|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nierzetelność naukowa
O plagiatorach [2] Autor tekstu: Stefan Konstańczak
Plaga plagiatów jest odzwierciedleniem kryzysu moralnego związanego z przeobrażeniami dokonującymi się w naszym kraju. Gwałtownie rosnąca liczba
studentów i idące w ślad za tym zapotrzebowanie na kadrę dydaktyczną
powoduje złudzenie, że w nauce sukces można także osiągnąć idąc „na
skróty". Żaden system nie jest w stanie zapewnić całkowitej ochrony osiągnięć
dokonanych przez zdolniejszych i bardziej pracowitych adeptów nauki przed tymi,
którzy chcą do celu iść na skróty. Jednak taki sukces zawsze jest pozorny,
gdyż nie tylko nie gwarantuje trwałości osiągnięcia, ale także, jak widać
na przytoczonych przykładach, może nawet w sytuacji osiągnięcia stabilizacji
życiowej całkowicie zniweczyć wszystkie osiągnięcia. Gra nie wydaje się być
warta świeczki. A jednak ciągle zdarzają się tego typu sytuacje. Jak
walczyć z plagiatami?W okresie międzywojennym i jeszcze wcześniej, w trakcie zaborów, od
kandydatów starających się o pracę w instytucjach państwowych wymagano
dostarczenia dokumentu zwanego świadectwem moralności. W dokumencie tym
przedstawiciel urzędu administracji państwowej z reguły wraz z proboszczem
miejscowej parafii stwierdzali, że względem danej osoby nie ma żadnych
zastrzeżeń natury moralnej. Dziś po upływie lat kilkudziesięciu stoimy
przed koniecznością wypracowania poświadczania własnego autorstwa
składanych prac naukowych. W pierwszym względzie problem ten dotyczy autorów
pierwszych samodzielnych prac o charakterze naukowym, jakie składają studenci
na ręce swoich promotorów. W naszej uczelni [ 2 ], a także w większości innych
uczelni państwowych, wymaga się deklaracji o oryginalności i własnym
autorstwie złożonego tekstu. Podobne zwyczaje panują także przy składaniu
artykułów do czasopism naukowych oraz przy obronie prac naukowych. Z punktu
widzenia prawa jest to swoiste zabezpieczenie się uczelni przed możliwymi nadużyciami w tej sferze, które pozwala ścigać sprawców takich nadużyć na drodze
dyscyplinarnej. Pomija się przy tym kwestię nie mniej ważną, jaką jest
moralna ocena tego typu postępowania dokonywana w świetle obowiązujących
zasad etyki. Zapomina się także często, że przy Polskiej Akademii Nauk istnieje
Komitet Etyki w Nauce, który jeszcze w 1994 r. opracował obowiązujący
wszystkich pracowników nauki dokument zatytułowany
Dobre obyczaje w nauce.
Zbiór zasad i wytycznych. Nie jest to dokument normatywny, gdyż na jego
straży nie stoją żadne sankcje. Autorzy tego dokumentu deklarują, że „w
ramach kodeksu nauka jest traktowana jako wartość autoteliczna, niewymagająca
uzasadnienia", co oznacza przekonanie Komitetu, że każda osoba, która
decyduje się dobrowolnie na pracę naukową dysponuje na tyle wysokimi
kwalifikacjami moralnymi, że nie było potrzeby sporządzania kodeksu o charakterze dyscyplinarnym. Takie zdanie podziela także społeczeństwo od lat
systematycznie umieszczające naukowca na czele hierarchii zawodów najwyżej
cenionych w Polsce. Zatem każde uchybienie w tej sferze jest nie tylko
naruszeniem zasad zawartych w Dobrych obyczajach a nauce, co także
sprzeniewierzeniem się mandatowi społecznego zaufania, którym społeczeństwo
obdarza ludzi nauki. O tym, że tak jest najlepiej świadczy publiczne nagłośnienie
wszystkich spraw dotyczących naruszenia podstawowego obowiązku ludzi nauki,
jakim jest służba prawdzie.
