|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "...powiem o kimś, że umie myśleć naukowo, kiedy potrafi myśli swe formułować jasno, wyrażać jasno, kiedy uznaje i wypowiada tylko te przekonania, które uzasadnić potrafi, kiedy i od siebie, i od drugich z nałogu już wymaga, żeby uzasadniali to, co głoszą, kiedy potrafi ocenić logiczną wartość rozumowań, które napotka, kiedy skutkiem tego nie pyta, kto mówi, ale pyta, co kto mówi i jak to uzasadnia,.. | |
| |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Dziennik Witolda Gombrowicza w kontekście paktu autobiograficznego [1] Autor tekstu: Natalia Pałczyńska
Dziennik Witolda Gombrowicza, którego kolejne tomy autor ogłaszał w 1957, 1962, 1966 roku, wymyka
się klasycznemu rozumieniu autobiografii, definiowanej przez Lejeune’a
jako "retrospektywna opowieść prozą,
gdzie rzeczywista osoba przedstawia swoje życie, akcentując swoje jednostkowe
losy, a zwłaszcza dzieje swej osobowości" [ 1 ]. Wątki autobiograficzne przeplatają się z elementami fikcyjnymi, polemiką i esejem, partie liryczne współistnieją z groteską, żartem, stylizacją. Polifonia Dziennika
czyni zeń dzieło wybitne, uważane przez wielu ekspertów za szczytowe osiągnięcie
Gombrowicza. Tekst najpierw ukazywał się w prasie (w postaci
fragmentarycznej), a po odpowiedniej modyfikacji przyjął kształt tomu,
realizujący założenia autokreacyjnej koncepcji prozy. Autor, poprzez
czterokrotnie powtórzone „Ja", już we wstępie określa główny temat i problematykę utworu — siebie. Podobnie jak Miłosz w Ziemi Ulro,
Gombrowicz szuka odpowiedzi na pytanie
„Kim byłem? Kim jestem teraz"? Autoprezentacja w Dzienniku przebiega wielopoziomowo. Gombrowicz jawi się jako istota
fizyczna, czująca, popędliwa, będąca immanentną częścią otaczającej go
rzeczywistości. Jest zarówno szarym człowiekiem, borykającym się z trudami
codziennej egzystencji, umieszczonym w konkretnych realiach hic et nunc, zdeterminowanym przez moment dziejowy oraz świadomość
epoki, jak i artystą, „narratorem własnej historii", jednostką genialną,
wybitną, a zarazem wyalienowaną, skłonną do egzageracji i dominowania
otoczenia. Gombrowicz to również istota społeczna, będąca członkiem wspólnoty
towarzyskiej i narodowej, ustosunkowująca się do zwyczajów, symboliki i treści,
którymi zostaje obarczona ze względu na narodową przynależność.
Gombrowicz-podmiot jest tworem
niedefiniowalnym, pozostającym w ciągłym ruchu, nieustannie przekształcającym
się, w dodatku nielinearnie. Gombrowicz w Dzienniku
nie tyle opisuje wydarzenia ze swojego życia, ile opowiada siebie. Ego pisarza
staje się dyskursem, ukształtowanym na wzór eseju. Człowiek gombrowiczowski,
podobnie jak esej
jest „zdegradowany formą (będący zawsze "niedo" — niedokształcony,
niedojrzały)" [ 2 ].Wojciech
Karpiński zwrócił uwagę na hybrydyczność eseju, jako że: „traci smak
nie tylko poza granicami kultury i języka, ale i generacji, w których powstał.
Tu tkwi sekret jego uroku i jego rozlicznych słabości. Cierpi na niedowład
formy, tym różni się od poezji; na niedowład wyobraźni, tym różni się od
prozy narracyjnej; na niedowład myśli, tym różni
się od filozofii" [ 3 ]. Odsłonił tym samym paradoks dotyczący
eseju, jego aporetyczność,
która pozwala ujmować esej jako „jednocześnie anachroniczny i nowoczesny,
subiektywny i obiektywny, osobisty i uniwersalny (...), tak że jakakolwiek logiczna
definicja, w spekulatywny sposób ujmująca zjawisko, nie jest ostatecznie możliwa"
[ 4 ]. Sposób, w jaki esej funkcjonuje na gruncie literatury łudząco przypomina usytuowanie
Gombrowicza-podmiotu w strukturze Dziennika.
Polifonia Dziennika jest w rzeczywistości polifonią Gombrowicza, który usiłuje ogarnąć, przy użyciu
formy literackiej, wieloaspektową istotę swojego istnienia.
W Rozmowach z Dominique de Roux pisze:
„Ale tu — fatalny szkopuł. Albowiem, jeśli zawsze jestem sztuczny, określony
własnymi koniecznościami formalnymi, tudzież innymi ludźmi i kulturą, to gdzież szukać tego mojego "ja"? Kim jestem naprawdę i w
jakim stopniu w ogóle „jestem"? To pytanie, coraz bardziej palące w myśli
nowoczesnej, niepokoiło mnie, gdym pisał Ferdydurke.
