|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Ateizm i Ateologia » Filozofia ateizmu
Bardzo nieelegncka hipoteza Boga [5] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Jedyny zatem logiczny wniosek jaki się nasuwa z powyższego rozumowania
jest następujący: Bóg chciał aby wszystko odbyło się w taki właśnie sposób, bo taką
miał koncepcję względem swych stworzeń — ludzi. (potwierdza to św.
Augustyn pisząc przeciw manichejczykom: „Bóg stwarza niebo i ziemię,… bo
chce. Wola Boga jest ich przyczyną"). Chciał, aby to wyglądało tak, jakby
to oni zawinili (mimo tego, że dał im ponoć wolną wolę, więc tym bardziej
ta kara boża jest niezrozumiała w jej kontekście), a nie on; ich stwórca. A jeśli tak, to oznacza, że nie jest on ani miłosierny, ani sprawiedliwy (nb.
te dwie cechy wzajemnie się wykluczają), ani dobry, ani kochający ludzi, ani
tym bardziej doskonały pod każdym względem. Logika tego rozumowania jest nie
do podważenia i nie można jej nic zarzucić,… oprócz jednego:
Nie uwzględnia ono innej możliwości (równie prawdopodobnej); np.
takiej, że Biblijny Bóg Jahwe nie jest jednak wszechmocny (chociaż miał w zwyczaju tak o sobie mawiać), ani wszechwiedzący (chociaż w Biblii
powiedziano, że zna on nasze grzechy zanim je popełnimy i nasze myśli zanim je sobie uświadomimy), ani wszechobecny (choć Pismo św.
uczy, że wypełnia on sobą całe niebo i ziemię).
Inaczej mówiąc; Bóg chciał dla nas dobrze, tyle, że nie mógł tego
zrealizować, tak jak zamierzył, gdyż miał zbyt ograniczone możliwości. Myślicie,
że to jest mniej prawdopodobne? Przyjrzyjmy się więc temu bliżej: czytając
Ks. Rodzaju, najwyraźniej widać, że nie wiedział on, iż do akcji kuszenia włączy
się jego własne stworzenie — mówiący wąż (może nawet nie wiedział, że
było coś takiego w Edenie), musiał nie przypuszczać też, że ludzie nie posłuchają
jego wyraźnego zakazu, dlatego tak się na nich wkurzył.
Musiał też nie wiedzieć, że ten jego nakaz
rozmnażania się z grzeszną naturą, nałożony na ludzi, przyniesie takie
tragiczne skutki w przyszłości. Widać to wyraźnie (i potwierdza to) ta boża
konstatacja, wypowiedziana przed podjęciem decyzji o potopie, cytuję: „Kiedy
zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że
usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi i zasmucił się. Wreszcie Pan rzekł: "Zgładzę ludzi, których stworzyłem z powierzchni ziemi /.../ bo żal mi, że ich stworzyłem". (Ks. Rodz. 6,5 — 7).
Czy to nie jest najlepsze potwierdzenie tego, iż Bóg nie miał zielonego pojęcia
jakie skutki w przyszłości przyniesie ta jego kara nałożona na rodzaj
ludzki? Że to ich złe usposobienie i ta ich wielka niegodziwość są konsekwencją
tej jego kary?
Widać też, że nie miał pojęcia o prawie dziedziczności (które
przecież sam musiał stworzyć), kiedy podjął próbę „odrodzenia" ludzkości
po potopie, z osobników o skażonej grzechem naturze (wystarczyło mu, że
Noego darzył życzliwością), czego efekty były zgoła żałosne, choć możliwe
do przewidzenia. Potem jeszcze w bardzo wielu miejscach w Biblii są
potwierdzenia, że Bóg — prawie tak samo jak człowiek — nie zna przyszłości
(dlatego ona zaskakuje go tak często), i że musi jej doświadczyć aby —
post factum — odpowiednio na nią zareagować. Lecz nie tak jak przystało na
kogoś, kto ma nieskończone i niczym nie
ograniczone możliwości, ale jak na kogoś, kto ma je bardzo ograniczone,
bez mała jak człowiek; jego wielce niedoskonałe stworzenie.
Jak wam się podoba ta linia obrony Boga Jahwe? (nazwałbym to teodyceą
boga ułomnego, ale z gruntu poczciwego): Bóg chciał dobrze dla swego
stworzenia, tylko mu nie wyszło, bo nie wziął pod uwagę i nie przewidział
wszystkich okoliczności i miał za małe możliwości i za skąpą wiedzę, by
zrealizować zamysł (plan opatrznościowy) odnośnie swego dzieła a w szczególności — człowieka.
