Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.039.103 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
(..) dopóki stosujemy się do rygorów logiki akceptowanych w dociekaniach naukowych, dopóty nie ma śladów Boga, które dałoby się nieomylnie wyśledzić w świecie, niczego, co moglibyśmy z pewnością zidentyfikować jako Jego znaki.
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Doradztwo religijne i religioznawcze [2]
Autor tekstu:

U: Oj tak! Mam nadzieję, że aż tak wiele nie będą wymagali na tym maturalnym egzaminie z religii. I tak się dowiedziałem więcej niż się spodziewałem. Wielkie dzięki!

***

Chwila przerwy i dzwoni następny interesant (albo raczej zainteresowany).

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Kobieta: Czy nie odnosi pan wrażenia, iż prowadząc taką działalność, staje pan tym samym po niewłaściwej stronie?

D: Można bardziej konkretnie?

K: Chodzi mi o to, że stając po stronie Boga opowiada się pan po stronie DOBRA, natomiast stojąc na pozycji ateistycznej jest pan po stronie ZŁA. Nie uwiera to pańskiego sumienia?

D: Zanim odpowiem, pozwoli pani, że spytam: jakiego Boga ma pani na myśli?

K: No, jak to jakiego?! Katolickiego oczywiście!

D: Zapewne chodzi pani o chrześcijańskiego Boga. A jeśli tak, to nie owijając niczego w bawełnę powiem: nie, nie uwiera to mojego sumienia.

K: Nie?! To może wcale nie ma pan sumienia?

D: Oczywiście, że mam! Tyle, że zupełnie inaczej widzę ten problem niż pani i stąd się bierze inne jego wartościowanie niż to, jakie wpaja nam wychowanie religijne. Czy może zna pani historię tego Boga i tejże religii?

K: A po co mi to?! Gdyby to miało być do czegoś nam potrzebne, to sami księża z ambony powiedzieliby o tym, prawda? A skoro o tym nie mówią, to znaczy, iż nie jest to wiedza konieczna do zbawienia, ot co!

D: Tak właśnie myślałem. Na szczęście ja znam tę historię i mogę na jej podstawie pani powiedzieć, że ani ten „bóg", ani ta religia (żadna inna także) nie są synonimami dobra, a wręcz czegoś przeciwnego i to w najgorszym znaczeniu tego słowa. Zatem — wbrew temu co się pani wydaje — stojąc na pozycji ateistycznej, nie jestem po stronie zła, chociaż tak mylnie przyjęło się to uważać. Jednak uczciwie przyznam, iż jest taki jeden aspekt tego zagadnienia, który można by określić od biedy „złym zachowaniem". Ale to chyba...

K: (z wyraźnym zainteresowaniem) Taak? A jaki to aspekt? Może coś z diabłem związane?

D: No nie! Aż tak, to nie! Chodzi o coś zupełnie innego. Proszę posłuchać: otóż Jean Lacroix w pracy: „Znaczenie i wartość współczesnego ateizmu", pisze o „pożytecznej funkcji ateistycznej krytyki religii, polegającej na "oczyszczaniu" religii z tego, co ją kompromituje. „W każdej wierze - powiada Lacroix — istnieje niezbywalna cząstka antropomorfizmu i bałwochwalstwa" i sami ludzie wierzący powinni swoją wiarę od tych elementów uwolnić, żeby ją bardziej „uduchowić" i wznieść na wyższy poziom. Jeśli sami tego nie robią, to dobrze, że zadanie to wykonują za nich ateiści".

Podobne zdanie ma francuski filozof katolicki Etienne Borne. „Ten pożytek polega jego zdaniem na tym, że ateizm odnawia wrażliwość ludzi na zło, usypianą przez piękno mitów religijnych. Mity są /../ podobne do opium, i to z dwóch względów: nie tylko dlatego, że w pewnym sensie usypiają, ale także dlatego, że dzięki nim śnią nam się piękne sny. Mit jest pewną formą ucieczki przed złem. Pokazuje nam zło w świecie, ale przesłania jego okropności "pięknem formy". Ateiści toczą walkę z mitami i w ten sposób „przeszkadzają ludzkości śnić". Dowodząc nieistnienia Boga argumentem, że istnieje zło w świecie, ateiści obnażają tym samym istniejące w świecie zło. Zamiast odrzucać argumenty ateistów, należałoby uznać pozytywny wkład ateizmu do dziejów postępu myśli ludzkiej" (A. Nowicki „Zarys dziejów krytyki religii. Starożytność").

