Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.039.283 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"To, że jesteśmy krajem katolickim, nie znaczy, że nie możemy być państwem o standardzie demokratycznym z rozdziałem od Kościoła. Inaczej zostaniemy stłamszeni przez Kościół, który coraz więcej chce, chce i chce, i będzie bronił swoich przywilejów. (...) jak lewica rządzi, to Kościół najwięcej ciągnie."
 Światopogląd » Racjonalizm

Metoda poznawcza racjonalizmu [3]
Autor tekstu:

Wyjaśnijmy teraz o co mi chodziło z tym domniemaniem. Otóż domniemania opierają się na pewnych stwierdzonych prawidłowościach, np. z faktu, że dzieci rodzące się w małżeństwie pochodzą na ogół od obojga małżonków, w prawie przyjmuje się domniemanie ojcostwa męża matki dziecka. Jest to jednakże domniemanie wzruszalne, gdyż pewien odsetek dzieci rodzący się w małżeństwach rodzi się bez czynnego udziału małżonka (sprawcą był oczywiście „Duch Święty"). Czasami się tak zdarza, że małżonek poweźmie grube wątpliwości co do swojego udziału w akcie miłości w następstwie którego rodzina uległa powiększeniu i przed sądem stara się obalić domniemanie.

Podobnie z aparatem poznawczym. Możemy zakwestionować jego prawidłowe funkcjonowanie co do określonych fragmentów rzeczywistości. Wiemy, że tak się właśnie dzieje i przyjmujemy dziś takie wnioski, które w poznaniu „z domniemania" były mistyfikowane. Jest to problem poznania „naszego świata", ale obecnie zdajemy sobie sprawę, że w odniesieniu do „innych światów" jest to jeszcze bardziej widoczne, i że naturalny aparat poznawczy jest tutaj bardzo ułomny. Poznanie tutaj może sprowadzać się ostatecznie do równań matematycznych. Można od biedy wierzyć, że to bardzo mało, że zza równań nie widać „tronu Boga" jaki się tam niechybnie znajduje, ale racjonalista odrzuca taki pogląd jako przejaw gigantycznej naiwności.

Aby przełamać „domnienanie naturalne" należy to udowodnić, a nie opierać swe przekonania na powszechności plotek, czy szalonej wizji, że skoro stwierdzono „nieprawe" pochodzenie iluś tam brzdąców, tedy automatycznie należy powziąć wątpliwości w skali ogólnej co do wszystkich dzieci rodzących się w małżeństwach. A może wszystkie rodzą się bez udziału mężów?

Śmierć połowy „Krytycznej analizy metody poznawczej ateizmu" uczcijmy chwilą milczenia...

II. Musimy poznawać rzeczywistość w sposób poprawny, bowiem gwarantuje nam to natura, jaka wydała nas na świat.

Obrona

Odnośnie tej kwestii należy przede wszystkim stwierdzić, iż po tautologii jest to drugie poważne zniekształcenie tej samej mojej wypowiedzi — z mojego zdania o domniemaniu naturalnym (ani z jakiegokolwiek innego) nie wynika teza, że "musimy poznawać rzeczywostość w sposób poprawny". Jest to apologetyczny wymysł. Wyjaśnieniem tego są przede wszystkim moje powyższe uwagi o rzekomej tautologii. Podobnie jak w części I., na pierwszym akapicie mógłbym skończyć moją replikę. Dodam jednak do tego kilka uwag.

Wyjaśnienia szczegółowe

1. Katolickie siły chaosu

Oprócz donkiszoteryjnego obnażania słabości zmysłów polemista w następujący sposób próbuje zniekształcać naukowy punkt widzenia rozumu i umysłu: "zgodnie z punktem widzenia ateizmu nasze umysły nie są tworem z wyposażonym przez Boga aparatem umożliwiającym poprawne, rozsądne i racjonalne poznanie rzeczywistości, są one tylko produktami przypadkowych sił chaosu, powstałymi na drodze ślepej ewolucji. Tym samym nasze umysły jako chaotyczny twór ewolucji nie są żadnym gwarantem dla jakiegokolwiek uporządkowanego i „racjonalnego" procesu poznawczego względem świata. W takim wypadku nie wiadomo, czy cokolwiek poprawnie poznajemy, interpretujemy, czy nie tworzymy w naszych umysłach jedynie kolejnych idei chaosu." Muszę przyznać, że nie mam pojęcia co autor ma na myśli mówiąc o „siłach chaosu", „chaotycznym tworze ewolucji" (dalej zamiennie także jako: „twór chaosu"), „ideach chaosu". Nic sensownego z tego nie wynika, a jedyny chaos jaki można tam stwierdzić, to chaos wywodu (według autora „twór chaosu" powstały jako produkt „sił chaosu" jest „chaotycznym tworem") oraz chaotyczne wyobrażenie o ewolucji, na co należałoby autorowi (jak i jemu podobnym) polecić uzupełnienie wiedzy w tym zakresie, aby w przyszłości wiedzieć więcej i np. nie mylić ewolucji z metafizyką. [ 6 ] Wedle prawdopodobieństwa autor chciał nam powiedzieć, że jego zdaniem mózg jako produkt powstały w procesie przypadkowych mutacji i doboru naturalnego nie byłby w stanie prawidłowo odbierać rzeczywistości oraz formować jej obrazu, i nie mielibyśmy przy takich założeniach jakiejkolwiek pewności, że poznajemy rzeczywistość, gdyż równie dobrze mogłyby to być obrazki zupełnie fikcyjne i do rzeczywistości nieprzystające (najpewniej owe „idee chaosu"). Jednak gdyby nasze umysły wytwarzały obrazy, które nijak się mają do rzeczywistości, to my nie bylibyśmy w tej rzeczywistości w stanie przetrwać. Mózgi, które wytwarzały złe odwzorowania — wyginęły. Pozostały te, które rzeczywistość „obrabiały" w sposób zadowalający.

