|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "(...) wolność, równość, braterstwo! Jest to słowo niezmiernej wagi, słowo rewolucyjne i wzniosłe, które zastąpiło dawny tryptyk pokorny, zrezygnowany i żałosny: wiara, nadzieja, miłość... Wolność - wiarą. Ten sam poryw serca, być może ten sam entuzjazm, ale jakże wielka różnica! Z jednej strony człowiek, który podnosi się i powstaje, który jest silny, który szuka; z drugiej świadomość, która.. | |
| |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Laicyzacja
Państwo świeckie. Ważność światopoglądowej neutralności w Polsce Autor tekstu: Konrad Szocik
W
ostatnich dniach coraz częściej jesteśmy świadkami wydarzeń, które mają
precedensowy charakter w historii polskiej kultury i społeczeństwa. Chodzi o wydarzenia dotyczące udziału Kościoła w życiu publicznym. Podejmowanie tego
tematu w państwie tradycyjnie związanym z katolicyzmem w naturalny sposób
implikuje mało merytoryczne, zdominowane przez emocje, reakcje. Tak też było w przypadku trzech wydarzeń mających miejsce w ubiegłym roku i jednego, do którego
doszło w pierwszych tygodniach 2011 roku. Warto je przypomnieć, ponieważ świadczą o coraz silniejszym wpływie nurtów sekularyzacyjnych w polskim społeczeństwie.
Wydarzeniem nieprawdopodobnym jak na mentalną specyfikę Polski, a szczególnie konserwatywnego Krakowa, były protesty organizowane przez kilka
dni przed siedzibą Kurii krakowskiej w kwietniu 2010 roku. Chociaż bezpośrednią
przyczyną zgromadzenia w tym miejscu około tysiąca osób była decyzja o pochowaniu Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, większość haseł głoszonych
podczas tamtych protestów dotyczyła ograniczenia udziału Kościoła w życiu
publicznym. Jednym słowem, niezadowoleni mieszkańcy Krakowa oraz przyjezdni
studenci domagali się skoncentrowania instytucji Kościoła na działaniach
konfesyjno — eschatologicznych, z którymi aktywność polityczna nie ma nic
wspólnego.
Drugim wydarzeniem były sierpniowe spory dotyczące krzyża stojącego
przed pałacem prezydenckim. Również w tym przypadku odpowiedź mieszkańców
Warszawy na zachowanie obrońców krzyża polegała na eksponowaniu neutralności
światopoglądowej państwa oraz wolności przestrzeni publicznej od wpływu
religii.
Trzecim wydarzeniem były jednodniowe protesty, organizowane przez
stowarzyszenie Janusza Palikota w październiku, przez kuriami poszczególnych
miast. Inspirację stanowiły wypowiedzi hierarchów Kościoła, którzy, powołując
się na teksty święte, przedstawiali jedyne stosowne w przypadku debaty nad in
vitro, zgodne z nauczaniem Kościoła, stanowisko.
Wreszcie, ostatnim incydentem, być może o najdonioślejszym znaczeniu,
bo upodabniającym nas w pewnym sensie do państw Europy Zachodniej, przede
wszystkim Włoch i Francji, było umieszczenie przez osoby reprezentujące
stowarzyszenie Palikota w siedzibie rady miejskiej w Szczecinie symboli
religijnych Islamu, Judaizmu oraz znaku wyrażającego wartości podzielane
przez ateizm. W tym ostatnim przypadku chodzi przede wszystkim o eksponowanie
racjonalności, opierania się na rozumie i doświadczeniu, jak również
ludzkiej wolności i samoświadomości. Symbole szybko usunięto, pozostawiając
jedynie krzyż katolicki. Jednak sam fakt podjęcia tego typu działań w imię
niezależności od jakichkolwiek koncepcji światopoglądowych instytucji państwowych
jest znamienny.
Co łączy wszystkie wspomniane wydarzenia? W pierwszej kolejności należy
podkreślić, że nie jest to, jak chętnie zaznaczają ludzie Kościoła,
duchowni i katoliccy publicyści, a także warszawscy obrońcy krzyża, walka z Bogiem i religią. W przywołanych wydarzeniach nie podejmowano tematyki
istnienia bądź nieistnienia Boga. Ten etap myśl europejska ma już za sobą.
Negowanie istnienia Boga było kulturową modą XIX wiecznej myśli
europejskiej, obecną m. in. w tekstach Feuerbacha, Nietschego czy Freuda. Również
dzisiaj raczej nie podejmuje się tej tematyki w kontekście roli Kościoła w życiu publicznym. Brak wypowiedzi dotyczących możliwości nieistnienia Boga,
czy wskazujących na trudność czy niemożliwość jego udowodnienia, świadczy o wysokiej kulturze intelektualnej zwolenników sekularyzacji, wśród których
nie brakuje zapewne agnostyków i ateistów. Takie podejście wynika z rozumienia religii jako sprawy prywatnej. I właśnie takie pojmowanie religii
jest źródłem nieporozumienia czy wręcz ideowego konfliktu miedzy
zwolennikami sekularyzacji a obrońcami silnej pozycji Kościoła w życiu
publicznym.
Dlaczego w ogóle podnoszona jest problematyka sekularyzacji i jaki jest
jej sens?
