|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Wolnomularstwo (masoneria)
Raport komisji śledczej w sprawie loży P2 [6] Tłumaczenie: Marek Bończak
Do opisanej wyżej sytuacji doszło w istocie — jak wykazano -
dzięki wpływowi Gelliego na zarząd Wielkiego Wschodu. Niejasne relacje
wzajemnego uzależnienia, jeśli nie szantażu, jakie Gelli ustanowił z Wielkimi
Mistrzami i z ich bezpośrednimi współpracownikami, szeroko udokumentowane przez
Komisję, dają obraz kompromisu centralnych organów władzy justyniańskiej rodziny
masońskiej, która szeroko usprawiedliwia i tłumaczy pełne udręki wydarzenia
opisane wcześniej. Wymagają one dogłębnej analizy relacji między Licio Gellim i masonerią, dlatego musimy wyjść z wcześniej wyrażonego założenia, że Loża
Propaganda jest lożą masońską w pełni zakorzenioną we wspólnocie masońskiej o najstarszej tradycji i najszerszej afiliacji członków. Niepodważalnym faktem
jest, że ma się tu do czynienia z organizmem obecnym we wspólnocie, do której
przynależy, jako byt zintegrowany według specyficznych prerogatyw, przyznanych
mu w statutach i samej praktyce życia stowarzyszenia: konotacja Loży P2, według
regulaminu masońskiego, to loża ukryta. Sposób w jaki to ukrycie było administrowane przez zarząd,
również z pogwałceniem statutów stowarzyszenia, ewoluując ku formom prawdziwej
sekretności, jest argumentem, który w niczym nie wpływa na naszą analizę,
ponieważ jest oczywistym, że to, co jest ustanowione w specyficznym regulaminie
masońskim i co jest w nim czynione, również z jego pogwałceniem, nie tłumaczy
żadnego wpływu w obszarze prawnego regulaminu generalnego, do którego
przewidywań normatywnych odnieść się należy przy analizie prawnej i ocenie
politycznej problemu. W tym celu możemy stwierdzić, że przyjęcie form ukrycia
wobec rzeczywistości na zewnątrz, jak i wewnątrz wspólnoty, do której
przynależy, stanowi niewątpliwą konotację sekretności i przeniesienie problemu
na płaszczyznę domniemanej, ewentualnej sekretności masonerii służy jedynie
czystej konfuzji, jako że jest rzeczą pewną — według cennego spostrzeżenia
pewnego autora — że masoneria nie jest stowarzyszeniem sekretnym, chociaż jest
stowarzyszeniem posiadającym sekrety, z których jednym była Loża Propaganda Due.
Według dotychczasowej analizy Komisja jest przekonana
nieodwracalnie, że Loża P2 była:
·
lożą masońską
·
cechująca się sekretnością.
Stwierdzenia te nie wyczerpują jednak problemu, co więcej, jeśli
by zatrzymano się jedynie na tym pierwszym progu interpretacyjnym, można by
dojść do zniekształconego lub wręcz całkowicie niewłaściwego przedstawienia
faktów.
Należy bowiem uznać, że analiza Loży P2 dokonana jedynie
według klucza masońskiego, nie tłumaczy głębszych przyczyn jej powstania ani jej
zaskakującego rozwoju. Aby wyjaśnić to stwierdzenie, nie można nie przyznać, że
Licio Gelli wydaje się być, z każdego punktu widzenia, masonem całkowicie
nietypowym: nie prezentuje się on jako naturalny i sztandarowy przedstawiciel
organizacji, której sprawę przyjął z pełnym przekonania wstąpieniem,
ukierunkowując swoje działania, jakkolwiek przewrotne i naganne, na ostateczny
cel, jakim jest większa chwała rodziny. Innymi słowy, Licio Gelli nie wydaje się
być, z żadnego punktu widzenia, w swoim pełnym sprzeczności życiu masońskim,
nowym Adriano Lemmie, a raczej ciałem obcym wobec wspólnoty, wprowadzonym z zewnątrz, które jest z nią w relacji ciągłej, nadzorowanej instrumentalizacji.
Do tego celu użyteczna jest dla nas poczyniona wcześniej
uwaga, gdy stwierdziliśmy, że procedura przyłączenia, właściwa dla masonerii,
zadziałała w przypadku Licio Gelliego z nieoczekiwaną szybkością, na co wskazują
dwa fakty wynikające z posiadanej przez nas dokumentacji.
