|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Wydawnictwo Wokół Kosidowskiego Autor tekstu: Jan Rura
W
1963 roku ukazała się w Polsce książka
Zenona Kosidowskiego
Opowieści biblijne, a wkrótce potem
tegoż Opowieści Ewangelistów. Moje
pokolenie było wtedy w końcowej fazie studiów lub na początku pracy zawodowej.
Tematyka tych książek utrafiła w zainteresowania wielu z nas, była często
przedmiotem naszych dyskusji. Sposób stawiania pytań był podobny do naszego,
nie odczuwaliśmy ani z góry założonych tez antyreligijnych autora, ani też
napastliwości.
Wynikiem tych lektur i dyskusji było przekonanie, że wielu rzeczy nie wiemy,
być może na pewne pytania odpowiedź logiczna/naukowa jest inna niż kościelna, a na inne w ogóle jej nie ma. Spodziewaliśmy się, że Kościół jakimś oficjalnym,
fachowym piórem odpowie. Nic takiego się nie stało. Sądziliśmy, że to
ideologiczna polityka komunistycznego państwa, w postaci cenzury, pozwoleń na
tytuły i nakłady oraz przydziały papieru, uniemożliwia odpowiedź.
W roku 1999 wyszła pierwsza książka Anny Świderkówny z cyklu „Rozmów o Biblii".
To doskonały cykl. Autorka pisze o sobie, że jest historykiem kultury
starożytnego świata mówiącego po grecku, z przekonań zaś katoliczką. Wiedza i naukowa rzetelność Pani Profesor są godne najwyższego szacunku, a swych
talentów popularyzatorskich dowiodła już przedtem. Czytelnik otrzymuje więc
komentarz do Biblii w postaci stanowiska nauki odnośnie różnych wątpliwości
dotyczących historii, w której to dziedzinie autorka jest ekspertem, a także
stanowiska Kościoła katolickiego, którego naukę Anna Świderkówna wyznaje. Nie
zajmuje się ona natomiast aspektami teologicznych wątpliwości, bo to nie jej
dziedzina zawodowa.
Ksiądz, autor posłowia do Rozmów o Biblii, pisze: "Polski czytelnik karmiony przez dziesiątki lat
pseudonaukową lekturą poświęconą Biblii (mam tu na myśli szczególnie książkę Z.
Kosidowskiego Opowieści Biblijne,
która od 1960 roku była wydawana prawie corocznie w wielkich nakładach), która
usiłowała mu wmówić, że księga ta jest skopiowana, pełna sprzeczności, bajek i mitów — otrzymuje nareszcie do rąk niezwykle interesujący przewodnik po
literaturze biblijnej napisany przez osobę świecką..."
A dalej (o autorce): „Chociaż sama przyznaje się do katolicyzmu, jednak jej
interpretacja Biblii nie jest ani konfesyjna, ani tym bardziej dewocyjna, lecz
po prostu naukowa".
A więc, autorka wyróżnia interpretacje ze strony nauki i ze strony Kościoła, dla
Księdza Dobrodzieja wszystko to razem jest naukowo poprawne. Można by jednak
zapytać nie tylko autora przedmowy: jeśli ten pseudonaukowy Kosidowski był
wydawany w tak dużych nakładach, to był czytany przez wielu ludzi, którzy
interesowali się postawionymi pytaniami i prezentowaną interpretacją, nawet
jeśli nie podzielali wszystkich wątpliwości. Dlaczego więc zainteresowany tłum
czytelników „nareszcie otrzymuje" pierwszą odpowiedź w dziesięć lat po
przemianie ustrojowej, i to od osoby świeckiej, pomijającej z założenia
wszelkie sprawy teologiczne? Czy Kościół uważa, że nie ma potrzeby pełnej
odpowiedzi z jego strony?
Obserwuję w Polsce znaczny spadek zainteresowania i dyskusji ze strony zwykłych
ludzi problemów Boga i religii, w stosunku do lat np. 60. Wśród ludzi mojego
pokolenia, do których „nadleciał już ptak Minerwy", na ogół wyciszył on dawne
młodzieżowe „zapały", do problemów ocenianych kiedyś jako ważne, a przynajmniej
ciekawe. Każdy w coś wierzy lub nie wierzy, „wie, że coś jest" lub „wie, że nie
jest", na ogół dość arbitralnie. Młodzież zaś coraz częściej nie tylko w nic
„niematerialnego" nie wierzy, ale uważa całą tę dziedzinę za bzdury, którymi
nie warto się zajmować.
Niemało ludzi zaprzeczy mi w tym miejscu. W kościołach pełno, polskimi księżmi
„obsługujemy" różne kraje na Wschodzie i na Zachodzie, księgarnie pełne licznie
wydawanych — i kupowanych — książek „katolickich", związek inteligencji z Kościołem instytucjonalnym bardzo zacieśnił się przez wspólną walkę z komuną, a w ogóle to jesteśmy przecież pokoleniem papieża Jana Pawła II (JP II).
To wszystko prawda. Upieram się jednak, że dechrystianizacja w Polsce postępuje w ślad za zachodnią, choć w innym tempie i w inny sposób. Jeśli Czytelnik się z tym nie zgadza, niech dalej nie czyta. Wprawdzie będzie to ogląd sprawy (tylko
pewnych aspektów) na poziomie Kościoła uniwersalnego, a nie tylko polskiego, ale
ogląd krytyczny i proponujący „niedopuszczalne" rozwiązania.
Fragment książki Quo vadis, Ecclesia? Czy Kościół może się
zmienić. Zobacz więcej...
« Wydawnictwo (Publikacja: 20-12-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 764 |
|