Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.064.031 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Istnienie staje się, nieporównywalnie bardziej interesujące, gdy poszerza się nasz horyzont doznań, uczuć i przemyśleń. I gdy praktycyzm życiowy nie ogranicza widzenia świata do perspektywy tego co własne, jednostkowe. Nie wstydźmy się marzeń. Ich najgłębszym sensem jest bowiem pobudzenie nas do działania. Człowiek czynu stara się kształtować swoje życie na miarę własnych tęsknot i pragnień skrystaliz..

Dodaj swój komentarz…
Konfolut
Dlatego nie lubię historii. Jedyna warta uwagi historia, dla mnie, to historia
molekularna ewolucji życia na Ziemi. Niestety tak jak wszystko i ona podlega obróbce przez człowieka. Tylko że łatwiej zweryfikować eksperyment naukowy niż prawdziwość źródła historycznego. W nauce jest wiele chamstwa, wiele oszustw a boje które toczą się na naukowych salonach, np. właśnie o autorstwo i bibliografię mogłyby Was nieco sprowadzić na naszą planetę, gdybyście mieli ich świadomość (pewnie niektórzy z was ją mają). Absolutnie nie zdziwiłoby mnie, gdyby Einstein okazał się zwykłym prymitywem-celebrytą, ponieważ w nauce upadło już tak wiele prawdziwych autorytetów, nieznanych nam dzisiaj. W nauce trzeba mieć silny charakter i dużo szczęścia. Nie dowiemy się prawdy, bo ona umarła na tamtych salonach.
Autor: Konfolut  Dodano: 12-12-2013
Reklama
Wojciech Siarkiewicz - jeszcze raz   1 na 1
Dyskusja jest bez sensu. To co tam sobie sądził na temat religii Einstein nie jest ważne. Co do zaś jego plagiatu... Nie tu jest miejsce by to rozważać. Pozwolę sobie zauważyć tylko, że w równaniach Maxwella nie ma równań Maxwella. Jest Faraday, Ampere i Gauss. Ale wciąż nazywamy to równaniami Maxwella. A w tekscie na temat szczególnej teorii względności mamy jednak transformacje Lorentza.
Szkoda czasu.
Religia to bełkot i bzdura niezależnie od tego co na ten temat myśleli i Einstein i Maxwell.
Autor: Wojciech Siarkiewicz  Dodano: 11-12-2013
Dawid Humaniak - @Arminius   1 na 1
Chyba jednak szkoda czasu na użeranie się z tubą propagandową zabobonu. Stosującą notorycznie krętactwo mentalne jako uprawniony sposób argumentowania, prawdę nazywającą fałsz i absurd i odwrotnie. Zostało to już wykazane. Owa „chorobliwa tendencja” jest tylko przypominaniem, komu i czemu Pan naprawdę służy – zabobonom oraz instytucji, która z ich szerzenia uczyniła świetny interes. I tyle w temacie.
Autor: Dawid Humaniak  Dodano: 11-12-2013
Arminius - bez sensu
Ładnie Pan napisał, że stosowane przez setki lat metody niszczenia nauki i naukowców są bez sensu. Niestety, stawia to Pana w złym świetle, bo broni Pan i stoi na straży – opresyjnej i morderczej instytucji.
Debatowany artykuł nie jest o staniu na straży morderczej instytucji. Dotyczy poglądów i sylwetki Einsteina. Katalogowanie przy tej okazji wszystkich rzekomych i prawdziwych bezeceństw jakich dopuścił się KRK w swoich dziejach jak również rozpatrywanie zawiłości dogmatu o św. trójcy jest bez sensu. Bez sensu w kontekście tematu wokół którego - w tym artykule - poruszamy się. Ceterum censeo Carthaginem delandam esse - Pan ma chorobliwą tendencję do atakowanie kościoła bez względu na debatowany temat.  Wskazywałem już na tę przywarę, niestety na próżno. Nie pozostaje mi jednakże nic innego jak zrobić to jeszcze raz.
Autor: Arminius  Dodano: 11-12-2013
Dawid Humaniak - @Arminius - propaganda
Ładnie Pan napisał, że stosowane przez setki lat metody niszczenia nauki i naukowców są bez sensu. Niestety, stawia to Pana w złym świetle, bo broni Pan i stoi na straży – opresyjnej i morderczej instytucji.

