Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Doradztwo religijne i religioznawcze [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
U:
Oj tak! Mam nadzieję, że aż tak wiele nie będą wymagali na tym maturalnym
egzaminie z religii. I tak się dowiedziałem więcej niż się spodziewałem.
Wielkie dzięki!
***
Chwila przerwy i dzwoni następny interesant (albo raczej
zainteresowany).
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Kobieta:
Czy nie odnosi pan wrażenia, iż prowadząc taką działalność, staje pan tym
samym po niewłaściwej stronie?
D:
Można bardziej konkretnie?
K:
Chodzi mi o to, że stając po stronie Boga opowiada się pan po stronie DOBRA,
natomiast stojąc na pozycji ateistycznej jest pan po stronie ZŁA. Nie uwiera
to pańskiego sumienia?
D:
Zanim odpowiem, pozwoli pani, że spytam: jakiego Boga ma pani na myśli?
K:
No, jak to jakiego?! Katolickiego oczywiście!
D:
Zapewne chodzi pani o chrześcijańskiego Boga. A jeśli tak, to nie owijając
niczego w bawełnę
powiem: nie, nie uwiera to mojego sumienia.
K:
Nie?! To może wcale nie ma pan sumienia?
D:
Oczywiście, że mam! Tyle, że zupełnie inaczej widzę ten problem niż pani i stąd się bierze inne jego wartościowanie niż to, jakie wpaja nam wychowanie
religijne. Czy może zna pani historię tego Boga i tejże religii?
K: A po co mi to?! Gdyby to miało być do czegoś nam potrzebne, to sami księża z ambony powiedzieliby o tym, prawda? A skoro o tym nie mówią, to znaczy, iż
nie jest to wiedza konieczna do zbawienia, ot co!
D:
Tak właśnie myślałem. Na szczęście ja znam tę historię i mogę na jej
podstawie pani powiedzieć, że ani ten „bóg", ani ta religia (żadna inna
także) nie są synonimami dobra, a wręcz czegoś przeciwnego i to w najgorszym
znaczeniu tego słowa. Zatem — wbrew temu co się pani wydaje — stojąc na
pozycji ateistycznej, nie jestem po stronie zła, chociaż tak mylnie przyjęło
się to uważać. Jednak uczciwie przyznam, iż jest taki jeden aspekt tego
zagadnienia, który można by określić od biedy „złym zachowaniem". Ale
to chyba...
K:
(z wyraźnym zainteresowaniem) Taak? A jaki to aspekt? Może coś z diabłem związane?
D:
No nie! Aż tak, to nie! Chodzi o coś zupełnie innego. Proszę posłuchać: otóż
Jean Lacroix w pracy: „Znaczenie i wartość współczesnego ateizmu", pisze o „pożytecznej funkcji ateistycznej krytyki religii, polegającej na
"oczyszczaniu" religii z tego, co ją kompromituje. „W każdej wierze -
powiada Lacroix — istnieje niezbywalna cząstka antropomorfizmu i bałwochwalstwa" i sami ludzie wierzący powinni swoją wiarę od tych elementów uwolnić, żeby
ją bardziej „uduchowić" i wznieść na wyższy poziom. Jeśli sami tego
nie robią, to dobrze, że zadanie to wykonują za nich ateiści".
Podobne zdanie ma francuski filozof katolicki Etienne Borne. „Ten pożytek
polega jego zdaniem na tym, że ateizm odnawia wrażliwość ludzi na zło,
usypianą przez piękno mitów religijnych. Mity są /../ podobne do opium, i to z dwóch względów: nie tylko dlatego, że w pewnym sensie usypiają, ale także
dlatego, że dzięki nim śnią nam się piękne sny. Mit jest pewną formą
ucieczki przed złem. Pokazuje nam zło w świecie, ale przesłania jego okropności
"pięknem formy". Ateiści toczą walkę z mitami i w ten sposób
„przeszkadzają ludzkości śnić". Dowodząc nieistnienia Boga argumentem,
że istnieje zło w świecie, ateiści obnażają tym samym istniejące w świecie
zło. Zamiast odrzucać argumenty ateistów, należałoby uznać pozytywny wkład
ateizmu do dziejów postępu myśli ludzkiej" (A. Nowicki „Zarys dziejów
krytyki religii. Starożytność").
