Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.039.549 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Drogi mi Platon, drogi Sokrates, ale jeszcze droższa prawda."
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Precz z rozterkami [2]
Autor tekstu:

To nie 'my' ani zadufanie we własną mądrość Linneusza, lecz ewolucja wytworzyła bariery między człowiekiem a resztą świata. A swoją drogą, nie jest ten jego system nazewnictwa taki sztuczny, skoro przez dwieście lat się utrzymał i nikt nie chce się go pozbyć.

W pogłębianiu nieporozumienia pomaga i język. Przed laty, z numeru 10 „Problemów" z roku 1987 wynotowałem sobie taką myśl:, "Aby kogoś nazwać 'osobą' musi to być istota: 1) rozumna, 2) której można przypisać orzeczniki psychologiczne — myśli, czuje, dąży, pragnie, planuje itd., 3) wobec której zajmujemy pewne nastawienie lub postawę, - tzn. traktujemy ją, jako podmiot moralny, 4) która sama jest zdolna do zajęcia podobnej postawy wobec nas, czyli musi to być istota zdolna do działań moralnych, 5) zdolna do porozumienia się za pomocą języka i 6) wyposażona w specjalny rodzaj świadomości, który można nazwać poczuciem własnej tożsamości. Mam wrażenie, że to są właśnie te bariery, których na razie żaden gatunek, poza naszym, nie przekroczył.

Okazuje się, że oprócz bioetyki, 'ekologii głębokiej', 'ekoetyki' istnieje także 'ekofilozofia'. Wśród jej wzniosłych idei, jest i taka: 'uwolnić ludzkość od wtórnych, sztucznie wzbudzanych potrzeb, tak by konsumpcja utrzymywała się na podstawowym, niezbędnym poziomie.'

Cóż to są te wtórne potrzeby? Czy jest to samochód, telefon, komputer, może piwo, aspiryna albo, nie daj Boże, prezerwatywa? Historia świata zna już parę przypadków samorzutnego lub wymuszonego pozbywania się takich 'wtórnych' potrzeb. Przekonał do tego swoich rodaków np. Savonarola, zrobił to Kim Ir Sen a jego syn twórczo kontynuuje dzieło ojca. Niestety, te budujące wzory nie przyjmują się, wręcz przeciwnie, zazwyczaj budzą niezadowolenie 'szczęściarzy' oraz rezerwę otoczenia. Postulat utrzymywania konsumpcji na jakimś podstawowym, niezbędnym poziomie, jest postulatem minimum, który w kilku krajach jeszcze nie jest spełniany, w których garstka ryżu decyduje o życiu, natomiast próba redukcji konsumpcji, a coś takiego już przecież przeżyliśmy, autor chyba także, jest pomysłem nie na tę epokę, powiedziałbym, że na żadną.

„Uważam, że większość deformacji cywilizacyjnych wynika z wypaczenia naturalnego charakteru biologicznego naszego gatunku." — Takie zdanie wywołuje ciarki, więc dobrze byłoby wskazać, jakie to deformacje niesie ze sobą cywilizacja i co to jest naturalny charakter biologiczny naszego, ale nie tylko naszego, gatunku? Psy, koty, konie, krowy, jedwabniki, pszczoły, ryż, pszenica - wszystko to zmieniło swój charakter biologiczny w kontakcie z człowiekiem, natomiast niektóre dinozaury zrobiły to całkowicie spontanicznie, więc teraz mamy różne ptaszki. Zmiana charakteru biologicznego to nic innego jak proces ewolucyjny, rośliny dostosowują się do zwierząt, zwierzęta do roślin, czynią to nie z rozmysłem, lecz w wyniku presji środowiska, którego bardzo aktywnym składnikiem od pewnego czasu jest człowiek. Kiedy jeszcze człowieka nie było, ewolucja też zachodziła, coś tam wyszło z wody na ląd, coś innego ponownie weszło do wody, a wszystko to było jak najbardziej naturalne i uzasadnione.