Ładnie też wyszedł propagandowy cel Pana zabiegów – zneutralizowanie popularności Einsteina w celu ograniczenia jego wpływu na szerzenie ateizmu. Trochę to śmieszne, bo religijna propaganda i tak wmówiła ubogim duchem, że Einstein wierzył w w Boga.

Niestety, wciąż tkwi Pan w bezsensownym uporze i notorycznie argumentuje z błędem non sequitur. Możliwe niemoralne zachowania Einsteina nie mają znaczenia dla oceny jego poglądów - religijnych także. Są one amatorskie, są opiniami bez większego uzasadnienia i dlatego są mało istotne - mimo wielkiego wkładu naukowca w rozwój nauki (i pomimo możliwego plagiatu). Co prawda inteligencja Einsteina trafnie rozpoznała absurd idei „boga osobowego” i prymitywizm podań biblijnych.

Proponuję napawać się absurdem wynikającym z pojęcia Trójcy:
„Bóg umarł na krzyżu i złożył ofiarę samemu sobie, żeby przebłagać samego siebie za grzechy ludzi, których sam stworzył i o których od początku wiedział, że będą grzeszyli.”

Życzę zdrówka.
Autor: Dawid Humaniak  Dodano: 11-12-2013
Arminius - D. Humaniak - bez emocji
"Załóżmy na moment, że ma Pan rację. Einstein bezwstydnie zerżnął swoje prace od innych i jest ohydnym plagiatorem. Co można z tym fantem zrobić dobre stulecie po jego zaistnieniu?"

Możma i należy zrobić jedno. Wyjaśnić jak to naprawdę było, w myśl postulatu, iż nauka winna zawsze dążyć do znalezienia prawdy lub przybliżenia do prawdy. Wszystkie te działania które Pan tak pracowicie wyszczególnił są bez sensu. Nie trzeba palić książek Einsteina bądź też wycofywać z obiegu teorii względności. Należy - zgodnie z podpowiedzianym postulatem - wyjaśnić tylko, iż Einstein nie jest autorem lecz współaiutorem tej koncpecji i że formułując ją zachował się nagannie z punktu widzenia etyki ogólnej jak i etyki naukowca. Takie z kolei zobiektywizowanie roli i osoby Einsteina skutkuje  - naturalną koleją rzeczy - pytaniem o sens analizowania jego wypowiedzi na temat boga i religii.
Autor: Arminius  Dodano: 11-12-2013
Dawid Humaniak - @Arminius 2/2   1 na 1
5. W ostateczności, gdyby lud naukowy się wzburzył i zagrażałyby zamieszki, należy dozwolić na skryte przed opinią publiczną stosowanie ohydnej teorii, ale z obowiązkowym obrzydzeniem moralnym i rytualnym pluciem na pisma Einsteina, co kontrolować będą inkwizytorzy.

Wszystkie powyższe metody (może poza ostatnią ;-)) stosował Kośc. Kat. walcząc z nauką i niszcząc naukowców, żeby utrzymać ludzkość w ciemnocie i zabobonie.

Dowcip polega na tym, że w odróżnieniu od świętych katolickich, wady osobiste naukowców nie mają żadnego związku ze znaczeniem ich dzieł. Święty musi swym życiorysem udowadniać świętość, naukowiec NIE MUSI. Mógłby Einstein być zbrodniarzem i złodziejem, lecz absolutnie nie ma to znaczenia, jeśli stworzył fundament współczesnej nauki. A Pan z uporem nie chce tego pojąć. I z uporem religijnego maniaka podsuwa nam Pan pod nos srebrną tacę z ekskrementami do obrzucania naukowców.

Jest to oczywiście w interesie instytucji stojącej na straży ciemnoty i zabobonu, gdyż ostatnio nauka zbytnio miesza jej szyki, a naukowców nie da się już palić na stosach.

Powiedzmy sobie jasno - to co Pan tu robi, to zohydzanie nauki, żeby ludzi ogłupić i "nawrócić" na taki, czy inny zabobon.
Autor: Dawid Humaniak  Dodano: 11-12-2013
Dawid Humaniak - @Arminius 1/2   1 na 1
Najwyraźniej wydaje się Panu, że naukowcy ze statusem wybitnych odgrywają taką samą rolę, jak w katolicyzmie święci. No i oczernia Pan i obrzuca błotem, żeby „odbrązowić” - bo to zdeprecjonuje „świętość” naukowców.

