|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie
Duchowy mocarz [2] Autor tekstu: Julian Bartosz
Wielko-piątkowa modlitwa
Ewidentnym przykładem rzeczonego „zwrotu" jest — jak
autor cytuje niemieckiego teologa Ericha Zengera — „przywrócenie do domu
Kościoła Powszechnego tradycjonalistów, co oznacza, że nowe widzenie judaizmu
poświecono na ołtarzu wewnątrz-kościelnej strategii". Ów zwrot — „nowe widzenie" — odnosi się do dokonań Drugiego Soboru Watykańskiego, konkretnie do dokumentu
Nostra Aetate z 1965 roku. Chodzi o pewien fundamentalny szczegół — o fragment
modlitwy wielko-piątkowej. Napisano bowiem we wspomnianym soborowym dokumencie,
że nie należy przedstawiać Żydów jako porzuconych i przeklętych przez Boga, jako
że nie wszyscy ówcześni Żydzi, a tym bardziej obecnie żyjący, ponoszą
odpowiedzialność za śmierć Jezusa-Chrystusa. Pięć lat później Paweł VI
sformułował zgodną z Vaticanum II modlitwę wielko-piątkową i nadał jej takie oto
brzmienie: „Módlmy się także za Żydów, do których Bóg, nasz Pan, przemówił jako
pierwszy.." Wprawdzie są tam także słowa, aby „Bóg sprawił ich dojście do pełni
zbawienia", które, jak wiadomo, dostępne ma być jedynie chrześcijanom, ale słowo o pierwszeństwie dostępu do Przykazań miało swoją wagę. Zakładając w 1970 roku „Wspólnotę Duchownych św. Piusa X"
(zwanym Bractwem Piusowym) i powracając do mszy w obrządku łacińskim, arcybiskup
Marcel Lefebvre przywrócił tym samym tekst modlitwy wielko-piątkowej: "oremus et
pro perfidis Judeais". Niewierzących w Jezusa Żydów — zdaniem następcy Lefebvra — nie można zwalniać od zarzutu mordowania Boga, albowiem jak mówi ewangelia,
„kto nie chce Syna, nie ma też Ojca". Powiedziano to w 2006 roku. Mimo to
Benedykt XVI przyjął rok później w Castel Gandolfo grono wysokich duchownych
„Bractwa Piusowego" komunikując im, że znosi ekskomunikę, którą Jan Paweł II
nałożył na czterech nieprawowicie wyświęconych biskupów „tradycjonalistów".
Powołującym się na dokument soborowy krytykom kazał odpowiedzieć, że „ Vaticanum
II nosi w sobie całą historię nauczania Kościoła" i że nie wolno „odcinać
korzeni, z którego wyrosło drzewo".
Posener w rozdział na temat „powrotu
tradycjonalistów na łono Matki-Kościoła" kończy tak: „Porównując jego
bezwzględną walkę z Teologią Wyzwolenia i ostrość potępienia zachodniej "kultury
śmierci" z łagodnością okazywaną „Piusowym Braciom" widać, w jakim kierunku
papież prowadzi Kościół".
Galileusz i Darwin
Inny charakterystyczny rys „benedyktyńskiego zwrotu"
ukazuje Posener na następującym przykładzie: w styczniu 2008 roku miał Benedykt
XVI wystąpić na państwowym uniwersytecie La Sapienza w Rzymie z teologiczną
lectio magistralis. Przeciw temu wystąpili studenci uczelni, a grono 67
fizyków i matematyków poparło ten protest.. Pamiętali oni bowiem, że
przewodniczący Kongregacji Wiary kardynał Joseph Ratzinger w 1990 roku, w swoim
ówczesnym wykładzie na tym uniwersytecie,uznał proces Inkwizycji przeciw
Galileuszowi za „racjonalny i sprawiedliwy". Zaatakował wprost Oświecenie,
prawił o „micie oświecenia", który miał otworzyć puszkę Pandory dla zgubnych
teorii prowadzących do "perwersyjnego końca. Wsparcie przez Galileusza
heliocentrycznej teorii Kopernika przekreślało bowiem cały dorobek doktorów
Kościoła, samą Ewangelię. Zastraszony groźbą tortur wielki uczony — jak
przypomina Posener — poddał się woli Św. Inkwizycji, a ujęte w Dialogo
(1616) i w Discorsi wyniki swych dociekań pisał w odosobnieniu.
Jan Paweł II w swej homilii z okazji 350 rocznicy śmierci
Galileusza zawarł słowa, że „twórca fizyki teoretycznej" był „nie tylko jako
uczony ale także jako człowiek wierzący o wiele bardziej dalekowzroczny niż jego
prześladowcy". Następca ma widocznie inne zdanie.
Protestujący studenci i profesorowie czynili Benedyktowi
XVI także zarzut z powodu jego stosunku do teorii ewolucji. Na samym początku
swego pontyfikatu stwierdził, że „nie jesteśmy przypadkowym i pozbawionym sensu
produktem ewolucji". I w tej sprawie papież z Bawarii odchodzi od tego, co mówił
jego poprzednik z Polski, o relacjach między naukami ścisłymi i dogmatami wiary w Boga. Dla polskiego papieża ewolucja „była czymś więcej niż hipotezą".
Przewodzący gronu najbliższych zwolenników Benedykta XVI kardynał Schoenborn,
któremu papież polecił powiedzieć „wreszcie jakieś odważne słowo" uznał to
wypowiedziane w 1996 zdanie za „zbyt śmiałe i nieważne". Amerykańscy
konserwatyści w miejsce „bezbożnej hipotezy Darwina" wynaleźli „kreacjonizm".
