|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Ekologia i ekozofia
Hormeza - co cię nie zabije, to cię wzmocni. Rzecz o wawelskim smogu [5] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Czynniki klimatyczne w sposób istotny wpływają na najczęstsze przyczyny nagłych zgonów: incydenty układu krążenia, zwłaszcza udary i zawały. Optymalna dla nas temperatura wynosi 23,3°C. Zarówno temperatury wyższe jak i niższe zwiększają ryzyko wystąpienia choroby serca, podobnie jak większa wilgotność oraz większa prędkość wiatru. Każde zmniejszenie temperatury o 10°C zwiększa częstość incydentów sercowo-naczyniowych o 13%.
Podobnie jak w przypadku temperatury wpływ ciśnienia na nasze zdrowie ma kształt litery V. Najmniej negatywnych zjawisk w naszych organizmach występuje przy ciśnieniu 1016 hPa. Każde zwiększenie ciśnienia o 10 hPa zwiększa liczbę ataków serca oraz zgonów od chorób wieńcowych o 11%, każde jego zmniejszenie o 10 hPa — o 12% (badanie z 1999). Badanie z 2017 wykazało, że dla pacjentów pow. 65 roku życia każdy spadek temperatury o 10stC zwiększa ryzyko ataku serca o 7%, z kolei każdy wzrost ciśnienia atmosferycznego o 10 hPa zwiększa owo ryzyko o 4,5%. Apogeum tych zgonów występuje w okresie zimowym — wtedy właśnie mamy do czynienia z najniższymi temperaturami, największymi spadkami oraz wzrostami ciśnienia.
Jeśli idzie o Polskę, według danych GUS największa liczba zgonów występuje u nas w styczniu lub grudniu. To właśnie w tych miesiącach odnotowuje się w Polsce koncentrację trzech niekorzystnych zjawisk barycznych: najwyższe ciśnienie, najniższe ciśnienie oraz największe zmiany ciśnienia, dochodzące do 35 hPa (badanie z 2010, badanie z 2012). W tych samych miesiącach mamy też więcej niż zwykle cząsteczek stałych w powietrzu — stąd pozorna przyczynowość epizodów smogu oraz wzrostu liczby zgonów, które w istocie lepiej wyjaśnialne są za pomocą czynników klimatycznych, ponieważ w ich przypadku rozumiemy mechanizm działania.
Dlaczego najbardziej zanieczyszczone miasto jest oazą zdrowia?
Można by jednak powiedzieć, że wszystkie powyższe wywody sugerują co najwyżej, brak empirycznych danych, które mogą stanowić dowód, że w istocie spalanie węgla powoduje tysiące przedwczesnych zgonów. Tym niemniej intuicja podpowiada nam, że przecież muszą być jakieś negatywne skutki kopcenia, tyle że dotąd nie zmierzono ich w jakikolwiek konkretny sposób. Zgadzam się, powyżej wykazuję brak dowodów na wiązanie tysięcy przedwczesnych śmierci z węglem, ale nie dowodzę, że węgiel nie ma negatywnych konsekwencji zdrowotnych. A to dlatego, że trudno jest racjonalnie wykazać nieistnienie.
Tym niemniej istnieje pewien czynnik, który daje podstawy, by podważać te lęki, mianowicie średnia długość życia. Okazuje się bowiem, że w Małopolsce, która jest liderem zanieczyszczeń powietrza oraz smogu, długość życia nie jest najkrótsza, jak należałoby sądzić w oparciu o demonizowane skutki zdrowotne smogu, ale przeciwnie — jest najdłuższa. I z drugiej strony — najrótksza długość życia występuje w województwie warmińsko-mazurskim, które ma niemal najczystsze powietrze w Polsce.
Paweł Wolniewicz przypuszcza, że „może średnią zawyża ludność z terenów niezurbanizowanych". Otóż nie zawyża — na wsi jest ona niższa. Okazuje się, że Kraków ma najdłuższą średnią długość życia spośród wszystkich polskich miast.