Załóżmy na moment, że ma Pan rację. Einstein bezwstydnie zerżnął swoje prace od innych i jest ohydnym plagiatorem. Co można z tym fantem zrobić dobre stulecie po jego zaistnieniu?
1. Oficjalnie potępić Einsteina i jego herezję. Przyrównać go do zbrodniarza, ekshumować i spalić publicznie zwłoki.
2. Wyrugować z teorii naukowych szczególną (i ogólną, jako konsekwencję matematyczną) teorię względności. Zakazać jej stosowania pod karą klątwy. To, że posypią się inne działy fizyki, oparte na teorii względności (np. Big Bang Theory, mechanika kwantowa), nie może nas powstrzymać, żeby zwalczyć ohydę plagiatu.
3. Wszystkie dostępne egzemplarze dzieł Einsteina spalić i zakazać ich czytania pod groźbą tortur i stosu. Wciągnąć je na indeks ksiąg zakazanych.
4. Wyrugować po wsze czasy tą ohydną teorię z podręczników szkolnych. A kto sprzeciwiłby się temu nakazowi, niech będzie przeklęty na wieki!
cdn.
Autor: Dawid Humaniak  Dodano: 11-12-2013
tatajarek   1 na 1
Arminius kocha jezuska, a nie tego starotestamentowego zwyrodnialca.
Czy te bojkotujące ateusze nie potrafią pojąć, że ostatecznie Bog zostal zdemaskowany
i zdegradowany? Stanowisko premiera piastuje dzis jego syn, wybrany większością głosów.
Autor: tatajarek  Dodano: 10-12-2013
radon - Arminius 50% sukcesu   1 na 1
Gratuluję zdrowego podejścia do ST ...
- no to jeszcze Panu zostało 50% roboty czytania ze zrozumieniem NT.
Autor: radon  Dodano: 10-12-2013
Arminius - radon - manowce
"Bardzo zgrabnie nakręcając dyskusję w tor plagiatu dzieł Einsteina odwraca Pan Arminius uwagę od faktu, że jego ulubiona Biblia...."
Dlaczego Pan zakłada a priori, iż biblia jest moją ulubioną lekturą? Nic takiego nigdzie nie napisałem. Co więcej wśród moich komentarzy można znaleźć bardzo krytyczne wypowiedzi o bogu starotestamentowym. Czy wykreowanie z mojej postaci wielbiciela biblii było Panu potrzebne do sformułowania miłej Pana sercu konkluzji? Proszę się zapoznać z pojęciem "wishful thinking" i nie zbłądzać na manowce w przyszłości.
Autor: Arminius  Dodano: 10-12-2013
radon - Arminius - zgrabny plagiat   1 na 1
Bardzo zgrabnie nakręcając dyskusję w tor plagiatu dzieł Einsteina odwraca Pan Arminius uwagę od faktu, że jego ulubiona Biblia nie jest dziełem samodzielnym i właściwie ona przede wszystkim zasługuje na miano plagiatu.
Zatem wytykanie innym tej wady akurat przez Pana Arminiusa - jest nie na miejscu.
Autor: radon  Dodano: 10-12-2013
Arminius - baszarteg - żona
"A nie szwagier Einsteina ? albo stryjenka ? wzmianka o Milevy dostępna jest w Wikipedii informacje w tym medium trudno uznać za wiedzę tajemną ;)(choć zawsze mnie to szokowało ) z resztą nie wiem ,może ma pan racje ;) nie było mnie wtedy w Roswell ;)"

Nie, nie szwagier ani stryjenka ale - akurat w tym wypadku - aż żona, o której jest nie tylko w wikipedii. Jak wspomniałem, przy innej okazji podrzucę materiał znacznie bardziej wartościowy niż ten z wikipedii. A swoją drogą paskudni antysemici są ci autorzy wikipedii, skoro jest tam - jak Pan zauważa - o Milevie. Paskudni antysemici. Taką świnię podkładać wielkiemu Einsteinowi. Kiedyś na pewno wyssali antysemityzm z mlekiem matki i teraz sobie używają na geniuszu.
Autor: Arminius  Dodano: 09-12-2013
baszarteg - Arminius   1 na 1
 "Wie Pan, jest jeszcze kwestia frapująca Milevy, żony Einsteina(majacej prawdopodobnie duży wkład w jego teorie). "

