Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.606.277 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 610 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
(..) wiara w Boga jest jednym ze sposobów wyrażenia "woli" wiary w cokolwiek. Natomiast odrzucenie wiary w żaden sposób nie stanowi wyznania, że nie wierzy się w nic.
 Kultura » Sztuka » Filmy i filmoznawstwo

Antychryst. Przełamując normy
Autor tekstu:

Skrajny symbolizm jest tym, co najbardziej odrzuca mnie w poezji. Nie czytuję wierszy; dla mnie mówienie nie wprost to tak naprawdę niemówienie lub mówienie o niczym. Zastanawianie się nad tym, co autor miał na myśli po stokroć może mijać się z celem. Jeżeli jasno i wyraźnie coś nie zostało wyłożone, to każdy w zależności od upodobań znajdzie w poezji coś swojego, innego – ale czy wartościowego? Poezja na wielkim ekranie z wykorzystaniem wszystkich cudów kinematografii to iście szatańskie połączenie. Ale, jak to z poezją bywa, nie każdy ją rozumie i docenia. Pustka i obojętność, to odczucia jakie towarzyszyły mi po projekcji Antychrysta Larsa von Triera. Znów niewiele zrozumiałem.

W takich chwilach zastanawiam się, czy mój mózg jest w stanie przyswoić natłok symboli, niedopowiedzeń i alegorii. Czasami zdaję się nie łapać o co biega, kiedy inni są zachwyceni. Najpierw pustka i brak myśli, skupienie na innych widzach i ich reakcjach. Bo tuż po seansie nie czułem się w nastroju do rozmyślań egzystencjalnych. „Dno, najgorszy film w historii!”, „Co ten facet brał?!”, „Za tym kryje się jakaś głęboka myśl” – dolatywało z sali.

Czyżbym jednak tym razem znalazł się właśnie w tej mniejszości, która coś wyciągnęła z pozornie bezkształtnej masy? Film został przecież wygwizdany na festiwalu w Cannes. Mnie zaś w miarę oddalania się w czasie od projekcji, dzieło twórcy Przełamując fale zaczyna przemawiać do świadomości.

Antychryst to zło w najczystszej postaci. Chory, psychodeliczny film w wulgarnej oprawie. Śmierć przeplata się tu z seksem i bólem. Żabia perspektywa w gabinecie ginekologa rodem z Piły Jamesa Wana, ale nie tak kiczowata i bezpodstawnie sadystyczna. Tu sadyzm zdaje się mieć coś do powiedzenia. Jest uczuciem i reakcją obronną. Widzowie też muszą się bronić. Jedni się śmieją, inni milczą, wychodzą, gwiżdżą… mdleją.

Do pornografii u von Triera przywykłem już po Idiotach, ale tym razem mistrz przeszedł samego siebie. Jedno jest pewne: ten film złamał kolejne normy obyczajowe, a przynajmniej poczucie dobrego smaku większości widzów. Prowokacja się udała. Najciekawszym zajęciem okazało się liczenie zdegustowanych kinomaniaków uciekających pośpiesznie z sali. Krwawa ejakulacja wykończyła sześć osób, dziurawienie łydki ręcznym wiertłem kolejne dwie. Jedenastu amatorów mocnych wrażeń wybiegło, gdy ekran zdominował kobiecy srom w towarzystwie podrdzewiałych nożyczek. Amputacja łechtaczki w skali sto do jednego wypłoszyła kolejne jedenaście osób. Jedną panią trzeba było wynieść. Nie żebym gustował w turpistycznym sadyzmie, ale było to doświadczenie ciekawe: czysto antropologicznie.

Dla całej fabuły nasuwają mi się jedynie dwa paralelne wyjaśnienia; choroba psychiczna lub opętanie, co w gruncie sprowadza się do tego pierwszego, bo drugie to zwykła nadinterpretacja. Zaraźliwa to wszak choroba. Arogancki i pewien siebie terapeuta postanawia pomóc swojej żonie, jednak wpada w zastawione przez nią sidła. Leczenie bliskich to błąd. Mąż się izoluje, staje oziębły. Żona to bezpłciowy pacjent. Głębia ludzkiego umysłu i uczucie pogrążają obojga. A wszystko zaczyna się od namiętnego i całkiem niewinnego seksu jako tła dla tragedii.

