Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.849.858 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 729 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Obecnie nie ma na świecie ani jednej wiarygodnej religii".
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Firma „DORADZTWO RELIGIJNE” II [1]
Autor tekstu:

Czyli nieco inne spojrzenie na religię

Korzystając z zainteresowania jakim cieszyły się w dniu otwarcia firmy, udzielane przez nią porady religijne, ponownie zamieściłem w prasie ogłoszenie, identycznej treści jak poprzednie: "Porady religijne, różne. Tel. 606 666 999. Nasze motto: "Gdy się wierzy, że posiadło się prawdę, trzeba wiedzieć, że się w to wierzy, a nie, że się to wie" Lequier. Proszę dzwonić w godz. 10 — 12 lub zostawić nagranie".

Pierwszy telefon odezwał się zaraz po dziesiątej. Dzwoniła kobieta o głosie Amandy Lear. Odpowiedziałem: Doradca: Porady religijne. W czym mogę pomóc?

Kobieta: Chciałabym aby mi pan doradził w bardzo delikatnej sprawie,.. można?

D: (ciekawie się zaczyna, pomyślałem). Jeśli tylko będzie to możliwe. Słucham panią.

K: Otóż tak się złożyło w moim życiu, iż wykonuję najstarszy zawód świata,.. rozumie pan o czym mówię, prawda? (znaczące chrząkniecie).

D: Jak na razie rozumiem; wykonuje pani najstarszy zawód świata. I co w związku z tym?

K: Jednakże od czasu do czasu odzywa się moje sumienie i martwię się wtedy, jak Bóg potraktuje mnie na Sądzie Ostatecznym? Będę na pewno smażyć się w piekle, nie uważa pan?

D: Pozwoli pani, że spytam: jaką religię pani wyznaje?

K: No, katolicyzm oczywiście! A bo co?!

D: Dlaczego więc Bóg tejże religii miałby mieć pani za złe, iż uprawia pani ogrodnictwo?

K: (wyraźnie zaskoczona). Jak to ogrodnictwo?! Przecież wyraźnie powiedziałam, iż uprawiam najstarszy zawód świata! Czyżby pan nie pojął tego zrozumiałego dla wszystkich określenia?

D: Oczywiście, że pojąłem. Skoro jednak użyła go pani w kontekście religijnym, to i znaczenie tego określenia będzie inne niż przyjęło się powszechnie uważać.

K: Jak to inne?! Przecież wszystkim wiadomo, jaki jest ten najstarszy zawód świata!

D: Pozornie tak, jednakże tak się składa, iż w tej religii najstarszym zawodem świata będzie zapewne,. ogrodnictwo właśnie. Wykonywał je bowiem pierwszy człowiek jaki pojawił się na ziemi, oto cytat z Biblii: „Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał" (BT, Rdz 2,15). Można więc przypuszczać, że to pierwsze zajęcie „zlecone" człowiekowi przez jego Stwórcę, stało się z czasem obok rolnictwa jego pierwszym zawodem, nie uważa pani?

K: No, to mnie pan zaskoczył! Ja i ogrodnictwo,.. dobre sobie! (po chwili namysłu). Ale jeśli się nie mylę, to wcale nie zmienia istoty rzeczy, prawda?

D: Nie myli się pani. To było tylko sprostowanie — powiedzmy — semantyczne. A jeśli chodzi o pani pytanie; no cóż,.. nie sądzę, aby Bóg tejże religii mógł mieć do pani jakieś szczególne pretensje. I to z paru powodów: weźmy choćby stosunek samego Kościoła kat. w przeszłości do tego problemu. Np. papież Sykstus IV, niegdyś franciszkanin, który współżył fizycznie ze swoją siostrą i własnymi dziećmi, zakładał w Rzymie domy publiczne, wydzierżawiając je kardynałom i okładając specjalnym podatkiem ladacznice. Natomiast papież Pius II zapewniał króla czeskiego, że bez porządnie urządzonych burdeli Kościół nie miałby racji bytu, zaś rada miejska Lozanny nakazała zakonnicom w tym mieście, aby nie czyniły już więcej konkurencji burdelom. Biskupi i papieże tolerowali współżycie duchownych z kobietami, jeśli tylko uiszczona była wymagana taksa, tzw. „grosz kurewski". Biskupi wpadali w gniew, jeśli duchowni chcieli się oficjalnie żenić i zaoszczędzić sobie „kurewskiego grosza", bowiem wtedy znikało ogromne źródło dochodów. Również konkubiny trzeba było rok w rok „odkupywać" od biskupa, itd. Przepraszam za niektóre określenia, ale tak opisywał ten problem Horst Hermann w Książętach Kościoła.

