Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.042.770 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 290 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Myśleć to co prawdziwe, czuć to co piękne i kochać co dobre - w tym cel rozumnego życia."
 Społeczeństwo » Homoseksualizm

Opowieść o Magnusie Hirschfeldzie [2]
Autor tekstu:

Gdy w 1905 r. podczas debaty w Reichstagu nad paragrafem 175 poseł Adolf Thiele stwierdził, że nie uważa homoseksualizmu ani za chorobę ani za przestępstwo, wówczas jego towarzysz partyjny Georg von Vollmar uznał za konieczne wyjaśnić, że są to prywatne poglądy Thielego, a socjaldemokracja ma z tym problemem równie mało wspólnego jak każda inna partia. W 1908 r. Vollmar opublikował broszurkę „Der Geschlechtstrieb" („Popęd płciowy"), w której wyłożył teorię Hirschfelda o wrodzoności homoseksualizmu, zastrzegając, że jest ona dyskusyjna. Dalej jednak rozważył problem z punktu widzenia społecznego i stwierdzał, że to, co dwie dorosłe osoby czynią z wolnej woli, nie szkodząc przy tym ani sobie, ani osobom trzecim, nie może być oceniane jako bezprawne.

Dystans socjaldemokracji był zapewne źródłem wielu gorzkich rozczarowań dla Hirschfelda, który był członkiem SPD począwszy od czasów studenckich. Pomimo wszystko widział w tej partii najlepszego sprzymierzeńca w swej walce o emancypację homoseksualistów. Ale jednocześnie pewna wspólnota celów ruchu socjaldemokratycznego i gejowskiego nie uszła uwadze także konserwatywnym ich przeciwnikom. Co gorsze, prawica od dawna łączyła w swej propagandzie politycznej niechęć do Żydów i homoseksualistów. Gdy tylko Hirschfeld podjął zamiar skierowania do władz petycji przeciw paragrafowi 175 wówczas filozof i publicysta Eugeniusz Dühring ogłosił w swych pismach, że jest to zuchwały żydowski zamach na wyższe odczucia moralne, przejaw „znanej żydowskiej, napiętnowanej już przez Tacyta zwierzęcej pożądliwości płciowej". W 1908 r. pisał w artykule pod znamiennym tytułem „Humanitarność od tyłu" o pewnym „żydowskim lekarzu", który uprawia „pod szyldem pewnego komitetu określającego się jako naukowo-humanitarny propagandę za podobno wymagającą poprawy oceną [osób] określanych w żargonie medycznym jako homoseksualne". Hans Blücher, który początkowo współpracował z Hirschfeldem, w drugim wydaniu swej niezwykle oryginalnej publikacji „Die deutsche Wandervogelbewegung als erotisches Phaenomen" („Niemiecki ruch harcerski jako zjawisko erotyczne", Berlin 1914) stwierdził, że Hirschfelda i skupione wokół niego osoby cechują „żydowsko-liberalne zapatrywania kulturalne" i „degeneracja rasowa spowodowana nazbyt silnym obdarzeniem substancją żeńską".

W 1899 r. Hirschfeld rozpoczął wydawanie „Jahrbuch für sexuelle Zwischenstufen unter besonderen Berücksichtigung der Homosexualität" („Rocznik poświęcony seksualnym stopniom pośrednim ze szczególnym uwzględnieniem homoseksualizmu"), w którym w ciągu następnych lat publikowali wyniki swych badań nad homoseksualizmem uczeni skupieni wokół niego jak i działający w innych ośrodkach. Termin „Zwischenstufen" („stopnie pośrednie"), stosowany już przez pierwszego niemieckiego aktywistę gejowskiego Karola Henryka Ulrichsa w latach 70. XIX w., używany był przez Hirschfelda w odniesieniu do mężczyzn i kobiet o duchowych lub cielesnych cechach płci przeciwnej. Każdy człowiek był bowiem dla niego mieszaniną cech męskich i żeńskich. Pomiędzy znajdującymi się na skrajach „mężczyzną bez żadnych kobiecych właściwości" i „kobietą bez żadnych męskich właściwości" widział liczne, jedyne w swoim rodzaju męsko-żeńskie mieszanki. Zarzucano mu później, że teoria ta nie wyjaśnia zjawiska, choć sami Hirschfeld przyznawał, że miała ona służyć wyłącznie metodycznemu porządkowaniu badanych fenomenów.

