|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie
Agnostyk o duszy [4] Autor tekstu: Janusz Popowski
Estyma i poważanie jaką cieszy się św. Tomasz w niektórych kręgach, wynika z rozległości
jego zainteresowań i bogactwa problemów poruszonych w licznych dziełach będących
wynikiem jego nadzwyczajnej płodności pisarskiej, broń Boże żadnej innej.
Niestety owa pracowitość nie zawsze szła w parze z wiedzą i rozumnością.
Nieprawdopodobne brednie jakie wypisywał Tomasz na temat fizjologii i psychologii kobiet, biologii rozrodu, i różnych aspektów seksu, wołają o pomstę
do nieba. Żadnym wytłumaczeniem nie może tu być jego odwoływanie się do mistrzów i prekursorów — Arystotelesa i św. Augustyna, bowiem w surowości poglądów,
ascezie , seksualnej fobii i wyjątkowej mizoginii pobił swoich poprzedników. Jak
się wydaje, potrzebne elementy wiedzy których nie odnalazł w księgach — po
prostu tworzył potęgą swego umysłu, słusznie zakładając, że muszą one pochodzić z inspiracji Ducha Świętego, bo przecież nie diabła, który do tak cnotliwego
męża nie mógł mieć przystępu. Przykładem takiej beztroskiej kreatywności może
być choćby dzieło poświęcone właściwościom i hierarchii aniołów, w którym
twórczo rozwinął myśli wczesno-chrześcijańskiego teologa Pseudo-Dionizego
Areopagity — prekursora angelologii. Za zasługi na polu angelologii św. Tomasz
zyskał sobie tytuł Doktora Anielskiego. Od czasów
św. Tomasza właściwie wszystkie dziedziny nauki, a szczególnie takie jak
medycyna, biologia, psychologia a także astronomia, kosmologiafizyka dokonały
niewyobrażalnego postępu. Osiągnięcia tych gałęzi wiedzy mogłyby w istotny
sposób wpłynąć na sposób postrzegania świata, nawet przez pryzmat
chrześcijańskiej filozofii, jak się wydaje jednak tomizm pozostał bezpieczną
strefą, ochronną tarczą przed zgubnymi ideami, pozostając, z niewielkimi tylko
zmianami, główną doktryną Kościoła katolickiego. Nie znaczy to, że w filozofii
nic się nie działo przez ostatnie 600 lat. Kartezjusz, Spinoza, Kant, Leibniz,
Schopenhauer, Comte, Kierkegaard to tylko nieliczne, choć może najwybitniejsze
postaci filozofów wybranych z całej plejady myślicieli zajmujących się istotą
bytu i dotykających problemu duszy. Niestety, w tej ostatniej kwestii, oprócz
ciekawych koncepcji nomenklaturowych, nie zaproponowano niczego, co by w istotny
sposób odbiegało o dawniejszych idei. Warto jednak odnotować zwiększoną
popularność monizmów czyli nurtów filozoficznych przyjmujących jednorodność
natury wszelkich bytów a więc i duszy. Wśród wymienionych filozofów można
znaleźć przedstawicieli monizmu materialistycznego uznającego wszelkie byty za
materię, jak i przedstawicieli monizmu spirytualistycznego, uznającego, że
wszelkie byty mają charakter duchowy. Nie jest to zaskakująca nowość, bowiem
analogiczne pomysły rodziły się już w starożytności, lecz współczesny monizm
mógłby z powodzeniem szukać poparcia w najnowszych osiągnięciach fizyki
kwantowej.
Dusza we współczesnym
Kościele Katolickim
Oficjalne
stanowisko Kościoła katolickiego wobec duszy znajduje swoje odbicie w aktualnym
Katechizmie Kościoła katolickiego wydanym po Soborze Watykańskim II, w 1992 r.
(polskie wydanie, Pallotinum, 1994 r.) Stanowisko to najpełniej przedstawione
jest w rozdziale I, §6, p. II zatytułowanym -Corpore et anima unus
[ 4 ]
Ustęp 365
uszczegóławia i pogłębia znaczenie tego tytułu stwierdzając : "Jedność ciała i duszy jest tak głęboka, że można uważać duszę za formę ciała, oznacza to, że
dzięki duszy duchowej ciało utworzone z materii jest ciałem żywym i ludzkim;
duch i materia w człowieku nie są dwiema połączonymi naturami, ale ich
zjednoczenie tworzy jedną naturę." Zdanie to stanowi dobitne potwierdzenie
arystotelesowsko-tomaszowego spojrzenia na ludzką istotę, a zarazem odrzucenie
platońskiego dualizmu.
