskonałym), niż owa wyobrażona „rzecz najdoskonalsza z doskonałych wśród doskonałych".

Czy dostatecznie jasno przedstawiłem swoje rozumowanie? Podsumujmy je zatem: wg św. Anzelma doskonałość prawdziwa musi być lepsza od doskonałości wymyślonej; to właśnie udowadnia jej prawdziwość (realność) i stanowi o sile tego dowodu. Zatem w przypadku udowodnienia, że wizerunek prawdziwego, istniejącego realnie Boga, wypada mniej korzystnie od jego rozumowego wyobrażenia musi stanowić dowód jego nieistnienia (a przynajmniej nieistnienia w takiej formie jaką opisuje Biblia), czyż nie mam racji?

Co powiedzieli byście więc gdyby udało mi się udowodnić, że wizerunek Boga przedstawionego w Biblii jest o wiele mniej doskonały od jego rozumowego wyobrażenia doskonałego bytu? Wydaje wam się to niemożliwe? Chyba nie znacie Biblii, wobec tego. Zatem do dzieła! A zacznę oczywiście od scharakteryzowania owej wymyślonej przez człowieka doskonałości, czy jak kto woli „jakiegoś głupiego wytworu wyobraźni"; atrybutów Boga Absolutu (zamieściłem je w „Credo sceptyka", lecz dla jasności wywodu przytoczę je raz jeszcze), wynika z nich, że Bóg jest: wszechmocny, wszechwiedzący, nieskończony w czasie i przestrzeni (bez początku i bez końca), nieskończenie miłosierny, idealnie sprawiedliwy sędzia, stworzyciel wszystkiego, transcendentalny, niematerialny, niezmierzony, jest prawdą i mądrością, wszechobecny, niezmienny sprawca zmian, najwyższe dobro, nieomylny, absolutna inteligencja, jest trwaniem i końcem wszelkich rzeczy, życiem prawa i porządku, władcą moralności, istotą najwyższą i jedyną, podobną do siebie, niepodobną do wszystkich rzeczy pozostających poza nim, które są tylko jego stworzeniami, istotą samoistną, która zawsze była i zawsze będzie, dla której nie ma nic przeszłego, ani nic przyszłego (jest zawsze teraz), która jest wszelką doskonałością pod każdym względem, istotą niepojętą.

Przypomnę w razie czego, iż jest to owe rozumowe wyobrażenie doskonałości, bytu nazywanego przez ludzi Bogiem — Absolutem. Czy taki sam wizerunek Boga wyłania się a kart Biblii? Otóż nie! Starotestamentowy Bóg jest: zapalczywy, porywczy, okrutny, krwawy, niesprawiedliwy, małostkowy, nie wszechmocny (chociaż miał w zwyczaju tak o sobie mawiać), nie przewidujący skutków swych czynów (czyli nie wszechwiedzący), karzący za byle przewinienia, ba, wręcz lubujący się w karaniu oraz rzucaniu wyszukanych przekleństw, gniewny, materialny, lubiący woń palonej ofiary, autor rozróżniania swych stworzeń na „czyste i nieczyste", lubiący przechadzki po rajskim ogrodzie w czasie powiewu wiatru, bezlitosny, obłudny (stosujący niezmiennie filozofię Kalego: czyli potępiany przez Kościół relatywizm moralny), wykonawca czyichś praw, czyniący cuda na pokaz, zawistny i zazdrosny, mściciel, apodyktyczny, zmienny — jednym słowem plemienny Bóg Izraelitów — Jahwe.

A jego Syn przedstawiony w Nowym Testamencie jest taki oto: mający swój początek i koniec na ziemi, nie znający przyszłości (a więc także nie wszechwiedzący), materialny, nie wszechmocny, czasem miłosierny a czasem mściwy, czasem mówiący o miłości a czasem pałający nienawiścią, czasem mówiący o potrzebie tolerancji a czasem nietolerancyjny, porywczy i gniewny, czasem przebaczający a czasem okrutny, podlegający prawom pisanym, czyniący cuda (prymitywne jak na Boga), wyrozumiały i litościwy — ale nie dla wszystkich. Jednym słowem — Jezus Chrystus Syn Boży.

Sama Biblia zaś szczegółowo przedstawia działania Boga Jahwe, które są jak najbardziej zgodne z jego atrybutami i wynikają z nich jednocześnie. Oto przykłady: upadek człowieka w raju; Bóg nie przewidział i nie zapobiegł temu, że został on skuszony przez jego własne stworzenie — mówiącego węża. Potem kara jaką nałożył Bóg na rodzaj ludzki, za nieposłuszeństwo prarodziców; nakazując im rozmnażać się z naturą skażoną grzesznymi skłonnościami. W efekcie czego zło rozprzestrzenia się na cały ludzki ród.

Następnie rozczarowanie Boga tą sytuacją, widzącego „że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi, i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi i zasmucił się". Potem podjęcie przez Boga decyzji o zagładzie swojego stworzenia: „zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi /.../ bo żal mi, że ich stworzyłem". W dalszej kolejności następuje najbardziej spektakularny i masowy zarazem mord bożych stworzeń: potop. Pomyślany i zrealizowany z wielkim rozmachem przez samego stwórcę. Dalej; nieudolna próba odrodzenia rodzaju ludzkiego (i zwierzęcego) z potomków Noego, ocalonych na arce z ogólnoświatowego kataklizmu, których to natura i tak była grzeszna, więc przekazali ją w dziedzictwie niby „odrodzonej" ludzkości. Czego efekty nastąpiły stosunkowo szybko i nieuchronnie. Dalej: obawa Boga przed skutkami zjednoczenia się ludzi we wspólnej idei i wspólnym przedsięwzięciu. Co poskutkowało pomieszaniem im języków, aby nie mogli się ze sobą porozumieć.

Następnie wybranie sobie przez Boga narodu (a pozostałe nacje to co, nie dzieci boże?), nad którym postanowił roztoczyć swą opiekę i doprowadzić go do potęgi. Zawieranie kolejnych przymierzy i nieudolne, ciągle ponawiane próby swego nieudanego dzieła (w mini wersji okrojonej do jednej nacji), poprzez groźby, przekleństwa, straszenie wymyślnymi karami na przemian z propagandowymi cudami na pokaz (np. 10 plag egipskich). Jednocześnie topienie w morzu krwi wszelkich wrogów narodu wybranego, stojących na drodze do jego potęgi. Wszystko to się działo z bożą pomocą, przy jego aprobacie i z jego nakazu.


1 2 3 4 5 6 7 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Czym różni się Bóg filozofów od Boga prostaczków
Irracjonalność religii. Tezy na rzecz ateizmu

 Zobacz komentarze (47)..   


« Filozofia ateizmu   (Publikacja: 14-04-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5831 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365