Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.552.654 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 245 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Myśl, myśl, myśl."
 Religie i sekty » Chrześcijaństwo

Asceza średniowieczna [3]
Autor tekstu:

Stanowisko Hildegardy względem umartwień poznajemy także z jej listu do świętej, ale przesadnie ascetycznej Elżbiety z Schongau. Jedna z jej rad, opisana jako opis objawienia mówiła o tym, że ciała przypominają pola uprawne - jak niespodziewane ulewy czy zaniedbanie rujnują plony, tak samo nadmierne umartwianie ciała, a co z tym idzie — przemęczenie — rujnuje człowieka. [ 55 ] Przesadna asceza, tak miła kobietom z powołaniem, była więc napiętnowana przez Hildegardę. Pisała ona, że żarliwa ascetka słabnie, choruje i traci zapał do życia, a więc i do świętej misji, stając się miłą diabłu, nie zaś Bogu. Diabeł miałby więc żerować na grzesznikach i ludziach, których paliły żądze, i skłaniać ich, aby zdeptali ciało przez smutki, łzy i nieumiarkowany wysiłek. [ 56 ]

Hildegarda z Bingen całym sercem popierała więc tylko jedno wyrzeczenie - celibat. Według niej bowiem ofiary niekontrolowanych, przesadnych umartwień, są winne grzechu pychy oraz wynoszenia się nad innych ludzi. Jednak jej pisma trafiały tylko do uprzywilejowanych — wykształconych intelektualistek, dla całej reszty kobiet tego typu ekshibicjonistyczna praktyka poniżania własnego ciała, samookaleczanie i umartwienia wydawały się być najlepszym sposobem postępowania, by uzyskać zbawienie. [ 57 ] Nadgorliwe kobiety więc często prześcigały się w umartwieniach, w żywotach niektórych z nich, wyniesionych potem do rangi świętych, czytamy często o piciu wody, w której wymyto ciało trędowatego, o piciu ropy z ran, o biczowaniu się nawet kilka razy dziennie czy też o spaniu jedynie po pół godziny raz na dwa dni [sic!].

Tak więc Hildegarda nie popierała ekstremalnych głodówek, według niej odpowiednia dieta miała po prostu zapobiegać nadmiernej zmysłowości. [ 58 ] W swojej księdze „Choroby i leki" zaleca więc spożywanie mięsa ptaków, a nie trzody, ponieważ jest ono mniej pobudzające. Z tego samego powodu proponowała też ograniczyć picie wina. [ 59 ]

Umartwianie ciała i biczowanie, modlitwę, włosiennicę i odizolowanie Hildegarda z kolei zalecała jako praktyki pokutne, by w ten sposób przezwyciężać własne ułomności, ponieważ każdy, kto usuwa z siebie grzechy, drogą pokuty dotrze do życia wiecznego. [ 60 ] Praktyki te powinny służyć nie tylko jako profilaktyka, ale również jako lek na popełnione wcześniej grzechy. [ 61 ]

Z kolei Mechtylda z Magdeburga jest wspaniałym przykładem beginki, która doszła do najwyższych stopni życia mistycznego. Beginki był kobietami, które zachowywały czystość i ubóstwo, i które, żyjąc razem, wspólnie korzystały z dóbr. Początkowo nie uznawały one żadnej oficjalnej reguły i to stanowiło o ich atrakcyjności, jednak stopniowo Kościół zaczął się o nie upominać, tak, że w 1312 r. nakazał im wstąpienie do istniejących klasztorów i złożenie ślubów, co pociągnęło za sobą spadek popularności ruchu. [ 62 ] Zarzucono im bowiem zbyt dowolną interpretację Pisma Świętego, głoszenie kwietyzmu, zaniedbywanie sakramentów i medytacje. [ 63 ]

Beginki poświęcały się czystości, praktykowaniu apostolskiego ubóstwa i osobistej pokory, ale także akcentowały pracę wśród chorych. Kobiety te pochodziły z różnych środowisk, co odróżniało je od „elitarności" klasztorów (jak choćby zakon Hildegardy, w którym zachowywała ona koncepcję „szlachetnej świętości" [ 64 ]). Zasadą było, że beginki, zamiast przysięgać celibat, wybierały go, zamiast przysięgać posłuszeństwo — były posłuszne. Ruch ten był więc oparty na czterech filarach: czystości, ubóstwie, pokorze i dobroczynności. To stanowiło jego cechę charakterystyczną, że beginki nie ukrywały się w klasztorach, ale żyły obok tych, którym chciały służyć. [ 65 ] O atrakcyjności tego ruchu przesądzało również to, że beginki, w przeciwieństwie do mniszek, w każdej chwili miały możliwość powrotu do świeckiego życia.