Kolejny
ustęp (366) przypomina negatywne stanowisko Kościoła wobec traducjanizmu i podkreśla "że każda dusza duchowa jest bezpośrednio stworzona przez Boga -
nie jest ona „produktem" rodziców — i jest nieśmiertelna, nie ginie więc po jej
oddzieleniu od ciała w chwili śmierci i połączy się na nowo z ciałem w chwili
ostatecznego zmartwychwstania.".
Losy
duszy po śmierci przedstawione są w rozdziale III, §6, artykuł 12 — „Wierzę w życie wieczne". Szczególnie wymowny jest ustęp 1022 który mówi, że " Każdy
człowiek w swojej nieśmiertelnej duszy otrzymuje zaraz po śmierci wieczną
zapłatę na sądzie szczegółowym, który polega na odniesieniu jego życia do
Chrystusa i albo dokonuje się przez oczyszczenie, albo otwiera bezpośrednie
wejście do nieba, albo stanowi bezpośrednie potępienie na wieki".
Oprócz
sądu szczegółowego wiara katolicka przyjmuje oczekiwanie na sąd ostateczny,
podczas którego "wszyscy zmartwychwstaną we własnych ciałach, które mają
teraz, ale ciało to będzie przekształcone w „chwalebne ciało", w ciało duchowe".
Ma to nastąpić "w sposób definitywny w dniu ostatecznym, na końcu świata, a zmartwychwstanie zmarłych jest wewnętrznie złączone z powtórnym przyjściem
(Paruzją) Chrystusa." Dodatkowe punkty Katechizmu, towarzyszące cytowanym
powyżej, usiłują komentować i wyjaśniać te niezwykle istotne elementy
katolickiej wiary, jednak ostatecznie z rezygnacją kwitują sprawę stwierdzeniem — "to przekracza naszą wyobraźnię i nasze rozumienie". Istotnie, lektura
Katechizmu wywołuje pewien niedosyt i pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi.
Pierwsze, może nieco naiwne, jakie się nasuwa dotyczy postaci ciała w jakim
nastąpi zmartwychwstanie. Czy np. zmarły schorowany, zgrzybiały staruszek pojawi
się w ciele jakie miał w chwili zgonu, czy też w ciele powiedzmy
dwudziestoletniego młodzieńca? Czy z kolei, zmarłe dziecko zmartwychwstanie jako
dziecko czy jako dojrzały człowiek? Jeszcze trudniej wyobrazić sobie
zmartwychwstanie zmarłego płodu. Katechizmowa odpowiedź, że będzie to „ciało
chwalebne" niczego właściwie nie wyjaśnia, tym bardziej że w tej kwestii nie ma
całkowitej zgodności pomiędzy teologami. Np. wybitny teolog ks. Dariusz
Kowalczyk
[ 5 ]
przypomina, że pytanie to przewija się przez całą historię chrześcijaństwa, a po
raz pierwszy pojawia się w rozmowie Jezusa z Saduceuszami, następnie próbował
się z nim zmierzyć Paweł Apostoł. Z odpowiedzi wynika, że zmartwychwstanie nie
będzie prostym ożywieniem zwłok, nie należy więcmylić go z reanimacją. Będzie
to cielesność przemieniona mocą Ducha Świętego, lecz zachowująca ciągłość z ciałem ziemskim mimo braku materialnej identyczności ze zwłokami. Jeśli takie
ujęcie pozostaje w konflikcie z intuicją, ks. Kowalczyk przestrzega przed
zbytnim trywializowaniem problemu i przywiązywania się do naszych wyobrażeń "gdy
tymczasem Bóg, oraz rzeczywistość jaką nam przygotował, przerasta nieskończenie
nasze koncepcje".
Nieco
inne podejście reprezentuje ks. prof. Jacek Salij
[ 6 ],
który cytując Nowy Testament przytacza słowa Zbawiciela o zmartwychwstaniu tych,
którzy spoczywają w grobach, jednocześnie z dezaprobatą odnosi się do wszelkich
wątpliwych teorii, które stanowiłyby uszczerbek dla realizmu zmartwychwstania i wskrzeszenia ciał.
Inną
sprawą, która domaga się sprecyzowania jest los duszy pomiędzy sądem
szczegółowym a sądem ostatecznym. Problem wynika z wyrażonego wyżej przekonania o nieusuwalnej jedności całego człowieka, a zatem dusza oddzielona od ciała
byłaby czymś ułomnym, niepełnym. Św. Tomasz nazywa okres oczekiwania duszy na
zmartwychwstanie ciała stanem pośrednim, cokolwiek by się miało za tym kryć.