Sam Benedykt XVI posługuje się w tej sprawie pojęciem „Intelligent Design"
zawierającym potępienie dla teorii Darwina „pozbawionej wiary, że to Bóg był
owym genialnym inżynieren-budowniczym" świata. Bez prawdy Biblii teoria ewolucji
jawi mu się heretyckim atakiem na jądro chrześcijaństwa. To opowieść o Stworzeniu Świata stanowi wedle niego „summę wszelkiego poznania". A to dlatego,
że "chaotyczny proces ewolucyjny, który miałby odbywać się poza Boską
Opatrznością, po prostu istnieć nie może". Tę część swych wywodów Alan
Posener kończy cytując niemieckiego historyka nauk Thomasa Junkera. Pod rządami
Benedykta XVI „wrogość wobec nauki znacznie się wzmogła". Taki jest, jak
nazywają go hagiografowie, „duchowy mocarz" rodem z Marktl.
Strach przed „dołami"
Posener stawia pytanie, co się stało, że uczestniczący w Drugim Soborze Watykańskim jako asystent kolońskiego kardynała Fringsa kapłan cofnął
Kościół w epokę zdawało się już minioną? Autor podkreśla, że Vaticanum II
przyjęło zasadę „Kościoła od dołu" i znalazło to swój wyraz w encyklice Gaudium
et spes. Owe „od dołu" przeraziło Josepha Ratzingera pod koniec lat 60-tych.
Przybierający z czasem ekstremalne formy bunt zwłaszcza młodzieży francuskiej i zachodnioniemieckiej przeciw kłamstwom wstecznej władzy, uruchomił ogólny
proces rewidowania półprawd i świadomych przeinaczeń o niedawnej przeszłości.
Objęte tą rewizją został także Kościół czasów dwóch ostatnich Piusów.
Dla
ówczesnego profesora Ratzingera był to sygnał do podjęcia walki ze zrodzonym z Oświecenia relatywizmem i postępującą sekularyzacją kontynentu. Widział w tym
przejawy upadku „duchowo pustej" Europy, która w jego oczach ginęła tak, jak 1600
wcześniej kończył się Rzym. Przywołując często autorytet św. Augustyna
zatrwożonego „zgnilizną moralną" tamtej epoki, myślenie i działanie „pancernego
kardynała", prefekta współczesnego Św. Officiumi następnie papieża, Benedykt
XVI tych samych oznak „zgnilizny" dopatrywał się — jak pisze Posener — w obecnych czasach. Augustyn miał przeciw sobie brytyjskiego mnicha Pelagiusa,
który ośmielał się twierdzić, że człowiek jako stworzenie boskie sam z siebie
może odróżnić Dobro od Zła. Uznano to za herezję. Benedykt XVI uważając, że
rozpasanie zbyt wolnego w swych myślach i czynach człowieka stanowi obecnie
„najgłębszy problem moralny świata". W opozycji do Gaudium et spes
napisał własną encyklikę Spe salvi. Bez nauczania Kościoła, który wyznacza „moralny
rozum ludzkości" człowiek sam z siebie nie jest w stanie dokonać rozróżnienia
między Dobrem i Złem. Podjął się próby przedefiniowania „rozumu". Pierwsze
zdanie z ewangelii św. Jana, które brzmi „Na początku było logos", tłumaczone w Kościele jako „Na początku było słowo" interpretował w taki sposób, że „logos"
oznacza zarówno słowo jak i „rozum". A że rozum dany jest od Boga każda krytyka
Pisma jest nierozumna.
„Demagogia" praw ludzkich
Stąd, jak pisze Posener, tylko krok do poglądu, że
„prawienie o prawach ludzkich nacechowane jest demagogią" albowiem odrzucenie
pieczy Kościoła nad wolnością musi samo przez się prowadzić na manowce
grzechu. Z takiego rozumowania wynika też benedyktyński stosunek do
„wyolbrzymionej demokracji" oraz do „zbyt daleko posuniętego pluralizmu".
Zastrzegając, że nie jest teologiem, pisze Posener o teologii Benedykta XVI, iż zawsze jest przesiąknięta
polityką w uniwersalnym sensie tego słowa. Znajduje to swój wyraz m.in. w stosunku do Islamu, którego niezłomny fanatyzm jest zdaniem autora równy
fundamentalizmowi Kościoła pod rządami Josepha Ratzingera. Ta wspólna cecha
dwóch wielkich religii zasługiwałaby na oddzielne potraktowanie.
1 2
« Doktryna, wierzenia, nauczanie (Publikacja: 26-10-2010 )
Julian Bartosz Ur. 1933. Dziennikarz (absolwent Wydziału Dziennikarstwa UW 1955) na emeryturze, publikował regularnie w "Dziś", od 1993 polski korespondent "Neues Deutschland". Dr nauk historycznych UWr 1963 - dysertacja o katolicyzmie politycznym w Niemczech (Rola Niemieckiej Partii Centrowej 1930-1933) - publikowana w KiW w 1969. Autor około 20 książek na temat stosunków polsko-niemieckich i historii Niemiec. Ostatnia książka: "Fanatycy. Werwolf i podziemie zbrojne na Dolnym Śląsku 1945-1948" (2012). W latach 1982-1988 docent w Instytucie Nauk Politycznych UWr. Dawniej laureat wielu nagród SDP, m.in. im. Juliana Bruna, Bolesława Prusa oraz Polskiego Klubu Publicystów Międzynarodowych. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: „Nie chce mi się wierzyć…” | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 701 |
|