I właśnie to nasze "przeszkadzanie śnić ludzkości" mógłbym w ostateczności zaliczyć do tego „zła", które swoją działalnością wyrządzam niektórym ludziom. Czy to panią satysfakcjonuje?

K: Eee, tam! Też żeś pan wymyślił! (rozłącza się wyraźnie zdegustowana).

***

Po dłuższej chwili przerwy następny telefon.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Mężczyzna: Chciałbym panu zadać pewne pytanie. Bardzo mnie ciekawi czy pan na nie odpowie.

D: Jeśli będzie dotyczyło religii, proszę bardzo.

M: Pozwoli pan, iż posłużę się w tym celu cytatem z Boga urojonego R. Dawkinsa: „J.B.S.Haldane wyzwany kiedyś przez jakiegoś żarliwego popperystę, by zadeklarował w jakich warunkach uzna, że teoria ewolucji została sfalsyfikowana, odpowiedział: "Jeśli ktoś znajdzie skamieniałości królika w osadach prekambryjskich". Moje pytanie brzmi: czy potrafi się pan postawić w podobnej sytuacji i przyznać, jaka informacja byłaby na tyle istotna dla ateisty, aby zachwiała jego poglądami? Aby przyznał, iż muszą być one fałszywe, lub przynajmniej mało wiarygodne?

D: Istotnie, ciekawe pytanie. Hmm,.. musiałbym się chwilę zastanowić...

M: Proszę bardzo, nikt pana nie goni przecież.

D: No, cóż,.. nie chciałbym się wypowiadać za innych, powiem więc jak ja to widzę; myślę, że zachwiałoby moje poglądy podważenie najmocniejszego ich filaru — dokonań religioznawstwa. Jeśliby ktoś potrafił udowodnić mi, że historia religii ludzkich nie liczy sobie 30-50 tys. lat, a zaledwie 3 tys. i zaczęła się od momentu objawienia Izraelitom Boga Jahwe. A przed nim nie istniały setki innych bogów, religii i kultów, które przenikając się wzajemnie i zapożyczając od siebie pomysły i idee, ewoluowały w kierunku monoteizmów jakie widzimy w dzisiejszej formie — wtedy rzeczywiście musiałbym zrewidować swoje poglądy. Bowiem opierają się one na wiedzy historycznej i religioznawczej, która ponad wszelką wątpliwość mówi, iż to sami ludzie stworzyli swoich bogów w długim i burzliwym procesie kulturotwórczym.

Profesor Morenz, egiptolog, tak ujął ten problem: „W naszych obserwacjach rozwoju pojęcia Boga /../ znajdziemy wielokroć potwierdzenie tego, iż historia Boga powstała nie w wyniku zdecydowanego przełomu, a więc OBJAWIENIA, lecz, że stanowi ona sumę nakładających się doświadczeń". Jeśliby więc ktoś potrafił mi udowodnić, iż ta długa historia religii nie miała miejsca, musiałbym — jak już mówiłem — zrewidować swoje ateistyczne poglądy.

M: Ale to wszystko nie świadczy bynajmniej o nieistnieniu Boga jako takiego, a jedynie o tym, że ludzie czcili dotąd bogów przez siebie wymyślonych. To chyba stanowi różnicę?

D: Owszem. Problem tkwi w tym, iż jak na razie człowiek nie miał okazji zetknąć się z „Bogiem jako takim", jak też i Bogiem opiekującym się CAŁĄ ludzkością. Natomiast ci bogowie, których ludzie wyznają, zawsze mają swoją historię związaną z konkretną kulturą i określony czas swego powstania i istnienia. Jednym słowem; są częścią historii naszej cywilizacji.

M: No, tak,.. może i ma pan rację. Ale na szczęście pozostają jeszcze filozoficzne dowody na istnienie Boga, prawda?

