Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.882 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Hipokryzja to wstydliwośc łajdaka."
 Filozofia » Historia filozofii » Filozofia starożytna

Spór o Pitagorasa [4]
Autor tekstu:

Jeśli ja nie mam wątpliwości, że powoływanie się na pitagoreizm przez współczesnych szarlatanów jest zwykłą uzurpacją, o tyle pewne moje wątpliwości budzi tutaj relacja neopitagoreizmu i tych niuejdżowych produktów. Po pobieżnym porównaniu dostrzegamy niepokojące podobieństwa, czy też zarodki „chwaściej filozofii" w neopitagoreizmie. Podobnie w przypadku zestawiania New Age z alchemią, gnostycyzmem, kabałą i innymi systemami okultystycznymi. Być może skłonny byłbym postrzegać New Age jako okultyzm z postoświeceniową traumą. Jeśli jednak jest to ocena niesprawiedliwa, błędna, to liczę na to, że ktokolwiek głebiej zainteresowany neopitagoreizmem i innymi szkołami ezoterycznymi, zechce swoją wiedzę na ten temat wyartykułować w „Racjonaliście" [ 16 ].

Wschodni depozyt

Z doszukiwaniem się tak ścisłych związków między bardzo wieloma szkołami, zwłaszcza ezoterycznymi, wiąże się koncepcja wiedzy Andrzeja Koseli. Ma on mianowicie pewną wizję depozytu wiedzy, która gdzieś tam na Wschodzie się wykluwszy nie wiadomo skąd i jak, była następnie w całości i starannie przekazywana dalej. Pitagoras nie stworzył niczego nowego, ale przejął wszystko ze Wschodu. Platon w swoim filozoficznym systemie nie stworzył niczego oryginalnego, ale przejął depozyt od Pitagorasa. Zaś cała późniejsza filozofia to zapewne tylko przypisy do Platona. Dalej też mój neopitagorejczyk usiłuje dowieść, że neopitagoreizm to mniej więcej pitagoreizm. Ten ciąg depozytariuszy Kosela jest zapewne skory kontynuować do XXI w., a jeśli na jakimś etapie „sukcesji" wydaje się nam, iż wiedza uległa istotnemu rozwojowi, to znaczy, że nie znamy wszystkich faktów o poprzednikach. Z drugiej strony wizja ta zawiera założenie kompletności tego depozytu wiedzy: w doskonałej interpretacji tetratyksa pitagorejskiego Neopitagorejczyk dopatruje się alfy i omegi tego co umysł ludzki może pojąć i zrozumieć, tak jakby niemożliwe było znajdowanie nowych pytań i odpowiedzi.

W moim przekonaniu jest to całkowicie fałszywy obraz, który nie docenia twórczości i inwencji ducha ludzkiego. Jestem przekonany, że zarówno Pitagoras (czy raczej pitagorejczycy), jak i Platon nie byli po prostu depozytariuszami jakiejś nietykalnej wiedzy, lecz że sami wiele jej wnieśli, że każdy z nich był twórcą, odkrywcą. Poza tym, niekoniecznie Pitagoras czerpał bezpośrednio od Egipcjan czy Babilończyków swą matematyczną wiedzę, być może jego głównymi nauczycielami byli Tales [ 17 ] i Anaksymander. Nasza wiedza o świecie w ciągu wieków niezwykle ewoluuje i trudno jest uwierzyć w istnienie jakiegoś wspaniałego depozytu sprzed dziesiątków wieków, który byłby także dziś kluczem do zrozumienia i poznania świata. Kiedy wskazałem, iż pomimo uznania jej wielkości, wiedza Pitagorasa nie może być porównywana do naszej, odwołując się do pewnych niezdarności matematyki pitagorejczyków, mój oponent stwierdził po prostu, że nie rozumiem tej wiedzy i zamiast wyjaśnić pozorność tych niezdarności zaczął opowiadać o „tajemnym i świętym alfabecie", który tak się ma do odpowiedzi na moją wątpliwość jak piernik do wiatraka. Jest ta wizja co prawda obrazem nieco bardziej optymistycznym niż bełkot postmodernistyczny, że wszystko już zostało wypowiedziane i nic nowego nie jesteśmy w stanie dodać, jednak nie wydaje się odpowiadać prawdzie ten pogląd. Dobrze natomiast odpowiada mitologizacyjnym opowieściom o tzw. złotym wieku dziejów ludzkich. Z całym szacunkiem dla egipskich kapłanów, ale wiemy znacznie więcej o świecie niż oni.

Pitagoreizm redivivus!