I właśnie to nasze "przeszkadzanie
śnić ludzkości" mógłbym w ostateczności zaliczyć do tego „zła",
które swoją działalnością wyrządzam niektórym ludziom. Czy to panią
satysfakcjonuje?
K:
Eee, tam! Też żeś pan wymyślił! (rozłącza się wyraźnie zdegustowana).
***
Po dłuższej chwili przerwy następny telefon.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Mężczyzna:
Chciałbym panu zadać pewne pytanie. Bardzo mnie ciekawi czy pan na nie
odpowie.
D:
Jeśli będzie dotyczyło religii, proszę bardzo.
M:
Pozwoli pan, iż posłużę się w tym celu cytatem z Boga urojonego R.
Dawkinsa: „J.B.S.Haldane wyzwany kiedyś przez jakiegoś żarliwego popperystę,
by zadeklarował w jakich warunkach uzna, że teoria ewolucji została
sfalsyfikowana, odpowiedział: "Jeśli ktoś znajdzie skamieniałości królika w osadach prekambryjskich". Moje pytanie brzmi: czy potrafi się pan postawić w podobnej sytuacji i przyznać, jaka informacja byłaby na tyle istotna dla
ateisty, aby zachwiała jego poglądami? Aby przyznał, iż muszą być one fałszywe,
lub przynajmniej mało wiarygodne?
D:
Istotnie, ciekawe pytanie. Hmm,.. musiałbym się chwilę zastanowić...
M:
Proszę bardzo, nikt pana nie goni przecież.
D:
No, cóż,.. nie chciałbym się wypowiadać za innych, powiem więc jak ja to
widzę; myślę, że zachwiałoby moje poglądy podważenie najmocniejszego ich
filaru — dokonań religioznawstwa. Jeśliby ktoś potrafił udowodnić mi, że
historia religii ludzkich nie liczy sobie 30-50 tys. lat, a zaledwie 3 tys. i zaczęła się od momentu objawienia Izraelitom Boga Jahwe. A przed nim nie
istniały setki innych bogów, religii i kultów, które przenikając się
wzajemnie i zapożyczając od siebie pomysły i idee, ewoluowały w kierunku
monoteizmów jakie widzimy w dzisiejszej formie — wtedy rzeczywiście musiałbym
zrewidować swoje poglądy. Bowiem opierają się one na wiedzy historycznej i religioznawczej, która ponad wszelką wątpliwość mówi, iż to sami ludzie
stworzyli swoich bogów w długim i burzliwym procesie kulturotwórczym.
Profesor Morenz, egiptolog, tak ujął ten problem: „W naszych
obserwacjach rozwoju pojęcia Boga /../ znajdziemy wielokroć potwierdzenie
tego, iż historia Boga powstała nie w wyniku zdecydowanego przełomu, a więc
OBJAWIENIA, lecz, że stanowi ona sumę nakładających się doświadczeń".
Jeśliby więc ktoś potrafił mi udowodnić, iż ta długa historia religii nie
miała miejsca, musiałbym — jak już mówiłem — zrewidować swoje
ateistyczne poglądy.
M:
Ale to wszystko nie świadczy bynajmniej o nieistnieniu Boga jako takiego, a jedynie o tym, że ludzie czcili dotąd bogów przez siebie wymyślonych. To
chyba stanowi różnicę?
D:
Owszem. Problem tkwi w tym, iż jak na razie człowiek nie miał okazji zetknąć
się z „Bogiem jako takim", jak też i Bogiem opiekującym się CAŁĄ
ludzkością. Natomiast ci bogowie, których ludzie wyznają, zawsze mają swoją
historię związaną z konkretną kulturą i określony czas swego powstania i istnienia. Jednym słowem; są częścią historii naszej cywilizacji.
M:
No, tak,.. może i ma pan rację. Ale na szczęście pozostają jeszcze
filozoficzne dowody na istnienie Boga, prawda?
D:
Och, te akurat nie są zbyt trudne do obalenia i chyba dlatego już dawno zostały
obalone. Cóż to zresztą za „dowody", skoro np. św. Tomasz z Akwinu wstęp
do jednego z nich zaczął od słów: „Co do poznania istoty Boga, najpierw
należy przyjąć, że Bóg jest". Skoro tak, to po cóż jeszcze „dowodzić"?