A nie szwagier Einsteina ? albo stryjenka ? wzmianka o Milevy dostępna jest w Wikipedii informacje w tym medium trudno uznać za wiedzę tajemną ;)(choć zawsze mnie to szokowało )  z resztą nie wiem ,może ma pan racje ;) nie było mnie wtedy w Roswell ;)
Autor: baszarteg  Dodano: 09-12-2013
Arminius - baszarteg - meritum sprawy  -1 na 1
"Co do rzeczowości argumentów ,prawdziwej rzeczowości to podejrzewam iż brak panu w tej materii podstawowej wiedzy i umiejętności ,mnie z resztą także. Panu "widzi się " to tak a tak ,ok . :)"

To prawda ale przecież ja nie wypowiadam się w materii merytorycznej. W tej materii wypowiada się artykuł do którego podałem link. A ja mam wystarczającą wiedzę ogolną i doświadczenie aby docenić WALORY MERYTORYCZNE OWEGO ARTYKUŁU, który stanowi cięzkie oskarżenie skierowane pod adresem Einsteina. Wie Pan, jest jeszcze kwestia frapująca Milevy, żony Einsteina(majacej prawdopodobnie duży wkład w jego teorie). Ale tym razem nie będę podrzucał żadnego stosownego artykułu, byłby za duży szok. Może innym razem przy okazji. Ciekawym jaką insynuację wówczas Pan zapoda? Może o przemycanie antysemickiego "genderyzmu"?
Autor: Arminius  Dodano: 09-12-2013
mieduwalszczyk   3 na 3
No tak, załóżmy, że Einstein rzeczywiście czerpał z czyichś dokonań, aby napisać swoje dzieło. Należałoby w takim razie ustalić, czy był tylko kompilatorem, czy twórczo się zainpirował i rozwinął czyjeś koncepcje. Tak w jednym, jak i drugim przypadku powinien wykazać źródła, to nie ulega wątpliwości. Jednak  drugi przypadek jest jakościowo różny od pierwszego - krzywdzącego. Przypuszczalnie miała miejsce ta druga sytuacja ponieważ uczeni z których czerpał inspirację nie protestowali, czuli więc, że ich koncepcje ktoś twórczo rozwinął. W końcu to nie były dzieci, a działanie spisku żydowskiego zamykającego im usta wykluczam.
Autor: mieduwalszczyk  Dodano: 09-12-2013
Wojciech Siarkiewicz - Cała ta dyskusja...   1 na 1
Szczerze mówiac cała ta dyskusja jest trochę bez sensu. Czy i jak Einstein "ukradł" (bo i z takim sformułowaniem się spotkałem). Obawiam się, że większość dyskutantów po prostu nie posiada wystarczająch kompetencji by być w stanie na takie pytanie rzeczowo odpowiedzieć ANI też by czyjąs wypowiedź skrytykować. Rzeczowo, znaczy. A i z miejscem na takie wywody tu nie najlepiej.
Ja osobiście nie lubię (a do tego właściwie wszystko się sporowadza) argumentu "Co ty możesz wiedzeć jak taki mądry jak X (tu oczywiście Einstein) powiedział [tu wstawić]. X był mądry jak wiadomo a Ty jesteś głupszy od niego więc się zamknij jak mądrzejsi mówią".
To jest niepoważne. Ja do tej pory nie uzyskałem zadowalającej odpowiedzi na fundamentalne pytanie do naukowców "wierzących". Skąd czerpią pewność, że wszechmocny Bóg nie zmieni jutro np stałej grawitacji czy np szybkości światła w próżni? Przecież może. To, że do tej pory tego nie zrobił nic nie znaczy. Przed poptopem nie było innych potopów.
Niezbadane zaś - jak wiadomo - są wyroki boskie...
Autor: Wojciech Siarkiewicz  Dodano: 09-12-2013
baszarteg - Arminius   3 na 3
Wie pan, klasyczne jest raczej to że spośród kilkuset narodów na ziemi ,są ludzie którzy czują się recenzentami jednego ,tropią jego przedstawicieli i demaskują ;) Mnie to jest często egal póki nie przekracza to granic dobrego smaku ,zdrowego rozsądku i przyzwoitości .Żadnej łatki panu nie przykleiłem ,wyraziłem tylko uzasadnione według mnie wątpliwości co do pana obiektywizmu no bo zaangażowania w podobne tematy odmówić panu nie sposób.Pana komentarze są ogólnie dostępne ,każdy może wyrobić sobie na ich podstawie własne zdanie .Odpowiadanie na atak którego nie było posiłkując się przy tym imputowaną "obleśnością" i "jadowitością" to też chyba dość klasyczny zabieg . Co do rzeczowości argumentów ,prawdziwej rzeczowości to podejrzewam iż brak panu w tej materii podstawowej wiedzy i umiejętności ,mnie z resztą także. Panu "widzi się " to tak a tak ,ok . :)
Autor: baszarteg  Dodano: 09-12-2013
Arminius - basztarteg - podtruwanie
Może jestem niesprawiedliwy wobec pana Arminiusa ale czasem jest trudno oddzielić krytykę od krytykującego... Dlatego może trudno mnie też znając forumowy dorobek pana Arminiusa nie snuć podejrzeń że być może i Einstein faktycznie popełniał pewne błędy ,jednak najgorsze co mógł zrobić wedle niektórych ,to jak sądzę fakt iż nie urodził się w rodzinie uchodźców Palestyńskich... ;)
 