Niepokojące u mojego polemisty jest ciskanie anatem na „naukę materialistyczną", „pozbawioną Boga", jako „zimny i suchy opis natury, oparty wyłącznie na zewnętrznych zmysłach, częściowy i wyrwany z całości". Ciągle tu pobrzmiewa ten spłycony wizerunek współczesnej nauki. Dla mnie nauka ta jest bez wątpienia „pozbawiona Boga", ale bynajmniej nie tak płytka jak sugeruje polemista. Ghyka w Złotej liczbie pisze: „Poprzez Cantora, Einsteina, Schrödingera i de Broglie’a nauka współczesna urzeczywistniła ideał Pitagorasa i Platona". Bardzo znamienne jest w szkole pitagorejskiej to, że Dionizosa orfizmu zastąpili Apollem, opiekunem rozumu i nauki. Wyraża to przekonanie, że doskonalenie należy prowadzić poprzez badania naukowe a nie ekstatyczną mistykę czy magiczne obrzędy. Jostein Gaarder pisze: „wiara pitagorejska strukturalnie zakłada naukę. Dzięki temu mistycyzm pitagorejski różni się radykalnie od różnych form mistycyzmu wschodniego, jako że zamiast odwoływać się do sił pozalogicznych i pozaracjonalnych, do unicestwienia świadomości, odwołuje się do logosu, do rozumu, do nauki, do świadomości. Postawa pitagorejczyków jest pierwszym przykładem połączenia mistycyzmu z racjonalizmem, które to połączenie potem wielokrotnie powtórzy się w świecie zachodnim."

Najwięcej pitagoreizmu odkryłem u takich współczesnych naukowców, jak Albert Einstein, Edward O. Wilson czy Richard Feynman. Byli oni przy tym ateistami, a jeśli pisali o Bogu to wyłącznie w metaforyczny sposób. Jednak pierwiastki religijne były u nich obecne, choć nie wiązało się to z żadnym idealizmem. Ich nauka nie ma oczywiście nic wspólnego z płytkim zmysłowym oglądem świata czy „diabolicznym rozbijaniem", lecz przeciwnie, chce wejść jak najgłębiej, obejmować jak najwięcej, unifikować jak najwięcej wiedzy dla budowy spójnego obrazu świata, który jest urzekająco piekny i niezwykły (choć całkowicie „naturalny").

Dlatego też za dzieło odrodzonego pitagoreizmu nie nazwałbym hagiografii neopitagorejskich, lecz np. Konsiliencję Wilsona. Wyraża ono wiarę w jedność nauki, przekonanie, że świat jest uporządkowany i że można go objaśnić za pomocą niewielkiej liczby praw przyrody. Osiągnięcie konsiliencji nauki rozumiane jest jako zjednoczenie wszystkich najważniejszych dziedzin wiedzy, wykraczającej poza nauki przyrodnicze. Podobnie jak u pitagorejczyków, językiem przyrody są tutaj prawa matematyczne, nauka określona zostaje mianem "religii wyzwolonej", zaś badania naukowe wyrażają najgłębsze religijne potrzeby człowieka: „poszukiwanie obiektywnej rzeczywistości, w miejsce objawienia, jest jedynie innym sposobem zaspokajania tego samego religijnego głodu. Niemniej nauka, będąca przedsięwzięciem niemal tak starym jak cywilizacja i niewątpliwie splecionym z tradycją religijną, zmierza do tego celu zupełnie inną drogą — jako nasze stoickie wyznanie wiary, skłonność nabyta, przewodnik w wyprawie przez nieznaną, górzystą krainę. Zmierza do uratowania ludzkiego ducha nie przez poddanie się zewnętrznemu autorytetowi, lecz przez wyzwolenie ludzkiego umysłu. Fundamentem tego dążenia jest, jak wiedział Einstein, unifikacja wiedzy". I dalej: "Jeśli w naszych mitologicznych opowieściach nie będziemy mogli odwoływać się już do religijnej kosmologii, ich materią staną się dzieje przyrodniczej ewolucji wszechświata i ludzkiego gatunku. Z pewnością nie należy sądzić, że byłby to proces degradujący. Prawdziwa epopeja ewolucji, opowiedziana przez poetę, może być równie wzniosła jak epika religijna. Obraz przyrody odsłaniany przez naukę już dziś oferuje na wizję bogatszą niż wszystkie kosmologie religijne razem wzięte. Dzieje ludzkiego gatunku zrekonstruowane przez naukę sięgają tysiąckrotnie dalej w przeszłość niż wizje wielkich religii świata zachodniego. Dzięki poznaniu tych dziejów dokonaliśmy doniosłego odkrycia o wielkim znaczeniu moralnym. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że gatunek Homo sapiens jest czymś więcej niż zbiorowiskiem plemion i ras. Należymy do jednej puli genowej, z której w każdym pokoleniu wyłaniają sięposzczególne jednostki i do której wracają ich geny w pokoleniu następnym. Jako gatunek jesteśmy na zawsze zjednoczeni przez nasze dziedzictwo i wspólną przyszłość. Z takich idei, opartych na solidnym fundamencie wiedzy naukowej, może się wyłonić nowe poczucie nieśmiertelności i nowy rodzaj mitologii." Nauka współczesna ma nie tylko wielkie walory estetyczne, ale i swoiście ezoteryczne. Znane jest powiedzenie pewnego naukowca: Jeśli fizyka kwantowa nie oszałamia cię, to znaczy, że jej nie rozumiesz… Pisze nasz Pitagorejczyk (w nieświadomości mieniący siebie, jak i Einsteina, Jończykiem): „Natura i jej tajemnice powinny działać na wyobraźnię równie intensywnie jak poezja czy baśnie. Aby osiągnąć ten cel, uczony powinien bez obawy sięgać po wszelkie dostępne formy literackie i środki stylistyczne: aforyzm, metaforę, przypowieść, analogię czy bajkę, które pomogą mu plastycznie przekazać prawdę czytelnikowi" [ 18 ].

