Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.196.854 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Są tylko dwie rzeczy, które jednoczą ludzi: strach i interes."
 Społeczeństwo » Aborcja, edukacja seksualna

Problem aborcji: 'za życiem' czy 'za wyborem'? [3]
Autor tekstu:

— Z pewnością! (..) Na ogół najbardziej skłaniałbym się do tezy Towarzystwa Kryminologicznego (niekaralność w pierwszych trzech miesiącach ciąży)"

W Polsce jednak nie było mowy o możliwości „urobienia opinii publicznej", czego konieczność podkreślali ankietowani przez Boya czołowi prawnicy. Być może, podobnie jak w USA, zawyżano by statystyki, aby pokonać opór bezwładności i konserwatyzmu opinii powszechnej. Jednak Boy mógł przekonać inteligencję, ale nie lud. Główne skrzypce dzierżyła Akcja Katolicka i koła klerykalne.

Aborcję z przyczyn społecznych dopuszczono w latach 50. XX w. Po przełomie roku 1989 ponownie rozpętano akcję propagandową (zob. str. 1299, 554), która doprowadziła do tego, że na dziś dzień powróciliśmy do stanu przedwojennego.

Słabości bycia „za życiem"

Bez trudu wykazać można mankamenty postawy osób deklarujących się „za życiem", które, jeśli są uświadamiane przez owe osoby, stanowią to co zwykło się określać mianem postawy faryzejskiej. Naczelną słabością będzie niekonsekwencja, która relatywizuje postawę „obrońców życia". Niekonsekwencja, która się przejawia w jednoczesnym akceptowaniu przez owe osoby poglądów i stanowisk nijak się nie dających pogodzić z postawą „bycia za życiem". Będzie nią np. akceptowanie kary śmierci, środków wojennych jako sposobu rozwiązywania problemów, gloryfikacja postaw świątobliwych celebrujących śmierć własną i braci w imieniu wiary. Szczególnie jaskrawy dylemat moralny wyłania się przed „obrońcami życia" bezbronnych i niewinnych dzieciąt w tym, iż wielu z nich palcem nie kiwnie w obronie narodzonych, będąc jednocześnie gotowymi na wymachiwanie pałaszem w obronie nienarodzonych. Jak zauważyli Carl Sagan i Ann Druyan w 1990 r.: „Owa ochrona, prawo do życia, nie obejmuje 40 tysięcy dzieci poniżej 5 roku życia, które codziennie umierają na naszej planecie z powodu głodu, odwodnienia, chorób i zaniedbania, mimo iż potrafilibyśmy temu zapobiec" [ 19 ]. Papierkiem lakmusowym szczerości deklaracji „rycerzy życia" jest to z jaką częstotliwością pochylają się nad dziećmi z rynsztoka, dworcowymi narkomanami i całą rzeszą bezczelnych kloszardów, gdyż można przypuszczać, iż owe bezbronne dziecięta szczęśliwie „wybronione" przez „rycerzy" od „klinicznego zamordyzmu", częściej niż normalnie będą musiały zasilać właśnie te grupy społeczne.

Owa wybiórcza często moralność pro-życiowa, każe przypuszczać, iż rzeczywisty motyw jaki kieruje tymi ludźmi jest nieco inny niż ten, który mają wypisany na sztandarach. Nie trzeba wielkiej dozy przenikliwości, aby postawić diagnozę, iż w przypadku antyaborcjonistów spośród konserwatystów chrześcijańskich żądanie zniesienia aborcji jest silnie skorelowane z ich restryktywnymi poglądami na seksualność człowieka, tak jak prawo do aborcji (i środki antykoncepcyjne) jest skorelowane z liberalizacją zachowań seksualnych. W warunkach zakazu aborcji łatwiej jest realizować wytyczne restryktywnej etyki seksualnej, o ile założymy, iż podziemie aborcyjne, jakie się wówczas wytwarza, nie dorównuje liczbą zabiegów aborcji w porównaniu do dokonywania ich w sytuacji braku restrykcji karnych. Głównym mankamentem restryktywnej polityki seksualnej idącej w parze z zakazem aborcji jest to, iż „owoce grzechu" na ogół większym brzemieniem spadają na jedną tylko część „spółki niemoralnej", mianowicie kobiety. Na inny podtekst działania kleru wskazywał Żeleński-Boy w dwudziestoleciu międzywojennym: „Tutaj odgrywa niemałą rolę 'polityka populacyjna' kleru: lepiej czworo dzieci ochrzcić i tych samym czworo dzieci rychło po tym pochować, niż żeby żadne z nich się nie urodziło. (..) Podejrzewam, że ta polityka 'obrotowa' naszego kleru jest również przyczyną jego żywiołowej niechęci do ruchu mającego za hasło zapobieganie niepożądanej ciąży." [ 20 ]

