Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.171.123 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Systemy budowane przez mędrców są tylko bajkami wymyślonymi gwoli zabawy wiekuistego dziecięctwa ludzkości.
 Światopogląd » Dotyk rzeczywistości

Zakupy [2]
Autor tekstu:

W istocie, możliwości wyboru jest wiele. Krystalizują się one w niezliczonych dychotomiach: zdrowe-niezdrowe, tanie-drogie, świeże-nieświeże, smaczne-niesmaczne, polskie-niepolskie, znane-nieznane, dobrze wyglądające-nie dobrze itd. Każdy musi wybierać w tym kosmosie sam, każdy ma również swoje przyzwyczajenia, natręctwa, narowy, które mu w tym pomogą. A jeśli nie one zagra w końcu automatyzm, podświadomie sterowany instynkt, który jest mrocznym jądrem zainteresowań specjalistów od reklamy. Nawet wolą oni by świadomość już osłabła, wówczas bowiem sterowanie przechodzi na sfery podprogowe. Te zaś same z siebie bezforemne, łatwo pożądane formy przyjmują. Wówczas pieniądz płynie, a pieniądz zmienia świat.

Słychać też strzępy rozmów: młoda kobieta mówi w gniewie (głosem niebezpiecznie zduszonym i ściszonym, lecz tym bardziej zajadłym) do mężczyzny (męża lub partnera): „Dupa jesteś a nie facet!”. W innym małżeństwie jeszcze tak źle się nie dzieje, wciąż zwracają się do siebie per „kochanie” i to bez przekąsu – jakby rzeczywiście się kochali. Staruszka cierpliwie tłumaczy wnuczkowi dlaczego nie kupi mu miniskutera. Dwie nastolatki rozważają co kupić swojej koleżance, której „nigdy nic nie leży”, starsi państwo w czarnych płaszczach komentują pogrzeb – że się udał. Dwaj studenci rozważają splątane losy swego znajomego-emigranta, osiadłego na zielonej – wbrew starożytnej nazwie – wyspie Albionu, ktoś mówi o swoim pracodawcy: że bufon, o koleżance: że zazdrosna o wszystko, o chłopaku: że boski…Okruchy tych rozmów szybko zapełniają ograniczone objętościowo rejestry pamięci krótkotrwałej. W końcu słychać tylko szum i pojedyncze oderwane słowa…

Pozostają jednak jeszcze wyglądy. Wzrok pracuje. Rzeczy wyglądają, ludzie wyglądają i obrazy te osiadają w umyśle po to tylko, zda się, by po chwili stopnieć niemal doszczętnie. Miny, grymasy, oczy („linia przebiegająca pomiędzy dwoma parami oczu jest dobrym przewodnikiem osobowości, nastrojów, impulsów w obie strony” [ 1 ] słusznie powiada Simmel), tiki, ubiory, ruchy, gesty, a to wszystko wyrwane z kontekstu więc bez znaczenia, fragmentaryczne, migawkowe a jednak jakoś oddziałuje, nastraja – choć tylko na moment. Każdy człowiek to wewnętrzny świat, specyficzna aura, wyraz heroicznej autokreacji, manifestacja funkcjonowania splątanych mózgowych zwojów, o których – mimo wszystko – tak niewiele wiadomo. Tych ludzi jest jednak tak wielu, że zaczyna się nienawidzić ich obecności. Nieuniknionym efektem zakupów jest socjopatia.

W końcu umysł nie wytrzymuje, wyłącza się, otacza zwiewną, lecz nieprzenikalną zasłoną wyuczonego autyzmu, który chroni go przed przegrzaniem. Został on rozbity, pokonany, wyczerpał się, nie zdoła wszystkiego przetworzyć. Za dużo tego: ludzi, towarów, świateł, obrazów, dźwięków, asocjacji i konotacji, pragmatycznych kalkulacji, podświadomych fiksacji, aksjologicznych, wewnętrznych konwersacji, pokątnych obserwacji, retencyjno-protencyjnych koncentracji i kumulacji. Trzeba stąd uciekać jak najprędzej. „Piekło to inni” powiadał Sartre i w rzeczy samej miał rację, choć lichym był myślicielem i podejrzaną personą. Jeszcze tylko zważona twarz kasjera, praca ładowniczego przy aucie, wniesienie dóbr do domostwa, gdzie będzie się można cieszyć szeleszczącą nowością towarów – i zwycięstwo: consumentum est. Koszmar dobiegł końca.