Istnieje całkiem sporo takiej nauki „egzoterycznej" przedstawianej niewtajemniczonym: w poezji o ewolucji, alegorii o fizyce kwantowej [ 19 ], metaforach o kosmosie, itd. W tych ostatnich celował Einstein odwołując się zwłaszcza do pojęcia Boga („Bóg jest wyrafinowany, ale nie złośliwy", „Bóg nie gra w kości"). I pomimo, iż sam niejednokrotnie deklarował niewiarę w Boga, do dziś dostaję protesty w sprawie mojej klasyfikacji Einsteina jako człowieka niewierzącego od tych, którzy bądź to nie rozumieją jego metafor, bądź jeszcze częściej zostali wprowadzeni w błąd przez nieuczciwych propagatorów. Niedoścignionym nauczycielem współczesnych „akuzmatyków" był Carl Sagan, którego niezrównane i piękne metafory i analogie popularyzujące „tajemnice Natury" zaczarowały niejednego „akuzmatyka", niejednego także pchnęły do kręgu ezoterycznego czy wręcz „kapłańskiego" [ 20 ].

Warto podkreślić, iż pomimo istnienia różnych prób intepretacji i wciśnięcia Boga teistów do tego obrazu świata, czołowi naukowcy w większości zdecydowanie sprzeciwiali się tym zabiegom lub co najmniej ich nie podzielali. W obliczu oszałamiającej niezwykłości wszechświata, Bóg tego Kościoła nie jest dość potężny — rzuca Feynmann. Znów wróćmy do Pitagorejczyka Wilsona: „Można go potraktować jako menedżera alternatywnych kosmosów wyłaniających się z czarnych dziur, który zmieniając prawa fizyki i ich parametry pragnie zobaczyć, co z tego wyniknie. Być może widzimy jego odległy ślad we właściwościach promieniowania kosmicznego tła, pochodzącego z pierwszych momentów istnienia naszego wszechświata. W innej wersji za ileś miliardów lat nieuchronnie spotkamy się z nim w punkcie Omega ewolucji kosmosu — całkowitej jedności, pełnej wiedzy ku któremu zgodnie zmierzają gatunek ludzki i pozaziemskie formy życia. Muszę przyznać, że czytałem wiele podobnych wizji i choć wyszły one spod pióra naukowców, uważam, że są przygnębiająco nieoświeceniowe. W końcu o tym, że Stwórca żyje poza tym wszechświatem i w jakiś sposób ukaże nam swe oblicze wraz z jego końcem, od niepamiętnych czasów słyszymy od teologów. Jednak niewielu naukowców i filozofów, nie mówiąc już o myslicielach religijnych, bierze te płody wybujałej wyobraźni przyrodników-teologów poważnie." [ 21 ]


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Bractwo pitagorejskie
Pitagorejska ezoteryka racjonalna

 Zobacz komentarze (7)..   


 Przypisy:
[ 16 ] Jeśli Andrzej Kosela prowadzi własne badania na temat związków neopitagoreizmu z alchemią, zurwanizmu, i innych ezoterycznych doktryn o których rozmawialiśmy, i zamierza je opublikować, to zapraszam również do publikacji tych analiz w postaci artykułów w serwisie „Racjonalista". Poważna polemika i wymiana myśli powinna odbywać się poprzez artykuły a nie wklejanie 30-stronicowych komentarzy. Wiele tez jest natomiast kontrowersyjnych, ale i słabo przedstawionych, np. identyfikacja neoplatonizmu z neopitagoreizmem, pitagoreizmu z kabałą itd.
[ 17 ] Jako ciekawostkę można dodać, że tzw. „twierdzenie Talesa" również najpewniej jest dziełem szkoły pitagorejskiej a nie Talesa z Miletu.
[ 18 ] E.O. Wilson, Konsiliencja. Jedność wiedzy, tłum. J. Mikos, Poznań 2002.
[ 19 ] R. Gilmore, Alicja w krainie kwantów. Alegoria fizyki kwantowej, Warszawa 2000.
[ 20 ] Zob. np. C. Sagan. A. Druyan, Cienie zapomnianych przodków. W poszukiwaniu naszej tożsamości, Poznań 2000.
[ 21 ] Wilson, Konsiliencja, op.cit., s. 52-53.

« Filozofia starożytna   (Publikacja: 27-12-2004 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3850 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365