Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.199.319 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 309 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Jedynie dokładne i głębokie poznanie przyrody może rozproszyć lęk i mroki (..) trwoga przytłacza ludzi dlatego, że widzą wiele zjawisk na ziemi i w niebie, a nie mogą żadną miarą dojrzeć ich przyczyn.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Moja "rozmowa" z Antony Flew [4]
Autor tekstu:

PM -Czyli wyznanie wiary. OK. Szacunek! Każdy ma prawo do tego. 

AF — Nauka uzmysławia trzy aspekty przyrody świadczące o istnieniu Boga. Aspekt pierwszy polega na tym, że przyroda jest posłuszna prawom. 

PM -Przyroda jest posłuszna prawom … przyrody, fizyki. Owszem. Ale na razie boskiej ingerencji nie widzę. 

AF — Aspekt drugi to życie, czyli inteligentnie zorganizowane i działające celowo istoty wyłonione z materii. 

PM -Oooo. Szacunek! Wyłonione z materii. Czyli o niezbędności Boga można nadal swobodnie dyskutować. 

AF — Aspektem trzecim jest samo istnienie przyrody. 

PM -Cóż, że istnieje to fakt. Fakty istnienia nie definiują sposobu powstania. Tylko niech mi nikt nie wyjeżdża z zegarmistrzem bo to oklepane i nie adekwatne. 

AF — Możecie zapytać, jak mogę ja, filozof, wypowiadać się na tematy, którymi zajmują się naukowcy. Najlepiej odpowiedzieć na to pytaniem: Czy zajmujemy się tu nauką, czy filozofią? Kiedy badamy oddziaływanie dwóch ciał fizycznych, na przykład dwóch cząstek subatomowych, wtedy zajmujemy się nauką. Kiedy pytamy, skąd i po co wzięły się owe cząstki subatomowe — lub jakiekolwiek inne byty fizyczne — wtedy zajmujemy się filozofią. Otóż kiedy wyciągamy wnioski filozoficzne z danych naukowych, wtedy również myślimy filozoficznie. 

PM -… czyli spekulujemy. 

AF — Moi krytycy wytykali mi tryumfalnie, a to że nie przeczytałem jakiegoś artykułu w takim a takim czasopiśmie naukowym, a to że 'nie nadążam za eksperymentami dotyczącymi abiogenezy (czyli spontanicznego powstania życia z materii nieożywionej). Otóż mówiąc takie rzeczy, ludzie ci wypowiadali się nie na temat. Nie interesował mnie ten czy inny fakt z dziedziny chemii bądź genetyki, lecz fundamentalne pytanie, co to znaczy, że coś jest żywe i w jaki sposób wiąże się to z ogółem faktów z dziedziny chemii i genetyki rozpatrywanych jako pewna całość. Myśleć na tym poziomie, to myśleć filozoficznie. Choć zabrzmi to może nieskromnie, muszę powiedzieć, że takie myślenie słusznie jest sprawą filozofów, a nie naukowców jako takich. 

PM -Rozumiem to jednoznacznie jako abstrahowanie od argumentów naukowych a skupienie się na myśleniu filozoficznym. Nie sądziłem, że filozofia rości sobie pretensje do bycia traktowaną na poważnie przy takiej ignorancji i zamykaniu się we własnych szkołach i nurtach z niezależną specyficzną logiką. Myślałem, że zaczynamy wchodzić już na grunt konkretnych argumentów i już dopadała mnie trema a tu … masz! Muszę powtórnie-zacytować: „Choć zabrzmi to może nieskromnie, muszę powiedzieć, że takie myślenie słusznie jest sprawą filozofów, a nie naukowców jako takich." A więc co ja tu robię? Tracę czas? Filozofie są różne, często wykluczające się, a nauka powinna być jedna. Prosiłem o dowody, a nie o rozprawy filozoficzne obrażone, że ich nauka pyta o nieistotne rzeczy! Faktycznie, Antony, zaczynasz sobie poczynać nieskromnie. Jak zresztą sam piszesz. Ale z drugiej strony nie masz wyjścia. Wszedłeś do tej samej rzeki, która okazało się — stoi i zalatuje stęchlizną. 

AF — Oczywiście naukowcom tak samo jak komukolwiek innemu wolno myśleć filozoficznie. I równie oczywiste jest to, że nie wszyscy naukowcy zgodzą się z moją szczególną interpretacją odkrywanych przez nich faktów. Skoro jednak się z nią nie zgodzą, swój sprzeciw będą musieli wyrazić zgodnie z wymogami debaty filozoficznej. Innymi słowy kiedy zajmują się analizą filozoficzną, wtedy ani ich autorytet, ani kompetencja jako naukowców nie ma żadnego znaczenia. To znów zgoła oczywiste. 