Czy rzeczywiście za naruszenie zasad etycznych panujących w nauce nie
grożą żadne sankcje? W tym przypadku autorzy Dobrych obyczajów w nauce
zauważają, że „za wykroczenia przeciw etyce spotkać się można tylko z ostracyzmem czy infamią". Są to sankcje towarzyskie, a nie służbowe. Zatem
można by mniemać, iż sprawca wykroczenia przeciwko zasadom etycznym, panującym w nauce, tak naprawdę nie podlega żadnym sankcjom, o czym przekonuje także
bezradność sądów próbujących orzekać w sprawach o plagiat lub
sprzeniewierzenie się obowiązkom spoczywających na ludziach nauki. Zasadniczą
przesłanką do prowadzenia postępowania karnego jest bowiem warunek społecznej
szkodliwości popełnionego czynu oraz korzyść, jaką odnosi sprawca. Kto
jednak traci, jeśli ktoś popełni plagiat? Nie jest bowiem takie jednoznaczne,
że traci autor pracy oryginalnej, gdyż często na tym zarabia odsprzedając bądź
odstępując swą pracę innej osobie.
Jednym z narzędzi walki z plagiatami jest niewątpliwie upowszechnianie
zasad etyki zawodowej obowiązującej w środowisku akademickim. Jest to
niedoceniana, ale niewątpliwie jedna ze skuteczniejszych dróg ograniczenia
skali tego negatywnego zjawiska. Na ogół zapomina się, że studenci także
należą do tego środowiska, a zatem do czasu ukończenia studiów obowiązują
ich takie same zasady jak pracowników nauki. Wybitny polski etyk i filozof
Tadeusz Czeżowski wyliczył swego czasu cnoty i przymioty, które winny
charakteryzować ludzi funkcjonujących w środowisku akademickim:
-
wytrwałość w pokonywaniu przeciwności, przełamująca zniechęcenie i zobojętnienie,
-
systematyczność w pracy, przeciwieństwo dorywczości, polegająca na tym, że pracę prowadzi
się konsekwentnie według starannie przemyślanej dyspozycji,
-
dokładność — przeciwieństwo powierzchowności — czyli wykończenie szczegółów, bez
pozostawienia luk i zaniedbań,
-
sumienność — przeciwieństwo lekkomyślności, a więc wzięcie odpowiedzialności za spełnienie
zadań, które są do wykonania,
-
rzetelność — przeciwieństwo obłudy — czyli wystrzeganie się podawania pozorów, frazesów,
za rzeczy wartościowe,
-
skromność,
hamulec dla próżności i chęci zbierania tanich sukcesów,
-
odwaga
przekonań, nieulegająca autorytetom, lecz dążąca do prawdy, choćby to
wymagało przezwyciężenia gnuśności, wygodnictwa, było połączone z wysiłkiem ponoszenia ofiar, utratą korzyści, narażaniem się na
prześladowania i straty.
Każdy student to przecież potencjalny młody adept nauki. Wzorce postępowania
gromadzi obserwując ludzi nauki, z którymi ma do czynienia. Nie jest więc
rzeczą obojętną, jak oni postępują nawet w sytuacjach pozazawodowych.
Niezależnie od tego, jak dalece naukowiec angażuje się w pracę ze swymi
uczniami, wokół jego osoby stale rośnie grono ludzi, którzy uważają się
sami lub są uważani za jego uczniów. W ten sposób jest realizowana wymiana
pokoleniowa w środowisku. Naukowiec akademicki musi bowiem przygotować swoich
następców. Środowisku naukowemu nie może więc być obojętne, jakiego
rodzaju wartości są akceptowane
przez następców.
Mało pochlebna opinia o studentach i o ich podejściu do nauki w jakiś
sposób pokutuje zarówno wśród samych wykładowców a nawet wśród samych
studentów. Przykładem takiego podejścia jest znana studencka maksyma trzech
„Zet", „zakuć — zdać — zapomnieć", wyrażająca stosunek do egzaminów
niemałej części potencjalnych
adeptów nauki. Jednak postrzeganie wszystkich studentów poprzez pryzmat
najgorszych jednostek jest nie tylko krzywdzące, ale także może doprowadzić
nauczających do nieuzasadnionych wniosków. Zalecenia etyki zawodowej dla środowiska
naukowego zakładają optymizm wychowawczy, a nie podejrzliwość i nieufność
wobec studentów. Układy pomiędzy studentem a wykładowcą akademickim, muszą
być znacznie bardziej partnerskie niż ma to miejsce w szkole średniej.
Student wybiera kierunek swej nauki z reguły sam. Nie trzeba go przekonywać do
tego, aby się chciał uczyć danego przedmiotu. Ta decyzja już została podjęta z chwilą rozpoczęcia studiów.
Regulaminy wszystkich uczelni zawierają pewne ogólne normy, które
powinni przestrzegać studenci, aby móc rozpocząć i kontynuować studia.
