|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Homoseksualizm
Opowieść o Magnusie Hirschfeldzie [2] Autor tekstu: Paweł Fijałkowski
Gdy w 1905 r. podczas debaty w Reichstagu nad paragrafem 175 poseł Adolf
Thiele stwierdził, że nie uważa homoseksualizmu ani za chorobę ani za przestępstwo,
wówczas jego towarzysz partyjny Georg von Vollmar uznał za konieczne wyjaśnić,
że są to prywatne poglądy Thielego, a socjaldemokracja ma z tym problemem równie
mało wspólnego jak każda inna partia. W 1908 r. Vollmar opublikował broszurkę
„Der Geschlechtstrieb" („Popęd płciowy"), w której wyłożył teorię
Hirschfelda o wrodzoności homoseksualizmu, zastrzegając, że jest ona
dyskusyjna. Dalej jednak rozważył problem z punktu widzenia społecznego i stwierdzał, że to, co dwie dorosłe osoby czynią z wolnej woli, nie szkodząc
przy tym ani sobie, ani osobom trzecim, nie może być oceniane jako bezprawne.
Dystans socjaldemokracji był zapewne źródłem wielu gorzkich
rozczarowań dla Hirschfelda, który był członkiem SPD począwszy od czasów
studenckich. Pomimo wszystko widział w tej partii najlepszego sprzymierzeńca w swej walce o emancypację homoseksualistów. Ale jednocześnie pewna wspólnota
celów ruchu socjaldemokratycznego i gejowskiego nie uszła uwadze także
konserwatywnym ich przeciwnikom. Co gorsze, prawica od dawna łączyła w swej
propagandzie politycznej niechęć do Żydów i homoseksualistów. Gdy tylko
Hirschfeld podjął zamiar skierowania do władz petycji przeciw paragrafowi 175
wówczas filozof i publicysta Eugeniusz Dühring ogłosił w swych pismach, że
jest to zuchwały żydowski zamach na wyższe odczucia moralne, przejaw
„znanej żydowskiej, napiętnowanej już przez Tacyta zwierzęcej pożądliwości
płciowej". W 1908 r. pisał w artykule pod znamiennym tytułem „Humanitarność
od tyłu" o pewnym „żydowskim lekarzu", który uprawia „pod szyldem
pewnego komitetu określającego się jako naukowo-humanitarny propagandę za
podobno wymagającą poprawy oceną [osób] określanych w żargonie medycznym
jako homoseksualne". Hans Blücher, który początkowo współpracował z Hirschfeldem, w drugim wydaniu swej niezwykle oryginalnej publikacji „Die
deutsche Wandervogelbewegung als erotisches Phaenomen" („Niemiecki ruch
harcerski jako zjawisko erotyczne", Berlin 1914) stwierdził, że Hirschfelda i skupione wokół niego osoby cechują „żydowsko-liberalne zapatrywania
kulturalne" i „degeneracja rasowa spowodowana nazbyt silnym obdarzeniem
substancją żeńską".
W 1899 r. Hirschfeld rozpoczął wydawanie „Jahrbuch für sexuelle
Zwischenstufen unter besonderen Berücksichtigung der Homosexualität"
(„Rocznik poświęcony seksualnym stopniom pośrednim ze szczególnym uwzględnieniem
homoseksualizmu"), w którym w ciągu następnych lat publikowali wyniki swych
badań nad homoseksualizmem uczeni skupieni wokół niego jak i działający w innych ośrodkach. Termin „Zwischenstufen" („stopnie pośrednie"),
stosowany już przez pierwszego niemieckiego aktywistę gejowskiego Karola
Henryka Ulrichsa w latach 70. XIX w., używany był przez Hirschfelda w odniesieniu do mężczyzn i kobiet o duchowych lub cielesnych cechach płci
przeciwnej. Każdy człowiek był bowiem dla niego mieszaniną cech męskich i żeńskich. Pomiędzy znajdującymi się na skrajach „mężczyzną bez żadnych
kobiecych właściwości" i „kobietą bez żadnych męskich właściwości"
widział liczne, jedyne w swoim rodzaju męsko-żeńskie mieszanki. Zarzucano mu
później, że teoria ta nie wyjaśnia zjawiska, choć sami Hirschfeld przyznawał,
że miała ona służyć wyłącznie metodycznemu porządkowaniu badanych
fenomenów.