K: Coś podobnego! Nie miałam o tym zielonego pojęcia! Ale czy stosunek hierarchów Kościoła kat. do tego problemu, odzwierciedla poglądy samego Boga w tym aspekcie jego dzieła?

D: Z całą pewnością! Wg „Dictatus papae" z 1075r.: „Pkt 1. Kościół rzymski przez samego Boga został założony. Pkt 22. Kościół rzymski nigdy nie pobłądzi i po wszystkie czasy, wedle świadectwa Pisma św. w żaden błąd nie popadnie". Jeśli do tego dołożyć nieomylność papieża w sprawach wiary, to sama pani widzi, iż jego głos równoznaczny jest z głosem samego Boga Jahwe.

K: Mimo to czuła bym się pewniej, gdyby to Biblia potwierdziła swoim autorytetem.

D: No, jeśli tylko to jest pani potrzebne do szczęścia, służę uprzejmie: w Piśmie św. napisano wyraźnie: „Bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakże by coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jakby się zachowało, czego byś nie wezwał?". Tym bardziej, że pani tylko wykorzystuje istniejące zapotrzebowanie na tego rodzaju usługi ze strony mężczyzn, których grzeszna natura popycha do tego. A tę naturę dostali oni od swego Boga przecież, nikogo innego. Gdyby to nie wystarczyło pani, to proszę zwrócić uwagę na te postanowienia soboru Wat. I z 1870r.: "Jest przyjętą tezą przez wszystkich teologów kat., że Bóg współdziała nie tylko w utrzymaniu w istnieniu, ale w każdej czynności stworzeń." Oraz: "Bóg współdziała w akcie fizycznym grzechu". Wnioski z tego stanu rzeczy proszę samemu wyciągnąć. Czy ta odpowiedź satysfakcjonuje panią?

K: O tak! Wyjątkowo, jeśli już chce pan wiedzieć! Dziękuję i polecam się,.. no co ja mówię! Oczywiście pana polecę swoim znajomym, to miałam na myśli.

***

Po kwadransie telefon zadzwonił ponownie. A już myślałem, że dzisiaj będzie większy luz. Doradca: Porady religijne. W czym mogę pomóc?

Kobieta: Dobrze, że istnieje taka firma, bo mam akurat z mężem poważny problem,.. hmm, chyba natury światopoglądowej i nie potrafimy go sami rozwiązać.

D: Słucham zatem, na czym on polega?

K: Oboje wyznajemy światopogląd areligijny i jak dotąd nie było między nami różnicy zdań w rozwiązywaniu problemów z tym związanych. Jednakże ostatnio zarysował się pewien konflikt między nami, na tle powiedzmy religijnym, a konkretnie poszło o posyłanie lub nie, na lekcje religii naszej córeczki. Bowiem mąż uważa, iż nie powinniśmy poddawać się presji środowiska, w którym żyjemy i w związku z tym nie chce aby córka uczestniczyła w lekcjach katechezy, bo o etyce nie ma nawet mowy w tutejszej szkole. Ja natomiast chciałabym zaoszczędzić jej przykrych doznań, wynikających z odrzucenia jej przez rówieśników, głupich docinków i żenujących przezwisk, wytykania palcami „odmieńca", jak i bezlitosnych uwag, czynionych także przez dorosłych. Znam doskonale ten stan wyalienowania przez rówieśników, bo sama byłam w podobnej sytuacji i nie potrafiłam wtedy pojąć, dlaczego moi kochający rodzice narażają mnie na to. Wiem zatem z osobistego doświadczenia, iż dzieci potrafią być bezlitosne w tych sprawach, nie mniej od dorosłych, to nie podlega dyskusji. Słucha mnie pan?

D: Z całą uwagą. Proszę kontynuować.

