Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.960.515 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 278 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Hasło "Jan Paweł II" jest w Polsce tym, czym hasło "przecena" w marketach. Jedno i drugie zapewnia frekwencję.
 Filozofia » Historia filozofii » Filozofia współczesna » Nietzsche

Nietzsche: śmierć Boga [3]
Autor tekstu:

I oto dochodzi do największej, zdaniem Nietzschego, tragedii w historii Europy: Bóg żydowski z ostatniego okresu upadku kultury Izraela, bankier, wypłacający na tamtym świecie ekwiwalent za pokorę i wyrzeczenia okazywane tu i teraz, zostaje utrzymany przy istnieniu dzięki potężnemu wsparciu, jakim była dla niego metafizyka platońska. Przekręcona nauka Jezusa zaczyna służyć celom, którym u swych źródeł usiłowała się przeciwstawiać. "Gdy się punkt ciężkości przeniesie nie w życie, lecz w „zaświat" — w nicość — to odbiera się życiu w ogóle wagę. Wielkie kłamstwo o nieśmiertelności osobowej niszczy wszelki rozum, wszelką naturę w instynkcie, wszystko, co jest w instynktach dobroczynnego, popierającego życie, poręczającego przyszłość, budzi odtąd nieufność". [ 24 ]

Bóg-poręczyciel materialnych interesów kapłanów nie jest jeszcze dla autora „Tako rzecze Zaratustra" synonimem ostatecznego upadku religii. [ 25 ] Taki Bóg czemuś służy, coś podtrzymuje: dostojnych obdarowuje dobrami tu i teraz, plebsowi obiecuje miłosierdzie. Jego „miłosierność w zaświatach" jest wprawdzie kłamstwem, lecz kłamstwem pełniącym często ważną rolę społeczną: heretyków pali się na stosach, by cierpienie doczesne wyjednało im „wieczne zmiłowanie", majątki kościelne i klasztorne rosną „ku chwale bożej" za cenę nędzy najbiedniejszych.

Zdaniem Nietzschego podział na szlachetnych, wierzących tylko w moc władzy, i na plebs, oszukiwany mirażem miłosierdzia, utrzymywał się jeszcze w epoce renesansu, aż do czasów, gdy na arenie dziejów pojawił się Martin Luter, „ciemny mnich" o mentalności niewolnika a aspiracjach arystokraty (zob. więcej: „Leon X Wielki — papież odrodzony", str. 1002). Dopiero w rozpoczynającym się od jego działalności protestantyzmie chrześcijaństwo osiąga dno swego upadku. Z filozoficznego punktu widzenia reformacja była, zdaniem Nietzschego, wyważaniem otwartych drzwi, jej twórcy potrafili dostrzec tylko to, że nauka o miłosierdziu bożym została użyta do zabezpieczenia materialnych interesów duchownej arystokracji. Nie żądali ani przemiany dotychczasowych społecznych stosunków podziału dóbr materialnych, ani zniesienia religii, lecz jedynie oddzielenia spraw boskich od spraw ziemskich, czyli uczynienia wszystkich, bez względu na stan społeczny, równymi wobec miłosierdzia bożego.

Twórcy protestantyzmu nie zauważyli przy tym, że z perspektywy całości ich żądań obecność Boga w świecie jest już właściwie niepotrzebna — w konsekwencji to, co było przesądem utrzymującym w ryzach feudalnych poddanych, wiara w bożą litość, ma odtąd obowiązywać wszystkich. Wszyscy mają być oszukani, gdyż w świecie żadnej litości nie ma. Ostatnia grupa społeczna, otrzymująca coś od Boga oprócz iluzorycznej obietnicy miłosierdzia, „książęta kościoła", których „władcze piękno było zawsze dla ludu dowodem prawdziwości kościoła" przestaje istnieć. [ 26 ] Ich miejsce zajmuje protestancki pastor, prymitywny plebejusz, ostateczny zabójca Boga. Niwelując różnice społeczne w obrębie religii, wprowadzał on wprawdzie równość, lecz była to równość ściągnięcia wszystkich jednostek do poziomu niewolników.