D: Och, te akurat nie są zbyt trudne do obalenia i chyba dlatego już dawno zostały obalone. Cóż to zresztą za „dowody", skoro np. św. Tomasz z Akwinu wstęp do jednego z nich zaczął od słów: „Co do poznania istoty Boga, najpierw należy przyjąć, że Bóg jest". Skoro tak, to po cóż jeszcze „dowodzić"? Ciekawie to ujął R. Dawkins w cytowanej przez pana publikacji: „Odczuwałbym automatycznie głęboką podejrzliwość, wobec jakiegokolwiek rozumowania prowadzącego do tak istotnych wniosków, które obywa się bez najmniejszego chociaż odniesienia do danych, zaczerpniętych z zewnętrznego świata /../ Sam pomysł, że do ważnych wniosków dochodzić można przez urągające logice zabawy słowami, obraża moje poczucie estetyki". To tyle. Czy coś jeszcze chce pan wiedzieć?

M: Ee,.. hmm,.. no, nie. Dziękuję. Myślałem, że nie będzie pan chciał odpowiedzieć na to pytanie..

D: Dlaczego miałbym nie odpowiedzieć? Nie było przecież trudne, ani nawet kłopotliwe. Jeśli to wszystko, żegnam pana.

***

Minął dobry kwadrans zanim zadzwonił telefon.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Uczennica: Chodzę do liceum i chciałabym przygotować się do tego maturalnego egzaminu z religii. Koleżanki mi podpowiedziały, abym zasięgnęła informacji na temat „opatrzności bożej". To chyba warto wiedzieć w razie czego, prawda?

D: Oczywiście! Zawsze lepiej jest wiedzieć więcej, niż mniej,.. no, może z nielicznymi wyjątkami. Czym wiec jest ta Opatrzność? Otóż „przez Opatrzność Bożą (Providentia) rozumie się odwieczny plan Boga, obejmujący wszystko /../ Sobór Wat. I orzekł: "Wszystko co stworzone, Bóg swoją Opatrznością strzeże i prowadzi, kierując od początku do końca, mocno rozrządzając wszystko w słodyczy". Dalej: "Według przedmiotu i stopnia troski Bożej rozróżniamy Opatrzność Bożą ogólną, która się odnosi do wszystkich stworzeń, nawet pozbawionych rozumu i Opatrzność Bożą specjalną, która się odnosi do wszystkich stworzeń rozumnych — nawet grzeszników, oraz Opatrzność najbardziej specjalną, która jest zastrzeżona predestynowanym /../ Według natury czynności Bożej rozróżnia się Opatrzność zwykłą i Opatrzność niezwykłą. Pierwsza polega na czynności zwykłej Boga, druga na niezwykłej, np. przez cuda, natchnienia itp".

Katechizm Rzymski uczy: „Jeśli Opatrzność Boża nie zachowywałaby rzeczy z tą samą siłą, z którą je stworzyła na początku, wszystkie zapadłyby się natychmiast w nicość". A najbardziej znanym przykładem działania Opatrzności Bożej jest biblijne powiedzenie: „Żaden wróbelek nie spadnie z drzewa, jeśli On tego nie będzie chciał". Jakie wnioski z powyższego nasuwają ci się?

U: Czy ja wiem? Chyba tyko takie, że to jest trudny temat, co nie?

D: To ma być trudny temat?! Żartujesz sobie, prawda? Podpowiem zatem: pierwszy to taki, że i tutaj są równi i równiejsi, a nauki księży, że wszyscy jesteśmy równi przed Bogiem, można między bajki włożyć. A drugi to ten, że niestety wszelkie zło jakie się dzieje na świecie: wojny, katastrofy i kataklizmy, wypadki, pojedyncze zabójstwa jak i masowe mordy, oraz niezliczona ilość innego zła, którego nie sposób tu wyliczyć — dzieją się zgodnie z wolą, wiedzą i zgodą Boga, gdyż przy tak bardzo rozwiniętej jego Opatrzności i przy jego atrybutach (wszechmoc, wszechwiedza i wszechobecność), nie może być inaczej. Rozumiesz teraz na czym polega ten problem?

U: Nie jestem pewna, ale chyba tak,.. jeśli się dobrze nad tym zastanowić?

D: Otóż to! A więc zapewne dla dopełnienia obrazu przyda się tobie i koleżankom, religioznawczy punkt widzenia na ten teologiczny problem. Posłuchaj co na temat Opatrzności Bożej sądzili starożytni mędrcy. Np. Cyceron w księgach „O naturze bogów" tak rozumował:


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (11)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 15-01-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8647 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365