Chcąc zdobyć informację na temat powszechności zjawiska homoseksualizmu, opracował Hirschfeld ankietę na temat życia seksualnego, którą w 1903 r. wysłał do 3 tysięcy studentów Technicznej Szkoły Wyższej w Charlottenburgu oraz ponad 5 700 pracowników berlińskiego przemysłu metalowego. Odpowiedziała połowa ankietowanych, z których 1,1 do 1,5 % było zorientowanych czysto homoseksualnie, a 4,3 do 6,0 % charakteryzował pociąg do obu płci. Pastor Wilhelm Philipps uznał badania Hirschfelda za „zamach na studencką cześć", a inspirowani przezeń studenci oskarżyli go przed sądem o upowszechnianie niemoralnych pism. 7 maja 1904 został skazany przez Sąd Krajowy w Berlinie na karę pieniężną w wysokości 200 marek.

Jednym z celów Hirschfelda było upowszechnianie wśród szerokiego ogółu informacji o życiu osób i środowisk homoseksualnych. Temu miały służyć broszury „Was soll das Volk vom Dritten Geschlechts wissen ?" („Co naród powinien wiedzieć o trzeciej płci", Lipsk 1901) i „Berlins Dritten Geschlecht" („Trzecia płeć Berlina", Berlin-Lipsk 1904). Określenie „trzecia płeć" było wówczas dość dobrze znane opinii publicznej, nie posiadało pejoratywnego wydźwięku i bez zbędnych wyjaśnień medycznych mogło być swobodnie używane na określenie gejów i lesbijek. Hirschfeld uważał, że obie te grupy łączy naturalne pokrewieństwo, należą do jednego świata i mają wspólne interesy, są zjawiskiem tego samego rodzaju co pozostałe dwie płcie i równoprawnym z nimi. W 1902 r. pisał: „Homoseksualny mężczyzna i homoseksualna kobieta są ze sobą w naturalny sposób spokrewnieni i należą w istocie do III płci, która oboje różnych czyni równoprawnymi, jeśli wręcz nie stawia obok siebie jako takich samych". Niestety, idea Hirschfelda o wspólnocie i współpracy gejów i lesbijek pozostała jego iluzją. Udział kobiet w ruchu wyzwolenia osób homoseksualnym był bardzo mały, Komitet Naukowo-Humanitarny pozostał organizacją skupiającą niemal wyłącznie mężczyzn.

Jak powiedziano, Hirschfelda głosił, że z medycznego punktu widzenia homoseksualizm nie jest chorobą i nie wymaga leczenia. Ale jednocześnie uważał, że osobom cierpiącym z powodu swego homoseksualizmu i pragnącym odczuwać heteroseksualnie należy wszelkimi sposobami pomagać w rozwiązaniu problemów, propagować nowo opracowywane metody terapeutyczne i nie odbierać nadziei, że być może kiedyś badania seksuologiczne i sztuka lekarska umożliwią zmianę orientacji seksualnej. W swym „Jahrbuchu" informował o pojawiających się sposobach leczenia homoseksualizmu i kierował zainteresowanych pacjentów do zajmujących się tym lekarzy.

Jedną z pierwszych metod, o której dowiedzieli się czytelnicy jego periodyku w 1900 r., była terapia hipnotyczna berlińskiego lekarza Alberta Molla, który zresztą niebawem stał się jednym z najbardziej zaciętych wrogów Hirschfelda. W 1908 r. ukazał się artykuł Izydora Sadgera, współpracownika Zygmunta Freuda, dowodzący, że homoseksualizm nie jest wrodzony, biologiczne podłoże nie odgrywa roli decydującej, toteż istnieje możliwość przekształcenia osoby homoseksualnej w heteroseksualną za pomocą psychoanalizy. W 1917 r. Eugeniusz Steinach z Wiednia opublikował swą metodę polegającą na wycięciu jąder pacjenta i implantacji jąder heteroseksualnego mężczyzny. Możemy się domyślać, jak wielkie było cierpienie i strach pacjentów godzących się na ryzyko chirurgicznego przekształcenia w osobę heteroseksualną, jak wielkie było pragnienie bycia „normalnym" w świecie, w którym homoseksualizm uważano za sprzeczny z porządkiem moralnym, a stosunki homoseksualne były karalne.

O chwiejnej postawie Hirschfelda wobec problemu, czy homoseksualizm można i należy leczyć, decydowała zapewne świadomość niewielkiej możliwości adaptacji osoby homoseksualnej do życia w świecie nastawionym totalitarnie na heteroseksualność. Jak pisze Manfred Herzer w książe „Magnus Hirschfeld. Leben und Werk eines jüdischen, schwulen und sozialistischen Sexologen (Magnus Hirschfeld. Życie i dzieło żydowskiego, gejowskiego i socjalistycznego seksuologa, Hamburg 2001): "Psychiczna nędza wielu homoseksualistów w autorytarnym, militarystycznym i zdeformowanym przez skostniałe nakazy i normy społeczeństwie kajzerowskich Niemiec było z całą pewnością głęboka, a życiowe szansy seksualnych autsajderów minimalne, toteż życzenie dopasowania się do normalności, do rozkoszy zwyczajności było równie zrozumiałe jak daremne".