Reasumując: ostatecznymi mordercami Boga są w interpretacji Nietzschego wyznawcy religii protestanckiej, w której Bóg rozumiany jest jako istota w pełni transcendentna, identyfikowana z urojoną ideą „powszechnego miłosierdzia", a tym samym pozbawiona możliwości uczestnictwa we wszystkich ideach żywotnych. W tym sensie współczesne chrześcijaństwo jest kontynuacją nie praktyki życiowej Jezusa, lecz metafizyki platońskiej. Człowiek nazywany jest tu istotą godną miłosierdzia po to, by zawsze potrzebować transcendencji, a raczej pośredniczącego w jej osiągnięciu kapłana. Istocie wolnej, o jakiej marzy autor Zaratustry, nie można natomiast wyrządzić większej zniewagi niż okazując jej miłosierdzie. Tradycyjne hasło chrześcijaństwa „umarł człowiek, narodził się Bóg" stanie się w nietzscheańskiej interpretacji symbolem pogardy dla człowieczeństwa, którego politowania godnej egzystencji przeciwstawia się zaświatową doskonałość. Hasło to, sprzeczne z nauką Jezusa, zgodne jest natomiast z platońską metafizyką. Odwrócenie platonizmu na gruncie tradycji chrześcijańskiej musi zatem prowadzić do stwierdzenia „Bóg jest martwy, narodził się człowiek".

W literaturze poświęconej filozofii Nietzschego śmierć Boga uznawana jest na ogół za zjawisko samo przez się negatywne. Taki sposób interpretacji zawierają między innymi dwa znakomite opracowania, na których oparliśmy się w niniejszych rozważaniach: książeczka Karla Jaspersa Nietzsche i chrześcijaństwo oraz rozprawa Martina Heideggera Słowa Nietzschego „Bóg jest martwy". I tak np. Jaspers pisze: „Pyta on (Nietzsche — M. Ż.) dlaczego Bóg umarł? Tylko jedna z jego odpowiedzi jest wyczerpująco przemyślana i rozwinięta: przyczyną śmierci Boga jest chrześcijaństwo. Ponieważ przez chrześcijaństwo została zniszczona cała prawda, którą człowiek żył przed nim: przede wszystkim tragiczna prawda życia przedsokratejskich Greków". [ 27 ] Stwierdzenie to zawiera aż dwa poważne błędy. W pierwszym rzędzie: chrześcijaństwo, rozpoczynające swą działalność w drugiej połowie pierwszego wieku naszej ery, nie mogło zniszczyć kultury przedsokratejskiej, gdyż ta od dawna już nie istniała. Jej kres, jak sama nazwa wskazuje, identyfikowany jest ze śmiercią Sokratesa, zmarłego nieomal pięć wieków wcześniej. Lecz Jaspers popełnia jeszcze poważniejszy błąd: pisząc, że śmierć Boga była zniszczeniem myśli przedsokratejskiej, zakłada tym samym, że to właśnie kultura przedsokratejska jest dla Nietzschego synonimem żywotności Boga. Interpretacja ta, nie wsparta odniesieniem do żadnych tekstów źródłowych, jest najprawdopodobniej czystym nieporozumieniem. Bóg, który żył, to przecież „Bóg ze wschodnich krain" lub „Bóg z czasów wielkości Izraela". [ 28 ] Wydaje się, że Jaspers, w którego filozofii Bóg oznacza wartość pozytywną, usiłuje przez pryzmat swego własnego rozumienia odczytać również propozycje Nietzschego.

Jeszcze większym nieporozumieniem wydaje się być postawa Heideggera. Pisze on: „Skoro Bóg jako ponadzmysłowa podstawa i jako cel wszystkiego, co rzeczywiste, umarł, skoro ponadzmysłowy świat idei postradał swą wiążącą, a przede wszystkim pobudzającą i budującą siłę, wówczas nie pozostaje nic, na czym człowiek może się utrzymać i ku czemu może się skierować". [ 29 ] O jaką ponadzmysłową podstawę Heideggerowi chodzi? O jaki ponadzmysłowy świat idei? Bóg ponadzmysłowy nie musiałby w filozofii Nietzschego umierać, bo już jest martwy, zaś każda moc „pobudzająca i budująca siłę" musi być zmysłowa.

