Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.188.565 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Wszystkie religie są prawdziwe, ponieważ w każdej religii kryje się Prawda, ta sama, którą Natura wyryła w sercu każdego człowieka. Ale w każdej religii teologowie przesłaniają tę Prawdę swoimi dodatkami - dogmatami i obrzędami - które są źródłem niekończących się sporów, kontrowersji i wojen religijnych."
 Państwo i polityka » Energetyka

Jamałgate [2]
Autor tekstu:

Prognozy zapotrzebowania na gaz, prezentowane też przez ministra Ścierskiego, który nie zasłużył nawet na przypominanie jego nazwiska, w początku lat dziewięćdziesiątych były chybione w skali kilkuset procent. Sfabrykowano je we współdziałaniu z ówczesnym zarządem Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Inaczej przecież nawet największy cymbał z tytułem ministra nie mógłby się na nie powoływać. Gazu rzekomo zużywać mieliśmy pod koniec minionej dekady do 45 mld m3 rocznie. Dokładnie 3 razy więcej niż zużywamy. Były to niezwykle skuteczne działania marketingowe GAZPROMU. Wspomnianą prognozę opracowano na bazie Studium rozwoju gazyfikacji miast i wsi wykonanego przez spółkę PROGAZ (do której jeszcze w 1988 roku wiceprezes PGNiG, Andrzej Brach, wniósł 51% udziałów) „Polityka" ujawniła niezwykle zbieżną w czasie transakcję zbycia Rosjanom udziałów w spółce FART, zawiadującej licznymi po-radzieckimi nieruchomościami w stolicy za zupełnie symboliczne kwoty. Prasa różnych odcieni wielokrotnie podkreślała nader dwuznaczne ich przeznaczenie. Zbywającymi udziały był ówczesny zarząd PGNiG. To właśnie ludzie wchodzący w jego skład zdecydowali o znaczącym finansowym udziale państwowej firmy w realizacji Gazociągu Jamalskiego. Kosztem kilkunastu milionów dolarów nieco wcześniej zmodernizowano dwa punkty odbioru gazu na granicy wschodniej, przez które można przetłaczać do 10 mld m3 rocznie. Właśnie przez nie otrzymujemy większość importowanego gazu.

Sprawa wysokości opłat za tranzyt od samego początku była przedmiotem przedziwnych manipulacji. Już 23 kwietnia 1997 wiceprezes PGNiG Janusz Tokarzewski oświadczał, że żadnych opłat pobierać się nie będzie, bo zagwarantowaliśmy Rosjanom w art. 5 wspomnianego Porozumienia swobodny tranzyt gazu. Zgodnie z informacjami rosyjskiej agencji INTERFAX, mniej więcej w tym samym czasie na konferencji prasowej w Moskwie ten sam jegomość stwierdził, że Polska — w odróżnieniu od innych krajów — nie zamierza poszukiwać alternatywnego dostawcy gazu. Był szczery. Zdumiewa łatwowierność kolejnych rządów RP zakładających, że kierownictwo PGNiG uczciwie będzie czyniło wysiłki, aby uniezależnić nasz kraj od monopolistycznego dostawcy. Przecież byli to starannie dobrani towarzysze z ubecko=partyjnej nomenklatury, którzy wierność dla interesów światowej ojczyzny proletariatu mieli wpisaną w geny. Gdy na łamach „Rurociągów" (Nr 4/18/99) opublikowałem opinię amerykańskiego eksperta polskiego pochodzenia, prof. Johna Cieślewicza, z której wynikało, że stawka za tranzyt gazu powinna w Europie Środkowej wynosić ca 2.7 USD za przesył 1000 m3 na 100 km, kierownictwo PGNiG okrzyknęło oszołomem tego konsultanta American Gas Association i wykładowcę renomowanych amerykańskich wyższych uczelni. Profesor prowadził cieszące się dużym zainteresowaniem seminarium w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Wiceprezes Tokarzewski nie znalazł jednak czasu, aby go przyjąć w swoim gabinecie. Problem bezkarnego funkcjonowania pełnej samozadowolenia, od dziesięcioleci tej samej „czołowej kadry" PGNiG, która budowała swoje wpływy i potęgę głównie poprzez rozdymanie przerostów zatrudnienia i obsadzanie etatów przez różnego rodzaju „krewnych i znajomych królika" z SB-eckim rodowodem, wymaga oczywiście, odrębnego potraktowania. Kosztuje to budżet naszego państwa miliardy złotych rocznie. Warto zacytować anonimowy głos „Aliny" oddany w ramach forum dyskusyjnego CIRE.pl (Centrum Informacji o Rynku Energii): PGNiG jest firmą, która trwoni pieniądze w sposób zastraszający. Przerost zatrudnienia, drogie samochody, spółki-spółeczki p. kierowników tłoczni wyprowadzające fundusze przez wiele lat. Malwersacje na szeroką skalę. Dziwi mnie, dlaczego prokuratura jeszcze się tym nie zainteresowała. A odbiorca gazu to wszystko finansuje. Chybione inwestycje, jak np. GT-10 w Hołowczycach, miliony dolarów wyrzucone w błoto. PGNiG tkwi jeszcze w socjalizmie. Jak długo jeszcze?

