Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.249.055 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 681 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Błoto stwarza czasem pozory głębi."
« Społeczeństwo  
Jaskinia trolli [1]

Po moim ostatnim artykule czytelnik podpisujący się sapiens napisał w komentarzach:

Mam kilka pytań do osób zajmujących się zawodowo Gender. Czy to prawda, że Gender promuje związki homoseksulne i dlatego Kościół tak mocno w Gender uderza. Czy Gender jest powiązane z nauką masturbacji w przedszkolach? Czytałem dokument WHO i faktycznie jest coś na rzeczy w tym programie. I wreszcie jak naprawdę wygląda sprawa Gender w Norwegii?
www.deon.pl/wia(*)r-watykan-a-sprawa-polska.html

Nie sądzę bym był tu kompetentny, a z całą pewnością nie zajmuję się zawodowo gender. O ile się orientuję nie ma jakiegoś zorganizowanego ruchu gender i nie ma jednolitej ideologii gender. Tak zwane „gender studies" były wielokrotnie krytykowane również z pozycji feminizmu, chociaż główny atak jest ze środowisk religijno-konserwatywnych.

Historia zaczyna się we wczesnych latach siedemdziesiątych. Według wikipedii owe „gender studies" zajmują się głównie analizą kulturowych i społecznych procesów konstruowania norm męskości i kobiecości, czyli ról społecznych opartych na podziale płciowym. Gdyby zatem poważnie tę definicję potraktować i gdyby „gender studies" istotnie tylko tym się zajmowały mielibyśmy ważny i interesujący przedmiot badań.

Wraz z emancypacją kobiet, przegraną Kościoła w bitwie o całkowite zatrzymanie kobiet w domu i niedopuszczenie ich do edukacji i do rynku pracy, po uznaniu (wbrew Kościołowi) praw obywatelskich kobiet, zasadniczo zmieniła się rola rodziny. Tradycyjny podział ról społecznych został podważony, aczkolwiek bronił się dzielnie (i nadal się broni) w mentalności społecznej.

Lata siedemdziesiąte przyniosły kolejną rewolucję, w postaci bezpiecznych i skutecznych środków antykoncepcyjnych, co radykalnie wzmocniło władzę kobiety nad własnym ciałem i własnym życiem.

O co chodzi z tym stwierdzeniem, że płeć jest „kulturowym konstruktem"? Czy o płeć w dosłownym tego słowa znaczeniu, czy o orientację seksualną, czy o role społeczne przypisane płciom? Jeszcze w XIX wieku ruch emancypacji kobiet protestował przeciwko ograniczaniu roli kobiety do Kinder, Küche, Kirche. Kościół upierał się jednak, aby potencjał intelektualny połowy ludzkości trzymać w niedorozwoju, pilnując by ów potencjał nie wykraczał poza obręb kuchni i sypialni pana domu.

Socjolodzy i historycy ekonomii bez trudu zauważyli związek między masową oświatą kobiet, a zarówno rozwojem gospodarczym, jak i społecznym. (Nadal widzimy jak zacofane społeczeństwa politycznego islamu nie są zdolne do zrobienia chociażby pierwszego kroku w kierunku nowoczesności i jak ich instytucje religijne stanowczo definiują tradycyjne role dla różnych płci.)

Czy zatem cała argumentacja Kościoła oparta jest wyłącznie na kłamstwie? Nie jest to aż takie proste, ponieważ w ruchu feministycznym i w owych „gender studies" spotykamy się z wypowiedziami budzącymi poważne zastrzeżenia nie tylko ludzi o bardzo konserwatywnych poglądach (krótko mówiąc sporo w owych uniwersyteckich „gender studies" Himalajów oszołomstwa. Uniwersytety wpuściły pod swój dach nie tylko teologię, ale i postmodernizm).