Po pierwsze Licio Gelli musiał czekać na swoje wstąpienie do
masonerii, które miało miejsce w 1965 roku, ponad rok. Po drugie, gdy już
wstąpił do instytucji, jego okres bycia czeladnikiem skraca się znacząco, gdyż w 1969 roku jawi się, według cytowanego wcześniej dokumentu, jako realizator
delikatnej operacji unifikacji różnych rodzin masońskich; operacji z najwyższej
półki, angażującej całą masonerię włoską. Między tymi dwoma datami ma miejsce
operacja wstąpienia do wspólnoty, pilotowana przez sprzyjających mu Ascarelliego i Gamberiniego, człowieka, który — jak pierwszy podkreśla w liście do drugiego,
będącym w posiadaniu komisji — dysponuje licznymi prośbami o inicjację „ludzi o najlepszych kwalifikacjach". Zestawiając oba fakty i koordynując je z obserwacjami dotyczącymi wprowadzenia Licio Gelliego do Loży Propaganda,
dokonanego zaraz potem przez Salviniego, nie można nie zauważyć, że przyjęcie i kariera Licio Gelliego, masona z małym stażem, dokonują się pod egidą uważnej
reżyserii, która przezwyciężywszy opór wobec przyjęcia nowego brata, pilotuje
jego karierę masońską z szybkim i szczęśliwym skutkiem. I nikt nie może nie
zauważyć, że centralne w tej operacji jest nazwisko Wielkiego Mistrza, będącego
opiekuńczym bóstwem masońskiego życia Licio Gelliego — Giordano Gamberini,
którego — jak wcześniej wykazaliśmy — odnajdujemy w roli uważnego doradcy i wyrafinowanego stratega, we wszystkich wydarzeniach, w których Gelli znajduje
się w centrum sprzecznych decyzji wspólnoty, które go interesują.
Możemy zatem stwierdzić, że wszystkie elementy, którymi
dysponujemy prowadzą do stwierdzenia, iż obecność Gelliego we wspólnocie Palazzo
Giustiniani jawi się jako element wprowadzony do niej według precyzyjnej
strategii infiltracji, która wzbudziła w pierwszym momencie niemałe zaskoczenie i opory w przyjmującym go organizmie i które zostały przezwyciężone
prawdopodobnie jedynie dzięki zainteresowaniom zarządzających instytucją, którzy — to pewne — jawią się w głębokiej i niezwyczajnej relacji solidarności z nowym
adeptem. Ponadto infiltracja ta była zaplanowana i zrealizowana dla
specyficznego celu, jakim było wprowadzenie Licio Gelliego bezpośrednio do Loży
Propaganda, ustanawiając wyjątkową relację identyfikacji między osobą a organizmem, który stopniowo przekształcił się w byt morfologicznie i funkcjonalnie różny i nowy, według zaproponowanej rekonstrukcji wydarzeń.
Powyższe stwierdzenie zdaje się potwierdzać oświadczenie, z którego wyszliśmy, gdyż relacja między Licio Gelli i masonerią zmienia się w perspektywę, według której Czcigodny Aretyńczyk, daleki od traktowania jej jako
związku przyczyny i skutku, jako ostatecznego produktu wewnętrznego procesu
generującego autonomiczny impuls, przyjmuje raczej rolę elementu wprowadzonego,
zaprogramowanego użytkownika struktur i image’u publicznie rozpoznanego przez
wspólnotę, by za jej pomocą i pod jej przykrywką przeprowadzać operacje
stanowiące autentyczny rdzeń interesów i aktywności reprezentowanych przez Lożę
P2.
Innymi słowy znajdujemy się wobec złożonej relacji, której nie
można po prostu zredukować do ogólnikowego przypisania odpowiedzialności, w formach mniej lub bardziej generalnego obwiniania, które jako takie nie wchodzi w zakres zainteresowań tej Komisji, gdyż jej zadanie polega na analizie
powstania fenomenów oraz ich racji bycia i rozwoju, by Parlament mógł na jej
bazie wydać swój osąd i w konsekwencji podjąć ewentualne postanowienia. Dla
Komisji najważniejsze jest podkreślenie, że masoneria Palazzo Giustiniani, w następstwie wydarzeń związanych z Gelli, znalazła się w podwójnej roli
wspólnika i ofiary, jako że baza była nieświadoma, a szczyty współwinne.