Klasyczny zabieg. Nie można delikwenta zmóc rzeczowymi argumentami, przylepmy mu łatę obleśnego antysemity. W tym przypadku - między innymi - nieskuteczny także dlatego, iż ledwo co skończyłem odbrązawiać sylwetkę Vaniniego - który - z całą pewnością - starozakonnym nie był.
A może by Pan zamiast jadowitych insynuacji skrobnął coiś merytorycznego? To z całą pewnością trudniejsze ale przynosi znacznie więcej satysfakcji. Przypominam, iż w tytule tekstu jest o "człowieku i myślicielu", nie tylko o myślicielu. To bardzo istotne dla poruszanych tutaj wątków i czynionych komentarzy.

Autor: Arminius  Dodano: 09-12-2013
baszarteg   4 na 4
 Może jestem niesprawiedliwy wobec pana Arminiusa ale czasem jest trudno oddzielić krytykę od krytykującego... Dlatego może trudno mnie też znając forumowy dorobek pana Arminiusa nie snuć podejrzeń że być może i Einstein faktycznie popełniał pewne błędy ,jednak najgorsze co mógł zrobić wedle niektórych ,to jak sądzę fakt iż nie urodził się w rodzinie uchodźców Palestyńskich... ;)
Autor: baszarteg  Dodano: 09-12-2013
Arminius - radon i inni
"PS. Einsteina pamiętamy, bo podsumował współczesną sobie naukę - i zrobił to zgrabnie"
Zgrabnie też zapomniał o innych uczestnikach biegu sztafetowego, dzięki któremu mógł wogóle dobiec do mety z pałeczką. Pańska metafora sztafety jest wyśmienita. Proszę być jednakże konsekwentnym i pamiętać że w jej przypadku zwycięski zespół in gremio - a nie ostatni uczestnik biegu -  staje na podium.
 
R. Śliwa - Einstein akurat nie jest najlepszym przykładem na wyśmianie religii. Wielu twierdzi, iż w zasadzie ją dowartościował. W materii tej jest spór.
 
R. Wiatr - skomentowałem jeden z wątków związanych z treścią artykułu. Nie musi to być wątek wiadący. Wszystko zależy od komentatorów. Tak więc proszę sie do nich zwrócić z apelem o zapuszczenie innego wątku i jego skomentowanie.
Autor: Arminius  Dodano: 09-12-2013
Robert Sliwa - @Arminius   2 na 2
Oczywiście, ponieważ Einstein wyśmiał religię - należało zdeprecjonować Einsteina.
Gdyby był religijny - byłby niepodważalnym autorytetem na prawdziwość wierzeń.
Szkoda to komentować.
Autor: Robert Sliwa  Dodano: 09-12-2013
radon - Dedykacja dla dyżurnego Arminiusa   2 na 2
"Komórki Macierzyste" (radon 2013 grudzień)

W Watykanie dziadków fura
- świętych taka jest struktura.
Problem ząbków jest istotny,
U tych panów tak samotnych.