Nic więc dziwnego, że Mechtyldzie odpowiadał tego typu styl życia, świadczył on też o sile jej przekonań — postanowiła naśladować Chrystusa przez życie w ubóstwie, przez co zrezygnowała z wygodnego i dostatniego życia w domu rodzinnym. [ 66 ]

Te silne akcentowanie przez Mechtyldę znaczenia duszy i jej złączenia z Bogiem spowodowało, że niemal automatycznie znienawidziła ciało i cielesność w ogóle. Miało to miejsce już od pierwszych jej wizji, wtedy też niczego bardziej nie pragnęła, jak „być pogardzaną" — chciała uwolnić się od ciała, by móc spędzać czas z Bogiem. Kiedy więc na świecie okazywano jej wzgardę, mogła ona upodobnić się do wzgardzonego Chrystusa, idącego na ukrzyżowanie. [ 67 ]

Pomimo jednak tych walk Mechtyldy z ciałem, odżegnuje się ona od dualistycznego podejścia. W swojej wizji Sądu Ostatecznego i tego, co będzie później, podkreśla połączenie ciał z duszami [ 68 ], a dowodem na brak akceptacji na dualistyczną pogardę dla ciała jest opis szczęśliwości w Raju przed Upadkiem. Otóż Adam i Ewa, stworzeni na Boże podobieństwo, mieli swe dzieci uzyskiwać w świętej miłości, tak jak słońce igrając rozświetla wodę, a przecież woda pozostaje niezmącona [ 69 ]. [ 70 ]

Mechtylda, podobnie jak Hildegarda, praktyki ascetyczne zalecała raczej jako pokutę czy profilaktyczne działanie mające zapobiegać żądzom „tego świata", niż jako klasyczny element codzienności. Przykładem jest tu historia kanonika, za którego modliła się mistyczka, i któremu Bóg, za jej pośrednictwem przekazał regułę: Powinien on zawsze bez ustanku modlić się (...) Niech sumiennie wypełnia swoje obowiązki a niewiele myśli o swoich wydatkach. (...) na ciele niech nosi szorstkie odzienie, przeciwne wielorakiej rozkoszy, jakiej doznawał od swojego ciała. Niech sypia na słomie między dwoma wełnianymi kocami (...). Przy łóżku może mieć dwie rózgi, którymi się może chłostać po przebudzeniu. Raz dziennie, rozciągnięty na ziemi, na venii niech odmawia tę modlitwę (...) gdy się posila, niech będzie powściągliwy (...); kiedy śpi, powinien spać skromnie... [ 71 ]

Asceza — kryzys średniowiecznej duchowości czy jej pełnia?

Jan Kasjan, mnich i jeden z Ojców Kościoła, żyjący na przełomie IV i V w., napisał kiedyś, że mnisi skupiają się wyłącznie na swoim zbawieniu i na problemie własnej tylko doskonałości, że jedyną sprawą ich zajmującą była troska o zachowanie nieskalanej dawnej dyscypliny i uchronienie się przed skażeniem. Kasjan nazwał wręcz „diabelskim złudzeniem" pragnienie nawracania innych, ponieważ i tak najważniejsza dla mnicha była własna „poprawność". [ 72 ]

Odpowiedź na pytanie, czy asceza stanowiła kryzys średniowiecznej duchowości, mimo wszystko jednak musi pozostać niejednoznaczna, tak samo, jak istniało wiele form ascezy i niejednoznaczna jest jej definicja. Współczesny Kościół odcina się od nazywania prawdziwą chrześcijańską świętością „skrajności" spotykanych w średniowieczu czy też od propagowania wyszukanych form umartwień cielesnych, jak praktyki zakonników unikających kąpieli czy spożywających zepsute pokarmy, biczowników czy osób prowadzących życie w rekluzji. [ 73 ] Pamiętać jednak trzeba, że niemal każdy średniowieczny święty, uznany przez Kościół, za życia praktykował ascezę, w większości przypadków tę „wyszukaną". Ciężko jest więc oceniać to zagadnienie, nie podchodząc do niego z uprzedzeniem lub, przeciwnie, z fascynacją żywotami i biografiami świętych.

