Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.066.135 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Boga może usprawiedliwić tylko to, że nie istnieje.
« Filozofia  
Filozof i słoń czyli o wielości sposobów widzenia świata [2]
Autor tekstu:

Zacytuję tu jako ilustrację fragment wypowiedzi Gabriela Marcela, w którym wyjaśnia dlaczego wybrał taką formę wypowiedzi. „"Dziennik metafizyczny", który dziś oddaję do rąk czytelnika, nie był w moim pierwotnym zamiarze przeznaczony do publikacji. Stanowił dla mnie coś w rodzaju przygotowania do większego dzieła o charakterze dogmatycznym, w którym zamierzałem wyłożyć w sposób możliwie ścisły podstawowe tezy pod którymi podpisałbym się jako pod rezultatem mojej osobistej refleksji. Jednakże w miarę jak moje badania posuwały się naprzód coraz wyraźniejsza stawała się niechęć, jaką wzbudzała we mnie sama metoda wykładu dogmatycznego, ale i narastało przekonanie o ryzykownym charakterze większości tematów, wokół których krążyła moja myśl (...). Gdy teraz niektórzy dziwili się, że „Dziennik" ten nie dochodzi do żadnego twierdzenia dogmatycznego dotyczącego struktury świadomości lub świata, to będę musiał im odpowiedzieć, że w gruncie rzeczy właśnie sama możliwość tego rodzaju twierdzeń jest nieustannie poddawana w wątpliwość przez całą książkę. To, że nie ma ostatniego słowa w sprawie rzeczy, a w każdym razie, że ostatnie słowo nie może przyjąć postaci prawdy, iż wykracza ono w pewnym sensie poza wszelką obiektywną w swej postaci wypowiedź o świecie — to mi się wydaje, przewodnie idee pierwszej części „Dziennika"."

Swoboda wyboru perspektywy, z której ogląda się świat, łączenie logiki naukowca z intuicją artysty, dowolność co do formy wypowiedzi, a także, może nawet przede wszystkim potrzeba wybiegania myślą poza wszelkie dostępne człowiekowi granice poznania już wystarczą, by ta ogromna różnorodność pojmowania i opisywania świata, która składa się na historię filozofii stanowiła w kulturze swoistą jakość, której nie da się zaszeregować do innych dziedzin ludzkiej twórczości.

Filozofowie i historycy filozofii od czasu do czasu lubią podyskutować i pospierać się o status filozofii w kulturze. Jak bumerang wraca wtedy pytanie: czy filozofia to nauka, a może sztuka, lub jeszcze coś innego. Niektórzy nie zadawali takich pytań, bo już mieli wyrobione zdanie na ten temat i głosili potrzebę „naprawienia" filozofii, zamknięcia jej w jakichś ścisłych ramach, aby pasowała do tej idei filozofii, do tego jej wyobrażenia, któremu sami hołdowali, i postulowali usunięcie wszystkiego, co w danym ideale nie mieści się. I tak np. w kręgu tzw. szkoły lwowsko-warszawskiej, którego czołową postacią był Kazimierz Twardowski, a jego uczniami m.in. (spośród bardzo licznych) Jan Łukasiewicz, Stanisław Leśniewski i Alfred Tarski, a także Tadeusz Kotarbiński — pojawiła się usilna tendencja zaniechania nie tylko pojęcia „filozofia", ale także porzucenie jej szerokiej i ogólnej tematyki i zastąpienie jej grupą poszczególnych i konkretnych nauk, ograniczających się do problemów na które można uzyskać jednoznaczne i pewne odpowiedzi, empirycznie i analitycznie sprawdzalne, nie pozostawiające żadnych wątpliwości. Tak więc poza nawias poszłyby tzw. wielkie problemy filozoficzne (ontologiczne/metafizyczne) na temat początku bytu, jego materialnej czy duchowej istoty, sensu, wszelkie refleksje, rozmyślania o życiu, dobru i złu, szczęściu etc, etc, wszelkie problemy, które starożytni określili mianem „filozofia pierwsza" i które odgraniczały i odróżniały jej zakres od innych nauk, właśnie tych szczegółowych. Na szczęście nic z tego nie wyszło, myśl filozoficzna pragnie przekraczać wszelkie granice i nieustannie sięgać tam, gdzie ani ręką, ani wzrokiem, ani aparaturą badawcza sięgnąć się jeszcze nie da, a może i nigdy. Sądzę, że należy powstrzymać się od prób przydzielania filozofii gdziekolwiek, pozostawiając jej własną pozycję. Tym bardziej, że wśród samych filozofów, są tacy, którzy w swym dążeniu do obiektywności, ścisłości, wymierności etc. bardziej przystają do naukowców oraz tacy, którym bliżej do literatury, nawet do poezji. Jedni są autorami opasłych traktatów naukowych, rzeczowych, suchych, bezwzględnie dowodzących słuszności takich czy innych tez, zawierających analizy, syntezy i wzory; inni hołdują formom literackim, esejom i aforyzmom lub jeszcze innym zapisem swobodnych i nie pozbawionych wątpliwości rozmyślań. Kiedy zestawi się te wszystkie sprzeczne, albo uzupełniające się wizje świata stworzone przez filozofów i kiedy okaże się, że kiedy obok filozoficznej fraszki znajdzie się gruby tom akademicki, trudno niektórym pojąć, że cała ta różnorodność myśli i form jej zapisu jest objęta jednym słowem: filozofia. A oto co napisał na ten temat angielski uczony z początku XX wieku, Wilhelm Dilthey: „Nazwy "filozofia" i „filozoficzny" posiadają tak wiele znaczeń, w zależności od miejsca i czasu, i tak różnorodne są wytwory duchowe, które przez swych twórców oznaczone są tymi mianami, że mogłoby się wydawać, iż różne epoki wiązały z coraz to innymi wytworami duchowymi to piękne, ukute przez Greków słowo".