Sekularyzacja, rozumiana jako rozdzielenie państwa i religii, ze wskazaniem na
ich odmienne kompetencje i przeznaczenie, jest sprawą oczywistą w społecznościach
tradycyjnie związanych z protestantyzmem. Wynika to z marginalizacji znaczenia
instytucji Kościoła. W protestantyzmie wystarczy wiara i moralnie godziwe
zachowanie. Instytucja nie jest do niczego potrzebna. Dlatego problem ingerencji
religii w życie publiczne, wpływu na politykę, w protestanckim obszarze
kulturowym jest właściwie nieobecny. Po prostu nie ma takiej instytucji, która
rościłaby polityczne aspiracje.
Inaczej rzecz przedstawia się w Polsce i każdym innym państwie
historycznie związanym z katolicyzmem. Tutaj rola Kościoła odgrywa rolę
fundamentalną. Kościół jest koniecznym pośrednikiem, dysponującym wglądem w boską wolę, znającym i jednocześnie posiadającym środki wiodące do
zbawienia. W tej perspektywie wysuwane od średniowiecza aż do dzisiaj
roszczenia ludzi Kościoła do prawa ingerencji w politykę są uzasadnione w obrębie wewnętrznych założeń tej religii. Jeżeli wyznawca katolicyzmu obok
duszy posiada również ciało, a tym samym umiejscowiony jest w konkretnym środowisku
społecznym i politycznym, Kościół chce zadbać również o tę sferę życia
swoich wyznawców. Oczywiście wszystko podejmowane jest z troski o zapewnienie
zbawienia.
W czym zatem tkwi problem, jeżeli chodzi jedynie o nasze dobro, wieczne
życie i zbawienie? Zapewne olbrzymia większość Polaków nie miałaby nic
przeciwko radosnemu, wiecznemu życiu. Skąd zatem zintensyfikowane w ostatnich
miesiącach protesty przeciwko ingerencji Kościoła w politykę i życie
publiczne?
Zwolennicy wyraźnego oddzielenia państwa od religii, w przypadku Polski
chodzi oczywiście o niezależność od Kościoła katolickiego, wskazują właściwie
na jedną kwestię. Problemem nie są skutki faworyzowania jednej religii przez
państwo, wśród których można wskazać nauczanie religii katolickiej w szkołach
publicznych czy różne formy finansowania instytucji Kościoła z budżetu państwa.
Postulaty dotyczą fundamentalnych, a zatem pierwotnych wobec polityki, zasad.
Neutralność światopoglądowa państwa przedstawiana jest jako gwarancja wolności i pluralizmu. Społeczeństwa europejskie, również polskie, nie są monolitem
kulturowym. Innowiercy i ateiści są obecni nie tylko w poszczególnych
miejscowościach, ale także w tradycyjnie katolickich rodzinach. Ta różnorodność
kulturowa i światopoglądowa sprawia, że zdominowanie życia publicznego przez
jedną koncepcję światopoglądową jest niewskazane. I przede wszystkim
niesprawiedliwe i nieuczciwe wobec tych, którzy jej nie podzielają.
A z religią jest olbrzymi problem. Odwołuje się do sfery nadprzyrodzonej,
boskiego objawienia i samego istnienia Boga, które nie podlegają weryfikacji bądź
falsyfikacji. W treść religii objawionej można tylko wierzyć. W związku z tym nie jest powszechnie przez wszystkich akceptowana. I nie będzie tak długo,
jak długo jej się nie udowodni. Z kolei jej udowodnienie jest niemożliwie z tej racji, że jedyną możliwą postawą w stosunku do treści religijnych jest
wiara, a zatem postawa rezygnująca zarówno z racjonalnego poznania, jak i doświadczenia.
Dlatego sekularyzacja jest jedynym wyjściem.
W
nowoczesnym, demokratycznym i neutralnym światopoglądowo państwie każdy ma
prawo do udziału w życiu publicznym i do wpływu na politykę. Pod warunkiem,
że uzna powszechnie podzielane, wspólne wszystkim ludziom, zasady. Wspólne
dla przedstawicieli wszystkich wyznań, których obecności w Polsce chyba nikt
nie kwestionuje. Religia nie spełnia tego kryterium, czego najlepszym dowodem
jest istnienie olbrzymiej ilości różnych wyznań, jak również niewierzących.
Dlatego
znalezienie możliwych do zaakceptowania przez wszystkich podstaw przestrzeni
dyskursu publicznego jest sprawą fundamentalną. Filozofia już znalazła rozwiązanie
tego problemu. Dobrą propozycją jest zaakceptowanie następujących reguł:
a)
uznania autorytetu nauki (aby w ważnych kwestiach rozstrzygały rzetelne
badania, a nie ideologie); b) uznania prymatu prawa świeckiego w życiu
publicznym (bo człowiek w pierwszej kolejności jest neutralny światopoglądowo,
złożony z ciała i psychiki, które nie należą do żadnej religii);
wreszcie, co jest warunkiem skierowanym do wszystkich religii, należy
zrezygnować z przekonania o posiadaniu monopolu na prawdę.
Tylko
podzielane i akceptowane przez wszystkich uczestników dyskursu publicznego
zasady pozwolą na wzajemne zrozumienie, a przede wszystkim umożliwią
autentyczny szacunek i tolerancję dla odmienności i różnorodności światopoglądowej w naszym społeczeństwie.
« Laicyzacja (Publikacja: 04-05-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1352 |
|