|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Kościół w Polsce
Obłuda: grzech powszedni czy śmiertelny? [4] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Przez cały niemal okres państwo polskie zmagało się z odbudową jednolitego systemu prawnego, opracowując w powołanej w 1919 r. Komisji Kodyfikacyjnej szereg kodyfikacji polskiego prawa. Kler sabotował zarówno kodeks cywilny jak i kodeks karny, każdy atakując za sprzeczność z katolicką moralnością. W wyniku tych zabiegów przepadł najlepszy polski projekt prof. Lutostańskiego. Prymas Hlond grzmiał: "Już z okazji ostatniego święta papieskiego napiętnowałem niesłychany projekt ustawy o małżeństwie jako zamach… jako zuchwałą próbę… wydania rodziny na bezeceństwa bolszewizmu… Komisja Kodyfikacyjna ośmieliła się jednak zlekceważyć … Nie można dość stanowczo odeprzeć tych haniebnych zakusów…". Oto co pisał wówczas Boy: "...ma się wrażenie, że to mówi przedstawiciel postronnego mocarstwa, rezydujący w naszym kraju, ale obcy, przemawiający tonem władcy (...) Napiętnowałem… zuchwałą… bezeceństwa… ośmieliła się… haniebne zakusy… Co słowo, to obelga (..) Tak przemawia rzymski dygnitarz do wielkiego ciała najpoważniejszych prawoznawców, powołanych przez polski rząd celem przygotowania nowych ustaw! (...) Skoro czterdziestu kilku członków Komisji Kodyfikacyjnej, wybieranych spomiędzy najbardziej zrównoważonych żywiołów, zdecydowało się przeciwstawić klerowi, narażając na świadome obelgi i klątwy, to znak, że przebrała się miara buty i wichrzycielstwa prałatów, i że, wobec ich destrukcyjnej działalności, nasi aż nazbyt cierpliwi kodyfikatorzy też musieli powiedzieć swoje: 'Non possumus'. (...) A jeśli nasi okupanci każą … śpiewać 'Pod Twoją obronę', nie pozostanie nam nic innego niż zaśpiewać… odpowiednio zmodyfikowaną 'Rotę'". W innym felietonie pisał "o prawdziwym nastroju ludności w stosunku do naszych 'okupantów'. Ach, jak tam ludzie zaciskają pięści, jak zgrzytają zębami, a równocześnie jak panicznie się boją! Po prostu utraty chleba, represji, zemsty. Ucisk — w małych zwłaszcza środowiskach — jest straszliwy. Tam nie można być nawet neutralnym, trzeba być karnym szeregowcem w kadrach świętoszkostwa, patrzyć bez mrugnięcia okiem na ogłupianie, łupiestwo, cynizm tyjący kosztem skrajnej nędzy, na zuchwałą brutalność czarnych wielkorządców. (...) Ci, którzy nie są doszczętnie ogłupieni, dławią się po prostu od wściekłości i nienawiści. Obawiam się, że żaden Moskal ani Prusak nie budził takiej reakcji wewnętrznego buntu jak ta okupacja, głębiej wdzierająca się w dusze, w życie prywatne i w kieszenie niż jakakolwiek inna. Toteż ślepota i sobkostwo naszych okupantów są wprost groźne: od iskry, która by padła na te prochy, mógłby spłonąć cały kraj" [ 12 ]
Przesadzał? Jeszcze w roku 1991 inny nasz wielki literat — Czesław Miłosz — wspominał tamten okres, odnosząc go do dzisiejszej sytuacji: "...powiedzmy sobie szczerze, ludzie w Polsce zaczęli się księży bać, co nie jest dobrym znakiem. Ponieważ mam za sobą doświadczenia z międzywojennego dwudziestolecia, kiedy ksiądz prefekt, czyli katecheta w szkole, miał na zasadzie Konkordatu, tak dużą władzę, że ani nauczyciele, ani uczniowie nie ośmielali się z nim zadzierać, taki strach jest dla mnie zrozumiały (...) Nie jest dla nikogo sekretem, że przed wojną inteligencja, zwłaszcza tzw. inteligencja twórcza, boczyła się na kościelny 'ciemnogród' i że przymiotnik 'katolicki' oznaczał dla niej 'obskurancki'. Dopuszczano wyjątki, przyjmowane jednak jako rodzaj egzotycznych zwierząt." [ 13 ] Kler inteligencji dłużny zresztą nie zostawał. Ognisko Nauczycielskie z 1931 r. cytowało kazanie jednego z księży, który mówił: "Inteligencja polska — to zgnilizna, czyta książki treści pornograficznej i bolszewickiej, a nie religijnej." Nota bene, wówczas również kler walczył namiętnie z pornografią. Tak dla przykładu, jak podaje w swych propagowanych przez środowiska klerykalne i kościelne wytycznych z książki Co czytać ks. Pirożyńskiego, dowiadujemy się m.in. o Janie Parandowskim, autorze znanych opowiadań mitologicznych (Mitologia , 1924). Na temat jego mitologii pisze się: "Opowiadania rzekomo mitologiczne, a naprawdę pornograficzne" . Tenże pornografista był w latach 1945-48 profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Boy nie przesadzał — była to swoista 'okupacja' Polski, w okresie, kiedy coś takiego już się w innych państwach raczej nie zdarzało.
Epilog
Trudno więc doprawdy przeniknąć z jakiej racji kościół świętuje dzień niepodległości, w odzyskaniu której czynił nieskończone przeszkody i był co najmniej kłodą rzuconą narodowi pod nogi. Być może całą prawdę mówi nam nota wysłana do Polski przez watykański "MSZ" (Sekretariat Stanu), gdzie ojcowie wyraźnie przeinaczają sens święta, sugerując jakobyśmy świętować mieli "odzyskanie niepodległości" po upadku PRLu: "To, co było zakazane podczas panowania totalitarnych systemów — pisze w imieniu papieża abp L. Sandri — obecnie, w niepodległej Polsce, wyłania się z mroku historii i nabiera nowego znaczenia" (za: DI PAP nr 1134 z 12 XI 2002). Widocznie już zapomniano, że święto dotyczyć ma 1918 roku… Roku w którym kler pomstował na polskich legionistów i Piłsudskiego.
1 2 3 4
Przypisy: [ 12 ] T. Żeleński-Boy, Piekło kobiet, PIW 1960, s.254, 264, 270, 273 [ 13 ] Cz. Miłosz, "Państwo wyznaniowe?", Gazeta Wyborcza, 11 V 1991 « Kościół w Polsce (Publikacja: 13-11-2002 Ostatnia zmiana: 08-05-2009)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2033 |
|