Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.968.240 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 280 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Cierpienie nie uszlachetnia
Komentarze do strony Dwa argumenty

Dodaj swój komentarz…
coreless - @ brzezińska43
A w '56 w Poznaniu strzelali ślepymi nabojami. Zresztą i tak każdy ma przecież 2 życia, więc o co chodzi?
Autor: coreless  Dodano: 08-07-2011
Reklama
brzezińska43
Szkola w latach 64-76.Bylo wychowanie obywatelskie.Religii nauczano na plebaniach lub salkach na kościelnym zapleczu.Treści zawarte w podręczniku wychowania obywatelskiego byly modyfikowane przez nauczyciela i wyprane z ideologii.Doświadczenia pani Koraszewskiej są zapewne autorskim wkladem nauczyciela w proces nauczania jęz.polskiego.I tak malo kto czytal podręcznik.Trójkę z W.O. mial każdy uczęszczający.Na studiach ekonomia polityczna socjalizmu i kapitalizmu.I znów treść podręcznika w interpretacji wykladowcy.Tym razem jednak nie wystarczylo być.Gloryfikujący ustrój komunistyczny a wykazujący się wiedzą- max czwórka.Najczęściej trójka.Przytomnie odczytujący intencje egzaminatora- pięć.Treści sterowane - w prasie.Ale kto z nastolatków czytal komentarze polityczne?
Autor: brzezińska43  Dodano: 08-07-2011
Anna Salman
Nie chodziłam do szkoły w latach 50-tych, stąd mogę opierać się jedynie na relacjach innych osób, w tym prof. Michała Głowińskiego. W wywiadzie dla Polityki nr 43 z 23.10.2010r. stwierdził on, że lekcje religii w pruszkowskiej szkole (opisane zresztą w autobiografii "Kręgi obcości") "To były seanse nienawiści do Żydów, odgrywane w rok po zakończeniu wojny." Ksiądz katecheta "mówił, że Holocaust to kara za to, że Żydzi zabili Pana Jezusa. ... Opowiadał też, że Żydzi mordują chrześcijańskie dzieci, by z ich krwi wypiekać macę." Dziś, gdy miejsce Żydów w zbiorowej wyobraźni krk zajmują powoli ateiści, można się spodziewać, że przymusowa katechizacja stałaby się dobrą okazją do psychicznego maltretowania ich dzieci i podkreślania społecznego wykluczenia tej grupy.
Autor: Anna Salman  Dodano: 07-07-2011
coreless - @ Cz. Szymoniak
Jeżeli ksiądz prymas twierdził, że chodził na takie zajęcia - nie ma powodu mu nie wierzyć.
Jeżeli jednak na nie nie chodził, a twierdził, że je miał w gimnazjum - to oczywiście skłamał.
Jeżeli miał takie zajęcia w gimnazjum lub seminarium i były one prowadzone na zasadzie "poznaj wroga", to również porównanie prymasa jest nietrafione, gdyż lekcje religii rzadko mają na celu cele czysto poznawcze i jeszcze rzadziej są prowadzone z czysto krytycznej perspektywy.
Autor: coreless  Dodano: 06-07-2011
Czesław Szymoniak   2 na 2
@autor
Obrona obecności lekcji katechizacji w szkołach poprzez porównanie ich do lekcji z marksizmu-leninizmu, na które musieli często wbrew woli swojej i własnych rodziców uczęszczać uczniowie, studenci i żołnierze w czasach PRL, i które do dziś kojarzą się z agresywną indoktrynacją prowadzoną przez totalitarne państwo, jest już nie tylko ryzykowna, ale po prostu kuriozalna, choć z drugiej strony niejeden ateista (i nie tylko) zapewne zgodziłby się, że akurat tutaj ksiądz prymas najmniej się pomylił.

Chyba żylismy w roznych prl-ach. Bo ja nie przypominam sobie by istniał w wtedy (lata 50-70) taki przedmiot lekcyjny, który możnaby umiescić pod określeniem indoktrynacja marksistowska.
Za to Koscioł z indoktrynacja religijną do 1958 roku w szkołach a potem w salkach katechetycznych miał się doskonale, czego efety mamy zresztaą dzisiaj jak najbardziej.