(...) Nie zdobyłem się na nic więcej, jak tylko na taką odpowiedź: nie
wiem, jaki jestem naprawdę, ale cierpię, gdy mnie deformują. A więc wiem
przynajmniej,
kim nie jestem. Moje „ja" to tylko moja wola, żeby być sobą, nic więcej"
[ 5 ].
Wielogłosowość, rozczłonkowanie „ja" mówiącego jest niewątpliwie
jednym z naczelnych zjawisk, powiązanych z kryzysem fikcji i wielkich narracji w XXI
wieku.
Owo rozbicie „ja" i uzależnienie go od czynników zewnętrznych w interesujący
sposób ujmuje Andrzej Falkiewicz, który posługuje się neologizmami,
wyprowadzonymi
od czasownika być: jestam,
byjam, bytam, istam;
"jestam — to bytowanie w zapisie; byjam — w kulturze; bytam — w cielesności
na sposób roślinny czy zwierzęcy; istam — kiedy nieme dotychczas ciało usiłuje po raz pierwszy dorwać się do głosu i odtąd przekazuje sztuce
swe nieludzkie tętnienie" [ 6 ].
Tożsamość podmiotu mówiącego w Dzienniku
wyłania
się z zestawienia drobnych fragmentów. Okruchy narracji tworzą konglomerat,
zwany Gombrowiczem, obejmujący zarówno autora dzieła literackiego, podmiot
jak również przedmiot opowieści. Wcielając się w postać literacką,
Gombrowicz-autor stał się zarazem czynnikiem sprawczym, jak i Gombrowiczem-podmiotem, inherentną częścią świata przedstawionego, usiłującą
zgłębić myśli autora. Kreując swój literacki wizerunek, wpisał
się w formę, która w tym przypadku jest ucieczką od chaosu.
Rozbudowane autokomentarze i autointerpretacje stanowią próbę
„protezowania" rzeczywistości, mitologizowania (auto)biografii, upłynniania
granicy pomiędzy referencją a fantazmatem. Literatura odgrywa w tym procesie rolę pożywki, na której
rozwijają
się Gombrowiczowska rzeczywistość i autobiografia [ 7 ].
Zdaniem Kota-Jeleńskiego, strategia twórcza Gombrowicza jest motywowana
„niezdolnością do życia, oddzielenia
od rzeczywistości szklaną szybą i zastępczego budowania jej sobie w postaci
dzieła literackiego" [ 8 ].
Sam Gombrowicz ujmuje tę kwestię następująco: „z walki pomiędzy wewnętrzną
logiką dzieła, a moją osobą (gdyż nie wiadomo, czy dzieło jest tylko
pretekstem, abym się wypowiedział, czy też ja jestem pretekstem dla dzieła),
(...) rodzi się coś (...) jakby nie przeze mnie napisanego, a jednak mojego — nie będącego ani czystą formą,
ani bezpośrednią moją wypowiedzią, lecz deformacją, zrodzoną w sferze
"między": między mną a formą, między mną a czytelnikiem, między mną a światem" [ 9 ].
Rozwiązanie antynomii natury egzystencjalnej, zachodzi u Gombrowicza
kosztem asertywności niektórych wypowiedzi. W Dzienniku autor konstruuje literacką formę własnego życia, która
wymusza posłuszeństwo wobec „wewnętrznych imperatywów literatury", nadając
jego wypowiedziom charakter podmiotowy. Ego Gombrowicza zyskuje samoświadomość i kształt określony dopiero w przestrzeni międzyludzkiej, determinują
je nieustanne kontakty i starcia z Innymi, co autor Dziennika komentuje następująco: „starałem się ujawnić, że
ostateczną instancją dla człowieka jest człowiek, nie zaś żadna wartość
absolutna, i spróbowałem dotrzeć do tego najtrudniejszego królestwa
zakochanej w sobie niedojrzałości, gdzie tworzy się nasza nieoficjalna, a nawet
nielegalna mitologia" [ 10 ].
W odniesieniu do wprowadzonego przez Bachtina pojęcia dialogiczności,
intertekstualność u Gombrowicza objawia się przede wszystkim na poziomie
uniwersów wypowiedzi. Jest elementem gry, którą autor nieustannie prowadzi z czytelnikiem. Wśród komentarzy do Lechonia, Ciorana, Wyspiańskiego,
Sienkiewicza i relacji z podróży, spomiędzy rozważań filozoficznych i doznań,
wynikających z obcowania z ludźmi i sztuką, wyłania się sylwetka
podmiotu-autora. Podążając dalej tym tropem można zauważyć,
że literackie „ja" Gombrowicza jest więc w pewnym sensie „ja"
intertekstualnym.
Przy rozpatrywaniu tej kwestii wskazana jest jednak duża ostrożność, gdyż
intertekstualność zbyt uogólniona traci kontury, rozmywa się.
