Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.564.395 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Chrześcijaństwo jest średniowieczem ludzkości. Dlatego dziś jeszcze żyjemy w barbarzyństwie średniowiecza. Ale bóle porodowe nowej epoki zaczynają się w naszych czasach."
 Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Kler

Geneza i paradoksy teizmu [4]
Autor tekstu:

Skutki bowiem domagają się odpowiadającej im przyczyny. Oto mamy wyjaśnienie wg jakiego schematu były tworzone mity religijne: ten hebrajski mędrzec (będący też zapewne kapłanem, gdyż we wstępie biblijnym napisano: „Księga Rodzaju w dzisiejszej swej postaci wywodzi się z kół kapłańskich, które wycisnęły na niej szczególnie wyraźnie znamię teologiczne"), po prostu wymyślił "przyczynę" pasującą do późniejszych skutków, czyli „tłumaczącą" je na zasadzie analogii do znanych mu faktów z historii Izraela (to te jego przemyślenia i co ciekawe dotyczące wyłącznie narodu wybranego). Schemat tego rozumowania jest wszędzie taki sam: leżące u podłoża przekonanie, że człowiek jest dziełem bogów (potem Boga), do którego należy dopasować inne „prawdy", uzasadniające (wg mniemania ich twórców) różne aspekty bieżącej rzeczywistości.

Dokładnie ten sam schemat zastosowano w historii o Sodomie i Gomorze: Dwa miasta zostają zniszczone przez Boga ogniem i siarką. Oczywiście dlatego, że ich mieszkańcy byli nieprawi, występni i źli, dosięgła ich za to kara boska! Chcąc wytłumaczyć ten i podobne jemu mity, należy wczuć się w sposób rozumowania ówczesnych ludzi; uważali oni nie tylko klęski żywiołowe ale nawet chorobę czy nieszczęśliwy wypadek, za karę lub dopust boży. Nic dziwnego zatem, iż wieść o zniszczeniu dwóch miast (prawdopodobnie przez erupcję wulkanu), musiała natychmiast otworzyć kwestię winy. Obrazowi katastrofy powinien był towarzyszyć obraz równie straszliwych grzechów osób tą klęską dotkniętych, w przeciwnym wypadku świat pozbawiony byłby sensu (wg Drugi kot w worku Władysław Kopaliński).

I oto mamy wyjaśnienie winy, która została dopasowana do hipotetycznej kary! W ten prosty sposób, logiczny ład doświadczanej rzeczywistości, czyli wizerunek „porządku" panującego w świecie rządzonym przez Boga, zostaje zachowany i umotywowany. Po co więc te naturalne katastrofy były wciągane w obręb bożych działań? Aby pokazać boską potęgę i możliwości w karaniu niewierzących, nieprawomyślnych czy opornych. Jest to najbardziej wyeksponowana ze wszystkich czynności Boga w stosunku do ludzi: pokazowe okrucieństwo w karaniu odstępców od jedynie słusznej wiary.

Jak trwale ten schemat rozumowania zakorzenił się w świadomości ludzi, przenikając do naszych czasów, niech świadczy następujące wydarzenie: W 1755r. w Lizbonie po trzęsieniu ziemi wybuchł potężny spór: czy należy uważać je za wykonanie wyroku sądu doraźnego w niebiosach, czy raczej za katastrofę pozbawioną wyraźnego oblicza moralnego (W. Kopaliński, jak wyżej). Przypomnijmy sobie też, jak tłumaczyli współcześni moralizatorzy np. niedawny tragizm tsunami, niszczycielski huragan Katrina, AIDS czy inne kataklizmy: zasłużona kara boża za grzechy ludzi, między innymi odchodzenie od wiary!

Wróćmy jednak do tematu. Na pierwszy rzut oka widać, iż mit o upadku ludzi w raju, w swym sensie przypomina mit o Prometeuszu: „Prometeusz wykrada bogom z nieba ogień i daje go ludziom. Czeka go za ten czyn potworna kara, a człowiek dzięki ogniowi staje się panem ziemi i konkurentem bogów". W obu tych mitach człowiek odbiera część władzy nad sobą, staje się mniej zależny od bogów (potem Boga). I w tym tkwi sedno sprawy: uniezależnienie się człowieka od Boga. Za to groziła zawsze największa i najsurowsza kara.