Powiem wiecej: W kwestii nauczania literatury,  dobór lektur i sposób jej interpretacji wspierał bogoojczyźniany sposob myslenia co zdecydowanie było niezgodne z internacjonalizmem i ateizmem marksistowskim.
Autor: Czesław Szymoniak  Dodano: 05-07-2011
antyniger - "uzasadnienie" cd   1 na 1
Ta, jeżeli już to odbywała się w organizacjach uczniowskich takich jak ZHP, ZMP, ZMS, ZMW. Ale tu ewnt. dominowała pochwała socjalizmu i jego przewaga na kapitalizmem oraz wychowanie internacjonalistyczne. Z biegiem czasu oddziaływania te słabły.
Marksizm natomiast był wykładany w seminariach, ale pod kątem krytycznym, by przyszli księża znali ideologię wroga i byli przygotowani do walki z nią. Znam to z pewnego źródła.
Odnośnie nauki religii w szkołach to Prymas mówiąc, że wszystkim ona się przyda bo poszerzy ich wiedzę to nie wie co mówi a raczej wie co mówi tzn. ściemnia. Na tych zajęciach jest typowa religijna indoktrynacja. Uczniowie przygotowywani są do przyjmowania poszczególnych sakramentów, rozliczani z uczestnictwa w kościelnych nabożeństwach, itp. Nie ma mowy o poszerzaniu horyzontów myślowych. Wręcz przeciwnie. Ale musi jakoś uzasadniać potrzebę obecności tego przedmiotu w szkole przy coraz silniejszej jego krytyce. Kler nie po to po dłuższej przerwie wdarł się z indoktrynacją do szkół i przedszkoli by łatwo z tego zrezygnował. Wszak, jak mówi przysłowie, czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci. Kler doskonale wie, że tak ukształtowanemu człowiekowi niełatwo jest się wyrwać z tego ciemnogrodu.
Autor: antyniger  Dodano: 04-07-2011
antyniger - "uzasadnianie"
Ma rację Pan taurus odnośnie nauczania religii w szkole w tam tych czasach. Pamiętam doskonale początek edukacji religijnej, a szk. podstawową rozpocząłem w 1950 r. uskutecznianej przez „ks. pedagoga”. Nie ma tu mowy o przemocy fizycznej. Wtedy uczniowie pod tym względem byli bardziej chronieni niż w Polsce demokratycznej.
W liceum lekcje religii odbywały się już poza szkołą.
Nie było takiego przedmiotu jak marksizm czy nauka marksizmu, mam na myśli liceum i w ogóle szkoły średnie. Tak jak pisze Pan Andrzejczak był przedmiot „Wiedza o Polsce i świecie współczesnym”. Ale nie przypominam sobie by celem tego przedmiotu była indoktrynacja „marksistowska”.
Autor: antyniger  Dodano: 04-07-2011
taurus   2 na 2
Nie chciałem już więcej zabierać głosu, ale to co znalazłem googlując "propedeutyka filozofii" może kogoś zaciekawić, jako temat do refleksji ...

archiwum.polity(*)kreslona-filozofia,365850.html
www.niedziela.p(*)edzieli.php?doc=nd200702&nr=33
www.racjonalista.pl/kk.php/s,3097
Autor: taurus  Dodano: 04-07-2011
Andrzejczak   3 na 3
Szanowna Pani. W latach 60-tych, w liceum ogólnokształcącym /liceum profilowe to znacznie późniejszy wynalazek/ uczono przedmiotu "propedeutyka filozofii". Nie pamiętam wykładów z marksizmu. Raczej były to podstawy filozofii i wiedza o jej twórcach. "Wiedza o Polsce i świecie współczesnym" to była, faktyczna wiedza o ówczesnym świecie z podziałem na kraje socjalistyczne i "resztę świata". W liceum już religii nie miałem. Była dobrowolna i prowadzona w sali katechetycznej.Liceum ukończyłem w 68 roku. A realnego spojrzenia na świat nauczył mnie ksiądz katecheta na spółkę z Gagarinem. Na zapytanie księdza: Proszę księdza, jak to właściwie jest z tymi aniołami? Gagarin był w kosmosie i twierdzi, że żadnych aniołów nie widział! Odpowiedź była szybka i rzeczowa. Po uderzeniu w głowę książką w twardej oprawie, przez chyba tydzień nic nie słyszałem na jedno ucho. Ale z religii zostałem wyleczony dożywotnio! Pozdrawiam Panią: Andrzejczak Ziębice
Autor: Andrzejczak  Dodano: 04-07-2011
Ondraszek - @ coreless   3 na 3
Oczywiście ,że wspomnę tylko "Majakowskiego" ,jednak nikt nie sprzeciwił się nauczaniu religii w salach katechetycznych .Państwo było o określonym ustroju i wielu wypadkach przedmiotem na studiach była "filozofia marksistowska" .Ale nikt nie płakał ,że jest jej zbyt mało ."Dżentelmen Prymas" zapomina ,że w naszym skatolicyzowanym kraju istnieją inne wyznania i ludzie niewierzący .Za PRL-u w TV był Zwierzyniec ,a nie Ziarno .Lekarze też nie dzielili się na tych z "sumieniem i bez sumienia katolickiego" tylko pomagali wszystkim .