Pan Michał Kurek pisze: „To teraz zestawmy sobie średnią długość życia w UE ze średnią długością życia w Polsce, porównajmy te dane i wysnujmy wniosek, że zanieczyszczone powietrze skraca życie o kilka lat". Tyle że w skali europejskiej ...występuje podobna zależność jak i w skali polskiej: według wspomnianych danych unijnych najbardziej śmiercionośne ma być powietrze włoskie (ustępujące jedynie bułgarskiemu). Według raportu ONZ World Population Prospects, The 2015 Revision, Włochy mają najwyższą długość życia w Europie. Na drugim biegunie mamy Litwę — kraj z najniższą średnią długością życia w UE oraz bardzo czystym powietrzem. Polska długość życia, która w istocie jest kilka lat niższa niż zachodnioeuropejska, najmocniej zaniżana jest nie w tych najbardziej zanieczyszczonych regionach, lecz w tych bardziej czystych. W zanieczyszczonej Małopolsce niewiele się ona różni od Europy Zachodniej. W 2015 długość życia kobiet w Małopolsce wynosiła 82,5 i była dłuższa niż dla USA (81,25), Danii (81,94), Wielkiej Brytanii (82,39), porównywalna z Irlandią (82,74), Belgią (83,02) oraz Niemcami (83,06).
Piotr Szymański, prezes Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia, pisze, że zagadkę małopolskiej długowieczności należy wyjaśniać w szczególności wypadkami na drodze: „Jedną z ważnych przyczyn śmierci w Polsce < 65 lat są wypadki drogowe, a tych w Małopolsce jest prawie najmniej w Polsce". Roczna liczba zgonów (dla 2017) w Polsce wynosi 404 tys., z czego na drogach zginęło 0,69% — tyle samo, co wskutek poślizgnięcia, potknięcia i upadku ze schodów. W Małopolsce wskutek upadków zmarło dwa razy więcej osób niż wskutek wypadków drogowych. Można by powiedzieć, że porównywanie wypadków z upadkami nie ma sensu, bo w tych ostatnich umierają najczęściej starsi, zaś na drogach, wedle powszechnego odczucia, młodsi. Tyle że w wypadkach drogowych też najczęściej giną ludzie powyżej 65 roku życia. Względnie niski wskaźnik zgonów na małopolskich drogach może mieć pewien wpływ na średnią długość życia, ale nie jest to wpływ kluczowy. Najważniejszymi czynnikami wpływającymi na liczbę utraconych lat życia w Polsce są choroby układu krążenia oraz nowotwory — i to w tych kategoriach wyróżnia się Małopolska. W kategorii zgonów osób <65 roku życia z powodu chorób układu krążenia Małopolska jest na 2. miejscu w kraju, za podlaskim. W kategorii zgonów z powodu nowotworu także jest w czołówce. Według Gazety Wyborczej smog powoduje choroby układu krążenia oraz nowotwory. Tymczasem Małopolska jest liderem w kategorii odporności na tego rodzaju choroby. Oto polska mapa zdrowia opracowana przez agencję ONZ w oparciu o długość życia oraz przedwczesne zgony z powodu chorób układu krążenia oraz nowotwory:
Trzecią przyczyną przedwczesnych zgonów oraz liczby utraconych lat życia są choroby układu oddechowego. Pani Bar Pus pisze: „Mieszkajac w Polsce, dokladnie we Wrocławiu, miałam zapalenie oskrzeli od 3 do 5 razy rocznie. Szczególnie w ostatnich latach. Obecnie mieszkam nad Atlantykiem i od 1,5 roku nic." Pani obecnie zamieszkuje Wyspy Normandzkie na Atlantyku. Jak ktoś jest chorowity, nie powinien mieszkać w wielkich zanieczyszczonych miastach. Ciekawe czy byłaby różnica, gdyby Pani przeniosła się nie na przewiewne wyspy, lecz do Paryża czy Rzymu. Przez lata mieszkałem we Wrocławiu i ani razu nie zachorowałem na zapalenie oskrzeli. W istocie, osobiste przypadki niewiele znaczą. Znaczenie może mieć natomiast epidemiologia. Antysmogowi ekodziałacze z organizacji HEAL Polska, poprzez swoich ekspertów głoszą: „Oddychanie zanieczyszczonym powietrzem powoduje większą częstotliwość występowania zapalenia płuc i zapalenia oskrzeli, zarówno u dorosłych, jak i u dzieci." Spójrzmy zatem na mapę epidemiologii tych chorób (dane GUS i NFZ):
W przypadku zapalenia oskrzeli widzimy, że wskaźnik zachorowalności jest wyraźnie wyższy w „zielonym" województwie warmińsko-mazurskim. Najciekawiej jest przy zapaleniu płuc — najbardziej zanieczyszczone województwo śląskie ma najniższą zachorowalność w Polsce (sic!). Najwyższą zachorowalność mają województwa najbardziej „zielone".
