Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.039.364 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Dorota Terakowska - Samotność Bogów
Stanisław Lem - Dzienniki gwiazdowe
Wiktor Trojan - Axis Mundi

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Hasło "Jan Paweł II" jest w Polsce tym, czym hasło "przecena" w marketach. Jedno i drugie zapewnia frekwencję.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Lewa dłoń boga [3]
Autor tekstu:

Przeciwieństwem nauki (w poznawczym aspekcie tego problemu) jest religia, o której Artur Schopenhauer napisał: „Religię możemy przyrównać do przewodnika, który prowadzi ślepego — chodzi bowiem tylko o to, aby ślepy doszedł do celu, a nie o to, aby wszystko widział". I to by się zgadzało, bowiem religia nie dąży do poznawania prawdy o rzeczywistości, ponieważ - jak twierdzi — tę Prawdę posiada; jest to Prawda objawiona, nadprzyrodzona i abstrakcyjna, której zrozumienie gwarantuje jedynie wiara religijna. Natomiast rozum ludzki powinien się jej podporządkować.

Zastosujmy więc poniższą zasadę do religii: Im bardziej oderwany jest jakiś pogląd od rzeczywistości, tym większa jest możliwość zaistnienia błędu, który będzie go dotyczył. Nie ma bowiem możliwości jego weryfikacji z rzeczywistością, pozostaje tylko wiara, iż jest to prawdą. Nic dziwnego zatem, iż najpoważniejsze błędy — na dodatek nieprzerwanie funkcjonujące w świadomości ludzkiej - dotyczą idei religijnych, które jakoby mają opisywać nadprzyrodzony wymiar rzeczywistości, będący ponad możliwościami naszej percepcji, jak i możliwościami zrozumienia przez nasz ułomny umysł.

Jak więc to możliwe, iż religie, których prawdy opisujące nasz świat i pochodzące sprzed tysięcy lat, nie zawierają ponoć żadnych błędów poznawczych i dzięki temu mogą funkcjonować we współczesnym świecie na równi ze sprawdzonymi naukowymi prawdami? Jak duże jest prawdopodobieństwo, iż jacyś wędrowni pasterze kóz sprzed 2,5 tys. lat odkryli (i zrozumieli!) prawdy o świecie tak uniwersalne i ponadczasowe, że współczesne społeczeństwa będące na nieporównywalnie wyższym poziomie rozwoju cywilizacyjnego, muszą je bezwzględnie akceptować jako moralny wzorzec wszelkich zachowań, bez zbędnych wątpliwości i oporów? Czy przypadkiemnie jest to zerowe prawdopodobieństwo? Czy nie jest tak, iż właśnie w religiach jest najwięcej błędów dotyczących naszego świata, gdyż jego prymitywny wizerunek tworzyli prości ludzie, w czasach kiedy nie mieli jeszcze wystarczających narzędzi poznawczych (nawet techniki, która pomogłaby je wytworzyć), a „prawdy" o nim przekazywano sobie w mitach i przez bardzo długi czas ludzkość dotknięta była przypadłością mitologicznego myślenia?

A mylili się twórcy owych mitów we wszystkich aspektach naszej rzeczywistości: W przyczynach, okolicznościach i czasie powstania świata, w historii początków rodzaju ludzkiego, w przyczynach ułomności natury ludzkiej, w przyczynach istnienia zła w nas samych i otaczającej nas przyrodzie, w przyczynach kataklizmów i zjawisk przyrodniczych, itd. Ogólnie mówiąc; mylili się w równym stopniu w kosmogonii, jak i w antropologii, bowiem ówczesny poziom cywilizacyjnego rozwoju człowieka, nie pozwalał na właściwe poznanie tych skomplikowanych problemów, których zrozumienie będzie możliwe dopiero dzięki dużo późniejszej nauce.

Wygląda więc na to (ujmując ten problem w dużym skrócie), iż nauka wykorzystywała (i wykorzystuje) zdolności człowieka w celu poprawienia jego ziemskiej egzystencji, wznosząc go na wyższy poziom zrozumienia świata i siebie samego; jednym słowem: wznosząc go na wyższy poziom człowieczeństwa. Natomiast religie wykorzystują ludzkie słabości; strach przed śmiercią, łatwowierność i immanentną głupotę, po to, by ludzi zwodzić fałszywymi iluzjami i obietnicami, uzależniać ich od siebie i mieć nad nimi nieustającą władzę. Dobrze tę prawdę ujął papież Grzegorz XVI: „Nie liczy się religia, tylko liczy się polityka. Nie ważna jest sprawiedliwość, tylko ziemski interes Kościoła". Każdy kto zna historię religii wie, iż lepiej tego nie można było ująć.

Dlatego właśnie konstatacja Richarda Dawkinsa trafia w sedno tego problemu: "Nic nie wyrządziło ludzkości większej szkody niż religia i nic nie przyniosło nam więcej pożytku niż nauka".

Paradoksem tej całej sytuacji jest to, iż największą i najsilniejszą władzę nad człowiekiem nie dzierży idea oparta na wiedzy o naszej rzeczywistości, lecz dzierży ją idea, której prawdziwości nie sposób zweryfikować z rzeczywistością, ponieważ opiera się ona wyłącznie na wierze w Prawdę objawioną, którą jakoby reprezentuje z boskiego nadania. Idea, która sama sobie nadała status bezbłędnej, a na każdą próbę jego podważania zawsze reagowała najsurowszymi represjami. Idea, dla której zawsze ważniejsza jest władza nad człowiekiem, a nie wiedza o człowieku.

Mimo tego wszystkiego, ludzkość z o wiele większą łatwością potrafiłaby wyobrazić sobie przyszły świat bez nauki, niż świat bez religii. Czy to nie dziwne? Na to pytanie już dawno udzielono odpowiedzi, stara łacińska maksyma mówi: "Mundus vult decipi, ergo decipiatur" — świat chce być oszukiwany, więc niech go oszukują. Tylko czy to jest wystarczające usprawiedliwienie dla istnienia religii? Znając ich pełną przemocy i hipokryzji historię, pozwalam sobie w to wątpić.

----- /// -----

"Prawdziwej wartości człowieka nie określa posiadanie — domniemane czy też prawdziwe — Prawdy, lecz raczej szczery trud, by do tej prawdy dotrzeć. Nie posiadanie Prawdy lecz dążenie do Prawdy, dzięki czemu człowiek powiększa własny potencjał i zbliża się ku nieustannie rosnącej doskonałości. Posiadanie czyni nas biernymi, rozleniwionymi i pełnymi pychy. Gdyby Bóg ukrył całą Prawdę w prawej dłoni, w lewej natomiast znajdowałby się do tej Prawdy pęd, nieustanny i usilny — aczkolwiek z zastrzeżeniem, że w tym procesie zawsze i po wsze czasy błądziłbym — gdybym zyskał taki wybór, wraz z całym rodzajem ludzkim wybrałbym LEWĄ DŁOŃ".
Gotthold Lessing, Anti-Goetze. za bóg nie jest wielki Christophera Hitchensa.


1 2 3 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (186)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 28-10-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9379 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365