Autor: Ondraszek  Dodano: 04-07-2011
kanalje   4 na 4
Honza, ale celem katechezy w murach szkolnych nie jest tylko "nauka" religii, czytaj indoktrynacja. Chodzi tez o to, aby nawet dzieci nie-religijne przyzwyczaiły sie do obecnosci kleru w zyciu społecznym narodu. Gdy sie przyzwyczają, to nie razi ich potem, ze klecha jest widoczny w ich codziennym zyciu, ze chrzci murawe stadionu, lufe armaty i inne duperele, i bierze za to sowite pieniądze.
Autor: kanalje  Dodano: 04-07-2011
taurus - @coreless   4 na 4
Pełna zgoda!
Dotyczy to wszystkiego. Nie tylko ideologii. Wspólne śpiewanie "hymnu naszej korporacji", czy zwykły, ordynarny mobbing opiera się na tym samym mechanizmie.
Zajmuje się tym, psychologia - ale tu nie skończylibyśmy do rana.
:-)
Autor: taurus  Dodano: 04-07-2011
coreless - @ taurus   5 na 5
Niestety, właśnie to złudzenie posiadania dystansu wobec ideologii jest dowodem jej skuteczności, na co często zwracają uwagę myśliciele zajmujący się problematyką. W ten sposób ideologia najskuteczniej sączy się do umysłu. Nie chodzi bowiem o to, co myślisz, ale co robisz. Ideologia - i ta komunistyczna, i ta w imię której toleruje się mieszanie Kościoła do spraw państwowych działa podobnie. Myślisz, że to tylko "na niby", a robisz to "naprawdę". I o to właśnie w ideologii chodzi: konformizm, oportunizm, zanik indywidualizmu, degradacja znaczenia jednostki i wolności myśli, podporządkowanie. Gorzej gdy naprawdę nie masz ochoty brać udziału w tym spektaklu - wówczas odczuwasz z pełną mocą jak to działa w rzeczywistości, i że to wcale nie na niby.
Autor: coreless  Dodano: 04-07-2011
taurus - @coreless   3 na 3
Dziękuję! Nie jestem negacjonistą.
Dobrze, że nie zdążyłem odpowiedzieć na Twój poprzedni post - istnieją setki aktów prawnych pełnych podobnej frazeologii, a praktyka oczywiście była różna.
Ksiądz prymas się nie pomylił, ani przejęzyczył - on się odnosił do "lekcji marksizmu" i "lekcji religii". Analogia jest dosyć jasna.
Można by zapytać wielebnego, czy naprawdę uważa, że uczenie siedmiolatków "nie cudzołóż!" ma sens, skoro dla nich jedyne "cudze łoże" to łoże mamusi i tatusia, podczas lęków nocnych. A i "poznał kobietę" nie wychodzi dla nich poza rozpoznanie z daleka sąsiadki z bloku.

Nie mam zamiaru negować indoktrynacji szkolnictwa w PRL-u. Wystarczy wspomnieć "żdanowszczyznę", a i później róznie się działo. Ale kto żył w tamtych czasach, w odróżnieniu od dzisiejszych trzydziestolatków, pamięta, że nie była to indoktrynacja ani tak skuteczna, ani wychowawcy tak się do niej nie palili. Sama żdanowszczyzna w PRL-u trwała bardzo krótko (parę lat), choć na pewno dla jej ofiar (m.in. Pani Koraszewskiej) nie była niczym przyjemnym.