Natomiast nie ma wątpliwości, że nasz aparat zmysłowo-racjonalny „z natury" obrazuje rzeczywistość w sposób z pewnym marginesem błędu, obraz ten jest częściowo zniekształcony, częściowo ograniczony. Jak ujmuje to Bernard Korzeniewski, polski biolog molekularny, twórca cybernetycznej koncepcji życia: „asocjacja bodźców ze środowiska z reakcjami organizmu na te bodźce, sprawna tylko instrumentalnie (tzn. ze względu na przeżycie organizmu, a nie jego zdolności "czysto poznawcze"), prowadzi w obrębie sieci neuronalnej do odwzorowania, w sposób mniej lub bardziej adekwatny, struktury świata. Odwzorowanie to jest zawsze niedoskonałe, a jego postać jest w dużej mierze uzależniona od fizjologii narządów zmysłowych oraz sieci neuronalnej. Istota, „substancja", treść pojęć pochodzi tyleż ze struktury świata, ile ze struktury zmysłów, sposobu porządkowania przez nie wrażeń. Człowiek, poznając świat, zapomina często, iż jego myślenie, sieć pojęciowa, a zatem kategorie, w których rozważa rzeczywistość, odzwierciedlają nie tylko „konieczne" cechy świata, lecz także akcydentalne [ 7 ] (bo ukształtowane przez ewolucję) mechanizmy działania naszych receptorów i obróbki przez układ nerwowy danych z nich pochodzących."

Aby zdemistyfikować ten obraz prowadzimy intensywne badania nad funkcjonowaniem naszego aparatu poznawczego, diagnozując jego braki i wady powstałe w drodze oddziaływania „sił chaosu", celem jego optymalizacji. „W podejściu ewolucyjnym zmuszeni jesteśmy do uznania stopniowalności poznania świata realnego. U organizmów o słabo rozwiniętym i zróżnicowanym układzie nerwowym poziom ten jest bardzo niski, wzrasta on wraz z rozwojem sieci nerwowej, receptorów i efektorów, osiągając szczyt rozwoju u człowieka. Szczyt w rozumieniu dotychczasowych osiągnięć ewolucji, niewątpliwie bowiem można pójść dalej. Można też wybrać nieco inną drogę, wykształcając inne receptory (czułe, na przykład, na podczerwień czy ultradźwięki). (...) Człowiek może pośrednio, przy pomocy rozwoju nauki i budowy odpowiedniej aparatury, zrekompensować brak pewnych zmysłów i wrodzonych sposobów widzenia świata, tworząc sobie ich 'protezy'." [ 8 ]

