Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.065.956 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Mówić dobrze może tylko ten, kto myśli rozumnie."
 Biblia » Nowy Testament » NT - spojrzenie krytyczne

Prawdziwi uczniowie Chrystusa [5]
Autor tekstu:

„Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre” (2 Kor 5,10). 

Oraz:

„Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga; nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił” (Ef 2,8,9).

Nie wiem jak rozumieją to potencjalni uczniowie Chrystusa, ale ja – zwykły zjadacz chleba – czegoś tu nie rozumiem; jak to w końcu jest z tymi uczynkami? Mają one wpływ na nasze zbawienie, czy nie? Czy „List do Koryntian" mówi prawdę, czy raczej „List do Efezjan?" Skoro Bóg sam w swoim Słowie mówi: „Ja wyświadczam łaskę komu chcę i miłosierdzie nad kim się lituję. (Wybranie) więc nie zależy od tego, kto chce lub o nie się ubiega, ale od Boga /.../ A zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce czyni zatwardziałym” (Rzym 9,15-18). Oraz cytowane już wyżej: „… a to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga; nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił”.

Wynika więc z powyższego jednoznacznie, iż uczynki ludzkie – złe czy dobre – nie mają żadnego znaczenia dla Boga, w kwestii zbawienia człowieka. Tym bardziej, że napisano również: „Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu” (Rzym 6,7). Pośmiertna kara (czy też zapłata) nie wchodzi więc w rachubę, skoro śmierć uwalnia nas od grzechów. A i sam Bóg zapewne byłby w niezręcznej sytuacji, gdyby mu przyszło karać ludzi za zło jakie popełnili za życia, wiedząc, że nikt z ludzi nie ma wpływu na to, że rodzi się już z naturą skażoną grzesznymi skłonnościami (z jego własnego nakazu, zresztą). Więc sam człowiek nie może być dobry – nawet jeśliby tego mocno pragnął – jeśli on według własnej woli nie obdarzy go swą łaską. Zatem każde zło uczynione przez człowieka za jego życia na ziemi, jest efektem braku łaski bożej u danego osobnika, na której udzielenie człowiek nie ma absolutnie żadnego wpływu. To zależy wyłącznie od Boga, „aby się nikt nie chlubił”, że otrzymał ją za uczynki. Więc powiedzcie sami; jakżeby w tej sytuacji miał karać człowieka doskonale sprawiedliwy Bóg (o jego nieskończonym miłosierdziu nawet nie wspomnę) jak to widzicie?

A zatem drodzy potencjalni uczniowie Chrystusa, pozwólcie, że spytam was na koniec PO CO TO WSZYSTKO?! Po co te wszelakie wyrzeczenia, cierpienia fizyczne i psychiczne, pozbawianie się tak wielu radości życia, narażenie na szwank własnego zdrowia i życia – skoro to wszystko i tak nie ma żadnego znaczenia w tym ostatecznym rozrachunku, którym jest zbawienie lub potępienie człowieka przez jego Boga? Po co?! Pytam was, którzy czytacie ten tekst. Czy wobec tego nie ma racji L. Feuerbach, pisząc te jakże mądre słowa:

„Jeżeli Bóg jest sam pojednawcą człowieka z Bogiem, Bogiem Zbawcą, zmazującym grzechy i uszczęśliwiającym ludzi, to nie może człowiek zmazywać swoich grzechów, być zbawcą samego siebie – a wobec tego wszystkie tzw. uczynki zasług, które czyni człowiek, wszystkie cierpienia i umartwienia, jakie nakłada na siebie, aby zmazać swoje grzechy, pojednać się z Bogiem, pozyskać sobie łaskę i błogosławieństwo boże, są daremne i nic nie znaczące – daremne i błahe są różaniec, posty, pielgrzymki, msze, odpusty, mnisi kaptur i welon zakonnicy. „Gdybyśmy mogli zmazać grzech uczynkami i dostąpić łaski, to krew Chrystusa byłaby przelana bez potrzeby i przyczyny”.