Sprawa komplikuje się, ponieważ odwoływanie się do Nowego Testamentu i pism Ojców Kościoła, a także odwoływanie się do religijności polegającej na wewnętrznym przeżyciu, mogłoby usprawiedliwiać praktyki ascetyczne, jednak nie uzasadniało ono skrajnego potępienia życia cielesnego czy też zaprzeczenia jakiegokolwiek znaczenia życiu ludzkiemu. [ 74 ]

Patrząc na zagadnienie obiektywnie, biorąc pod uwagę „wypaczenia" i „skrajności" w umartwianiu się, zasadność ascezy i jej wartość powinno się poddać wielkim wątpliwościom. Niejako wykrzywiały one chrześcijańskie idee, ponieważ jedną z fundamentalnych nauk Chrystusa była miłość, a jak kochać, nienawidząc równocześnie siebie? Niszcząc własne ciało przez śmiertelne głodówki, biczowania, pozbawianie się snu, człowiek popadał w pułapkę masochizmu. Odważyłabym się również stwierdzić, że w pewnym momencie zaczynał czerpać z tego niejaką „przyjemność", mając w perspektywie życie wieczne u boku Boga. Stąd ta „nerwowa pobożność", stąd obawy, czy to wystarczy, by zostać zbawionym. I może właśnie stąd, nie zaś z prawdziwej duchowej głębi. W tym miejscu rodzi się paradoks — asceza sprawiająca przyjemność raczej zaprzecza samej sobie.

Jednak z drugiej strony, ciężko dopatrzeć się upadku duchowości w praktykowaniu posłuszeństwa czy milczenia. Ale, jak uczy nas historia, i te praktyki raczej doprowadzano do absurdalnej skrajności, upatrując się w ich rygorystycznym przestrzeganiu drogi do Boga.

Bo chociaż wielu mnichów nawiązywało do Nowego Testamentu, chcąc współcierpieć z Chrystusem, nic tak nie tłumaczyło skrajnego ascetyzmu, prócz dualistycznej negacji cielesności. Skąd więc ta przerażająca pewność, że chłostanie się czy głodzenie było miłe Bogu? Poza tym, czy mnich, umęczając się ponad umiar, nie stawiał siebie jako kogoś lepszego od innych, świeckich ludzi, czy też od współzakonników, którzy, w jego mniemaniu, nie poświęcali się wystarczająco, w myśl koncepcji: bardziej cierpię, więc bliżej mnie do Nieba niż tobie? Co więc z chrystusowym egalitaryzmem?

W perspektywie tego pozytywnie rysują się postacie Hildegardy z Bingen czy Mechtyldy z Magdeburga, dalekich od dualizmu, od popierania umartwień za wszelką cenę, od budowania na tej płaszczyźnie całej swojej duchowości. Jakby wiedziały, że nie tędy droga. Dlatego smutnym wydaje się fakt, że ich podejście, na tle epoki pozostało odosobnione, a ich pisma, praktycznie negujące ascetyczne „niezwykłości" nie trafiały do rzesz kobiet, które w umartwianiem się chciały zagwarantować sobie życie wieczne. Jednak Hildegarda i inne mistyczki, dzięki swoim duchowym przeżyciom, zwiastują już zmianę zachodzącą w duchowości — to dopiero ograniczenie indywidualnej ascezy polepszyło stan duchowości epoki.

Dlatego też być może powinno się na samym początku rozważań zadać sobie fundamentalne pytanie: czemu miało służyć zamykanie się w klasztorach, życie w permanentnej pokucie, samotności, poszczenie, głodzenie i umartwianie ciała. Zbawieniu całego świata czy tylko siebie?


1 2 3 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nawet diabeł zapłacze…
Po co powstała (samo)świadomość?

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (6)..   


 Przypisy:
[ 55 ] E. Abbott, op. cit., s. 122
[ 56 ] Ibidem, s. 122
[ 57 ] Abbott E., s. 122
[ 58 ] Scivias, wizja 2, rozdz. 6
[ 59 ] Flanagan S., Hildegarda z Bingen, Warszawa 2002, s. 83.
[ 60 ] Scivias, wizja 2, rozdz. 7
[ 61 ] Flanagan S., op. cit., s. 86
[ 62 ] Abbott E., op. cit., s. 109-113
[ 63 ] Le Goff J., Apogeum chrześcijaństwa, Warszawa 2003, s. 96.
[ 64 ] Beer F., op. cit., s. 34
[ 65 ] Abbott E., op. cit., s. 110
[ 66 ] Beer F., op. cit., s. 108
[ 67 ] Beer F., op. cit., s. 109-110
[ 68 ] Ibidem, księga 3, 1
[ 69 ] Ibidem, księga 3, 9
[ 70 ] Por Beer F., op. cit., s. 110-111
[ 71 ] Mechtylda z Magdeburga, op. cit., księga 6, 2
[ 72 ] Por. Miccoli G., op. cit., s. 62
[ 73 ] Encyklopedia katolicka, op. cit., s. 991
[ 74 ] Por. Vauchez A., op. cit., s. 110

« Chrześcijaństwo   (Publikacja: 06-11-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Agata Niegowska
Studentka historii na UJ. Jest członkiem rady merytorycznej serwisu Histmag, gdzie głównie zajmuje się recenzją książek.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6920 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365