Skąd u autora myśl, że „Poziom realnej wiedzy o otaczających nas urządzeniach, produktach i zjawiskach jest znikomy, często więc z gruntu, niczym w automatycznym odruchu obronnym negujemy wszelkie nowe rzeczy. Tymczasem każdy ma prawo do swoich lęków, wpierw jednak powinno się zgłębić problem pod kątem faktów. Strach nie powinien wynikać z niewiedzy."

Rzeczywiście, wiele wynalazków i pomysłów było przyjmowanych z rezerwą a nawet z wrogością, przy czym negacja i wyklinanie pojawiały się w zupełnie zaskakujących sytuacjach, oto przykład. Kiedy, w roku 1936, Elza Schiapparelli po raz pierwszy zastosowała zamek błyskawiczny w damskiej sukni, odezwali się wszelkiego rodzaju moraliści. Ten przydatny wynalazek, ułatwiający zdejmowanie sukni, w ich oczach był kolejnym diabelskim pomysłem, przyczyniającym się do upadku obyczajów. Jest więc grupa ludzi, którym wszystko kojarzy się z jednym, o czym kilka dni temu mogliśmy się dobitnie przekonać obserwując zachowanie czcigodnych reprezentantów i wybrańców naszego narodu.

Kto więc ma zgłębiać fakty i które z nich warte są zgłębiania? Jeśli reakcją jest strach to wynika on albo z niewiedzy, albo z przekonania, czasem fałszywego, a czasem uzasadnionego, że nadchodzi kres dla władzy, zwłaszcza nad duszami, kres dla korzyści, dla nieomylności i t.p., a czasem ze zwykłej, jakże ludzkiej, niechęci do ludzi, zwłaszcza innych lub inaczej myślących.

A cóż to niby jest ta 'postępująca erozja genetyczna naszego gatunku.' Na czym ona polega skoro rekordy sportowe coraz to wyższe, długość życia coraz dłuższa, śmiertelność niemowląt coraz mniejsza, niezawodność maszyn coraz większa? Skąd więc pomysł o 'akumulacji negatywnych tendencji'? Urodziłem się w czasach, kiedy o DNA, genetyce i reszcie moi rodzice nie słyszeli, więc ryzykowali zupełnie bezmyślnie. Bez tej wiedzy urodziło się, oprócz mnie, jeszcze wielu innych ludzi, często lepszych ode mnie, ale i paru gorszych, a świat, mimo mojej na nim obecności, idzie do przodu., więc może ta 'erozja' nie jest jakimś szczególnie wielkim niebezpieczeństwem dla ludzkości. A może zachodzi coś wręcz przeciwnego, czyli postępująca kumulacja pozytywnych cech genetycznych naszego gatunku. Być może jedne i drugie cechy się kumulują, albo, co uważam za prawdziwsze, nie kumulują się żadne cechy genetyczne, kumulują się natomiast nasze dzieła cywilizacyjne.

Nie ma też sensu przypisywanie nauce twierdzeń, których nie wypowiadała. Jeżeli 'zgodnie ze stanem wiedzy z lat trzydziestych minionego stulecia [pestycydy] były całkowicie bezpieczne', to znaczy dokładnie to, co napisano. O szkodliwość czy nieszkodliwość DDT nikt wtedy nie pytał, nikt też nie miał wątpliwości, że trzeba z nim postępować ostrożnie, bo jest to dość paskudny preparat, ale maseczka na twarzy wystarczała. Problemem było tylko ile razy trzeba będzie ten „Azotox" rozpylić, bo taka była jego polska nazwa, aby dać odpór stonce ziemniaczanej. W Polsce pojawił się on parę lat po wojnie, jeszcze w okresie, w którym życie ludzkie nie było aż w takiej cenie, natomiast życie stonki uważano za realnie zagrażające życiu ludzkiemu.