Historia filozofii nie stanowi jednego ciągu rozwojowego, w którym następne odkrycia są rozwinięciem i udoskonaleniem poprzednich, w podobnym sensie, w jakim dzieje się to np. w myśli technicznej. Trudno byłoby jednoznacznie powiedzieć, że myśl XX wiecznych filozofów — jest jakościowo lepsza, bardziej postępowa, nowocześniejsza od myśli filozofów wcześniejszych. Tu nie zachodzi taka relacja postępu jak między pracą wykonywaną siłą mięśni ludzkich a wynalezieniem wielu maszyn i silników, które przejęły mozolny trud dotychczasowy. Podobnie jest w sztuce, bo chociaż każda epoka tworzy swoistą dla siebie sztukę, to jednak komuś bardziej odpowiadać może Rubens niż Picasso, Szekspir niż Kafka. Mając do dyspozycji nowoczesne urządzenia techniczne i dane naukowe nikt dobrowolnie nie będzie posługiwał się metodami z zamierzchłych czasów (o ile np. nie stwierdzi się ich niedocenianej wcześniej skuteczności). Ani sztuka, ani filozofia, pomimo niewątpliwie przejawiającej się mody na poszczególne jej nurty — nie traci na aktualności w tym sensie, w jakim zdezaktualizował się w nauce system geocentryczny, czy wiele innych teorii i wynalazków. Dawni pisarze, poeci i malarze wciąż odkrywani są na nowo. Starożytni filozofowie wciąż zaskakują nas trafnością wielu spostrzeżeń. Nowa myśl filozoficzna najczęściej ujawnia inne aspekty starych zagadnień lub przesuwa akcent na nieco inne obszary rzeczywistości, albo też daje obraz innego widzenia świata, wynikły z odmiennych zainteresowań i typów wrażliwości. Filozofowie zamierzchłych czasów stają się często natchnieniem dla współczesnych, nawet w tym sensie, by wyrazić pogląd przeciwny, by odmiennie podejść do zagadnienia, które samo w sobie nie traci na aktualności, nie odchodzą do lamusa, — a jeśli tak, to nie na zawsze, bo każdego dnia, ktoś może nawiązać do ich myśli, by wyrazić swoją — co prowadzi do owego pluralizmu, do wielości równoprawnych sądów.

Tu, gwoli ścisłości, mała dygresja. Filozofia, której nazwa pochodzi od greckich słów filo sophia (ɸιλο σοφιά ) umiłowanie wszelkiej mądrości i wiedzy - początkowo nie miała ściśle wyznaczonego zakresu, zawierała wszelkie mądrości, wszelką wiedzę, jaką wówczas dysponowano, toteż w skład filozofii wchodziły także wszelkiej dostępnej niegdyś wiedzy, np. opisy ziemi, i jej zjawisk, roślin i zwierząt, nieba, planet i kosmosu — zgodne z ówczesną wiedzą i hipotezami na ten temat, ale także wszelkie mądrości życiowe, refleksje o tym co dobre i co złe, etc. Potem, w miarę przybywania wiedzy z filozofii wyodrębniły się poszczególne nauki tzw. szczegółowe. Tak więc jest rzeczą oczywistą, że mówiąc o aktualności myśli filozoficznej, pominiemy np. dawne twierdzenia o tym, że ziemia jest płaskim talerzem niesionym na grzbiecie ogromnego żółwia. W tym sensie i w tak rozumianej filozofii znajdziemy już pewne nieaktualności — słowem, nieaktualne są te treści filozofii, które zastąpione zostały przez fakty stwierdzone w ramach późniejszych nauk szczegółowych.

