Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.559.913 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Gdy nie wolno wieszać fallusa na krzyżu, to czy wolno wieszać krzyże na fallusach?"
 Kultura » Historia

Łyszczyński, Sobieski i jezuici [4]
Autor tekstu:

Polska kultura wytworzyła pewne cechy specyficzne i unikalne. Dlatego, że kultura polska rozwinęła się w jednej z największych światowych „stref zgniotu" geopolitycznego. Jaki inny kraj świata był otoczony przez trzy cesarstwa, które wytworzyły imperia uważane za najbardziej śmiercionośne totalitaryzmy XX w. — nazizm i komunizm?

Dlatego właśnie polska kultura jest wytworem polskiej geografii. Kultury są zjawiskami naturalnymi czyli rozwijają się pod wpływem bodźców naturalnych. Gdy leżysz w strefie zgniotu, kluczem dla twojego przetrwania i istnienia staje się umiejętność unikania zgniotów oraz zastąpienie ekspansji esktensywnej - ekspansją intensywną. Oznacza to taką kulturę, która rozwija metody unikania wojen oraz modernizację wewnętrzną, która pozwalała rozwijać siłę kraju bez typowej polityki imperialnej.

To te cechy kultury polskiej ukształtowały całą politykę polskiego wzrostu od XI wieku aż do wieku XVII. Po tym okresie Polska popadła w stan dezintegracji — w konsekwencji wytłumienia tych specyficznych cech polskiej kultury, które symbolicznie objawiały się dążeniem do tzw. piastowskiej polityki. Odkąd Polska przestała utożsamiać ideę piastowską z samą esencją polskiej kultury politycznej, odtąd mamy do czynienia z amnezją kulturową w Polsce.

Wiele współczesnych poglądów i autostereotypów ma charakter mistyfikacyjny oraz kolonialny. Objawia się to mitologizowaniem wszelkich autodestruktywnych i abstrakcyjnych wątków polskiego doświadczenia historycznego. Mitologia potężnej husarii oraz wojowniczości dewaluuje pacyfizm kultury staropolskiej. To że polskie wojsko miało wielką siłę rażenia było wynikiem modernizacji wewnętrznej a nie polskiej wojowniczości. Polska musiała mieć silne wojsko, ale jeszcze bardziej musiała być krajem pacyfistycznym. Inną toksyną kulturową jest teza o rzekomej kłótliwości Polaków („gdzie dwaj Polacy, tam trzy zdania"). Opozycją kłótliwości jest jednomyślność czyli brak sporów. Polska kultura była różnopoglądowa, lecz nie kłótliwa. Była to jednak wielopoglądowość deliberatywna, negocjacyjna, konsensualna, która stanowiła o sile demokracji i zdolności do rozwoju. To właśnie oznacza ekspansję intensywną — przez modernizację społeczną, czyli przez zdolność uwalniania coraz większej energii wewnętrznej społeczeństwa. Co ważne: w sposób ewolucyjny a nie rewolucyjny - to kolejna cecha różnicująca polską kulturę polityczną. Dzięki temu w XVI-XVII w. w Polsce udział we władzy czyli największej ekspresji społecznej miało ok. 10% ludności, podczas gdy w Europie nie przekraczało to 1%.

Polska kultura unikania zgniotów i konfrontacji wiązała się nade wszystko z umiejętnością dostosowywania się do nowych zagrożeń. Nie ma w tym żadnego miejsca dla irracjonalnej niezmienności polityki zagranicznej i wewnętrznej. Przekonanie o tym, że Polska powinna pozostawać w niezmiennych sojuszach i ideologiach politycznych jest wyrazem szkodliwej ahistorycznej irracjonalności. Zawzięci miłośnicy utożsamiania interesu Polski z interesem papiestwa są tak samo irracjonalni jak jacyś naiwni słowianofile, którzy uważają, że „zguba Polski jest w Rzymie".