Nie ma, więc co robić problemu np. z telefonów komórkowych. W grze o przyszłość rodzaju ludzkiego są inne, wyższe stawki, wśród nich beztroskie szerzenie panikarskich nastrojów, w tym także przez nawiedzonych naukowców i ekologistów, upowszechnianie fałszywych nadziei przez różnych jasnowidzów, wróżki i horoskopy, parapsychologia, paramedycyna, jednym słowem każda paranauka i każdy irracjonalizm.

Co wynika ze stwierdzenia, że 'nadmierna wolność, rozwój nauki i wszechobecny humanitaryzm mogą być negatywne.'? Czyżby chodziło o ograniczenie wolności, zahamowanie tempa rozwoju nauki i ograniczenie humanitaryzmu, najlepiej tylko do mojej osoby?

Nie ma rozwoju bez wolności przepływu towarów, ludzi i idei. Tych trzech rzeczy nie da się skutecznie od siebie oddzielić, jeśli nie chce się stworzyć getta albo obozu koncentracyjnego. Tak samo nie da się humanitaryzmu stosować wybiórczo. To, że obserwuje się jakby zachwianie proporcji między prawami a obowiązkami, co daje pole do popisu egoistom, jest objawem większego udziału w stosunkach międzyludzkich czynnika współczucia i poczucia solidarności, co raczej korzystnie świadczy o poziomie moralnym rodzaju ludzkiego.

Na koniec autor alarmuje: „Nigdy jeszcze w historii nasze społeczeństwo nie wymagało tak radykalnych zmian, na taką skalę i w tak krótkim czasie. Musimy się spieszyć, obawiam się, że im dłużej będziemy zwlekać, tym drastyczniejsze środki trzeba będzie zastosować."

Skąd ten panikarski ton? Po pierwsze, — co nagle, to po diable. Podstawowym pytaniem jest, — co należy zmieniać? Czy bioetycy i ekofilozofowie już uzgodnili, choćby tylko między sobą, odpowiedź? Obawiam się, że nie. Raczej poprzestają na biciu w dzwon trwogi, ale robią to bardziej dla zasady, niż z rzeczywistej potrzeby. Nie przypominam sobie, aby moraliści którąś z dziedzin nauki posunęli do przodu, jeśli już za którąś się zabrali, to częściej sypali piach w tryby, zatruwając życie badaczom, a w konsekwencji i zwykłym ludziom. To nie moraliści przyczynili się do likwidacji niewolnictwa, pańszczyzny i wyzysku. A akurat w ekonomii, zwłaszcza w bankowości, mieliby sporo do roboty, bo niektóre z działań bogobojnych bankierów sprowadziły nieszczęścia na całe narody.

Nie są też zbyt słyszalne głosy, np. na temat moralnych skutki zakazów stosowania środków antykoncepcyjnych, racjonalnej kontroli urodzin, czyli tzw. świadomego macierzyństwa. Jeżeli już coś się proponuje, to rozwiązania sprzed wieków, całkowicie anachroniczne i nieskuteczne.

Praktyka pokazuje, że najwięcej do powiedzenia mają demagodzy w każdej kwestii wyprowadzający tysiączne wnioski i przewidujący zawsze katastrofalne skutki, które, gdy sprawa dotyczy kwestii społecznych, nie sprawdzają się tak, jak nie sprawdzają się zapowiedzi końca świata.

Zaryzykowałbym tezę, że takie dyskusje kwitną wśród gremiów, które niczego praktycznego nie potrafią wymyślić. Ci, którzy mają rzeczywiście ludzkości coś do zaproponowania, nie muszą roztrząsać problemów wydumanych, bo dobrze wiedzą, że postawi je dopiero życie.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Rozświetlanie mroku
Nowymi Żydami Europy są nadal Żydzi

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (3)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 15-11-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jerzy Neuhoff

 Liczba tekstów na portalu: 97  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Paradoks
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7536 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365