Jakie mogą być przyczyny specyficznego charakteru filozofii? Co sprawia, że w koncepcji nieomal każdego filozofa — nawet jeśli nie możemy zgodzić się z poszczególnymi jego twierdzeniami, albo z całością jego wizji — można jednak zauważyć coś wartościowego, coś aktualnego, może coś słusznego albo coś, z czym chce się polemizować? Co jest przyczyną tego, że poglądy wygłaszane przez filozofów współistnieją, tworząc niekiedy nurty filozoficzne, których kolejni zwolennicy i przeciwnicy spierają się i dyskutują i nigdy nikt nie ma racji ostatecznej? Z pewnością powodów jest wiele. Jednym z nich jest stopień ogólności stwierdzeń filozoficznych oraz pragnienie poznania „przyczyny wszelkich przyczyn". Toteż filozofowie, nawet jeśli opierają swoje wywody na danych naukowych, to potem w swych spekulacjach daleko poza te dane wykraczają, wyprowadzając wnioski i hipotezy, przypuszczenia możliwych rozwiązań na podstawie logicznego rozumowania, intuicji, ale także wyobrażenia i fantazji. Nie lekceważmy tych ostatnich, bo wiele spośród najbardziej fantastycznych przypuszczeń i najbardziej nieprawdopodobnych pomysłów okazało się prawdziwych — także w tzw. naukach szczegółowych. Ten wielki, niemożliwy do jednoznacznego skorygowania stopień ogólności poglądów filozoficznych, a także subiektywizm nastrojów wielu „rozmyślań, rozważań, esejów" jest istotną przyczyną policentrycznego współistnienia sądów tak różnych. Jakże bowiem rozstrzygnąć jednoznacznie problem, czy świat miał swój początek, i co w ogóle przez ten początek rozumieć, czy był on materialny czy duchowy, czy będzie istniał wiecznie, a przecież pytaniami tej miary, sięgającymi poza kres ludzkiego poznania, jest usiana historia filozofii.

Rozmaity sposób widzenia tych samych rzeczy i wielość odpowiedzi na te same pytania wynika także z różnorodności dróg jakimi myśliciele dochodzą do poznania. Jedni opierają się na świadectwie zmysłów, na doświadczeniu, inni wolą drogę abstrakcyjnego, analitycznego, pojęciowego myślenia; są wreszcie i tacy, którym drogę do poznania prawdy otwiera — zgodnie z ich relacją — iluminacja, nagłe zrozumienie, olśnienie. Jest też wiele innych dróg, jakimi toczy się myśl ludzka, które trudno niekiedy określić, tak jak ma to miejsce w przypadku twórców swobodnie płynących refleksji filozoficznych, będących zapisem obserwacji świata, przeżyć i przemyśleń osobistych, nastrojów.

W przypadku filozofii nie sprawdzi się twierdzenie mające zastosowanie w nauce, zgodnie z którym niezależnie od zastosowanej metody, jeśli tylko będzie prawidłowa, powinno się otrzymać ten sam wynik, skoro badanie dotyczy tej samej rzeczywistości. I tak Heraklit, wspomniany na początku, obserwując świat dostrzegł w nim przede wszystkim zmienność i ruchliwość tego, co go otacza. Ciągłe przeistaczanie się, przechodzenie jednych zjawisk w drugie — dzień i noc, młodość i starość — oto co go uderzyło najbardziej. Obraz świata przedstawiony przez Zenona z Elei był zgoła odmienny — byt to wieczne trwanie i bezruch. Ale Heraklit opierał się na świadectwie zmysłów, na tym co widział, Zenon zaś był typem myśliciela przekonanego o skuteczności „czystego rozumowania", o tym, że zmysły mylą i przeszkadzają w dochodzeniu do prawdziwej istoty rzeczy. Aby do niej dotrzeć, posłużył się swoistą analizą słowa „byt". Byt, oznacza to co istnieje, a zatem byt jest a nie-bytu nie ma (nie ma bowiem tego, co nie istnieje). Z tego zręcznego sformułowania wyprowadził daleko idące wnioski. Byt zatem nie ma początku, bo gdyby miał, musiałby powstać z nie-bytu, a więc z czegoś, czego nie ma. Byt jest nieruchomy, bo wszelka zmienność bytu byłaby możliwa tylko wówczas, gdyby byt mógł przechodzić w nie-byt. Zwróćmy uwagę na to, że ruch, eleaci definiowali jako zmiany, ale nie te, które obserwujemy na codzień. lecz jako przechodzenie całości bytu w nie-byt.


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (5)..   


« Filozofia   (Publikacja: 06-02-2016 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Małgorzata B. Jakubiak
Doktor filozofii, autorka wielu studiów i artykułów. Autorka książki "Tadeusz Kotarbiński - filozof, nauczyciel i poeta"

 Liczba tekstów na portalu: 9  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Wyjście poza krąg spraw jedynie ludzkich
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9971 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365