Na "wychowaniu obywatelskim" marksizmu nie uczono.

W sumie przez 3/4 trwania PRL-u najcięższą rzeczywistą indoktrynację przechodzili rekruci LWP - ale czym to się różniło od prowadzenia ich całymi kompaniami na obowiązkowe msze?
Autor: taurus  Dodano: 04-07-2011
coreless - @ taurus
Naprawdę doceniam Twój szacunek dla faktów, a fakty są takie, że rzeczywiście, trudno znaleźć informacje o przedmiocie "marksizm-leninizm", realizowanym w szkołach dla dzieci i młodzieży w czasach PRL. Jest to mój, jako autora tekstu, błąd wysłowienia, wynikający z sugestii wypowiedzią prymasa i stosowaną przez niego terminologią.
Było jednak "wychowanie obywatelskie". Były szkoły dla młodzieży i  dorosłych (licea nauczycielskie itp.) i studia wyższe, gdzie do lat 80-tych wykładano podstawy filozofii marksistowskiej zamiast albo obok historii filozofii lub logiki, a także "ekonomia polityczna". Były  treści ideologiczne w przygotowaniu wojskowym i w czasie służby wojskowej w LWP. Podsumowując - być może nie było przedmiotu  "markism-leninizm" w szkołach, ale często bywa że uczniowie i studenci  nadają przedmiotom szkolnym nazwy potoczne, które jakoś oddają charakter zajęć, w których brali udział. O tym, jak sądzę mówił ksiądz prymas i tę myśl próbuje przekazać Czytelnikom p. M. Koraszewska.
Autor: coreless  Dodano: 04-07-2011
coreless - Dla negacjonistów
Ustawa z dnia 27 kwietnia 1972 r. Karta praw i obowiązków nauczyciela.
isip.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19720160114

Uchwała Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z dnia
12 kwietnia 1973 r. o zadaniach narodu i państwa w wychowaniu młodzieży i
jej udziale w budowie socjalistycznej Polski.
isip.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WMP19730180110

Uchwała Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z dnia 13 października 1973 r. w sprawie systemu edukacji narodowej.
isip.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WMP19730440260
Autor: coreless  Dodano: 04-07-2011
taurus - @Małgorzata Koraszewska   4 na 4
Nieee! "Historyk z IPN"!? Tylko nie to! Za cooo?
Dlaczego traktuje mnie Pani aż tak obelżywie. Proszę! To niesprawiedliwe!
Za bardzo wierzę kościelnym dokumentom? Ależ zapewniam Panią, że uważam wszystko, co kościelne za stek bzdur i bajek dla niegrzecznych dzieci!
Tylko, że z faktami trudno dyskutować. Można zanegować opinie, wspomnienia, świadków, ale fakty z reguły są potwierdzone dokumentami. I okólniki ministerialne i ustawy są i istnieją, można je jeszcze w bibliotekach przeczytać.
Tam gdzie "historycy z IPN" fałszują historię, to właśnie w jej interpretacji.
Ja nie uważam Pani za "zdziecinniałą staruszkę"! Uważam Panią za bardzo mądrą osobę. Zwracam tylko uwagę, że same Pani wspomnienia są pod wpływem Pani niechęci do zaprzeszłego systemu. A o historii pisanej emocjami już mówiłem.
Za dużo emocji. Stanowczo! Poddaję się!
Z szacunkiem ...
Autor: taurus  Dodano: 04-07-2011
Malgorzata Koraszewska - @taurusa   2 na 2
Oczywiście ma pan prawo traktować mnie jak zdziecinniałą staruszkę, która niczego nie pamięta i bajki oraz anegdotki wpisuje w życiorys własny. Ja zaś mam prawo uważać pana za człowieka, który wszystko zrobi, by nie musieć zmienić zdania wyrobionego przez czytanie kościelnych dokumentów, bo "przecież tam napisali". Trochę to przypomina historyków z IPN, dla których słowem objawionym są ubeckie dokumenty, nie zaś opowieści świadków (wielu świadków).