Ciekawie to ujął R. Dawkins w cytowanej przez pana publikacji: „Odczuwałbym
automatycznie głęboką podejrzliwość, wobec jakiegokolwiek rozumowania
prowadzącego do tak istotnych wniosków, które obywa się bez najmniejszego
chociaż odniesienia do danych, zaczerpniętych z zewnętrznego świata /../ Sam
pomysł, że do ważnych wniosków dochodzić można przez urągające logice
zabawy słowami, obraża moje poczucie estetyki". To tyle. Czy coś jeszcze
chce pan wiedzieć?
M:
Ee,.. hmm,.. no, nie. Dziękuję. Myślałem, że nie będzie pan chciał
odpowiedzieć na to pytanie..
D:
Dlaczego miałbym nie odpowiedzieć? Nie było przecież trudne, ani nawet kłopotliwe.
Jeśli to wszystko, żegnam pana.
***
Minął dobry kwadrans zanim zadzwonił telefon.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Uczennica:
Chodzę do liceum i chciałabym przygotować się do tego maturalnego egzaminu z religii. Koleżanki mi podpowiedziały, abym zasięgnęła informacji na temat
„opatrzności bożej". To chyba warto wiedzieć w razie czego, prawda?
D:
Oczywiście! Zawsze lepiej jest wiedzieć więcej, niż mniej,.. no, może z nielicznymi wyjątkami. Czym wiec jest ta Opatrzność? Otóż „przez Opatrzność
Bożą (Providentia) rozumie się odwieczny plan Boga, obejmujący wszystko /../
Sobór Wat. I orzekł: "Wszystko co stworzone, Bóg swoją Opatrznością
strzeże i prowadzi, kierując od początku do końca, mocno rozrządzając
wszystko w słodyczy". Dalej: "Według przedmiotu i stopnia troski Bożej
rozróżniamy Opatrzność Bożą ogólną, która się odnosi do wszystkich
stworzeń, nawet pozbawionych rozumu i Opatrzność Bożą specjalną, która się
odnosi do wszystkich stworzeń rozumnych — nawet grzeszników, oraz Opatrzność
najbardziej specjalną, która jest zastrzeżona predestynowanym /../ Według
natury czynności Bożej rozróżnia się Opatrzność zwykłą i Opatrzność
niezwykłą. Pierwsza polega na czynności zwykłej Boga, druga na niezwykłej,
np. przez cuda, natchnienia itp".
Katechizm Rzymski uczy: „Jeśli Opatrzność Boża nie zachowywałaby
rzeczy z tą samą siłą, z którą je stworzyła na początku, wszystkie zapadłyby
się natychmiast w nicość". A najbardziej znanym przykładem działania
Opatrzności Bożej jest biblijne powiedzenie: „Żaden wróbelek nie spadnie z drzewa, jeśli On tego nie będzie chciał". Jakie wnioski z powyższego
nasuwają ci się?
U:
Czy ja wiem? Chyba tyko takie, że to jest trudny temat, co nie?
D:
To ma być trudny temat?! Żartujesz sobie, prawda? Podpowiem zatem: pierwszy to
taki, że i tutaj są równi i równiejsi, a nauki księży, że wszyscy jesteśmy
równi przed Bogiem, można między bajki włożyć. A drugi to ten, że
niestety wszelkie zło jakie się dzieje na świecie: wojny, katastrofy i kataklizmy, wypadki, pojedyncze zabójstwa jak i masowe mordy, oraz niezliczona
ilość innego zła, którego nie sposób tu wyliczyć — dzieją się zgodnie z wolą, wiedzą i zgodą Boga, gdyż przy tak bardzo rozwiniętej jego Opatrzności i przy jego atrybutach (wszechmoc, wszechwiedza i wszechobecność), nie może
być inaczej. Rozumiesz teraz na czym polega ten problem?
U:
Nie jestem pewna, ale chyba tak,.. jeśli się dobrze nad tym zastanowić?
D:
Otóż to! A więc zapewne dla dopełnienia obrazu przyda się tobie i koleżankom,
religioznawczy punkt widzenia na ten teologiczny problem. Posłuchaj co na temat
Opatrzności Bożej sądzili starożytni mędrcy. Np. Cyceron w księgach „O
naturze bogów" tak rozumował:
1 2 3 4 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 15-01-2013 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8647 |