2. Diaboliczne karaluchy

Czytamy w krytykowanym tekście: "Zgodnie z ateistyczną argumentacją ewolucja wyposażyła nas w mózg w celu jak najlepszego przetrwania na ziemi, a tym samym do poprawnego poznawania rzeczywistości. Jednakże zauważmy, że najlepiej przystosowane przez ewolucję do przetrwania zostały karaluchy i mchy, które przeżyją każde, nawet najbardziej niesprzyjające warunki. Glony świetnie radzące sobie od milionów lat na dnie oceanów w ogóle „nie mają pojęcia" o tym, że poza ich podwodnym światem istnieje świat bezkresnego powietrza." Wskazywałem powyżej, że mój krytyk nie bardzo rozumie istotę ewolucji. Tutaj można zauważyć, że twierdzenie o „wyższości" przystosowania karaluchów nad ludźmi jest bardzo niepoważnym twierdzeniem. Człowiek jest najbardziej epidemicznym, wszędobylskim, niepowstrzymanym i autorytarnym wytworem ewolucji jaki dotąd powstał. O to właśnie chodzi w „logice" ewolucji: zajmowanie kolejnych nisz ekologicznych, rozstrzestrzenianie się (owo ewolucyjne sprzeżenie zwrotne dodatnie). „Korona stworzenia" jest tak niepohamowana, że wyrywa się już poza własne środowisko, leci w kosmos (a może Jan Lewandowski wie coś o planowanej rywalizacji kosmicznej między ludźmi i karaluchami?). Jakieś głębokie gatunkowe lęki muszą się wiązać z filmami katastroficznymi w których pewien gatunek innych zwierząt, zagraża naszemu bytowi: a to ptaki, a to osy, a to węże, (być może ktoś nakręcił i o demonicznych karaluchach, ale nie oglądałem). Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna — to my zagrażamy wszystkim innym. Ładnie ujął to E.O. Wilson: „Pierwszym wielkim wydarzeniem było powstanie życia na Ziemi. (..) Na koniec, ku żalowi większości wcześniejszych form życia, powstał człowiek." Nie możemy wykluczyć, że w jednostkowym przypadku komuś karaluchy tak dadzą się we znaki, że może nam się zdawać, iż niechybnie są lepiej przystosowane do życia niż my, ale też nie można od razu generalizować.

3. Karalusze zadufanie

Jeśli się porównuje nas do glonów, które „nie mają pojęcia" o tym co jest poza ich światem, to ja się mógłbym nawet z tym zgodzić, a przynajmniej dopuścić takie porównanie. Jednak nie rozumiem dlaczego ma to być argument przeciwko epistemologii ateistycznej? Być może narażamy się na „kosmiczną śmieszność" snując takie lub owakie teorie o tym co poza naszym bajorkiem. My jednak nie wykluczamy, że mogą istnieć inne, także potężniejsze, doskonalsze od nas formy życia w kosmosie. Rzecz w tym, że przy konstatacji takiej naszej sytuacji epistemologicznej wobec wszechogromu, teiści przypominają karaluchy, którym się zdaje, że Dom w którym się rozpleniły został przez Konstruktora zbudowany właśnie dla nich, i że Konstruktor ma ich w wielkim poważaniu, że stale się nimi opiekuje, oraz że kiedy skończy się ich marny karaluszy żywot, to dopiero Konstruktor da im cudowne lokum, i że już zawsze się będzie do nich uśmiechał i nigdy nie będzie ich więcej rozdeptywał, bo przecież już nie będzie musiał wystawiać ich przekonań na próbę, poddawać martyrologii, tudzież karom za niedowiarstwo lub herezje.

Kończąc fragment glonno-karaluszy, autor konkluduje: "Tym samym twierdzenie, że ewolucja w celu naszego przetrwania musiała wykształcić w nas poprawne poznanie rzeczywistości, jest po prostu naciągane." Oczywiście! tylko pytanie kto kogo i na co tutaj naciągał? Wyjaśnia nam to przypis poczyniony przy okazji tych wywodów: "O dziwo, zgadza się z tym nawet jeden z ateistów…" — po czym, jak się już spodziewamy, następuje fragment jednego z tekstów Agnosiewicza, w którym tenże bezsprzecznie obala wypociny „Agnosiewicza" wyśmiewane przez Lewandowskiego. "O dziwo", "co ciekawe", rodzi się "jakby niepewność", że nie zachodzi tożsamość Agnosiewicza i „Agnosiewicza"...


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Możesz mieć umysł tak otwarty, że rozum zgubisz
Wyginanie druta

 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 6 ] Za „chaos" w ewolucji można uznać przypadkowe mutacje. Czynnikiem „porządkującym" jest jednak dobór naturalny. Jeśli miałbym polecić dobre lektury, jakie mogą służyć temu celowi, to wymieniłbym przede wszystkim podręcznikowe opracowanie Marcina Ryszkiewicza: Ewolucja. Od Wielkiego Wybuchu do Homo sapiens (Warszawa 2000). Ponadto: C. Sagan i A. Druyan, Cienie zapomnianych przodków. W poszukiwaniu naszej tożsamości (Poznań 2000); G.C. Williams, Światełko mydliczki. O planie i celowości w przyrodzie (Warszawa 1997); R. Dawkins, Rzeka genów (Warszawa 1995); tegoż, Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa; B. Korzeniewski, Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości (Kraków 1998).
[ 7 ] Akcydentalne - przypadkowe, nieistotne.
[ 8 ] B. Korzeniewski, Trzy ewolucje: Wszechświata, życia i świadomości, Kraków 1998, s.255-257.

« Racjonalizm   (Publikacja: 14-11-2003 Ostatnia zmiana: 26-02-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2915 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365