Symbioza polityki jezuickiej z polityką Wazów była katastrofalna dla Polski w XVII w., co wcale nie zmienia faktu, że były takie okresy w historii Polski, że sojusze z papiestwem były dla Polski bardzo korzystne. Kult maryjny rozwinął się w XVII w. jako forma eskalacji konfliktów z protestantyzmem, i w owym czasie wielokrotnie był narzędziem siania zamętu społecznego. W XIX w. tenże kult stał się jedną z form umacniania świadomości narodowej w prostszych warstwach społecznych.

Ewolucyjny światopogląd kulturowy skłania do wyzbycia się wszelkich przesądów w postrzeganiu kultury politycznej. Polska rozwijała się dzięki elastycznej samoaktualizacji.

Ten kto zrozumie kulturę polską będzie potrafił zrozumieć dlaczego szlachta polska w XVII w. dwóm królom nadała tytuł Piastów, a w szczególności będzie rozumiał, że choć byli oni przeciwnikami politycznymi, w sposób fundamentalny byli do siebie podobi i jednocześnie całkowicie inni aniżeli jakikolwiek władca z dynastii Wazów czy Wettynów, których z Polską łączyły jedynie więzy krwi czyli praktycznie nic.

Siła kultury polskiej nie opierała się jednak na nawet najwybitniejszych jednostkach, lecz na sile inteligencji zbiorowej, na umiejętności budowy form inteligencji zbiorowej.

9. Sobieski rewitalizował polską tolerancję

Sprawa Łyszczyńskiego była tragedią polityczną, lecz trzeba widzieć odpowiedni kontekst tej sprawy. Sobieski znów rewitalizował prawdziwą politykę tolerancyjną, co po wielu dekadach Wazowego jątrzenia religijnego wymagało wyrafinowanej polityki.

Sobieski jako pogromca Turków zdobył sobie swobodę do łagodzenia napięć między państwem a innowiercami. Polityka Wazów nie tylko eskalowała napięcia międzyreligijne, ale dążyła do tego, że każdy niekatolik stawał się potencjalnym zdrajcą kraju. Jeśli część arian spiskowała z Karolem Gustawem to pchnęli ich do tego polscy Wazowie. Sobieski zaczął to sklejać. Spory protestantów z katolikami znów mogły liczyć na sprawiedliwe rozstrzygnięcia. Protestanci znów stawali się polskimi patriotami. Gdy zmarł Jan Sobieski czołowy teolog protestancki z Gdańska, Samuel Schelgwig, w kazaniu mówił o utracie ojca ojczyzny, który łagodził polskie konflikty, i przestrzegał przed powrotem obcych rządów.

Tym właśnie cechowała się polityka piastowska, by nawet etniczny Niemiec wyznający religię mniejszościową, żyjąc w Polsce utożsamiał się z polską władzą, która tym się cechuje, że dąży do niwelowania wszelkich konfliktów społecznych, lecz akceptowała konflikty politycze. Polska kultura polityczna unikała konfliktów „na dole", lecz była otwarta na konflikty „na górze", obca kultura polityczna prowadziła politykę dokładnie przeciwną: divide et impera. Zmorą obcej władzy w Polsce było nieustanne podsycanie najróżniejszych konfliktów społecznych, czy to religijnych czy to klasowych czy też zawodowych. Nie miało to kompletnie żadnego związku z osobistym światopoglądem ludzi władzy. Lepiej się układało współżycie międzywyznaniowe za panowania „ostatniego rycerza Chrystusa" Jana III aniżeli za jego nieszczęsnego następcy saskiego, który był wolnomyślicielem.

Obca władza wnosiła do Polski konflikty społeczne. Władza piastowska niwelowała je i zwiększała synergię społeczną.

Na Zachodzie Europy w czasach Sobieskiego polityka tolerancyjna dopiero zaczynała się wykluwać, jako idea książkowa, która potrzebowała jeszcze sporo czasu dla wychowania monarchów oświeconych.

Z powyższych więc względów za nieporozumienie uważam zestawianie egzekucji Łyszczyńskiego z wygnaniem arian czy sprawą tumultu toruńskiego. Ta pierwsza sprawa pozbawiła Polskę najbardziej żywotną i renesansową część jej kultury. Ta ostatnia — zdruzgotała imię Polski za granicą. Był to jeden z niewielu przypadków w których Anglia stała się jawnym wrogiem Polski grożąc jej interwencją zbrojną. Nie był to zresztą żaden triumf katolicyzmu, gdyż sprawa toruńska pogorszyła położenie katolików angielskich.