Autor: Malgorzata Koraszewska  Dodano: 04-07-2011
taurus - @Małgorzata Koraszewska   1 na 1
Szanowna Pani!
Historia pisana emocjami prawie zawsze jest fałszywa.
Każdy ma oczywiście własne doświadczenia i przez nie ocenia rzeczywistość tamtych lat.
Skoro sami autorzy kościelni przyznają, że religię wycofano ostatecznie ze szkół dopiero w 1961, to powstaje pytanie po co, skoro wg Pani od dawna jej tam nie było, zastąpiona lekcjami marksizmu.
Sam mam znajomych w Pani wieku, którzy opowiadają o lekcjach religii i traktowaniu odpowiednimi epitetami (proszę się domyślić jakimi) kolegów, którzy się od tych lekcji usiłowali wymigać.
Te sonety Mickiewicza z bazy ekonomicznej i w nadbudowie, wyglądają raczej na dowcip w stylu członka z ramienia i pod płaszczykiem, niż na rzeczywiste lekcje literatury.
Ale na pewno ma Pani rację, nie jestem tym, który się będzie kłócił z Pani wspomnieniami.
Nie domagam się też świadectw szkolnych.Jestem pewien, że z przedmiotu marksizm figuruje tam ocena niedostateczna,  ;-)
Gdybyśmy mieli między nami, w Racjonaliście, zacząć skakać sobie do oczu o "lekcje marksizmu" - to dobrodziej ksiądz arcybiskup już wygrał.
Pozdrawiam (i proszę nie mieć mi za złe).
Autor: taurus  Dodano: 04-07-2011
coreless - @ Ondraszek
Niby tak, ale z drugiej strony wystarczy wziąć dziś do ręki podręcznik szkolny z tamtego okresu (chodzi zwłaszcza lata 50-te, 60-te), by rozumieć, że ideologiczną indoktrynacją przesiąknięte były nawet czytanki dla dzieci. Ideologia jest najniebezpieczniejsza tam, gdzie jest niezauważalna i pozornie niegroźna. Kto by pomyślał, że katolik będzie bronił katechizacji w szkole, powołując się na nieszkodliwość komunistycznej propagandy. To przecież klasyczna postać syndromu "homo sovieticus"!
Autor: coreless  Dodano: 04-07-2011
Ondraszek   1 na 1
Z indoktrynacją marksistowską w szkołach ,za "panowania komuny" jest jak z trawą malowaną w koszarach przed przyjazdem dygnitarzy .Nikt tego nie robił ,nikt tego nie widział ,ale wszyscy słyszeli .Co więcej są tacy którzy mieli znajomych poddawanych takiej bezwzględnej indoktrynacji .W szkole średniej było "wychowanie obywatelskie" ,ale nikt młodzieży nie wyciągał na zebrania partyjne jak obecnie na msze .
Autor: Ondraszek  Dodano: 04-07-2011
Honza   3 na 3
Analiza ciekawa, ale czy w ogóle warto się takim czymś zajmować? Obserwując co dzieje się z katechezą w PL można zauważyć, że krk na własne życzenie stworzył sobie problem, który za jakiś czas odbije im się czkawką. Religia w szkole powoduje odwracanie się młodych wiernych od życia parafialnego, co jest jest poważnym zagrożeniem dla wspólnoty krk.
Ostatnio widać dramatyczne próby odwrócenia tego trendu i pojawiają się różne pomysły, jak między innymi 3 lekcja religii w tygodniu ale tym razem w parafii, a nie w szkole.
Próby wprowadzenia obowiązkowej religii również dla osób niezainteresowanych skazane są na porażkę, ponieważ istnieje problem nauczania innych religii poz murami szkoły. W takiej sytuacji dlaczego ja, jako osoba niereligijna, nie miałbym prawa wysłać dziecka na zajęcia poza szkołę do konkurencji, a przecież nie o to chodzi pomysłodawcom. Wprowadzenie obowiązkowej katechezy katolickiej dla innowierców przy obecnym konsensusie Polsce nie zagraża. Tak więc spać można spokojnie .... a ponadto po przejrzeniu programów nauczania religii katolickiej można czuć się spokojnie, albowiem tak przedstawiona argumentacja religii nie ma szans obrony wobec ciut innego światopoglądu.