Jak wynika ze wspomnianego wyżej badania [Dockery 2016], rezygnacja z ogrzewania węglem w Irlandii nie miała jakiegokolwiek realnego przełożenia na zgony z powodu chorób układu krążenia oraz na śmiertelność ogólną, miała jedynie pewien wpływ na zgony z powodu chorób układu oddechowego. Gdyby zatem istniała pozytywna korelacja spalania węgla z chorobami układu oddechowego, oznaczałoby to, że województwo śląskie powinno być ich liderem w kraju, tymczasem jest zupełnie odwrotnie: śląskie wyróżnia się na tle kraju najniższą umieralnością na tego rodzaju choroby ze współczynnikiem 43 (średnia Polski to 60 zgonów na 100 tys.), ustępując tylko jednemu województwu: zasmogowanemu małopolskiemu (GUS, Trwanie życia w 2017). Można by to próbować wyjaśniać na dwa sposoby: a) w związku z fatalnym stanem powietrza opieka medyczna w tym zakresie stoi tam wyżej niż w reszcie kraju, b) palą mniej papierosów niż reszta kraju. Obie te tezy są jednak fałszywe. Niższa śmiertelność na choroby układu oddechowego nie wynika z lepszego ich leczenia, lecz z wyraźnie niższej na nie zapadalności: wskaźnik zapalenia płuc jest dla śląskiego o wiele niższy niż dla innych województw (281, podczas gdy dla „zielonego" podlaskiego: 588), jeśli idzie o zapadalność na raka płuc śląskie jest w połowie listy. Ten paradoksalny efekt wzmacnia palenie tytoniu: śląskie jest na 5. miejscu w kraju. Warto tutaj przypomnieć, że analogiczny paradoks jak wobec zanieczyszczeń powietrza odnotowano wobec palenia tytoniu: w Europie, można zauważyć ujemną korelację zapadalności na nowotwory płuc oraz palenia tytoniu.
Paradoksy te można by wytłumczyć na dwa sposoby: 1) zanieczyszczenia powietrza nie mają istotnego wpływu na zachorowalność oraz umieralność, zaś geograficzny rozkład tych zjawisk jest determinowany przez czynniki klimatyczne; 2) zanieczyszczenia powietrza mają wpływ na zdrowie, lecz jest to wpływ głęboko złożony — obok negatywnego efektu pośród grup podwyższonego ryzyka (zwłaszcza chorych osób starszych), występuje także efekt pozytywny dla ogółu populacji poprzez wzmacnianie potencjału obronnego systemu immunologicznego.
Formaldehyd w szczepionkach: to nie substancja czyni truciznę
Jedną ze sztandarowych tez środowisk antyszczepionkowych jest formaldehyd zawarty w szczepionkach. Grzmią oni obrazowymi porównaniami: wstrzykiwanie substancji wykorzystywanej w zakładach pogrzebowych do balsamowania zwłok (formalina jest wodnym roztworem formaldehydu) jest formą znęcania się nad małymi dziecmi oraz planowanym ludobójstwem! Z drugiej strony popnaukowi apologeci kpią z tych lęków, wskazując, że w zwykłej gruszce jest znacznie więcej formaldehydu niż w szczepionce. Tyle że przyjmowanie substancji różnymi drogami może wywoływać istotnie różne reakcje organizmu. Według WHO dopuszczalna dzienna dawka formaldehydu w żywności (formaldehyd jest także konserwantem o numerze E240) wynosi 0,15 mg/kg (czyli dla 80 kg mężczyzny — 12 mg), podczas kiedy dopuszczalna zawartość formaldehydu w mieszkaniach, wchłanianego poprzez układ oddechowy, wynosi 0,05 mg/m3 (dorosły człowiek wdycha dziennie 12,3 m3 powietrza); nie wiem jaka jest dopuszczalna dawka formaldehydu przyjmowanego poprzez injekcję. Nie twierdzę, że antyszczepionkowcy mają rację, lecz że kwestia formaldehydu nie jest wcale tak banalna z naukowego punktu widzenia, jak to przedstawiają tzw. obrońcy nauki. Inaczej mówiąc, nie jest łatwo bronić formaldehydu w świetle ekoreligijnego paradygmatu, który infekuje dużą część mainstremowej nauki, i któremu zresztą zaangażowani ideologicznie „obrońcy nauki" bezkrytycznie hołdują.
1 2 3 4 5 6 7 8 Dalej..
« Ekologia i ekozofia (Publikacja: 04-03-2019 Ostatnia zmiana: 06-03-2019)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10244 |
|