Chcąc zdobyć informację na temat powszechności zjawiska
homoseksualizmu, opracował Hirschfeld ankietę na temat życia seksualnego, którą w 1903 r. wysłał do 3 tysięcy studentów Technicznej Szkoły Wyższej w Charlottenburgu oraz ponad 5 700 pracowników berlińskiego przemysłu
metalowego. Odpowiedziała połowa ankietowanych, z których 1,1 do 1,5 % było
zorientowanych czysto homoseksualnie, a 4,3 do 6,0 % charakteryzował pociąg do
obu płci. Pastor Wilhelm Philipps uznał badania Hirschfelda za „zamach na
studencką cześć", a inspirowani przezeń studenci oskarżyli go przed sądem o upowszechnianie niemoralnych pism. 7 maja 1904 został skazany
przez Sąd Krajowy w Berlinie na karę pieniężną w wysokości 200
marek.
Jednym z celów Hirschfelda było upowszechnianie wśród szerokiego ogółu
informacji o życiu osób i środowisk homoseksualnych. Temu miały służyć broszury „Was soll das Volk
vom Dritten Geschlechts wissen ?" („Co naród powinien wiedzieć o trzeciej płci", Lipsk 1901) i „Berlins
Dritten Geschlecht" („Trzecia płeć Berlina", Berlin-Lipsk 1904). Określenie
„trzecia płeć" było wówczas dość dobrze znane opinii publicznej, nie
posiadało pejoratywnego wydźwięku i bez zbędnych wyjaśnień medycznych mogło
być swobodnie używane na określenie gejów i lesbijek. Hirschfeld uważał,
że obie te grupy łączy naturalne pokrewieństwo, należą do jednego świata i mają wspólne interesy, są zjawiskiem tego samego rodzaju co pozostałe dwie
płcie i równoprawnym z nimi. W 1902 r. pisał: „Homoseksualny mężczyzna i homoseksualna kobieta są ze sobą w naturalny sposób spokrewnieni i należą w istocie do III płci, która oboje różnych czyni równoprawnymi, jeśli wręcz
nie stawia obok siebie jako takich samych". Niestety, idea Hirschfelda o wspólnocie i współpracy gejów i lesbijek pozostała jego iluzją. Udział kobiet w ruchu
wyzwolenia osób homoseksualnym był bardzo mały, Komitet Naukowo-Humanitarny
pozostał organizacją skupiającą niemal wyłącznie mężczyzn.
Jak powiedziano, Hirschfelda głosił, że z medycznego punktu widzenia
homoseksualizm nie jest chorobą i nie wymaga leczenia. Ale jednocześnie uważał,
że osobom cierpiącym z powodu swego homoseksualizmu i pragnącym odczuwać
heteroseksualnie należy wszelkimi sposobami pomagać w rozwiązaniu problemów,
propagować nowo opracowywane metody terapeutyczne i nie odbierać nadziei, że
być może kiedyś badania seksuologiczne i sztuka lekarska umożliwią zmianę
orientacji seksualnej. W swym „Jahrbuchu" informował o pojawiających się
sposobach leczenia homoseksualizmu i kierował zainteresowanych pacjentów do
zajmujących się tym lekarzy.
Jedną z pierwszych metod, o której dowiedzieli się czytelnicy jego
periodyku w 1900 r., była terapia hipnotyczna berlińskiego lekarza Alberta
Molla, który zresztą niebawem stał się jednym z najbardziej zaciętych wrogów
Hirschfelda. W 1908 r. ukazał się artykuł Izydora Sadgera, współpracownika
Zygmunta Freuda, dowodzący, że homoseksualizm nie jest wrodzony, biologiczne
podłoże nie odgrywa roli decydującej, toteż istnieje możliwość przekształcenia
osoby homoseksualnej w heteroseksualną za pomocą psychoanalizy. W 1917 r.
Eugeniusz Steinach z Wiednia opublikował swą metodę polegającą na wycięciu
jąder pacjenta i implantacji jąder heteroseksualnego mężczyzny. Możemy się
domyślać, jak wielkie było cierpienie i strach pacjentów godzących się na
ryzyko chirurgicznego przekształcenia w osobę heteroseksualną, jak wielkie było
pragnienie bycia „normalnym" w świecie, w którym homoseksualizm uważano
za sprzeczny z porządkiem moralnym, a stosunki homoseksualne były karalne.
O chwiejnej postawie Hirschfelda wobec problemu, czy homoseksualizm można i należy leczyć, decydowała zapewne świadomość niewielkiej możliwości
adaptacji osoby homoseksualnej do życia w świecie nastawionym totalitarnie na
heteroseksualność. Jak pisze Manfred Herzer w książe „Magnus Hirschfeld. Leben und Werk eines jüdischen,
schwulen und sozialistischen Sexologen (Magnus Hirschfeld. Życie i dzieło żydowskiego, gejowskiego i socjalistycznego seksuologa, Hamburg
2001): "Psychiczna nędza wielu homoseksualistów w autorytarnym,
militarystycznym i zdeformowanym przez skostniałe nakazy i normy społeczeństwie
kajzerowskich Niemiec było z całą pewnością głęboka, a życiowe szansy
seksualnych autsajderów minimalne, toteż życzenie dopasowania się do
normalności, do rozkoszy zwyczajności było równie zrozumiałe jak
daremne".
