Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.771.291 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 718 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Na terenie filozofii Boga sprawa jest trudniejsza. Jesteśmy bowiem zdani tylko na nas samych, podczas gdy Druga Strona milczy.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Goła pionierka
Autor tekstu:

Michaił Kononow, Goła pionierka, z ros. przeł. J. Gondowicz,

Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2005, ss. 278.

W świadomości Rosjan nie ma zgody odnośnie poszczególnych kart historii własnego państwa. Dla jednych niedoścignionym ideałem pozostaje potęga imperialnej Rosji, w świadomości innych — wciąż żywe są ideały Związku Radzieckiego. Jeszcze inni krytycznym okiem spoglądają na oba rozdziały w dziejach państwa rosyjskiego.

W tym pozornym chaosie można jednak wychwycić pomniki historii wspólne dla wszystkich, których świętość nie podlega dyskusji, niezależnie od wyznawanego światopoglądu, czy obowiązującego systemu politycznego. Do takich kart należy blokada Leningradu, miasta, które przez niemal 900 dni opierało się wojskom hitlerowskim, mimo dramatycznej sytuacji mieszkańców, z których około miliona straciło życie w wyniku głodu, wycieńczenia i mrozu. Po wojnie Leningrad stał się symbolem zwycięstwa nad nazizmem, uzyskując status miasta-bohatera. Jakakolwiek próba podważenia tej legendy wzbudza silne kontrowersje i spotyka się z oporem.

Próbę literackiej demitologizacji blokady Leningradu podjął się Michaił Kononow w Gołej pionierce. Urodzony w 1948 w Leningradzie Kononow jest absolwentem Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Pracował jako nauczyciel literatury, dziennikarz, redaktor magazynu literackiego. Tłumaczył z angielskiego książki dla dzieci i dorosłych. Pisał wiersze, eseje i opowiadania, skierowane zarówno do młodego, jak i dorosłego czytelnika. Międzynarodową sławę przyniosła mu, przetłumaczona na kilka języków, Goła pionierka. Na jej wydanie Kononow czekał przez piętnaście lat. Kiedy wreszcie się ukazała, wzbudziła w Rosji spore kontrowersje. Jedni uznali ją za obrazoburczą kpinę z mitów narodowych, inni za pornografię, czy nawet pornografię dziecięcą.

Autor ukazuje nam wojnę oczami czternastoletniej Marii Muchiny — Muchy, która za dnia służy w armii jako cekaemistka, nocami zaś oddaje się towarzyszom broni, podtrzymując w ten sposób ich gotowość bojową. W kolejce do Muchy ustawia się cała mozaika narodowościowa Armii Czerwonej, od Rosjan i Białorusinów, po Tatarów, Ormian i Jakutów. Młoda pionierka zaakceptowała z czasem służbę, jaka przypadła jej w udziale, uświadamiając sobie, że to „obowiązek wobec Ojczyzny i partii rodzonej".

Adoratorzy Muchy giną jeden po drugim, jakby spędzona z nią noc stanowiła swego rodzaju pocałunek śmierci. Zresztą, nie wszyscy przychodzą po to jedno. Niektórzy snują przy niej opowieści o swoich dzieciach, pokazują jej zdjęcia rodzinne, inni proszą ja o pomoc w napisaniu listu do dziewczyny, wykorzystując praktykę pisarską Muchy, którą zdobywała we frontowej gazetce. Wszystkich, bez wyjątku, nastoletnia cekaemistka obdarza jednakową czułością, wbijając im jednocześnie do głów, żeby nie zrywali jej gumek od majtek, które, obok amunicji, stanowią najbardziej deficytowy towar na froncie. Nie korzysta z usług bohaterki jedynie, zajmujący sąsiednią pryczę, Łukicz, który, jak sam twierdzi, „robi przy niej za eunucha" oraz tłumaczy jej zawiłą radziecką rzeczywistość, a w nocy modli się przy jej łóżku, wykorzystując twarz Muchy jako wizerunek Matki Boskiej.

Silne poczucie więzi z kolektywem i świadomość doniosłości własnej roli pozwala Marii Muchinie zapomnieć o własnych niewygodach. Bohaterka zdaje sobie sprawę,że osobiste odczucia muszą ustąpić interesom ogółu. Kiedy pojawiają się w niej wątpliwości, przypomina sobie jedno słowo — „trza", które Stalin „sam osobiście wymyślił, aniśmy przed nim wiedzieli, jak wszystko dokoła wyjaśnić". Skoro towarzysze zwracają się do niej, jak do siostry, po pomoc — nie można ich zawieść! Gdy w pionierce zakochuje się lejtnant Rostisław i chce ją mieć tylko dla siebie, Mucha waha się, czy nie zawiedzie kolektywu. „Przecież on faktycznie od mas ją oderwać próbuje!"

Bezwzględnego podporządkowania jednostki idei walki o socjalistyczną ojczyznę wymaga od walczących towarzysz Stalin, który obserwuje cały świat przez swój „gwiezdny optyczny kremloskop". Mucha ślepo wierzy Generalissimusowi, uznaje jego wszechwiedzę i ufa w sprawiedliwość. W jej słowniku cytaty ze Stalina zastępują mądrości ludowe, przysłowia i powiedzonka. Józef Wassirionowicz zajął miejsce wygnanego Boga chrześcijan.