Egzegeza gombrowiczowskiego „ja" możliwa jest jedynie w przestrzeni
interpersonalnej i zobiektywizowanej, nie w twórczości własnej, a w obrębie
twórczości cudzej, przeszczepianej na grunt prywatnych doświadczeń. Kolejny
paralelizm między Dziennikiem
Gombrowicza a Ziemią Ulro: w obydwu
tych utworach odpowiedź na pytanie: kim jestem? nie została podana wprost.
Konkluzja nawarstwia się stopniowo, aczkolwiek w sposób okólny — między komentarzami do cudzej twórczości a elementami
dygresyjnymi, będącymi zapisem iluminacji, nagłych przypływów natchnienia,
czy dywagacjami na tematy błahe.
Umieszczając siebie w świecie przedstawionym, zakłada zarazem istnienie
przedmiotu poznania poza granicami wykreowanej rzeczywistości -
transcendentalny byt absolutny, odpowiedzialny za poczynania
Gombrowicza-podmiotu. „Narrator własnej historii", pisarz i bohater literacki, dokonuje egzegezy własnego „ja" z perspektywy istoty
nadrzędnej. Dążność Gombrowicza do określenia, narzucenia sobie absolutu
nie jest równoznaczna z aktem nawrócenia. Gombrowicz — bluźnierca i heretyk, nie potrafi
skonkretyzować swoich oczekiwań względem religii, którą traktuje jako jeden z przejawów Formy; aczkolwiek w swojej teorii bytu zakłada istnienie płaszczyzny, „na której świat cały
jest "prawdziwy", identyczny z samym sobą, niewymagający racjonalizacji"
[ 11 ]. Ateizm Gombrowicza
nie przeszkadza mu w wyrażaniu ludzkiej tęsknoty, w próbach określenia wartości
nadrzędnej i niezależnej — absolutnej. Bóg Gombrowicza wyraża odruchowy lęk
przed niebytem (chaosem). Epistemologia autora nie wymaga personalizacji — Bóg
nie przedstawia konkretnego kształtu, pozostając w sferze metafizycznych rojeń i dociekań. Pojawia
się jako skutek działania sił zła, Diabła, którego istnienie również nie
zostaje jasno potwierdzone bądź zanegowane. Bez skrystalizowanej tezy,
apostazja nie wydaje
się już faktem bezapelacyjnym. Poddając w wątpliwość istnienie Boga,
Gombrowicz eksperymentuje, wystawia rzeczywistość na próbę, godząc się równocześnie z brakiem rozstrzygających argumentów.
W odwróconych realiach gombrowiczowskiego świata, gdzie nawet absolut
został wpisany w Formę, kondycja Boga jest kluczem do zrozumienia pozycji człowieka,
podmiotu wypowiadającego się. Katolicyzm w polskim wydaniu, wiąże się z upupieniem istoty ludzkiej i boskiej. „Polak uzyskał w ten sposób świat
zielony — zielony, gdyż niedojrzały, ale zielony także dlatego, że w nim
łąki, drzewa są kwitnące, nie zaś czarne i metafizyczne. Żyć na łonie
natury, w świecie ograniczonym, pozostawiając czarny wszechświat Bogu"
[ 12 ]. Rzeczywistość Gombrowicza rozpięta
jest między sferą sacrum a profanum. Owo zawieszenie prowadzi
do komparacji pośledniości ze wzniosłością, wyzwala dojrzałość, śmieszy i bawi, a przy tym pobudza do dalszej gry.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] P. Lejeune, Pakt autobiograficzny,
[w:] Wariacje na temat pewnego paktu,
Warszawa 2006, s. 22. [ 2 ] W. Gombrowicz, Dziennik 1957-1961,
Kraków 1988, s. 11. [ 3 ] W. Karpiński, Herb wygnania, Paryż 1989, s. 55. [ 4 ] R. Sendyka, Nowoczesny esej. Studium historycznej świadomości gatunku,
Kraków 2006, s. 64. [ 5 ] D. de Roux, Rozmowy z Gombrowiczem,
Paryż 1969, s. 60 — 61. [ 6 ] E. Kuźma, Gombrowicziada, [w:] Świat
przez pryzmat „ja". Teorie i autobiograficzne rekonesanse, red. B.
Gontarz, M. Krakowiak, Katowice 2006, s. 18. [ 7 ] J. Cieplińska, Montaż i rytuał,
czyli o autokreacjach pisarskich, Kraków 2003, s. 15. [ 9 ] W. Gombrowicz, Dziennik 1953-1956,
Kraków 1988, s. 126 — 127 [ 11 ] J. Jarzębski, Gra w Gombrowicza,
Warszawa 1983, s. 131. [ 12 ] W. Gombrowicz, Dziennik 1953-1956,
Kraków 1988, s. 280. « Recenzje i krytyki (Publikacja: 25-07-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8214 |
|