Nie trzeba chyba wyjaśniać, że wszystkie metody leczenia okazywały się prędzej czy później zupełnie nieskuteczne. Hirschfeld musiał końcu przyznać, ze nie zna żadnego udanego przypadku przemiany osoby homoseksualnej w heteroseksualną.

Myślą przewodnią dorobku Hirschfelda było, że orientacja seksualna jest cechą wrodzoną, podobnie jak cechy płciowe. Nie była to teza nowa, do naukowych dyskusji wprowadził ją już w 1849 r. francuski lekarz Claude Francois Michea. Niewątpliwym wkładem Hirschfelda jest natomiast jej rozwinięcie i niedościgniona precyzja, z jaką opisywał miłosne realia ludzi homoseksualnych. W 1912 r. w pracy „Naturgesetze der Liebe" („Naturalne prawa miłości") wysunął przypuszczenie, że dwupłciowość, płeć męska i żeńska oraz liczne stopnie pośrednie są wynikiem działania hormonów, które nazwał andrin i gynecin.

W pracy tej przedstawił homoseksualnych mężczyzn i kobiety jako zjawisko biologiczne i jako zjawisko społeczne. W gruncie rzeczy wszyscy ludzie byli dla niego seksualnymi stopniami pośrednimi, w jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny sposób złożonymi z męskich i żeńskich części składowych. Uważał, że psychiczne cierpienia i urazy jakich doznają są efektem fałszywej oceny otoczenia, która w końcu, niesłusznie, staje się ich własną. Aby zapobiec cierpieniom wywołanym przez błędne dostosowanie do otoczenia opracował terapię adaptacyjną mającą na celu przedstawienie pacjentowi właściwej oceny jego życia seksualnego, możliwości i ryzyka aktywności seksualnej oraz obchodzenia się ze swą homoseksualnością w stosunkach z heteroseksualnym otoczeniem. Tę właśnie terapię stosował wobec licznych homoseksualnych pacjentów, którzy się doń zgłaszali.

Jest rzeczą znamienną, że ani Hirschfeld, ani żaden z członków jego Komitetu nigdy nie przyznał się publicznie do swego homoseksualizmu. Wszyscy podkreślali, że podjęli działalność z pobudek naukowych i humanitarnych. Postawa taka była jednak przedmiotem sporów w obrębie ruchu. Już w 1902 r. prawnik Eugeniusz Wilhelm, działający zresztą pod pseudonimem Numa Praetorius, pisał w „Jahrbuchu", że gdyby wszyscy homoseksualiści ujawnili swą orientację, dalsze istnienie paragrafu 175 byłoby niemożliwe. Niestety, chętnych do comming autu raczej nie było i nie powinno nas to dziś dziwić. Choć samo bycie osobą homoseksualną i publiczne przyznawanie się do tego nie było karalne, jednak decydujące się na to osoby ryzykowały utratą swej pozycji. Samemu Hirschfeldowi groziłby zapewne zakaz wykonywania zawodu lekarza.

Na corocznym zgromadzeniu członków Komitetu w 1905 r. padł pomysł, by znacząca liczba homoseksualistów, najlepiej około tysiąca osób, wzajemnie oskarżyła się o uprawianie stosunków homoseksualnych. Zmusi to prokuraturę do podjęcia postępowania, które wobec problemów z materiałem dowodowym dowiedzie, że paragraf 175 jest absurdem nie do utrzymania. Postulat ten został przez zdecydowaną większość odrzucony, aczkolwiek powracał w następnych latach. Myślano również o publicznym demaskowaniu homoseksualistów zasiadających na wyeksponowanych stanowiskach. Hirschfeld zdecydowanie odrzucał taką „drogę po trupach", uważając, że powolniejsza droga badań naukowych i edukacji również wiedzie do celu. Jednakże niebawem znalazł się w sytuacji wręcz wymarzonej przez zwolenników drastycznych środków.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Podwójne życie arabskich homoseksualistów
Szokujące przemilczenie


« Homoseksualizm   (Publikacja: 27-01-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Paweł Fijałkowski
Doktor historii, ur. 1963 r., archeolog i historyk, adiunkt w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie, zajmuje się dziejami Żydów w dawnej Polsce (X-XVIII w.), historią protestantyzmu na ziemiach polskich do 1945 r. oraz homoerotyzmem w starożytnej Grecji i Rzymie.

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: W kręgu miłośników i lubych
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3222 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365