Patrzy jeden - a tu dziura
W zębie wielka jak kabura.
Co zrobić z tym ambarasem ?
- może tu Nauka zda się.

Mruczy dziadek tak pod nosem
- może dzurę zapchać włosem,
A paznokieć może lepszy,
Rośnie wolno, ale bielszy.

Święty się po głowie głaszcze
- już wie jak ocalić paszczę:
Trza komórki macierzyste
- zrobić tutaj oczywiste!

Więc Watykan szybko zleci
- naukowcom tak jak leci,
Zabadać sprawę macierzystych
- ze względów dlań oczywistych

Pierdzi naukowiec w stołek
- z tego dziadka to matołek.
Tu modlitwa nie pomoże,
Ani święte "Panie Boże".

Lata miną, może sto,
W końcu i to zbada ktoś,
- ktoś kto laurów zbierze wiele,
Ale dziadek - będzie w niebie.

Więc w sztafecie ten jest ważny,
Co na końcu jest odważny,
Co obala wszystkie mity
I trzyma się reguł przy tym.


PS. Einsteina pamiętamy, bo podsumował współczesną sobie naukę - i zrobił to zgrabnie. Oczywisty jest wkład innych naukowców, np. matematyka Bernharda Riemanna. W wierszu chodzi mi o reguły naukowe, a nie o konwenanse.
Autor: radon  Dodano: 09-12-2013
Ryszard Wiatr - Ludzie!   7 na 7
Jak zwykle dajecie się wypuszczać w maliny. Czy nie widzicie, że przy KAŻDYM artykule zadaniem ks. Arminiusa jest odciągnięcie dyskusji od istoty sprawy, w tym wypadku od poglądów Einsteina, poprzez uczepienie się szczegółu, którego artykuły nie dotyczą? Opamiętajcie się.
Autor: Ryszard Wiatr  Dodano: 09-12-2013
Arminius - radon - terror autorytetu
"Naukowiec korzysta z osiągnięć innych naukowców - to jest "katapulta" wiedzy".
I jako taki bezwględnie powinien w 1905 r. wskazać (w przypisach swojej rozprawy naukowej ) na tych, z których dorobku korzystał. Poza tym jeżeli się okazuje, iż dorobek tych innych jest tak istotny, iż przesądza o jakości tezy tego danego naukowca - przestaje on być autorem tezy a staje się współautorem.
Wypowiedzi typu: "Einstein genialnym fizykiem był, więc przestań się Pan czepaić" nie można traktować poważnie. Wszystkim uprawiającym bałwochwalczy kult Einsteina przypominam, iż obowiązkiem każdego rzetelnego naukowca jest poddawać w watpliwość i nieustannie weryfikować wszelkie autorytety.  W tym wypadku nie chodzi o jakość merytorycznego wkładu, rzecz jest w autorstwie koncepcji.
Kopernik w "De Revolutionibus Orbium Coelestium" wymienia wielokrotnie, w tym dwadzieścia kilka razy nazwiska uczonych z kręgu islamskiego, którzy mieli wpływ na powstanie jego tezy.
Autor: Arminius  Dodano: 09-12-2013
radon - Baza Einsteina   4 na 4
Naukowiec korzysta z osiągnięć innych naukowców - to jest "katapulta" wiedzy.
Istotne jest aby korzystać z danych sprawdzonych lub sprawdzalnych, a nie z "serpentyn" pseudo-nauk.
Einstein nie korzystał z teologii, a filozofia jego prywatne wypowiedzi prowadziła na manowce.