Autor: Honza  Dodano: 04-07-2011
Wyrak - @taurus
Do szkoły  od 1957 do 1968. Nie miałam obowiązkowego ani harcerstwa ani innych organizacji, ani w szkole podstawowej ani w średniej. Religia od 1957 do 1961. W szkole średniej na historii dużo rzetelnej wiedzy. Rok 1968 był trudny - tuż przed maturą - dużo apeli, prawie doszło do wyrzucenia kolegi ze szkoły etc. (w Warszawie).
Na studiach po 1969 roku - obowiązkowe spotkania z opiekunem roku i obowiązkowe wykłady przez chyba 2 lata, potem odpuścili.
Autor: Wyrak  Dodano: 04-07-2011
Malgorzata Koraszewska - @taurus   2 na 2
Do szkoły chodziłam w latach 1950-61. Żadnych świadectw nie mam, więc musi mi pan uwierzyć na słowo. Żadnej religii. Materializm dialektyczny często i dokładnie, z tezą, antytezą i syntezą. Poza lekcjami wychowania obywatelskiego, historią i polskim (pamiętam analizy sonetów Mickiewicza z punktu widzenia zmian w bazie ekonomicznej, co dawało efekty w nadbudowie), na których było tego dużo, mieliśmy coś, czego nie miał mój mąż w Poznaniu. Obowiązkowe harcerstwo i wykłady z marksizmu na zbiórkach (nie na każdej, ale zdaje się raz w miesiącu - nie pamiętam). To było w szkole podstawowej. Po 1956, zaczęło to wyglądać nieco inaczej, ale nie w pełni. Dużo panu jeszcze świadectw potrzeba, żeby przyznać, że tak, w latach do 1956 r. było ogłupianie młodzieży w szkołach marksizmem-leninizmem, a w domach prowadzono krecią robotę, by temu ogłupieniu przeciwdziałać?
Autor: Malgorzata Koraszewska  Dodano: 04-07-2011
taurus - @Wyrak
Czyli jednak trudno to nazwać "indoktrynacją", lub choćby tylko "lekcjami marksizmu".
Założyłbym się, że "klasa humanistyczna" lub coś w tym stylu?
Dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam,  :-)
Autor: taurus  Dodano: 04-07-2011
taurus - @Koraszewski
Panie Andrzeju!
Co prawda moje chodzenie do szkoły to już koniec lat 60tych i dekada Gierka, ale nawet w latach stalinizmu nie przesadzajmy z tą marksistowską indoktrynacją. Opowieść o całym narodzie opierającym się komunistycznej represji i szkołach szeroko i przymusowo ogłupiających młode umysły nie trzyma się kupy. Albo jedno, albo drugie.
Niewątpliwie marksizmu, szczególnie do 1956 było w szkołach wiele, ale nie były to ani lekcje marksizmu, ani nawet lekcje filozofii. Co najwyżej przedstawiano (a zbyt często fałszowano) rzeczywistość pod kątem ideologicznym.
Ja z moich lat pamiętam takie hasło wytrych "materializm dialektyczny". Nikt, ni cholery nie wiedział o co chodzi i nikt nie umiał tego zwrotu logicznie wytłumaczyć, ;-) , ale wszyscy się do tego odwoływali. Trochę jak z Niepokalanym Poczęciem - niech Pan sprawdzi ilu katolików wie o co chodzi.
Pozdrawiam, :-)
www.opoka.org.p(*)TA/TAK/historia_katechezy.html
wiadomosci.onet(*)ole_dawniej_i_dzis,drukuj.html
apd.uksw.edu.pl/index.php?page=cert&cert_cid=7629
Zwracam uwagę na ostatni link i zdanie "... w 1961 roku ostatecznie wykluczono religię ze szkół".
(google: religia w szkole)
Autor: taurus  Dodano: 04-07-2011
Wyrak - @taurus
Przykro mi ale świadectw nie przechowuję - tylko maturę. Z tego co sobie przypominam to mogła być jakaś propedeutyka czegoś tam. Zdecydowanie nie dotyczyła tylko filozofii marksistowskiej. Nie pamiętam już jaki był zakres. Liceum ogólnokształcące XLV im. Traugutta.