Nie ma wątpliwości, że wspólnota Palazzo Giustiniani w sensie
specyficznym i masoneria pośrednio źle odebrali zainteresowanie, nastawione
całkowicie negatywnie, które skupiło się na nich. Lecz równie niewątpliwe jest
to, że operacja Gelli, pojęta ogólnikowo, znalazła w tych środowiskach istotne
przykrycie — by nie rzec współudział — bez którego nigdy nie mogłaby być nie
tylko zrealizowana, ale nawet zaprojektowana. Gdy mówimy o współudziale — swoją
drogą istotnym — nie mamy na myśli odniesienia jedynie do tego ewidentnego,
dotyczącego zarządu stowarzyszenia, będącego elekcyjnym wyrazem bazy członków,
ale również do bardziej ogólnej sytuacji realizującej się w praktykowaniu
dyskrecji, zatwierdzonej statutowo i bardziej przez konkretną tradycję
zakorzenionej w masońskich zwyczajach wszystkich członków, która ustanowiła
nieodzowny grunt dla wszczepienia operacji.
Pewne jest bowiem, że Licio Gelli nie wymyślił Loży P2 ani
pierwszy nie nadał jej cechy sekretności oraz że to nie on wynalazł techniki
przykrycia, lecz znalazł jedną i drugą już działające w środowisku masońskim:
to, że je przywłaszczył i użył jako instrument w złym sensie, jest szczegółem,
którym się interesujemy, aby zrozumieć lepiej Licio Gelliego, a nie masonerię.
Wywód na temat relacji między Gellim a masonerią doszedł do konkluzji, które są
wystarczająco zasadne i umożliwiają temu, kto jest zainteresowany, wyciągnąć
własne wnioski. Niech będzie to umożliwione również relacjonującemu, gdyż
argument i okazja zasługują na spostrzeżenie o szerszym zasięgu na temat, z którym wiąże się wartościowa publicystyka i który interesuje do dziś nie tylko
nas.
Historia Loży P2 ma tę zasługę, że odkrywa niejasność, na
której bazują polemiki dotyczące rozróżnienia między sekretnością a dyskrecją.
Pewna sekretność loży, abstrahując od teczkowych i notarialnych sofizmatów,
zakorzeniona jest i czerpie nieustannie niezbędne do istnienia pożywienie z dyskrecji całej wspólnoty. Wynosząc się na bardziej ogólny poziom rozumowania,
który pomija konkretne rozwiązanie normatywne, jakie przepisy chcą dać takiej
sytuacji, możemy powiedzieć, że zasadniczo obie koncepcje, mimo różnic w praktyce i teorii, znajdują się we wzajemnej interakcji i funkcjonalności, w której sekretność bez dyskrecji nie ma możliwości istnienia, a dyskrecja nie
chroniąca intymnej, ściślejszej sekretności nie ma racji bytu.
To są argumenty, które prowadzą do sedna problemu i które
poszerzają temat dyskrecji masońskiej o szerszy kontekst rozważań nad rolą jaką
to stowarzyszenie może legalnie wypełnić w środowisku porządku demokratycznego.
Ten, kto patrzy na treść doktrynalną właściwą tej formie stowarzyszenia, na jego
odniesienie do zasad Wolności — Równości — Braterstwa (art. 2 Konstytucji
Masońskich), nie może nie zauważyć, że źle się one łączą z formami zastrzeżonego
kultu, a raczej chcą one być z dumą niesione społeczności ludzkiej, dla której
staje się źródłem dobroczynnego wpływu. Komisja parlamentarna uważa, że nie ma
trzeciego rozwiązania między dwoma kolumnami tego dylematu. Albo jedno jest
uprawnione, albo drugie, co jest spoiwem moralnym wspólnoty i wówczas nie ma
miejsca na żadną dyskrecję w korzystaniu z praw zagwarantowanych przez
konstytucję republikańską wszystkim obywatelom. Albo racja bytu stowarzyszenia
jest innej natury i wówczas należy poddać w wątpliwość jej legalność w tym
ustroju. Przechodząc z płaszczyzny generalnej logiki na specyficzną płaszczyznę
logiki prawnej, w odniesieniu do norm dotyczących tajnych stowarzyszeń, dylemat
przedstawia się inaczej: albo wspólnota wyklucza jakąkolwiek interferencję z życiem publicznym ze swojej sfery zainteresowań (jak powinno być na bazie norm
oryginalnych) a wówczas niech ulega na ile uznaje za stosowne rytom
ezoterycznym i sekretnym, albo chce w pełni uczestniczyć w życiu naszego
społeczeństwa. Jeśli prawdziwa jest druga alternatywa, będzie musiała wyrzec się
ukryć, inicjacji na ostrzu miecza, pozycji 'na ucho', rytów, które mają urok
tajemniczych zwyczajów z dawnych czasów, które jednak w praktyce okazały się być
żyzną glebą dla zwyczajów niedozwolonych w czasach współczesnych.
1 2 3 4 5 6
« Wolnomularstwo (masoneria) (Publikacja: 12-06-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7347 |
|