Czy to naprawdę sam Bóg bał się, aby człowiek nie był zbyt mądry i by mu przez to nie zagroził (jak np., w micie o wieży Babel)? Nie! Cóż to byłby za „bóg", który obawia się własnego stworzenia?! Jeśli przyjąć, iż prawdą jest, że to kapłani są stwórcami naszych bogów, to odpowiedź jest oczywista: to oni wykreowali taki wizerunek Boga, który nie może pozwolić na to — pod groźbą wymyślnych kar — aby ludzie wyzwolili się spod jego władzy. To oni od zawsze byli strażnikami wiedzy, którą potrafili umiejętnie wykorzystywać. Te mity powstawały w czasach, kiedy jedynie kapłani posiadali głębszą wiedzę o świecie i strzegli jej jak oka w głowie. Oni dobrze wiedzieli, że wiedza to władza (nie dotyczy to naszych władz, wybieranych wg zupełnie innych zasad).

Dobrze więc zdawali sobie sprawę z tego, iż każda tajemnica, każda wiedza im wydarta, w jakimś stopniu uniezależni człowieka od nich. Z tego powodu właśnie, ich „bóg" był tak bardzo niezadowolony z tego, że człowiek chciał coś wiedzieć sam, bez jego pośrednictwa. Sam chciał decydować co dla niego dobre a co złe. Dlatego musiał zostać tak srogo ukarany, aby następcy wiedzieli, że bezkarnie nie wydziera się Bogu tajemnic, a tak naprawdę kapłanom, którzy go reprezentują. Biorąc powyższe pod uwagę, należy przypuszczać, iż to dziwne zdanie, które wypowiada Jahwe już po ukaraniu ludzi w raju: „Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki" (Rdz 3,22), należy rozumieć w ten oto sposób:

„Oto człowiek chce stać się taki jak my; znać dobro i zło, niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby odebrać nam władzę i rządzić się bez nas, przez wieki". W tym zdaniu — niezrozumiałym z religijnego punktu widzenia — ukryty jest odwieczny strach kapłanów, przed możliwością uniezależnienia się człowieka od ich władzy. Dlatego od tysiącleci walczą zaciekle i z determinacją z każdym przejawem niezależnej myśli. Ilu ludzi straciło życie w tej nierównej walce? Mnóstwo! Ci wszyscy, którzy zginęli to nie ofiary walki w obronie idei, to ofiary walki z władzą. Władzą kapłanów w tym przypadku, którzy nigdy nie przebierali w środkach aby tę władzę zachować i utrzymać jak najdłużej.

A zatem, czy grzech pierworodny istnieje naprawdę, czy jest tylko wymysłem człowieka? W sensie religijnym gdzie jest synonimem nieposłuszeństwa człowieka przeciwko swemu Stwórcy — nie istnieje (tzn., nie istnieje poza "rzeczywistością" religijną). Natomiast można by uznać, iż prawdziwym „grzechem pierworodnym człowieka" (w umownym znaczeniu), jest jego pochodzenie zwierzęce. Pozostałości tego rodowodu tkwiące w ludzkiej naturze, skłonnej do czynienia podłości, gwałtów, zbrodni, grabieży, wojen, oraz nacjonalizmu, szowinizmu, nietolerancji i wielu innych cech naszej ułomnej natury, których człowiek się wstydzi — to jest nasz prawdziwy „grzech pierworodny".

Dziedzictwo naszej natury, czyli pozostałość po zwierzęcych przodkach. A więc już wtedy ludzie będąc świadomi swej ułomnej natury, szukali wytłumaczenia w niebie, nie podejrzewając, że przyczyny tkwią na ziemi, obok nich i w nich samych. Ludzie nie chcieli i nie chcą w to wierzyć nadal. Wolą się żywić iluzją, która jest im bliższa gdyż zżyli się z nią od dziecka. Jako antidotum na zło immanentne ich naturze, nadal wolą stosować magiczne zaklęcia, rytualne zachowania i symboliczne gesty, wierząc w oczyszczającą moc „słowa bożego", wody świeconej i kadzidła. I są nadal przekonani, iż nad naturą, której są dziećmi, również można zapanować przy pomocy „świętych" symboli, słów i rytuału. Tak, jak wierzyli ich przodkowie tysiące lat temu.