Nieprzestrzeganie tych zasad prowadzi w zasadzie do jednej, ale za to
ostatecznej kary, relegowania ze studiów. W tej materii nasi studenci wiele mogą
się nauczyć od swoich kolegów i koleżanek z innych krajów. Dla przykładu w Stanach Zjednoczonych w niektórych uniwersytetach, a nawet na niektórych
wydziałach organizacje skupiające młodzież akademicką mogą wybierać pomiędzy
przyjęciem tzw. systemu honorowego (honor
system) a normalnym przebiegiem studiów. System honorowy sprowadza się do
złożenia ślubowania, „że każdy student będzie uczciwie nie tylko
podchodzić do egzaminów, ale także zawiadamiać władze uczelni o każdym
zauważonym nadużyciu zaufania przez swych kolegów. (...) Jeśli system
zostanie przyjęty, egzaminy odbywają się bez żadnego nadzoru". Największe
kontrowersje wzbudza obowiązek zgłaszania wykroczeń przeciwko umowie, co
powoduje, że organizacje studenckie czasami odrzucają ten system. Jednak w wielu prestiżowych uczelniach jest on od lat z powodzeniem stosowany i ponoć
nie zdarza się, aby studenci ściągali, co np. w Polsce jest swego rodzaju normą.
Rozwiązanie amerykańskie zapewne w pewien sposób porządkuje sprawę
obiektywnej oceny pracy każdego studenta. Trudno bowiem podważyć tezę, że
konieczność wybierania kandydatów do przyszłej pracy naukowej wymaga
znacznego zaufania do studentów oraz maksymalnej pewności co do trafności
podjętego wyboru. Uczciwość w wykazywaniu się swoimi postępami w nauce jest
więc podstawowym wymogiem etycznym stawianym przed studentem.
Na szczęście rysuje się wreszcie możliwość definitywnego
rozprawienia się ze zjawiskiem plagiatów. Nadzieję taką daje program
komputerowy Plagiat, z którego można już teraz korzystać, gdyż jest już
dostępny w Internecie. Za niewielka opłatą 6 zł + VAT na stronie
plagiat.pl
można dokonać sprawdzenia dowolnego tekstu i porównania go z tysiącami
innych prac dyplomowych, magisterskich, naukowych itp. w celu jednoznacznego
określenia, czy tekst jest oryginalny czy też nie. Można przypuszczać, że w nieodległej przyszłości każdy student poza złożeniem deklaracji o własnym
autorstwie tekstu będzie pokrywał z własnej kieszeni także koszty takiego
sprawdzenia. Do programu powszechnego sprawdzania prac włącza się coraz więcej
uczelni polskich, co pozwala mieć nadzieję na znaczne ograniczenie skali tego
wyjątkowo niepokojącego społecznie zjawiska, prowadzącego wprost do
dewaluacji wartości własnej pracy.
Żadna uczelnia także nie jest wolna od takich przypadłości. Przez
zaledwie kilka lat pracy w słupskiej uczelni byłem świadkiem kilku skandali
wywołanych przez rzeczywiste bądź też rzekome plagiaty. Nie łudźmy się,
że wyeliminujemy plagiaty tylko w jednym miejscu. Zło plagiatów trzeba plenić
od razu i wszędzie. Przepływ prac pomiędzy uczelniami jest faktem takim samym
jak sięganie do „gotowców" znajdujących się w Internecie. Miejmy jednak
nadzieję, że przypadki plagiatów za sprawą zdecydowanych działań całego
środowiska akademickiego w Polsce staną się incydentalne jeśli nie całkowicie
wyeliminowane.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 2 ] Mowa tu o Pomorskiej Akademii Pedagogicznej w Słupsku « Nierzetelność naukowa (Publikacja: 13-03-2006 )
Stefan Konstańczak Adiunkt w Katedrze Filozofii Pomorskiej Akademii Pedagogicznej w Słupsku. Autor ponad 100 publikacji naukowych i popularno-naukowych, publikowanych m.in. w takich czasopismach jak: „Etyka”, „Ruch Filozoficzny”, „Edukacja Filozoficzna”, Zeszyty Naukowe Komitetu „Człowiek i Środowisko” PAN, „Toruński Przegląd Filozoficzny”. Członek Polskiego Towarzystwa Filozoficznego, European Association for Security, Pomorskiego Towarzystwa Filozoficzno-Teologicznego. Ważniejsze publikacje: "Wybrane zagadnienia ekofilozofii" (Słupsk 2005), "Etyka środowiskowa wobec biotechnologii" (Słupsk 2003), "Internalizacja wartości moralnych" (Słupsk 2001). Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Wiwisekcja | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4642 |
|