Dlaczego nikt z czytelników nie poszedł w tym kierunku obrony swego
Boga? Tym bardziej, że w Biblii jest mnóstwo przykładów potwierdzających
jego niedoskonałość, a wręcz daleko idącą ułomność. Przecież mając do
wyboru; wiarę w Boga perfidnego i okrutnego, który celowo stworzył grzeszne
stworzenie, by wykorzystać je do przydawania sobie większej chwały, obłudnie
wmawiając mu winę za ten stan rzeczy — a wiarę w Boga ułomnego, ale pełnego
dobrych chęci (i intencji), który chciał dobrze ale mu się nie udało, gdyż
przecenił swoje możliwości (nb. czego szczerze żałował); to wybrałbym
mimo wszystko tę drugą opcję: wiarę w Boga niedoskonałego niż perfekcyjnie
perfidnego. Tym bardziej, że zawsze nas uczono; przede wszystkim liczą się
dobre intencje, a tych jak można przypuszczać
Bogu nie brakowało, zawiodły go jedynie ograniczone możliwości i nie
przewidziane okoliczności. Cóż,… boska rzecz, aż chciało by się
powiedzieć.
W tym miejscu zapewne zadacie pytanie: to jaka w końcu do cholery jest prawda
jeśli chodzi o powyższy problem? No cóż,… jeśli nie odpowiada wam żadna z jej wersji, przedstawionych powyżej, macie jeszcze jedną jej opcję: prawdę
religioznawczą. Ogólnie rzecz biorąc,
myślę że akurat ta prawda zależy od tego, z jakiej perspektywy nas stać by
spojrzeć na tę teologiczną historię; jeśli nie potrafimy (albo nie chcemy)
świadomością wznieść się ponad prawdy
religijne, musimy przyjąć tę pierwszą lub tę drugą opcję, albo obie naraz — jak to zapewne czyni większość, nie uświadamiając sobie, iż są one
sprzeczne ze sobą
Natomiast jeśli stać nas na spojrzenie na religię — spoza religii
(czyli z punktu widzenia religioznawcy a nie wyznawcy), możemy to wytłumaczyć
sobie w taki np. sposób: mamy tu do czynienia z dawnym mitem religijnym (w
szerszej perspektywie z paroma mitami) i z wizerunkiem Boga adekwatnym do czasów, w których te mity powstawały (pierwsze tys. pne i wcześniej). I mamy też do
czynienia ze współczesnym człowiekiem wierzącym, który te mity ocenia (i próbuje
zrozumieć) poprze wizerunek Boga, bliższy jego czasom i jego mentalności, ale
dużo młodszy niż owe mity i Bógw
nich przedstawiony. I to jest główny sens i przyczyna tego nieporozumienia.
Kiedy zaczynamy lekturę Biblii od słów: „Na początku Bóg stworzył
niebo i ziemię", nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak bardzo zafałszowaną
perspektywę czasową ona pokazuje; początek tego Boga to ok. 1 tys. pne, czyli
przykładowo: gdyby całą Biblię (ok. 1500 str) uznać za okres przedstawiający
historię religii ludzkich (30-40 tys. lat), to ta opisana kreacja Boga Jahwe,
powinna w tej skali znaleźć się na ok. 1300 — 1400 stronie. A gdyby przyjąć
dosłownie relację o tym stworzeniu nieba i ziemi,… to nie wiem; chyba tak
sam koniec ostatniej strony byłby odpowiednim miejscem do jej umiejscowienia. I to jest niewątpliwie prawdą, bowiem historycznie przedstawia to się tak:
„Mały wojowniczy Bóg Jahwe (postać prawdopodobnie zrodzona z egipsko-mezopotańskiego boga Jao i bogini Jahu), długo nie mógł się równać z bogami Syrii, z wpływami Ela, Baala pod różnymi imionami czy z Panią
Baalat z Byblos. Jego religia długo musiała czerpać ze starych znakomicie
opracowanych teologii egipskich i mezopotańskich, zanim gdzieś tak w VI w. pne
objawi się jako monoteistyczna, to znaczy wyłączająca wszystkich innych bogów
jacy rządzą światem i człowiekiem. Przyczyną jego dominacji i jednowładztwa
będą warunki bardziej polityczne niż religijne" (Jak człowiek stworzył
bogów Jerzy Cepik).