PM -Który poważny świecki naukowiec przyjmie zaproszenie i takie dictum? (nie myślę o debatach publicznych, bo tu chętnie przychodzą a teiści przegrywają) ale na grunt współpracy akademickiej. Skoro ja — zwykły „Kowalski" już się brzydzę takiego stanowiska, co wyżej wyraziłem. Który poważny naukowiec będzie się zmagał z filozofami objawienia?. 

AF — Jak powiedział sam Albert Einstein, „człowiek nauki jest kiepskim filozofem". 

PM -I ja się bardzo cieszę. Tak ma być. Zaczynam podejrzewać Cię Antony o bufonadę. 

AF — Szczególną wagę przywiązuję do trzech obszarów badania naukowego, które wkrótce rozważę w świetle dostępnych dzisiaj świadectw. 

PM -Oho, znowu „świadectwa" jednak są podrzucane mimochodem. Oby znaczyły tyle co „dowody". 

AF — Bóg, którego istnienia broni Conway, a z nim i ja, jest Bogiem Arystotelesa. Conway pisze: Za wyjaśnienie świata i jego bogatej formy Arystoteles uznaje Byt, któremu przypisuje następujące właściwości: niezmienność, niematerialność, wszechmoc, wszechwiedzę, jedność, czyli niepodzielność, doskonałą dobroć i konieczne istnienie. Otóż ten zestaw atrybutów jest uderzająco podobny do właściwości, jakie przypisuje się Bogu w tradycji judeochrześcijańskiej. Podobieństwo to w pełni usprawiedliwia domniemanie, że mówiąc o przyczynie świata Arystoteles miał na myśli tę boską Istotę, która jest przedmiotem czci w obu tych religiach. 

PM -Skoro to domniemanie, że Arystoteles miał na myśli… to ja dziękuję. Ale nadal czekam na dowód. Choć już czuję, że tak będzie do końca tej dysputy. Ten powiedział, że tamten pomyślał... 

AF — Bóg stworzył świat po to, aby powołać do istnienia rodzaj stworzeń rozumnych. Conway sądzi, a ja przyznaję mu rację, że zarówno fakt istnienia, jak i naturę Boga Arystotelesa możemy poznać za pomocą samego rozumu. 

PM -Conway sądzi, czyli uważa, czyli domniemywa. Czyli może tak jest ale wcale nie musi. Że Conway sądzi to dla mnie i mojego „samego rozumu" stanowczo za mało. 

AF — Muszę podkreślić, że do odkrycia Boga doszedłem na drodze czysto naturalnej, bez odwoływania się do jakichkolwiek zjawisk nadprzyrodzonych. Jest ono owocem dociekań, które tradycyjnie nazywano teologią naturalną. W ogóle nie wiąże się z żadną z religii objawionych. Nie pretenduję również do tego, jakobym miał jakiekolwiek osobiste doświadczenie Boga bądź takie, które można by nazwać nadprzyrodzonym albo cudownym. Krótko mówiąc, moje odkrycie Boga wynikło z pielgrzymki rozumu, a nie wiary. 

PM -Skoro, szlachetny Antony, posługujesz się teologią (jakąkolwiek) to jakżeż to nie miał byś odkryć Boga? Musiałeś! Tym bardziej, że (jak sam piszesz) Twój rozum pielgrzymował! A z tego na ile Cię już poznałem to od samych tych peregrynacji Twojego mózgu można dostać … no właśnie — Boga jedynie. 

AF — Odnosząc się do panteizmu Spinozy, Einstein w istocie wprost zaprzeczył, że jest ateistą bądź panteistą: Nie jestem ateistą i nie sądzę, abym mógł się nazwać panteistą. Znajdujemy się w sytuacji małego dziecka, które wchodzi do ogromnej biblioteki wypełnionej książkami w wielu językach. Dziecko wie, że ktoś musiał te książki napisać. Nie wie jak. Nie zna języków, w których napisano te książki. Dziecko podejrzewa, że książki ustawiono zgodnie z pewnym tajemniczym porządkiem, ale go nie rozumie. Myślę, że właśnie w takiej sytuacji znajduje się nawet najbardziej inteligentny człowiek wobec Boga. Widzimy wszechświat cudownie urządzony i podlegający pewnym prawom, ale prawa te rozumiemy tylko mgliście. Nasze ograniczone umysły zdają sobie sprawę z istnienia tajemniczej siły, która porusza konstelacjami. 