Sprawa Łyszczyńskiego nie miała żadnych negatywnych następstw społecznych ani międzynarodowych. Nie istniała żadna grupa społeczna ani kraj, który mógłby poczuć się urażony procesem ateisty. Proces Łyszczyńskiego nie osłabił nawet kultury świeckiej, lecz paradoksalnie ją wzbogacił i spopularyzował. Jak wspomniano, przed procesem dzieło Łyszczyńskiego pozostawało w szufladzie i gdyby nie proces — pozostałoby w niej. Największym paradoksem procesu Łyszczyńskiego był fakt, że przez to wydarzenie żaden kraj w XVII w. nie przyczynił się choć w zbliżonym stopniu do spopularyzowania argumentacji ateistycznej i sceptycyzmu wobec religii, co intensywnie relacjonowany w Europie proces nad polskim ateuszem wraz z szeroką prezentacją jego tez. Głównymi ośrodkami oddziaływania procesu Łyszczyńskiego stały się Niemcy i Francja.

10. Jezuici jako narzędzie polityczne

W XVII w. Polska nie była dla jezuitów spokojnym poletkiem. Wbrew jednak mniemaniom, iż budowali oni swoje wpływy dzięki mameniu władzy, nie na tym opierał się ich sukces. Potrafili być dla władców realnie użyteczni. Nie tyle podporządkowywali polityki krajowe interesom papieskim, co raczej zabiegali o to, by nie były one sprzeczne z nimi. Jednak w ramach owej niesprzeczności każdy władca mógł liczyć na ich silne wsparcie. Wywoływało to liczne konflikty z opozycjami, lecz wielu władców katolickich miało interes we współpracy z jezuitami.

Janowi Kazimierzowi pomagali realizować jego politykę instalacji na polskim tronie księcia Conde, przez co popadli w konflikt z silną opozycją szlachecką. Polska szlachta w tym okresie, po wszystkich zewnętrznych i wewnętrznych wojnach jakie sprowadziła do Polski dynastia Wazów, dojrzała właśnie do powrotu do elekcji królów Piastów. Od początku lat. 60 jezuici zaczęli walczyć z opozycją króla, której przewodził wówczas Lubomirski. Królewski kaznodzieja Adrian Pikarski wygłosił wówczas płomienne kazanie o złej władzy i złych „królikach", w czym można było rozpoznać sylwetkę Jerzego Lubomirskiego, który przerzucił się z partii francuskiej króla na obrońcę wolnej elekcji i swobód szlacheckich. Lubomirski dowiedziawszy się o treści lwowskiego kazania zażądał od prowincjała Jana Riwockiego „satysfakcji", nazywając królewskiego kaznodzieję „bezecną gębą". Memoriał antyjezuicki Lubomirskiego ukazał się drukiem, który w tysiącach egzemplarzy rozpowszechniała opozycyjna szlachta. Sprytny jezuita żalił się w odpowiedzi, że czyni mu się takie afronty, choć i on jest szlachcicem, odrzucał jednak zarzuty, twierdząc, że został źle zrozumiany, że nie mówił o Lubomirskim. Wszak nie padło jego imię. Wypomniał on wówczas Lubomirskiemu, że w 1651 zdzielił laską Żytkiewicza na Komisji Solnej (jakież zdrowe instytucje istniały w tej Polsce liberum veto!).

Opozycja polityczna wobec króla czyli zalążki partii politycznych nosiły wówczas nazwy: Związek Święcony (Nexus Sacer) oraz Związek Braterski. Osiągnęły one swój główny cel dotyczący obrony wolnej elekcji. Pod ich wpływem Sejm z 1662 podjął uchwałę ogłaszającą każdego, kto dąży do elekcji vivente rege - wrogiem ojczyzny.


1 2 3 4 5 Dalej..
 Zobacz komentarze (9)..   


« Historia   (Publikacja: 30-03-2015 Ostatnia zmiana: 31-03-2015)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9819 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365