Oto więc zakupy. Cóż jeszcze można o nich rzec? Wydaje się, że są one sposobem na oswajanie świata poprzez jego spożywanie, swoistą „ontofagię”. Przyniesione do domu rzeczy stają się konstytutywną i nieustanną – do odwołania – treścią moich postrzeżeń, a przez to świadomości. Wyrażają mnie, mówią kim jestem. To, co inne staje się moje i mną. W ten sposób rozrastam się, puchnę, dokonuję – w cywilizowanej formie – naturalnego aktu bytowej ekspansji. Z nicości wyłania się chwilowa przynajmniej tożsamość, w jej sakwach pojawiają się błyszczące przedmioty, miłe dla oka i w dotyku. Dzięki nim niweluję swoją obcość, przyrodzone człowiekowi poczucie niekompletności, niezakorzenienia, metafizycznej bezdomności, na skutek którego sam w sobie czuję się nagi, kruchy i nijaki. Inne zaś szaty, którymi mógłbym otulić swą nagość zmurszały i żywot wiodą jeno w pożółkłych księgach lub w marzeniach o innym świecie.

Zakupy są tedy również sposobem życia, co oznacza dziś: płynięcia. Jedne przedmioty odpływają wypierane przez nowe ich fale – niczym w sławetnej heraklitejskiej rzece. A my płyniemy wraz z nimi, tyle że coraz starsi, bowiem w przeciwieństwie do nich niestety nieodnawialni. W ich lustrze widzimy przeto swe starzenie się. W pogoni za ulotną, estetyczną aurą, ważniejszą nawet niż sam przedmiot i sposób jego użytkowania (wszak aury i wyglądy zastąpiły udanie istoty rzeczy i ewentualne z nich pożytki), próbujemy jednak dogonić nieuchwytny grzbiet fali. Jest to pogoń za Istnieniem, które musi być równocześnie – powiedzieliśmy sobie to twardo i wyraźnie już jakiś czas temu – Blaskiem, Olśnieniem i Nieustanną Nowością. Inne istnienie nie interesuje nas wcale, bo zapadło by się ono w sobie uniemożliwiając wszelki ruch i zmianę. I w tym biegu, którego nigdy się nie wygrywa, wydarza się nasze życie, gdzieś z boku, cichaczem, przy okazji. Tak jak na zakupach – jakoś pobocznie, nie chcący i nie a propos – porusza się sprawy ważne, znaczące i niecodzienne. Jednak czyni się to powierzchownie, by zawsze można było odwrócić od nich głowę ku czemuś połyskującemu zalotnie. Życie bowiem musi pozostać Blaskiem.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Palenie
Lęk

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (16)..   


 Przypisy:
[ 1 ] G. Simmel, Most i drzwi, przeł. M. Łukasiewicz, Oficyna Naukowa, Warszawa 2006, s. 190.

« Dotyk rzeczywistości   (Publikacja: 31-10-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Bartosz Jastrzębski
Ur. 1976. Doktor habilitowany kulturoznawstwa, filozof, etyk, wykłada w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Interesuje się niespokojnym pograniczem filozofii, antropologii i literatury. Fascynuje historią, pamięcią oraz poszukiwaniami duchowymi i religijnymi. Tropi motywy przewodnie codzienności, jej udręki i drobne nadzieje, którym poświęcił trzy tomy esejów: Pająk. Szkice prawie filozoficzne (2007), Próżniowy świat (2008) oraz Wędrówki po codzienności. Eseje o paru ważnych rzeczach (2011). Pisarz i podróżnik. W 2012 roku otrzymał Nagrodę im. Beaty Pawlak za książkę Krasnojarsk zero (wraz z Jędrzejem Morawieckim). W 2013 roku opublikował zbiór esejów Przedbiegi Europy. Gawędy podróżne, a w 2014 ukazały się jego dwie książki poświęcone współczesnemu szamanizmowi: Współcześni szamani buriaccy w przestrzeni miejskiej Ułan Ude oraz Cztery zachodnie staruchy. Reportaż o duchach i szamanach (współautor: Jędrzej Morawiecki).

 Liczba tekstów na portalu: 11  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Czy demokracja jest niemoralna?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6165 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365