Należy wreszcie podkreślić, iż z gruntu fałszywe są etykietki jakie „obrońcy życia" notorycznie przypinają ludziom niepodzielającym ich przekonań. Zwolennicy prawa do aborcji przedstawiani są jako wyznawcy „cywilizacji śmierci", rzecznicy „ludobójstwa" czy w sposób pokrewny. Tymczasem wiadomo przecież, iż jednymi z najwybitniejszych „obrońców życia" byli ..Hitler i Stalin, którzy bezzwłocznie po objęciu władzy uznali aborcję za zbrodnię i znieśli wcześniej istniejące prawa do aborcji. Podobną gorliwością odznaczyli się Mussolini, Ceausescu i wielu innych nacjonalistycznych dyktatorów. Taką gorliwością w realizacji ideałów „obrońców życia" nie mogło się wylegitymować wielu katolickich przywódców.

Słabości bycia „za wolnością"

Będą nimi przede wszystkim postawy skrajne, uznające, iż problem aborcji to problem wolności osobistej, a nie przede wszystkim rozstrzygnięcia kwestii początku człowieczeństwa. Wyrazem tego będzie często mądrość transparentowo-manifestacyjna z hasłami typu „moje życie — mój wybór", „mój brzuch — moja własność" itp. Nie można się zgodzić z tym, iż płód do chwili fizycznego odłączenia od organizmu matki jest częścią jej „brzucha", czyli jej „własnością" objętą wolnością wyboru traktowania na zasadzie analogicznej do tego jak właścicielka decyduje o pozostawieniu bądź obcięciu paznokci. Płód jest odrębnym organizmem, który w pewnym momencie życia prenatalnego [ 21 ] może żyć samodzielnie. Z pewnością nie jest tak, że człowiek zaczyna się od zapłodnienia, że zarodek to już istota ludzka, jak utrzymuje wielu „obrońców życia", ale też nie jest tak, że poród stanowi jakąś decydującą cezurę dla człowieczeństwa. W ostatnim trymestrze ciąży płód nie jest dużo mniej ludzki niż noworodek.

Rozstrzyganie o początku człowieka

Czy człowiek może sobie uzurpować prawo rozstrzygania o tym, czy inna istota jest człowiekiem czy też nie? A czyż nie musimy o tym niejednokrotnie rozstrzygnąć? I czyż nie ma to znamion pewnej konwencji społecznej? Dylemat ten rozstrzygają przede wszystkim: filozof i prawodawca (do niedawna prawo to przysługiwało również teologowi). O ile filozof może to rozważać i nie dojść do żadnej konkluzji (epoche — zawieszam sąd), o tyle prawotwórca musi odpowiedzieć ściśle na pytanie o początek człowieka. Ale czyż ma to mocne obiektywne podstawy, czy też trzeba się pogodzić z myślą, że o życiu przesądzamy na zasadach konwencji? Gdyby były reguły ściśle obiektywne, wówczas społeczeństwa byłyby w tym jednolite. Ale nie są. Dla jednych człowiek zaczyna się w okresie prenatalnym. I tutaj mamy różne możliwości: czy to np. 7 tydzień, czyli pojawienie się mózgu; czy po 12, kiedy mózg zaczyna funkcjonować; czy może aż po 7 miesiącu, kiedy płód może żyć samodzielnie; są wreszcie tacy co człowieka widzą już w zarodku; na dobrą sprawę czemu nie można byłoby uznać, że pędzący — z prędkością 1 cm/h — do celu plemnik też zasługuje na jakąś ochronę podmiotową (np. karanie za masturbację), no bo kto daje nam prawo, aby dyskryminacyjnie uznać, że człowiek to plemnik, któremu się powiodło (do czego możemy sprowadzić koncepcję zwolenników zarodkowej teorii człowieczeństwa)? W plemniku jest tyle czucia i świadomości co i w zarodku.

Inną kwestią jest rozstrzygnięcie kiedy zaczyna się noworodek a kończy płód? Są różne koncepcje. Jedno utrzymują, że wówczas kiedy rozpoczyna się poród, inni, że wtedy kiedy następuje oddzielenie od ciała matki, wreszcie jeszcze inni utrzymują, że należy przyjąć, iż momentem tym jest początek samodzielnego oddychania (najpopularniejsze stanowisko).