Śmierć Boga ponad wszelką wątpliwość nie jest jeszcze w filozofii Nietzschego zjawiskiem negatywnym samym przez się. Przypomnijmy słowa szalonego człowieka: „Jakie święto pojednania, jaką świętą grę będziemy musieli wynaleźć? Czy wielkość tego czynu nie jest dla nas zbyt wielka? Czy nie musimy sami stać się bogami, by okazać się go godnymi? Nie było nigdy większego czynu — i kto tylko po wsze czasy po nas się narodzi, będzie dzięki niemu należeć do dziejów wyższych niż wszelkie dzieje, jakie były dotychczas". Bóg-despota, jednolita moc, rozciągnięta nad ludzkością i odczuwana przez każdą jednostkę jako nieuchronny przymus, musiał umrzeć. Bez jego śmierci niemożliwe byłoby przecież przejście na nowy etap człowieczeństwa — od człowieka do nadczłowieka, od istoty bezwzględnie podległej jednolitej, zewnętrznej mocy do istoty będącej jednością swej własnej, bezwzględnej mocy. Tragiczne jest natomiast, że umarł z litości i jako martwy fetysz wciąż jeszcze wegetuje w ludzkim świecie.

Ukrzyżowany Jezus nie zdołał pozbawić świata obecności martwego Boga, przeciwnie, w wyniku jego działalności obecność ta stała się jeszcze dotkliwiej odczuwalna. Dwa tysiące lat rozwoju kultury europejskiej może z tej perspektywy rzeczywiście przypominać rojenia „szalonego człowieka". Bóg niby jest i powszechną akceptację jego istnienia daje się sztucznie utrzymać, lecz z drugiej strony nie ma go; umarł i przestrzeganie jego praw nie daje żadnych realnych efektów. Śmierć Boga otworzyła na pozór drogę do wkroczenia człowieka w wyższą fazę swego rozwoju, równocześnie zaś droga ta jest zamknięta przez „trupa Boga", który wciąż jest obecny. Można zatem powiedzieć, że wszystko, co wydarzyło się między momentem śmierci Boga a czasami współczesnymi, nie jest niczym konkretnym lub raczej, że wszystko, co się w tym czasie wydarzyło i wydarza nadal, to nic. Zdaniem Nietzschego to nic się rozszerza. Przeznaczeniem żyjącego w nim człowieka jest nihilizm.

*

Publikacja w Racjonaliście za zgodą autora.


1 2 3 

 Zobacz także te strony:
Nietzsche: Filozofowanie młotem i epistemologia
Nietzsche: Aksjologia
Fryderyk Nietzsche
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Fryderyk Nietzsche
Sięgnijmy do Nietzschego

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (10)..   


 Przypisy:
[ 24 ] Ibidem, s. 61.
[ 25 ] W „Poza dobrem i złem" Nietzsche wyraża się wręcz pozytywnie o możliwościach wykorzystywania religii przez silnych, władczych, dostojnych jako środka do utrzymywania łączności władzy z poddanym. Właściwa degeneracja rozpoczyna się dopiero wówczas, gdy religia przestaje być środkiem a staje się celem samym w sobie. (Por. Idem, Poza dobrem i złem, Warszawa 1907, s. 86-91).
[ 26 ] Idem, Nietzsche contra Wagner, Werke, Bd. II, s. 1051-1052.
[ 27 ] K. Jaspers, Nietzsche.., s. 16.
[ 28 ] Nietzsche pisze wręcz: „W "Starym Testamencie" żydowskim, w księdze sprawiedliwości bożej bywają ludzie, rzeczy i mowy w tak wielkim stylu, że piśmiennictwo greckie i indyjskie w niczym nie może im dorównać. Z czcią i grozą staje się przed tymi olbrzymimi pozostałościami tego, czym człowiek był kiedyś i będzie miało przy tym posępne myśli o starej Azji i jej wysuniętym półwysepku Europie, która w stosunku do Azji chciałaby koniecznie oznaczać „postęp człowieka"... "Połączenie Nowego Testamentu, (stanowiącego) pod każdym względem rodzaj rokoka smaku, ze Starym Testamentem w jedną księgę, w „biblię", w „księgę samą w sobie" jest być może największym zuchwalstwem i „grzechem przeciwko duchowi", jaki Europa literacka ma na sumieniu". (F. Nietzsche, Poza dobrem i złem, Warszawa 1907, s. 52.).
[ 29 ] M. Heidegger, Holzwege, Frankfurt am Main 1972, s. 200.

« Nietzsche   (Publikacja: 03-09-2003 Ostatnia zmiana: 19-07-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mirosław Żelazny
Profesor zwyczajny, kierownik Zakładu Estetyki w Instytucie Filozofii Wydziału Humanistycznego na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Autor czterech książek oraz licznych artykułów i recenzji poświęconych historii filozofii nowożytnej i współczesnej, przede wszystkim niemieckiej - także historii etyki i estetyki. Tłumacz pism Kanta.
 Strona www autora
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2678 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365