Także święty Kopernik do swoich badań nie potrzebował Biblii, może tylko jako postawkę pod lupę.
Autor: radon  Dodano: 09-12-2013
Arminius - R. Śliwa, Radon
Proszę więc skoro jest Pan tak wielkim znawcą Einsteina i jego poglądów, o napisanie rzczowej - bogato uzasadnionej źródłowo - polemiki z artykułem, do którego podałem link. W przeciwnym wypadku będę zmuszony potraktować Pana opinię jako pustosłowie.
Radon - link niestety  - podobnie jak w przypadku wpisu Pana Politsera - nie jest aktywny.
Autor: Arminius  Dodano: 09-12-2013
Robert Sliwa - @Arminius   5 na 5
Prawdopodobnie faktem jest wsparcie się Einsteina na pracach innych, a może nawet w przełożeniu tego na język matematyczny. Nie jestem badaczem biografii Alberta.
Znam jednak na tyle fizykę by zdawać sobie sprawę z potęgi wniosków jakie wyciągnął (nawet jeśli nie wszystkie założenia sam wymyślił).
Można przekazać gotową wiedzę naukowcowi, który nic z nią nie zrobi. Einstein miał potężną wyobraźnię i zmysł fizyczny aby na tej podstawie rozpocząć nową erę w historii fizyki.
Tak naprawdę większość ludzi (w tym Arminius) dzisiaj - sto lat później nie ma pojęcia na czym polegał ten przełom, co udało się dzięki temu wyjaśnić, oraz jakie z tego wypływają wnioski dla naszego pojmowania wszechświata.
Większość ludzi coś tam słyszała o "paradoksie bliźniąt" - ale co to jest względność jednoczesności, albo jakie są najważniejsze różnice w założeniach z Newtonem to już powie bardzo niewielu.
Wnioski jakie wyciągnął Einstein są naprawdę niezwykłe. Większość naukowców dąży do wyjaśnienia i opisu obserwowanych zjawisk. Jego siła tkwi w tym, że przewidział zjawiska, których nie miał szansy obserwować i wszystko po latach potwierdziło jego model.
Najlepszy przykład triumfu jego teorii to badania astrofizyczne nagrodzone Noblem z fizyki w 1993 roku.
Autor: Robert Sliwa  Dodano: 08-12-2013
radon - Einstein pozbierał to, co inni porozrzucali   1 na 1
http://www.bg.agh.edu.pl/EINSTEIN/index.php?m=06

- dla kogo to dobrze, a dla kogo źle ?
Autor: radon  Dodano: 08-12-2013
Arminius - miałkość argumentów  -2 na 2
O uprawianiu nauki tyle wiem przynajmniej, że jak się prezentuje czyjś pogląd to należy go zacytować. Jak się tego nie robi to jest się... Artykuł, do którego podałem link (bo to przecież nie moja teza, ja tylko wskazuję na dobrze uzasadniony zarzut) jest rzetelnym - bogato uzasadnionym - postawieniem problemu. Zbycie go takimi komentarzami jak wpisy Pana Politsera (nieaktywny link do forum fizyków), tatajarka, czy lengeyla wogóle nie rozwiązuje problemu, chyba że podpisujemy się pod zasadą, że jak fakt jest niewygodny to tym gorzej dla faktu. Argument, że popłełniam literówki w nazwisku Einsteina jest żałosny i dobitnie potwierdza miałkość kontrargumentów ww. komentatorów.
Autor: Arminius  Dodano: 08-12-2013
tatajarek   4 na 4
"W dzisiejszych uwarunkowaniach - za taki numer - mógłby być pociągniety
do różnorakiej odpowiedzialności(dyscyplinarnej, z tyułu ochrony praw
autorskich itp.)."

Po tym komentarzu (i wcześniejszych "mądrościach") widac Arminiusie, że masz takie pojecie o uprawianiu nauki (i o polityce cytowań) jak teologowie o bogu, czyli zadne.
Autor: tatajarek  Dodano: 08-12-2013
Poltiser - ostrożnie... z tą lupą Watsonie!   3 na 3
http://www.physicsforums.com/showthread.php?t=44893

oto forum fizyków dyskutujących próby oskarżania AE o plagiat...