Ruch feministyczny znalazł sojusznika w ruchu gejowskim i tu pojawiły się przekłamane oskarżenia, że geje i feministki głoszą, iż płeć (w sensie tożsamości i orientacji seksualnej) jest również produktem kultury. Zdecydowana większość środowisk gejowskich i środowisk feministycznych nie podziela tego poglądu. Medycyna i psychologia są dziś zgodne, że w biologii to rozgraniczenie między płciami nie jest przepaścią i że pewną część każdej populacji ludzkiej stanowią jednostki, których przypisanie do jednej z płci jest słabe. Mówi się tu czasem o uwięzieniu kobiety w ciele mężczyzny, czy o uwięzieniu mężczyzny w ciele kobiety. Mowa tu o biologii, a nie o kulturze (kulturowe jest natomiast wciskanie na siłę tych jednostek w role społeczne niezgodne z ich biologicznymi organizmami).

Czy to znaczy, że jeśli homoseksualizm ma podłoże biologiczne, to nie istnieje homoseksualizm o podłożu kulturowym? I znów nie jest to takie proste. Historia starożytnej Grecji, czy informacje o współczesnej kulturze afgańskiej, to opowieści o homoseksualizmie kulturowym; podobnie subkultura więzienna z jej gloryfikacją homoseksualnego gwałtu zarówno jako formy zaspokojenia popędu seksualnego, jak i symbolu dominacji, czy wreszcie fakt, że wiele karier kapłańskich powiązanych jest z świadczeniem usług homoseksualnych. Wielu (również kapłanów) zastanawiało się nad pytaniem, na ile celibat skłania osoby o skłonnościach homoseksualnych do ucieczki w kapłaństwo, a na ile specyficzna atmosfera w seminariach dla duchownych skłania nie tylko do homoseksualnych eksperymentów, ale i do prostytucji homoseksualnej. Rzetelnych badań nie ma i nie będzie, ale dość rozpowszechniony jest pogląd na temat tzw. lobby homoseksualnego w Kościele, gdzie im wyższe kręgi hierarchii kościelnej, tym wyższy procent homoseksualistów.

Dla większości ludzi w środowiskach świeckich, w tym również feministycznych, jest rzeczą oczywistą, że akceptacja osób homoseksualnych nie powinna oznaczać promowania zachowań homoseksualnych. Nie ma tu jednak szans na uczciwą dyskusję na te tematy w sytuacji, kiedy autentyczne problemy stają się elementem zakłamanej propagandy, na domiar złego, propagandy dość ewidentnie służącej z jednej strony odwracaniu uwagi od skandali w Kościele, z drugiej będącej instrumentem mobilizacji religijnych fanatyków mających zatrzymać falę laicyzacji.

Dyskusje z kościelnymi funkcjonariuszami do złudzenia przypominają dyskusje z internetowymi trollami. Troll internetowy, jak sama nazwa wskazuje, nie przychodzi rozmawiać, nie szuka odpowiedzi na pytanie jak jest, ani możliwości kompromisu, gdy dyskutujemy o problemach społecznych, gdzie celem jest znalezienie funkcjonalnego rozwiązania, troll włada tylko logiką zastępczą, świadczącą o zaawansowanej labilności neuronów korowych.

Kościelna „dyskusja" o tzw. ideologii gender nie jest żadną dyskusją. Interesującym przykładem jest tu pytanie naszego czytelnika czy gender jest powiązane z nauką masturbacji w przedszkolach? Ależ oczywiście, drogi Panie, w każdym przedszkolu na Zachodzie dzieci rano po przyjściu do przedszkola muszą się przez dziesięć minut onanizować, a druga tura obowiązkowego onanizmu jest przed obiadem. Odpowiadając mniej ironicznie, warto się zastanowić nad pytaniem, skąd się hierarchom Kościoła wzięły te brednie? Zapewne z rozważań (i badań) psychologów nad rozwojem dziecka, budzeniem się seksualności i poszukiwaniami dróg harmonijnego rozwoju osobowości. Tu między innymi pojawiają się rady dla rodziców i pedagogów, żeby nie histeryzować wokół dziecięcego onanizmu, informacje że wpędzanie dzieci w poczucie winy jest szkodliwe, że lepiej przymykać oczy lub odwracać uwagę. Toczy się ogromna dyskusja o tym jak i kiedy zacząć informować dzieci o życiu seksualnym ludzi, czyli jak być mądrym w sprawach, w których naprawdę trudno być mądrym. We współczesnym świecie telewizji i Internetu jest to wyścig z czasem, czy dziecko najpierw dostanie zwulgaryzowaną informację od kolegów i z Internetu, czy wiedzę od dorosłych, uporządkowaną i zawierającą zarówno informację o własnym ciele jak i o tym, że seks powinien być powiązany z wzajemnym szacunkiem partnerów. Nie jest to problem nowy, bo również dawniej panowało przekonanie natchnionych przez Kościół , że dziewczynki powinny dowiadywać się o seksie w noc poślubną, a chłopcy podczas pierwszej wizyty z tatusiem w burdelu, któremu to stanowisku co mądrzejsi rodzice przeciwstawiali bardziej ludzkie wprowadzenie w świat seksualności.