Nie trzeba chyba wyjaśniać, że wszystkie metody leczenia okazywały się
prędzej czy później zupełnie nieskuteczne. Hirschfeld musiał końcu przyznać,
ze nie zna żadnego udanego przypadku przemiany osoby homoseksualnej w heteroseksualną.
Myślą przewodnią dorobku Hirschfelda było, że orientacja seksualna
jest cechą wrodzoną, podobnie jak cechy płciowe. Nie była to teza nowa, do
naukowych dyskusji wprowadził ją już w 1849 r. francuski lekarz Claude
Francois Michea. Niewątpliwym wkładem Hirschfelda jest natomiast jej rozwinięcie i niedościgniona precyzja, z jaką opisywał miłosne realia ludzi
homoseksualnych. W 1912 r. w pracy „Naturgesetze der Liebe" („Naturalne
prawa miłości") wysunął przypuszczenie, że dwupłciowość, płeć męska i żeńska oraz liczne stopnie pośrednie są wynikiem działania hormonów, które
nazwał andrin i gynecin.
W pracy tej przedstawił homoseksualnych mężczyzn i kobiety jako
zjawisko biologiczne i jako zjawisko społeczne. W gruncie rzeczy wszyscy ludzie
byli dla niego seksualnymi stopniami pośrednimi, w jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny sposób złożonymi z męskich i żeńskich części składowych.
Uważał, że psychiczne cierpienia i urazy jakich doznają są efektem fałszywej
oceny otoczenia, która w końcu, niesłusznie, staje się ich własną. Aby
zapobiec cierpieniom wywołanym przez błędne dostosowanie do otoczenia
opracował terapię adaptacyjną mającą na celu przedstawienie pacjentowi właściwej
oceny jego życia seksualnego, możliwości i ryzyka aktywności seksualnej oraz
obchodzenia się ze swą homoseksualnością w stosunkach z heteroseksualnym
otoczeniem. Tę właśnie terapię stosował wobec licznych homoseksualnych
pacjentów, którzy się doń zgłaszali.
Jest rzeczą znamienną, że ani Hirschfeld, ani żaden z członków jego
Komitetu nigdy nie przyznał się publicznie do swego homoseksualizmu. Wszyscy
podkreślali, że podjęli działalność z pobudek naukowych i humanitarnych.
Postawa taka była jednak przedmiotem sporów w obrębie ruchu. Już w 1902 r.
prawnik Eugeniusz Wilhelm, działający zresztą pod pseudonimem Numa Praetorius,
pisał w „Jahrbuchu", że gdyby wszyscy homoseksualiści ujawnili swą
orientację, dalsze istnienie paragrafu 175 byłoby niemożliwe. Niestety, chętnych
do comming autu raczej nie było i nie powinno nas to dziś dziwić. Choć samo
bycie osobą homoseksualną i publiczne przyznawanie się do tego nie było
karalne, jednak decydujące się na to osoby ryzykowały utratą swej pozycji.
Samemu Hirschfeldowi groziłby zapewne zakaz wykonywania zawodu lekarza.
Na corocznym zgromadzeniu członków Komitetu w 1905 r. padł pomysł, by
znacząca liczba homoseksualistów, najlepiej około tysiąca osób, wzajemnie
oskarżyła się o uprawianie stosunków homoseksualnych. Zmusi to prokuraturę
do podjęcia postępowania, które wobec problemów z materiałem dowodowym
dowiedzie, że paragraf 175 jest absurdem nie do utrzymania. Postulat ten został
przez zdecydowaną większość odrzucony, aczkolwiek powracał w następnych
latach. Myślano również o publicznym demaskowaniu homoseksualistów zasiadających
na wyeksponowanych stanowiskach. Hirschfeld zdecydowanie odrzucał taką „drogę
po trupach", uważając, że powolniejsza droga badań naukowych i edukacji również
wiedzie do celu. Jednakże niebawem znalazł się w sytuacji wręcz wymarzonej
przez zwolenników drastycznych środków.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Homoseksualizm (Publikacja: 27-01-2004 )
Paweł Fijałkowski Doktor historii, ur. 1963 r., archeolog i historyk, adiunkt w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie, zajmuje się dziejami Żydów w dawnej Polsce (X-XVIII w.), historią protestantyzmu na ziemiach polskich do 1945 r. oraz homoerotyzmem w starożytnej Grecji i Rzymie. Liczba tekstów na portalu: 5 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W kręgu miłośników i lubych | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3222 |
|