„Gdyby grzechy miały być nam odpuszczane z racji naszego żalu, to byłaby to nasza zasługa, a nie boska”. Te dwie rzeczy wzajem się nie znoszą i nie mogą być razem: wierzyć, że przez Chrystusa bez naszej zasługi dostępujemy łaski Boga i utrzymywać, że musimy ją zyskać także przez uczynki. Bowiem gdybyśmy mogli sami na to zasłużyć, to nie potrzebowalibyśmy do tego Chrystusa /.../ Łaska albo zasługa; łaska znosi zasługę, zasługa znosi łaskę /.../ A zatem musisz trzymać albo z Bogiem albo z człowiekiem, albo wierzyć w Boga i wątpić w człowieka, albo wierzyć w człowieka i wątpić w Boga. Nie możesz jednocześnie wierzyć w Boga i wątpić w Boga, jednocześnie żebrać o jego łaskawe wsparcie i posiadać własne dobra, być zarazem sługą i panem. /.../ Jeżeli Bóg jest istotą, która aktywnie działa dla człowieka i imię jego zbawienia i szczęścia, to aktywność człowieka na rzecz samego siebie jest zbędna. Czyn Boga znosi mój czyn”. (L. Feuerbach „Wybór pism”).

Przyznajcie sami; czy można cokolwiek zarzucić logice powyższego rozumowania? Kto widzi błąd, niechaj pierwszy rzuci kamieniem,..argumentacji. Jak bardzo jest ryzykowny sam pomysł aby stworzenie naśladowało swego Stwórcę, najlepiej przedstawił to mistrz tego gatunku literackiego- wielki Mark Twain. Kto zna dobrze Biblię, bez wątpienia przyzna mu rację. Oto fragment jego doskonałych „Listów z ziemi”:

„Opowiem wam sympatyczną historyjkę z lekkim akcentem patosu. Pewien człowiek przyjął religię i zapytał kapłana, co musi uczynić, aby stać się godnym nowego stanu. Ksiądz powiedział: „Naśladuj naszego Ojca w Niebie, naucz się być do Niego podobnym”. Człowiek pilnie, dokładnie i ze zrozumieniem studiował Biblię, wreszcie – modląc się o niebiańskie przewodnictwo – zaczął Go naśladować. Oszukańczo spowodował, że jego żona spadła ze schodów, złamała kręgosłup i została sparaliżowana do końca życia; wydał brata w ręce oszusta, który ograbił go ze wszystkiego i osadził w przytułku; zaszczepił jednemu synowi glisty, drugiemu śpiączkę, trzeciemu rzeżączkę; jedną córkę obdarzył szkarlatyną i doprowadził do tego, że w wieku kilkunastu lat ogłuchła, otępiała i oślepła na całe życie; a pomógłszy jakiemuś łajdakowi uwieść drugą córkę, zamknął przed nią drzwi i zmarła w burdelu, przeklinając go. Potem opowiedział wszystko księdzu, który stwierdził, że to nie była dobra droga naśladowania Ojca w Niebiosach. Nawrócony chciał wiedzieć, na czym polega jego błąd, lecz ksiądz zmienił temat rozmowy i zapytał, jaka pogoda towarzyszyła w drodze owemu człowiekowi”.

No, właśnie,… czy wobec tego nie wystarczy być po prostu dobrym człowiekiem, wg realnych, dobrych wzorów człowieczeństwa, które nie obiecują co prawda enigmatycznej nagrody w niebie, lecz jedynie bardziej świadome życie, tu na ziemi, pośród innych ludzi?


1 2 3 4 5 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Rehabilitacja Judasza
Najlepsza religia na świecie

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (22)..   


« NT - spojrzenie krytyczne   (Publikacja: 15-09-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6078 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365