Mucha zdaje sobie sprawę, że Boga nie ma. Przecież gdyby istniał, nie doszłoby do wojny. Mimo wszystko, od czasu do czasu, pionierka rozmawia z Bogiem wyrzucając mu, „że ją babą stworzył". Zawsze łapie się jednak za język, dodając: „choć za grosz w ciebie nie wierzę i do zdechu nie uwierzę".

Elementy autocenzury nieustannie pojawiają się w toku rozumowania Muchy. Wszechobecna propaganda sprawia, że bohaterka przestaje ufać sobie i swoim zmysłom. Skoro każdy jest potencjalnym wrogiem narodu, grozi to także jej. W sowieckiej rzeczywistości nawet ranny żołnierz jest sabotażystą, gdyż opóźnia marsz pozostałych. Kiedy we śnie Maria Muchina przelatuje nad oblężonym Leningradem, obserwuje obrońców miasta, ich skrajne wyczerpanie, wreszcie zauważa starą kobietę, odcinającą z głodu plaster mięsa z pośladka martwej dziewczynki, wmawia sobie, że to sprawka niemieckich dywersantów. Przecież zgodnie z informacjami z leningradzkich gazet, miasto oddaje się heroicznej pracy, mimo obniżenia norm zaopatrzenia, dostaw i wyżywienia, a fabryki pracują, jak dawniej. Łatwowierność Muchy czyni ją wymarzonym materiałem dla każdego propagandzisty.

Poza walką na froncie oraz zapewnianiem współtowarzyszom „ciepła i żeńskich względów", Maria Muchina pełni jeszcze inny rodzaj służby. We śnie zamienia się bowiem w niewidoczną, bezcielesną Czajkę, która, pod czujnym osobistym nadzorem generała Zukowa, w ramach sekretnej misji krąży nad pozycjami wroga. W sennych wizjach bohaterki krzyżują się marzenia, wspomnienia i tęsknoty. Z jednej strony, znajdujemy tu chęć potwierdzenia doniosłości własnej „służby", pragnienie udowodnienia przydatności, czy też próbę wybicia się z bezosobowej masy i zaistnienia nie jako żołnierz Armii Czerwonej, ale jako osoba. Z drugiej strony, w snach pojawiają się obrazy z dzieciństwa — twarz nieżyjącej matki albo latające wagnerowskie Walkirie, o których słyszała od swego ukochanego nauczyciela, Waltera Iwanowicza, aresztowanego po wybuchu wojny za niemieckie pochodzenie. Mucha, pod postacią Czajki, szuka ciepła, które było jej odebrane, a którego nie zazna na jawie, albowiem, jak sama stwierdza, „człowiek, o ile nie śpi, musi zawsze być sam".

W powieści przewija się wątek jeszcze jednej postaci, której nie wolno pominąć — generała Zukowa, pod którego bezpośrednią komendą Mucha urządza swoje nocne rajdy. Pionierka wierzy, że dowódca jest w niej „zabujany po uszy", ale pozostaje mu tylko tajna służba z ukochaną i „pospólne bohaterstwo dla zbawienia Ojczyzny". Spotkanie z Zukowem stanowiło przełom w jej krótkim życiu. Niejednokrotnie wspomina dzień, kiedy dowódca frontu zwołał apel na boisku do siatkówki tylko po to, by rozstrzelać co trzeciego żołnierza w szeregu. Właśnie wówczas bohaterka nabrała przekonania o jego świętości i poświęceniu dla dobra Ojczyzny, dla której nie waha się obciążyć własnego sumienia. Wtedy również Mucha doszła do wniosku, że została „wybrana", a cała historia na boisku do siatkówki miała miejsce tylko po to, by ją wypróbować i sprawdzić, czy można jej zaufać.

Kononow nie pozostawia wątpliwości, że pod postacią generała Zukowa kryje się Gieorgij Żukow, w którego nazwisku zdecydował się zmienić jedną literę „z racji niezbędnych przy literackich okazjach hipokryzji". Autor doskonale zdawał sobie sprawę, że odbrązowienie pomnika marszałka spotka się z atakami apologetów sowieckiego gieroja. Stąd, w zakończeniu, niejako potwierdza prawdziwość przedstawionego wątku wspomnieniami weteranki obrony Leningradu, Walentyny Wasiliewny.

Goła pionierka, wbrew pozorom, nie jest literacką kpiną i paszkwilem na radziecką rzeczywistość. Pod płaszczem ironii kryje się tragedia nastoletniej dziewczyny, która oderwana od bliskich przedwcześnie wkracza w dorosłe życie w atmosferze strachu i terroru epoki stalinowskiej, zdana w piekle wojny na łaskę i niełaskę swoich towarzyszy broni. Dziwna to zresztą wojna w wydaniu Kononowa. Nie znajdujemy w niej walk, huku wystrzałów, a żołnierze hitlerowscy pojawiają się jedynie w kilku epizodach. W odmalowanych przez autora radzieckich realiach wroga nie trzeba było jednak szukać aż w szeregach niemieckich, wszak wrogiem narodu potencjalnie mógł być absolutnie każdy, a największy bohater okazywał się skończonym zdrajcą.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Bóg nie jest urojeniem – udany żart Alistera i Joanny McGrath
Bóg nie jest wielki

 Dodaj komentarz do strony..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 13-10-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Tomasz Krzymiński
Ur. 1982. Absolwent stosunków międzynarodowych na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ, student historii na Wydziale Filozoficzno-Historycznym UŁ.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5063 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365