Takie były prawdziwe początki tego Boga. Nie dziwmy się zatem, że Bóg Jahwe
przedstawiony w tych mitach jest taki prymitywny (antropomorficzny), a porównaniu
do — dużo późniejszego — Boga Absolutu. Jego wizerunek był zapewne
zgodny z duchem tamtych czasów (i na pewno bardziej awangardowy w relacji do
poprzedzających go bogów) i świadomości ludzi, którzy go tworzyli. Poza tym
mitów nie pisano ot, tak sobie bez powodu; ich zadaniem było tłumaczyć
zastaną rzeczywistość i przyczyny niektórych jej aspektów, jednym słowem;
wyjaśniać i oswajać świat człowiekowi.
A ponieważ świadomość początków zaistniała u ludzi dużo, dużo później
niż same początki (np. powstanie życia na ziemi i istot rozumnych, narodziny
cywilizacji itp.), należało odtworzyć te
domniemane początki, zgodnie z wiedzą, którą człowiek wtedy dysponował i przekonaniami wyrażanymi w mitach właśnie.
I tak np. mit o Adamie i Ewie i o ich upadku w raju takie zadanie spełniał;
pokazywał jak doszło do powstania życia na ziemi, skąd się na niej wzięło
zło i w jaki sposób rozprzestrzeniło się ono na cały rodzaj ludzki (nie będę
wdawał się w szczegóły, gdyż książki Z. Kosidowskiego, Z. Ziółkowskiego i im podobne, są chyba wszystkim doskonale znane).
Dlatego Bóg Jahwe (wtedy nawet jeszcze tak się nie nazywał) musiał ukarać ludzi nakazem rozmnażania się z grzeszną naturą,
przechodzącą na wszystkie następne pokolenia, gdyż tylko w ten sposób mit
ów uwiarygodniał zastaną rzeczywistość. Gdyby więc (zgodnie z moją
sugestią) Bóg ludziom przebaczył wtedy, albo nie dopuścił do ich upadku,
lub uczynił cokolwiek innego, co nie poskutkowało by w ten określony sposób
(chodzi o dziedziczenie grzesznej natury człowieka), ten mit rozminął by się z zastaną rzeczywistością, a tym samym nie byłby wiarygodny (czyli
„prawdziwy").
Z tej samej przyczyny Bóg nie mógł np. wytracić w czasie potopu wszystkie
swoje stworzenia i stworzyć je
nowe — jeszcze doskonalsze i z nich odrodzić ludzkość i świat zwierzęcy.
„Odrodzona" ludzkość musiała mieć nadal grzeszną naturę bo o tym świadczyła
późniejsza rzeczywistość, w czasie której pisane były te mity. Musiały
one ją odzwierciedlać aby były wiarygodne i spełniały właściwie swą rolę.
Nie powinno nas dziwić także, że Bóg Jahwe nie był ani wszechmocny,
ani wszechwiedzący. Gdyby nawet był taki, jak często mawiał o sobie i tak
nie mógłby nic zrobić by zapobiec lub przeszkodzić w tych niemiłych w skutkach dla człowieka, wydarzeniach, gdyż późniejsza rzeczywistość nie
potwierdzała by tego (np. sugerowane przeze mnie miłosierdzie okazane
wtedy człowiekowi, czy też użycie swej wszechmocy, podczas tego rajskiego
epizodu, albo ewentualne skorzystanie z wszechwiedzy, lub wszystkiego na raz).
Dla jasności powtórzę: te mity miały za zadanie wyjaśniać domniemane
przyczyny zastanej rzeczywistości, czyli dużo późniejsze skutki
jakie z nich wynikały i jakich doświadczali ich twórcy; musiały więc
tworzyć z nimi spójną całość (choć niekoniecznie prawdziwą).
Czy teraz już rozumiecie co tak
naprawdę ograniczało Boga Jahwe i czemu był on taki bezlitosny, okrutny i niesprawiedliwy dla człowieka? Po prostu musiał być taki, aby być
wiarygodnym w kontekście swego dzieła; swego stworzenia — człowieka. Szczególnie
wyraźnie widać to w czasie lektury Starego Testamentu; wszystkie najgorsze
cechy jakie posiadał ówczesny człowiek — posiada także jego Bóg i największe
zło jakie może wyrządzić człowiek człowiekowi — czynione jest (jakże by
inaczej) z rozkazu Boga i przy jego aprobacie. Czy wtedy inny (lepszy) Bóg miałby
choć minimalną szansę na przetrwanie? Bardzo w to wątpię; nie spełniałby
pokładanych w nim oczekiwań ludzi.
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
« Filozofia ateizmu (Publikacja: 14-04-2008 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5831 |
|