Stawka 2,74 USD za przesył 1000 m3 gazu na 100 km miała jednak obowiązywać, ale tylko przez pewien czas. W końcu ją wprowadzono. Dlaczego wkrótce została zmniejszona? Nie wiadomo. Wycofywanie się rakiem to miał być „sukces" negocjacji, które prowadził w Moskwie wicepremier Marek Pol. Zapraszam do prostych obliczeń. Długość Gazociągu Jamalskiego od Kondratek do Górzyna wynosi 682 km. Dwiema nitkami o średnicy 1420 mm (każda przy ciśnieniu 8,4 Mpa) miało rocznie przepływać ca 65,7 mld m3 gazu. Zużycie na potrzeby technologiczne, to ca 1,3 mld m3 rocznie. Opłata za tranzyt gazu powinna więc wynosić w zaokrągleniu: 64.400.000.000 x 6,82 x 2,74: 1000 = 1.203.430.000 USD rocznie.

Jeśliby stosować kryteria obowiązujące w Unii Europejskiej, to należy przyjąć, że pokryliśmy 55‒60% kosztów tej budowy. Preliminowane na około 1,58 mld USD koszty realizacji I nitki przekroczono znacznie, wydłużając harmonogram inwestycji o blisko dwa lata. Jeśliby jednak zastosowano odpowiednie stawki za tranzyt, byłby to mimo wszystko doskonały interes. Oczywiście byłby, gdyby tak, jak u naszych południowych sąsiadów, właścicielem gazociągu było państwo. Trzeba się zgodzić ze śp. Gudzowatym, że nie należy oddawać nikomu obcemu „liczników", czyli kur, które niosą złote jajka. Ile faktycznie budżet III RP otrzymuje za tranzyt syberyjskiego gazu, tak naprawdę nie wiadomo. Prawdopodobnie bardzo, bardzo niewiele. Być może nic!!! Dlatego chyba uczyniono z tego faktu ścisłą tajemnicę. Tak wielką, że nie udostępniono jej nawet Piotrowi Woźniakowi, swego czasu wiceprezesowi PGNiG, jej nie udostępniano, nieco później — Ministrowi Gospodarki, a obecnie Głównemu Geologowi Kraju.

Z pewnym przybliżeniem można oszacować minimalne kwoty, które powinny zasilać skarb państwa. Gazociągiem Jamalskim, jak na razie, przepływa zaledwie 31% ilości gazu w stosunku do pierwotnych założeń. W każdym kraju gospodarki rynkowej dawno byłby to wystarczający powód, aby udzielić dymisji ludziom za to odpowiedzialnym i ogłosić upadłość firmy, którą kierują. Nikt by się w rozważania o braku odpowiedniej liczby tłoczni gazu czy II nitki nie wdawał. To przecież są sprawy techniczne. Powinny być uwzględniane przy opracowaniu pierwotnych biznesplanów. Taki jest elementarz. Zostańmy jednak przy tych 31%. W tym przypadku opłata tranzytowa, to ca 373 mln USD. Tyle wpłynąć powinno na konto operatora gazociągu. Z tego 7%, to podatek VAT, czyli ca 26 mln USD, który realnie powinien rocznie zasilać konto Urzędu Skarbowego Warszawa Praga Południe przy ul. Mycielskiego, plus oczywiście podatek dochodowy. Dlaczego spółka GAZPROMU płacić ma VAT tylko 7%, a nie 22% to już zupełnie inna historia. Panie urzędniczki z Mazowieckiego Urzędu Skarbowego, które o to zapytano, spojrzały na indagującego ze szczerym rozbawieniem...

Geniusze negocjacyjni z drużyny ministra Pola z niezrozumiałych powodów nie rozpoczęli procedur zmierzających do unieważnienia Pakietu Porozumień Gazowych. Mieli do tego pełne podstawy. Wynikające chociażby z kodeksu handlowego. Druga strona nie wywiązała się przecież z terminów oddania całej inwestycji do eksploatacji. Należałoby chyba uczynić wszystko, aby skrócić okres obowiązywania Kontraktu Stulecia. Postąpiono dokładnie na odwrót… Autorzy scenariusza przekrętu zadbali też o to, aby (słowo usunięto uwzględniając treść pisma SGT EUROPOLGAZ z 07 marca 2003 znak DSO/DTA/832/2003) nie tworzyć w naszym kraju zbyt wielu miejsc pracy. Rury dla polskiego odcinka gazociągu wyprodukowała nie Huta Ferrum, a zakłady ILVA we Włoszech i Mannesman, kurki sferyczne dostarczył Cameron, a tzw. próby stresowe przeprowadzali Amerykanie i Holendrzy. Nawet proste roboty ziemne wykonywała niemiecka firma HABAU.