Pyta nasz czytelnik o Norwegię. O Norwegii wiem mało, mieszkałem w Szwecji przez 15 lat i to w okresie burzliwej dyskusji o konieczności radykalnej zmiany tradycyjnych ról społecznych związanych z płcią. Było w tych dyskusjach sporo przesady, ale bez wątpienia kierunek zmian był zdrowszy od idei tradycyjnego, patriarchalnego modelu rodziny.

Ignorując możliwość, że dla Kościoła walka z „ideologią gender" to głównie próba odwrócenia uwagi od kapłańskiej pedofilii, zastanawia się sapiens, czy Gender promuje związki homoseksualne? Nie spotkałem pani Gender osobiście i nie jestem w stanie powiedzieć, czy Misia Gender coś promuje. Ludzie związani z „gender studies", szeroko pojętym feminizmem, lub ruchami na rzecz praw człowieka, o ile się orientuję na ogół nie promują [ 1 ] zachowań homoseksualnych.  Często natomiast domagają się uznania praw osób homoseksualnych do zalegalizowanych związków (co nie jest tym samym co promowanie związków homoseksualnych). Jeśli zgodzimy się, że bycie homoseksualistą nie jest ani przestępstwem, ani chorobą, ani zboczeniem, że niewielka część społeczeństwa rodzi się z taką skłonnością, wówczas państwo powinno dawać im te same prawa jak innym obywatelom. (Inną kwestią jest żądanie ludzi wierzących z środowisk gejowskich, aby prawa człowieka obowiązywały również w Kościele. Te oczekiwania wydają się nieporozumieniem, bo co prawda bywali papieże o skłonnościach homoseksualnych, ale nie było papieży skłonnych do szacunku dla drugiego człowieka.)

Dziś wielu wierzących (w tym również wierzący geje) patrzy z nadzieją na nowego papieża, próbując dopatrzeć się w nim kogoś, kto otworzy w Kościele drzwi dla praw człowieka. Wśród rzesz naiwnych znalazły się również czołowe przedstawicielki polskiego Kongresu Kobiet, które postanowiły zwrócić się do sułtana katolików, z uniżoną prośbą o rozmowę na temat kościelnego szaleństwa nienawiści. W swoim pełnym pokory liście panie pisały m.in:

W dniu 95 rocznicy przyznania kobietom praw wyborczych Kongres Kobiet zwraca się do Jego Świątobliwości Papieża Franciszka. Zaniepokojone, zbulwersowane i bezradne w obliczu rozpętanego szaleństwa nienawiści, kobiety z ruchu społecznego Kongres Kobiet zwracają się do Jego Świątobliwości o rozmowę — co robić by zahamować falę nienawiści wobec zwolenników i zwolenniczek równości i sprawiedliwości w Polsce? Co powinni robić wierzący i niewierzący by przepiękna, nasycona duchem ewangelicznej miłości, otwartości, odnowy i pragnieniem pokoju Adhortacja Apostolska Evangeli Gaudum Waszej Świątobliwości stała się realnym projektem życia naszego Kościoła i naszej wspólnoty?


1 2 Dalej..
 Zobacz komentarze (52)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Promowanie wg. słownika języka polskiego: czynić coś powszechnym, popularnym; upowszechniać, rozpowszechniać, popularyzować, propagować, zwiększać atrakcyjność czegoś przez reklamę lub obniżenie ceny; reklamować, lansować.

« Społeczeństwo   (Publikacja: 11-12-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9491 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365