Motyw kobiety jako szatańskiego nasienia — kiedy kobieta się śmieje, to knuje , pada w filmie stwierdzenie podczas jednej z drastyczniejszych scen. Z jednej strony chora, z drugiej jakby opętana – zainteresowana złem w naturze ludzkiej, złem wyrządzanym kobietom, paleniem czarownic; staje się czarownicą, narzędziem w ręku Szatana – by w końcu spłonąć i zwieńczyć dzieło natury – życie, za pomocą śmierci – jej nieodłącznego elementu. Od śmierci właśnie film się zaczyna i na niej też kończy. Traumatyczne doświadczenie utraty dziecka w akompaniamencie śmiało pokazanego aktu miłosnego to przemieszanie symboli życia, płodności i końca. Natura to kościół Szatana. Nie ma w niej sprawiedliwości i dobra, spadający żołądź staje się tu krzykiem rozpaczy, alegorią śmierci – a przecież w zamierzeniu niesie w sobie nowe życie. Podobnież i dziecko, które powraca w koszmarnej jawie bohaterów jako pisklę wypadające z gniazda – zjadane przez dorosłe ptaki. Sarenka biegająca po lesie z obumarłym płodem. I wszędzie zieleń, czysta, piękna… i przerażająca.

Nie wiem co myśleć o Antychryście . Ten film to sen szaleńca, natchniony chorym wypływem wyobraźni. Ale też prawdziwa sztuka odzierająca z piękna i pokazująca świat bez złudzeń. Z jednej strony jakby dzieło Szatana, bo do czegoż innego miałby nawiązywać tytuł. Z drugiej naturalizm i realizm doprowadzony do skrajności. To nie Szatan stoi za złem tego świata, lecz naturalna kolej rzeczy. Lęki zakorzenione w psychice ludzkiej tworzą piekło na ziemi. Sceny niczym z obrazów Hieronima Boscha.

A gawiedź siedzi i mlaszcze, chrupie zwęgloną kukurydzę i siorbie kwas ortofosforowy. Antychryst w wydaniu multipleksowym to pomyłka. Fani Piły i arcydzieła kina amerykańskiego: Wzgórza mają oczy czują się zażenowani brakiem sensu i odpowiednich proporcji w serwowaniu śmierci. Profanum vulgus zostaje nienasycony, a nawet trochę struty.

Motywy religijne, choć wszechobecne, to jednak uzasadnione. Dedykacja dla Andrieja Tarkowskiego (a miałem się nie sugerować innymi recenzjami, wybaczcie, ale musiałem sprawdzić kim jest ten pan – ma ignorancja nie zna granic) pokazuje do czego pije von Trier. To nie Bóg, ani Szatan, leczy nieskażona dobrem Natura kreuje ten obraz. Dawno przestałem już wierzyć za Feuerbachem we wrodzone ludzkie dobro. Antychryst to ekstrapolacja najsławetniejszych wykwitów średniowiecznej teodycei chodzącej na pasku inkwizycji, na codzienno ludzką rzeczywistość. Do tego wszystkiego dodajmy szczyptę ciężkostrawnej psychologii i uzyskamy Antychrysta . Nie idźcie na ten film, chyba że nastawicie się na hiperboliczną przypowieść o okrucieństwie matki natury. Osobom o słabszych nerwach polecam zabrać ze sobą papierowe torby.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Sieroty Jana Chrzciciela
Jeśli George Tiller nie ma znaczenia, to czy ma znaczenie bóg?

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (20)..   


« Filmy i filmoznawstwo   (Publikacja: 02-06-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Przemysław Piela
Współzałożyciel portalu Ateista.pl, w latach 2004-2005 z-ca redaktora naczelnego, do października 2007 r. redaktor naczelny. Student V roku filologii duńskiej oraz I dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Przez pewien czas studiował także filozofię. Były wiceprezes PSR. Rocznik 1987, pochodzi z Nowego Targu. Mieszka w Poznaniu.
 Numer GG: 3112057

 Liczba tekstów na portalu: 18  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 7  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Przychodzi baba do lekarza, albo chleb do pijawki
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6576 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365