Wielu teologów nie zadowala to enigmatyczne określenie i przyjmując założenie że
„goła" dusza nie jest człowiekiem próbują wypracować modele eliminujące tę
niejasność czy nawet sprzeczność. W latach trzydziestych XX w. pojawiła się
koncepcja „zmartwychwstania w śmierci", która mówi, że cielesne zmartwychwstanie
jednostki następuje w momencie śmierci — dusza zostawia doczesne szczątki i jednocześnie otrzymuje nowe ciało. Jest wiele prób wyjaśnienia tej hipotezy w taki sposób, aby wyeliminować niezgodności z Pismem Świętym, które przecież
zakłada zmartwychwstanie na końcu dziejów w połączeniu z paruzją Chrystusa.
Niektórzy z teologów przyjmują, że każda indywidualna śmierć jest „końcem świata" danej
ludzkiej jednostki. Inni uważają, że dusza w momencie śmierci wkracza w strefę
bezczasową, w związku z czym nie upływa żaden czas między momentem śmierci, a końcem świata, zatem dla tej duszy odzyskanie ciała zachodzi praktycznie
natychmiast. Jest także pewna grupa zwolenników koncepcji, że dusza uzyskuje
pełnię człowieczeństwa dzięki uczestnictwu w ciele Chrystusa, zanim nie uzyska
własnego ciała. Kilka zarysowanych tu modeli nie wyczerpuje bogactwa
istniejących koncepcji i w niewielkim tylko stopniu odzwierciedla temperaturę
dyskusji, która tocząc się na łamach specjalistycznych czasopism nie dociera do
ogółu katolików. Oficjalne stanowisko Kościoła z wielką rezerwą odnosi się do
hipotezy „zmartwychwstania w śmierci" i jak na razie chroni się za murem
tajemnicy i niepojmowalności bożych zamierzeń.
Agnostyk na manowcach
Agnostyk,
za jakiego się uważam, powinien w tym momencie napisać jedno zdanie — nic nie
wiem na temat duszy — po czym postawić kropkę i zakończyć wszelką dyskusję. Jest
jeszcze jeden dobry powód, dla którego dalsze rozważania na temat duszy powinny
być zakazane, mianowicie, „brzytwa Ockhama". William Ockham — angielski teolog i filozof z przełomu XIII i XIV w. stworzył zasadę ekonomiki myślenia do dziś
stosowną w nauce przy tworzeniu hipotez i teorii. W wolnym tłumaczeniu brzmi
ona: "Bytów nie mnożyć, fikcji nie tworzyć, tłumaczyć fakty jak najprościej".
Ta właśnie zasada zyskała miano brzytwy Ockhama.
Mimo
powyższych powodów, trochę sprzeniewierzając się swojemu stanowisku naukowca,
racjonalisty i agnostyka, decyduję się ulec pokusie osobistego dotknięcia
problemu duszy, przyznając jednocześnie, że chroniący mnie parasol niewiary i sceptycyzmu może troszkę przecieka, a nabyta odporność na wirusy obskurantyzmu,
mistycyzmu i ezoteryki miewa momenty osłabienia. Nadal, rzecz jasna, podtrzymuję
przekonanie, że wszystko, co powiedziano dotąd na temat duszy jest, z braku
dowodów, czystą fikcją, to jednak w gąszczu różnych koncepcji potrafię wyróżnić
mniej i bardziej interesujące okazy. Zwrócę tu uwagę na system stworzony przez,
nie wspominanego dotąd przeze mnie, teologa Teilharda de Chardin (1881-1955),
francuskiego jezuity, geologa z wykształcenia. Pierre Teilhard de Chardin był w każdym calu ewolucjonistą i to nie tylko entuzjastą teorii Darwina, ale
zwolennikiem ewolucji ogólnokosmicznej, której ewolucja biologiczna jest
integralną częścią. Istotnym elementem jego teorii jest założenie, iż cała
materia jest przesycona duchowością i w miarę ewolucji następuje coraz większa
aktywizacja składnika duchowego. Pojawienie się człowieka ujawniło nie tylko
zdolność materii do samoświadomości, lecz spowodowało koncentrację energii
duchowej (duszy), która nie ulega unicestwieniu , pozostaje niezniszczalna wraz z samoświadomością.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 4 ] Jeden ciałem i duszą [ 5 ] Dariusz Kowalczyk — doktor teologii dogmatycznej, wykładowca
Papieskiego Wydziału Teologicznego, „Bobolanum" w Warszawie, od 2003 r.
prowincjał Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego. « Doktryna, wierzenia, nauczanie (Publikacja: 11-02-2010 Ostatnia zmiana: 12-02-2010)
Janusz Popowski Biolog, specjalność biologia molekularna i genetyka. Od dwóch lat na emeryturze, poprzednio - wieloletni pracownik Uniwersytetu Warszawskiego. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7136 |
|