Bez komentarza.
Autor: Poltiser  Dodano: 08-12-2013
Lengyel - @Arminius   7 na 7
Jak widać, na fizyce wyznajesz się równie znakomicie, co na teorii ewolucji, a nawet tak szalenie trudnej sztuce, jak pisownia nazwiska "Einstein". Nic dziwnego, że tyle masz do odreagowania...
Autor: Lengyel  Dodano: 08-12-2013
Arminius - Pingwin - ad vocem  -6 na 6
Poglądy Einsteina na religię mają jakiekowiek znaczenie tylko i wyłacznie dlatego,że sformułował je człowiek, który sformułował teorię względności. Jeżeli odbierzemy mu tę palme pierwszeństwa albo znacznie umniejszymy, jego poglądy na temat stają się poglądami solidnego profesora, jakich było i jest tysiące. W kontekscie faktów zawartych w podlinkowanym artykule warto byłoby poszukać pogladów na kwestię boga prof. Poincare.
Artykuł podlinkowany jest bardzo mocnym i bardzo dobrze uzasadnionym zarzutem, a fakt niepodania stosownych przepisów przez Einstaina artykule naukowym jego autorstwa, stawia go w bardzo złym świetle z punktu widzenia etyki i zasad warsztatowych. W dzisiejszych uwarunkowaniach - za taki numer - mógłby być pociągniety do różnorakiej odpowiedzialności(dyscyplinarnej, z tyułu ochrony praw autorskich itp.).
Autor: Arminius  Dodano: 08-12-2013
Pingwin - Tracą na znaczeniu?   10 na 10
Może za tępy jestem, ale nie rozumiem:
1 - Nie mam zamiaru sprawdzać, czy Lorentz lub Poincare sformułowali wcześniej coś na kształt teorii względności, ale - o ile wiem - nic takiego nie OPUBLIKOWALI. Zatem, jeśli nawet Einstain posłużył się ich dokonaniami, to i tak stworzył nową "wartość". Zresztą każde nowe, rzetelne, odkrycie opiera się na odkryciach poprzedników ... Jedyny - ewentualny - zgrzyt, to ten brak odsyłaczy. Może źle świadczyć o etycznej stronie, ale nie o merytorycznej.
2 - Zupełnie nie rozumiem, dlaczego (nawet jeśli publikując swój traktat dopuścił się "nieetycznego pominięcia") ma to deprecjonować jego poglądy? Przecież nie pisze o etyce, tylko w koherentny sposób wyjaśnia (próbuje wyjaśnić)  zjawisko powstania takiej "protezy psychologiczno-poznawczej" jak religia. W końcu ważniejsze od tego KTO mówi powinno być CO mówi ...
Autor: Pingwin  Dodano: 08-12-2013
Arminius - symbol czego?  -8 na 8
"...Einstein stał się dla nas symbolem potęgi ludzkiego ducha, symbolem ludzkiej myśli badawczej, przenikającej najgłębsze tajniki przyrody.". Te hołdy pod adresem uczonego były może i usprawiedliwione w 1934 r. Obecnie wiemy, iż król może nie jest nagi ale szaty jego nie są z purpury kapiącej od złota. Wiele wskazuje na to,iż Einstain był genialnym - ale kompilatorem - a wielu wprost zarzuca mu plagiat i to ordynarny. Pokrzywdzonym w takim ujęciu byłby francuski matematyk Poincare. Pozostaje także bardzo intrygująca kwestia wkładu w dorobek Einstaina jego serbskiej żony Milevy. Gdy w 1905 r. Einstein opublikował swój słynny tekst o teorii względności - nie opatrzył go żadnymi przypisami! Istnieje uzasadnione podejrzenie, iż nie chciał tego zrobić, aby nie wskazać na źródło swojej teorii. Poniżej prezentuję fragment arcyciekawego tekstu, do którego podaję na końcu link: "Okrzyczany przez Time "Człowiekiem Stulecia" Albert Einstein (opublikował w roku 1905)traktat na temat szczególnej teorii względności, nie podając żadnych odsyłaczy. Wiele przedstawionych w nim poglądów było znanych Lorentzowi i Poincare'owi, zanim jeszcze Einstein napisał swój słynny traktat.
www.daro.it.pl/albert_einstein.html
W takim kontekscie poglądy Einstaina na kwestię boga tracą na znaczeniu.
Autor: Arminius  Dodano: 08-12-2013
jarekland   1 na 1
Cenny tekst.
Autor: jarekland  Dodano: 08-12-2013
Lengyel - Powtórka   6 na 6
Wiedziałem o tej książce, ale namierzyć się nie udało. Gdyby ją wznowiono, przydałaby się w przybliżeniu dyletantom i ignorantom tej sztandarowej postaci nauki. No i, last but not least, religianci mieliby większy problem z zakłamywaniem religijności Einsteina
Autor: Lengyel  Dodano: 08-12-2013
Poltiser - Co za podsumowanie!   2 na 2
Dziękuję za artykuł. Nie znalazłbym go sam. Fantastyczne przypomnienie języka lat 30tych. Czyta się z przyjemnością.
Pozdrowienia
Autor: Poltiser  Dodano: 08-12-2013

Pokazuj komentarze od pierwszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez Facebook lub OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365