Jak widzimy człowiek nie może uciec od rozstrzygania o istnieniu człowieka. Filozof może się ograniczyć do rozmyślań, które zakończy złym samopoczuciem w razie swojej bezradności, natomiast ten co tworzy prawo musi jednak o tym przesądzić. Tego wymaga życie w społeczności ludzkiej. Wprawdzie prawodawca nie rozstrzyga o tym kiedy obiektywnie pojawia się człowiek (no bo na dobrą sprawę płód ośmiomiesięczny od miesięcznego dziecka niewiele się różni), lecz rozstrzyga kiedy pojawia się człowiek społecznie (jest to pewna konwencja społeczna).

Mit momentu poczęcia

W wieku XVII, kiedy zbadano plemniki pod pierwszymi mikroskopami, uczeni doszli do wniosku, iż są one w pełni ukształtowanymi istotami ludzkimi. Wówczas wskrzeszono starą ideę homunkulusa, czyli koncept wedle którego każdy plemnik zawiera w sobie maleńkiego człowieczka. Dzisiejsza nauka skorygowała te poglądy. Jedynie stanowisko dzisiejszych „obrońców życia" z ich koncepcją zarodka jako istoty ludzkiej, przypomina nam przebrzmiałe poglądy o homunkulusach. Zarodek nie jest istotą ludzką.

Określanie płodu mianem dziecka jest pewnym uproszczeniem, które wynika z naszej sfery uczuciowej, a nie ze ścisłości biologicznej, czyli ze stanu obiektywnego [ 22 ]. Jak pisze prof. Williams: "Mit momentu poczęcia jest nie tylko nie do przyjęcia z filozoficznego punktu widzenia, jest też biologicznie naiwny. Zakłada bowiem, że zapłodnienie jest prostym procesem, który albo się już wydarzył, albo jeszcze nie. W rzeczywistości ten 'moment' rozciągnięty jest na wiele godzin skomplikowanych przekształceń. (..) Geny dostarczone przez plemnik zaczynają wywierać widoczny wpływ dopiero wówczas, gdy proces rozwoju embrionalnego jest znacznie zaawansowany. Ściśle biologiczna definicja powinna więc określać jakiś moment w tym złożonym procesie, kiedy to połączenie jaja i plemnika nabywa cechy, którym przypisujemy atrybuty człowieczeństwa." Ludzie, którzy starają się dokładnie oznaczyć moment czy choćby dzień poczęcia swego dziecka, np. w celu wróżb astrologicznych, a także wyznawcy początku człowieka od momentu poczęcia, wystawieni są na błędne uproszczenia, wszak czasami mijają godziny lub nawet dni od aktu seksualnego, czy jak to określa kodeks kanoniczny — "jakiegoś seksualnego współdziałania" mężczyzny i kobiety (kan. 1096 § 1), do poczęcia.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
15 argumentów na rzecz dopuszczalności przerywania ciąży
Aborcja: Głos kobiety

 Zobacz komentarze (19)..   


 Przypisy:
[ 19 ] C. Sagan, A. Druyan, „Aborcja: czy da się popierać zarówno życie, jak i możliwość wyboru?", [w:] C. Sagan, Miliardy, miliardy.., Warszawa 2001, s.161-175.
[ 20 ] T. Żeleński-Boy, Piekło kobiet, Warszawa 1960, s.88.
[ 21 ] Prenatalny — dotyczący życia płodowego, od łac. pre- (przed), natalis (dotyczący narodzin).
[ 22 ] B. Chwedeńczuk zauważył ponadto, iż mówienie o „dziecku nie narodzonym", czy „dziecku poczętym" jest rażącą sprzecznością językową, wynikającą z ideologii. Dziecko według wszystkich słowników języka polskiego (w tym katolickich) jest definiowane jako człowiek po urodzeniu do pewnego okresu dojrzewania. Np. Encyklopedia katolicka z 1985 podaje, iż dziecko to „człowiek w okresie od urodzenia do pierwszych lat dojrzewania…". A zatem powiedzieć: „dziecko nie narodzone", to powiedzieć tyle co: „człowiek urodzony nie narodzony". „Dzieci nie narodzonych po prostu nie ma, tak jak nie ma kwadratowych kół i ujemnych liczb dodatnich… Podobnie nikt nie mówi w mowie dorzecznej o kurczakach nie narodzonych; nie zwracam się do żony z prośbą: "Ugotuj mi na miękko kurczę nie narodzone!"" (Chwedeńczuk)

« Aborcja, edukacja seksualna   (Publikacja: 25-08-2003 Ostatnia zmiana: 04-05-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2644 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365