PM -Jako naukowiec-myśliciel Einstein miał prawo a może nawet obowiązek nie rozstrzygać żadnych kwestii do końca. Choć mówił kim nie jest — nie mówił kim jest. To jest pokora godna wielkiego umysłu. Jego słowa „Myślę, że właśnie w takiej sytuacji znajduje się nawet najbardziej inteligentny człowiek wobec Boga." sugerują, że chodzi o hipotetycznego inteligentnego człowieka stającego przed Bogiem. Mówi też o tajemniczych siłach poruszających konstelacjami. Nie mówi: Bóg porusza konstelacjami. Że to Bóg to już sobie dointerpretowują filozofowie. 

AF — Istotne pytanie, powiada Davies, składa się z trzech części: — Skąd się biorą prawa fizyki? — Dlaczego istnieją właśnie te prawa, a nie jakieś inne? — Jak to się dzieje, że istnieją takie prawa, które sprawiają, że z bezpostaciowych gazów w końcu powstaje życie, świadomość i inteligencja? Prawa te „wydają się wręcz wymyślone — subtelnie dostrojone, jak twierdzą niektórzy — po to, aby mogło powstać życie i świadomość". W konkluzji Davies stwierdza, że ta „zaaranżowana natura bytu fizycznego jest po prostu zbyt fantastyczna, abym mógł uznać ją za zwykłą »daną«. Wskazuje ona na głębsze znaczenie bytu". Dopiero takie słowa jak cel i zamysł, powiada Davies, w niedoskonały sposób oddają to, o co chodzi we wszechświecie. „Co do tego jednak, że o coś w nim chodzi, nie mam absolutnie żadnych wątpliwości". 

PM -Przemyciłeś tu przypadkiem herezję. Z gazów życie? To już Adam i Ewa idą do lamusa? Ja się nie dziwię naukowcom, którzy najdalej z nas sięgnęli w głąb praw fizyki, że się niecierpliwią, że do końca nie mogą rozgryźć istoty spraw. Ale żeby zaraz wtykać w to nieznane miejsce Boga? Cierpliwości! Będą kolejne eksploracje naukowe w głąb wszechrzeczy. Nie przypuszczam nawet, że za mojego życia wszystkie wątpliwości znikną. Mało tego wiem, że to mało prawdopodobne. 

AF — Podobnie jak Davies, Barrow odrzuca pomysł, jakoby porządek światu narzucały nasze umysły. Ponadto, „do- bór naturalny nie uzależnia naszego przetrwania i rozmnażania się od rozumienia kwarków i czarnych dziur". 

PM -A kto konkretnie wysunął takie pomysły — bzdury widoczne gołym okiem cięcia? 

AF — Jeżeli przyjmujemy fakt, że we wszechświecie istnieją prawa, to coś musi narzucać ów porządek. Jaki zatem czynnik (lub zbiór czynników) go ustanawia? Foster twierdzi, że jedynej poważnej odpowiedzi na to pytanie udziela teizm, a zatem, że „racjonalnie zasadny jest wniosek, iż to Bóg — Bóg teistów — tworzy prawa przyrody, narzucając światu te prawidłowości jako prawidłowości". Nawet jeżeli zaprzeczamy istnieniu praw, dodaje Davies, „wiele przemawia za tym, aby wyjaśniać te prawidłowości sprawstwem Boga". 

PM -"Nawet jeżeli zaprzeczamy istnieniu praw" — typowe filozofowanie. Ja pytam: kto zaprzecza istnieniu praw? "Foster twierdzi, że jedynej poważnej odpowiedzi na to pytanie udziela teizm. A jakże by inaczej mógł twierdzić teista? Wciąż słyszę, że ten twierdzi, tamten sądzi. Naprawdę ciężko brnąć dalej. Choć moje samozaparcie słabnie a zapał całkiem wygasł — pozostało zobowiązanie. Więc może mistrzu Antony poruszysz mnie czymś na serio?. 

AF — Główny argument Swinburne’a głosi, że Bóg osobowy, wyposażony w tradycyjne właściwości, jest najlepszym wyjaśnieniem działania praw przyrody. 


1 2 3 4 5 6 Dalej..
 Zobacz komentarze (12)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 13-09-2012 Ostatnia zmiana: 14-09-2012)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Mądry
Publicysta.

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Moja''rozmowa'' z Royem Abrahamem Varghesem
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8339 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365