Lecz piętno wyciśnięte na naturze człowieka przez jego zwierzęce pochodzenie jest zbyt głębokie, aby człowiek mógł się od niego całkowicie uwolnić lub zapomnieć o nim. Póki więc nie przyjmie on tego do świadomości i nie zaakceptuje, będzie miotał się bezsilnie w sieci sprzecznych „prawd" religijnych, które niczego nie wyjaśniają a wręcz odwrotnie; sprowadzają rozum na manowce myślenia, łudząc go sprytnie pomyślanymi iluzjami życia wiecznego (po śmierci, oczywiście!) w zamian za doczesne panowanie kapłanów nad ludzkimi sumieniami.

Już na koniec tej części tekstu, przytoczę bardziej rozsądną interpretację mitu o upadku pierwszych ludzi (już nie pamiętam źródła z którego ją pozyskałem ani jej autora). Nie jest ona wewnętrznie sprzeczna jak w wersji religijnej i co ważniejsze, zgodna ze współczesnymi poglądami na ten temat. Oto ona: "Na początku swej drogi rozwoju człowiek żył w raju nieświadomości; nie znał praw rządzących przyrodą, nie uświadamiał sobie własnej przemijalności i śmiertelności. Nie istniało dla niego pojęcie śmierci z przyczyn naturalnych. Przeciętna jego życia wynosiła wtedy ok.18 lat i człowiek miał prawo wierzyć, że gdyby nie przytrafiło mu się coś złego — mógłby żyć nie wiadomo jak długo.

Nabycie wiedzy popartej doświadczeniem, spowodowało psychiczny upadek człowieka, ponieważ uświadomił on sobie własną śmiertelność. Był to proces bardzo długi, rozciągnięty na wiele tysięcy lat. Ta gorzka świadomość i wcale niechciana (co odzwierciedla sam mit) spowodowała, iż człowiek został wygnany z raju niewiedzy dotyczącej własnego losu. Stan niewinnej nieświadomości został zastąpiony stanem wyższego uświadomienia, a więc także i odpowiedzialności, co wiązało się z utratą wolności (także wyboru). Odtąd człowiek zawsze będzie tęsknił do powrotu, do tego beztroskiego stanu szczęścia, jaki cechuje ludzi nie obarczonych wyższą świadomością. Stanu, który można porównać do szczęśliwego dzieciństwa, lecz do niego — niestety — nie można powrócić".

LITURGIA I RYTUAŁ

Następny problem uzasadniający moją tezę to liturgia i rytuał. "Liturgia — publiczna forma kultu religijnego, ogół zbiorowych i zrytualizowanych czynności sakralnych" („Słownik wyrazów obcych" PWN). Kiedyś zadałem sobie pytanie: Gdyby nie wymyślono liturgii i rytuału w dziejach religii, cóż innego mieliby do roboty kapłani? Liturgia jako symboliczny teatr odgrywany przed ludem, jest pozostałością po magii czarowników plemiennych (szamanów). Symbolika liturgii to język abstrakcyjnych, wymyślonych pojęć, których inaczej nie można przekazać, gdyż nie są desygnatami; nie istnieją poza wyobraźnią człowieka. Zatem parę zdań o genezie liturgii.

Mamy więc taką oto sytuację: z jednej strony jest Bóg wszechmocny i wszechwiedzący, Stwórca niewyobrażalnie ogromnego wszechświata (miliardy galaktyk, a w każdej z nich setki miliardów gwiazd). Bóg, który wie wszystko o swym dziele i swych stworzeniach, nieskończenie wcześniej niż cokolwiek zaistnieje w naszej rzeczywistości. Jednym słowem; Bóg Absolut, który może wszystko, wie wszystko, jest wszędzie, zawsze był i będzie (tak widzi to nasza teologia).

A z drugiej strony są ludzie (kapłani), którzy ubierają się w paradne kolorowe stroje, wykonują rytualne gesty, czynności i śpiewy. Komu to ma służyć? Czy tym widowiskowym rodzajem zachowania służą Bogu? Dziwna to zaiste „służba", biorąc pod uwagę atrybuty naszego Stwórcy. Czy dla wszechmocnego i wszechwiedzącego Boga może mieć jakieś znaczenie, że jakiś kapłan założy taką szatę a nie inną, w takim lub innym kolorze, takie a nie inne nakrycie głowy, zapali świecę lub nie, przyklęknie na kolano przed „świętym" obrazem, okadzi coś lub nie, przeżegna się w określony sposób czy też pokropi „święconą" wodą, lub wykona inną wyuczoną, rytualną czynność?


1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
 Zobacz komentarze (13)..   


« Kler   (Publikacja: 01-10-2012 Ostatnia zmiana: 08-10-2012)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8397 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365