K: Jednakże mój mąż zupełnie inaczej widzi ten problem; dla niego bardziej liczy się wierność wyznawanej prawdzie i potrzeba nie sprzeniewierzania się jej wymogom. Wkurza go niesłychanie jak słyszy napomnienia o „schodzeniu ateistów z pola radaru", gdyż to jest ponoć korzystniejsza postawa niż otwarta walka światopoglądowa. Z jednej strony go rozumiem i podziwiam nawet za tę bezkompromisowość i duchową niezłomność. Lecz z drugiej,.. nie mam serca narażać naszej córeczki na tak bolesny konflikt emocjonalny, którego istoty nie potrafi sobie nawet uświadomić, ale którego będzie odczuwała bardzo przykre skutki — podczas gdy w dość prosty sposób można tego uniknąć. Takie jest przynajmniej moje zdanie, a co by mi pan poradził?

D: Myślę, że powinna pani zacząć od postawienia sobie istotnego pytania i udzielenia na nie szczerej odpowiedzi: Co jest dla pani ważniejsze; umiłowanie prawdy czy miłość do córki?

K: Odpowiedź jest oczywista: miłość do córki zdecydowanie weźmie górę! Chyba żadna prawda nie jest warta poświęcenia dla niej miłości do swego dziecka. Co do tego jestem absolutnie pewna!

D: Więc jeśli tak się sprawy mają łatwiej będzie podjąć decyzję co do jej religijnej „edukacji". Mąż jako ateista, a zapewne też zwolennik teorii Darwina, zrozumie z łatwością ten mechanizm doboru naturalnego, który w trakcie ewolucji „uznał", że korzystniejsze jest dla pojedynczego, nie rozwiniętego w pełni osobnika, nie wyróżnianie się spośród rówieśników w „stadzie" — czyli coś w rodzaju kulturowej mimikry — niż postawienie się w pozycji antagonisty do wszystkich. Ta „inność" równoznaczna z „obcością" tępiona jest z całą bezwzględnością przez resztę „stada" i to chyba przez większość gatunków istot żyjących na ziemi. Jeśli można temu zapobiec, czemu z tego nie skorzystać?

K: Uważam podobnie jak pan. Jednakże mąż się boi — mimo tego, iż kocha córkę nie mniej ode mnie — że zostając zindoktrynowana religijnie w tak wczesnym wieku, stanie się ofiarą nieodwracalnego już procesu i potem nie będzie w stanie wyjść z tego infantylnego stanu psychiki, ani spojrzeć na świat otwartym umysłem, pozbawionym „klapek" religijnych uwarunkowań.

D: Proszę więc wziąć pod uwagę następującą rzecz: o ile wiarę religijną nabywa się zazwyczaj przez indoktrynację we wczesnym dzieciństwie, to ateistą staje się poprzez zrozumienie otaczającej nas rzeczywistości, w tym jej religijnych aspektów. Chyba nie zależy pani mężowi, aby jego dziecko nabyło światopogląd areligijny w taki sam sposób, w jaki nabywa się wiarę religijną, prawda?

K: Myślę, że nie! Nie, raczej na pewno nie!

D: Też tak przypuszczam. A jeśli chodzi o autentyczne zrozumienie, to niestety trzeba na to czasu i cierpliwości. Więc jedynie co pozostaje w tej sytuacji, to zaufać dziecku i sobie — jako jego rodzicom — że mimo początkowych szkód w jego niewykształtowanej jeszcze psychice, uczynionej przez to wczesne wpajanie religijne, potrafią państwo stanąć na wysokości zadania i kierując się mądrą miłością do niego, wypełnić jego chłonny umysł takimi treściami, które zdyskredytują religijne „prawdy", ukazując ich fałsz, absurdalność, brak logiki i bezsensowność. Pozwalając mu widzieć świat z innej perspektywy, niż z kolan, z głową pochyloną w pokorze. Zgodnie ze słowami Zbigniewa Herberta: „Idź wyprostowany pośród tych, co na kolanach podążają przez życie", czy jakoś tak, dokładnie nie pamiętam. Czy to co powiedziałem wystarczy pani, by przekonać męża?


1 2 3 4 5 Dalej..
 Zobacz komentarze (33)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 26-10-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8458 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365