Wydobywając obecnie przeszło 4,3 mld m3 rocznie, kupując gaz w Rosji, Niemczech, Norwegii, Uzbekistanie, Turkmenistanie i na Ukrainie, nie mieliśmy i nie mamy potrzeby odbierania gazu z Gazociągu Jamalskiego. Do 10 mld m3 gazu można odbierać z istniejących od dawna połączeń systemowych na granicy wschodniej. Z Rosji, zgodnie z kontraktem, mamy odbierać 9 mld m3 dopiero w latach 2015‒2022. Wkrótce powinien już zacząć funkcjonować polski terminal LNG. Zgodnie z prefeasibility study krajowy system przesyłowy mógłby otrzymywać przez ten terminal do 7 mld m3 gazu rocznie.

Bezpieczeństwo energetyczne w zakresie zaopatrzenia w gaz, uwzględniając obszary jego rozpływu ze złóż położonych w północno-zachodniej części azjatyckiego kontynentu, polegać powinno również na wykorzystaniu unikalnej budowy geologicznej dorzecza środkowej Odry. W rejonie Wzgórz Trzebnickich można utworzyć podziemne magazyny gazu o łącznej pojemności ca 30 mld m3. Mogłyby to być magazyny dla całej Europy Środkowej.

Wyliczona wysokość opłaty tranzytowej, wynoszącej ca 1,2 mld USD wg aktualnych cen stanowi wartość ca 10% ilości gazu, jaka miała przepływać przez obie nitki Gazociągu Jamalskiego rocznie. Prawie tyle, ile mamy go kupować zgodnie z zapisami Kontraktu Stulecia. Dlaczego więc nie rozliczać się barterem. My braciom Rosjanom dajemy swobodny tranzyt, a oni nam koszerny, czyli odpowiedni % gazu. Prosto. W 1997 roku w taki właśnie sposób amerykański koncern UNOCAL planował wynagrodzić afgańskich Talibów za zgodę na poprowadzenie gazociągu z Turkmenistanu do Pakistanu. Szamil Basajew opowiadał mi, że był świadkiem, jak rosyjskojęzyczni doradcy bin Ladena podpuszczali talibów, że należy żądać co najmniej 30%. Negocjacje zostały zerwane. O to właśnie chodziło.

Źródło: freedigitalphotos.net
2. Źródło: freedigitalphotos.net

Niemieccy odbiorcy rosyjskiego gazu otrzymują go o kilkadziesiąt procent taniej niż polskie zakłady Wielkiej Syntezy Chemicznej produkujące nawozy sztuczne i producenci opakowań szklanych w Polsce. Zdaniem tego, który był przez 11 lat naczelnym dyrektorem Zakładów Azotowych Puławy, kupują one obecnie gaz najdroższy na świecie. Konsekwencje w postaci utraty konkurencyjności produkcji polskiej na rynku UE nawozów i opakowań szklanych są oczywiste. Gaz jako surowiec jest ich podstawowym składnikiem cenotwórczym. Najbardziej poszkodowani są nasi rolnicy. Stosują 3‒4 razy mniej nawozów sztucznych na hektar niż na początku dekady. Blisko 6 razy mniej niż ich niemieccy koledzy. Cena gigadżula (GJ) energii cieplnej uzyskiwanej z importowanego gazu, jest w Polsce blisko 5 razy wyższa niż z węgla. Dlatego w dużo większym zakresie należy uwzględniać fakt, że posiadamy zasoby kopalnych surowców energetycznych przeszło 4 razy większe w przeliczeniu na mieszkańca niż pozostałe kraje UE.

GAZPROM od samego początku negocjacji z Polakami na swój sposób grał czysto. Tak jak w przypadku każdego ze światowych koncernów, zależało mu na sprzedaniu maksymalnej ilości gazu po jak najwyższej cenie. Ministerstwo Gospodarki ostrzegało, że na przestrzeni najbliższych kilkunastu lat za każdy nieodebrany miliard m3 gazu z kontraktu, w którym zaplanowano import 250 mld m3, PGNiG będzie zmuszony płacić 75 milionów dolarów rocznie. Można z góry założyć, że urzędnicy przygotowywali w ten sposób opinię publiczną do fiaska negocjacji, stosując starą metodę, zalecaną przez mądrego rabina biedakowi użalającemu się, że ma za małe mieszkanie, aby wprowadził do niego kozę. Ponieważ „przeszacowano" zapotrzebowanie na gaz, mieliśmy stracić tylko około 9 mld USD.


1 2 3 4 5 Dalej..
 Zobacz komentarze (3)..   


« Energetyka   (Publikacja: 07-08-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Witold Stanisław Michałowski
Pisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli.   Więcej informacji o autorze

 Liczba tekstów na portalu: 49  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9168 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365