Autor: Wyrak  Dodano: 04-07-2011
Koraszewski - @taurus
Chodziłem do szkoły w latach 1947-1957, Religii w szkole nie było  nigdy, był natomiast przedmiot Wiedza o Polsce i świecie współczesnym, który był z definicji marksistowską indoktrynacją, elementy marksizmu były również częścią historii i języka polskiego. Marksizm był również na różnego rodzaju zajęciach wychowawczych. W sumie było tego całkiem sporo. Od roku 1955 wyczuwało się zmianę wśród nauczycieli i pewien wzrost ich prywatnych opinii. Wcześniej dwóch nauczycieli nagle zniknęło i nikt o nich nie wspominał (ale to inna historia.)      
Autor: Koraszewski  Dodano: 04-07-2011
taurus - @Wyrak   3 na 3
Nie uwierzę, póki nie sprawdzę!
Czy może mi Pani np. zacytować spis przedmiotów na swoich świadectwach z tamtych lat.
Nie pamiętam by filozofia była oficjalnym przedmiotem nauczania w liceum w tamtym okresie - choć jest to możliwe. Czy to było liceum profilowane w jakiś szczególny sposób? Klasa profilowana? W czasach PRL-u przeprowadzano (wbrew pozorom) wiele prób i testów różnych programów nauczania.
A może po prostu chodzi Pani o lekcje tzw. "wychowania obywatelskiego", na które w tamtych latach często usiłowano zapraszać różnych specjalistów (często studentów uniwersytetu) i dlatego wy, uczniowie nazywaliście to "filozofią"?
Proszę nie traktować tego jako polemikę - usiłuję po prostu ustalić fakty.
Przy okazji zapytam też ile z tej filozofii poświęcone było szczególnie filozofii marksistowskiej? (lub wręcz leninizmowi, który filozofią nie jest). Posługiwaliście się jakimś oficjalnym podręcznikiem?
Dziękuję.
Autor: taurus  Dodano: 04-07-2011
Ondraszek - Brawo "taurus" !   4 na 4
Pamiętam ,że w szkole podstawowej przedmiotu pt."Marksizm" nie było .Obecnie przedmiot pt."Religia" jest nawet w przedszkolach .To wylewanie cynicznych łez bez pokrycia w rzeczywistości .Jak zaczynają się rekolekcje to innych zajęć już nie ma ,oficjalne celebrowanie wszystkich świąt katolickich bez uwzględnienia uczni innych wyznań nie wspominając o ateistach .W wielu wypadkach napiętnowanie uczni nie uczęszczających na religę .To wszystko mało ? Pozdrawiam.
Autor: Ondraszek  Dodano: 04-07-2011
Wyrak - filozofia była w szkole
U mnie w szkole ogólnokształcącej przez rok uczyłam się filozofii - lata 1964-1968.
Może tylko u mnie w szkole była filozofia, tego  nie wiem. Jak również historia była prowadzona bardzo przyzwoicie i nie uczyli wprawdzie o Katyniu ale bardzo dużo o Dmowskim i Piłsudskim. Na pewno wszystko zależało od szkoły i nauczyciela (a może dyrektora), moja była w Warszawie.
Autor: Wyrak  Dodano: 04-07-2011
taurus - @Koraszewski   9 na 9
Panie Andrzeju,
nie po to żeby bronić PRL-u, lecz po to, by nie fałszować historii.
Czy mógłby Pan młodym czytelnikom opowiedzieć na jakież to lekcje marksizmu był Pan zmuszony uczęszczać w komunistycznej szkole? Z tego co ja pamiętam (lub sprawdziłem w internecie) to:
1. przez cały okres stalinowski religia była nauczana w szkołach w wymiarze 1 godz. tyg. Co więcej była przedmiotem obowiązkowym.
2. Dopiero w końcu 1956 religia została uznana za przedmiot nadobowiązkowy i ministerstwo oświaty zezwoliło na wycofywanie religii ze szkół.
3. Ostatecznie religię ze szkół usunięto w 1961 na mocy nowej ustawy o systemie oświaty.
4. Proszę pokazać mi chociaż jedno świadectwo szkolne z tamtego okresu, które podawałoby roczną ocenę z jakiegokolwiek przedmiotu związanego z ideologią, czy filozofią (już nie domagając się marksizmu).

Jesteśmy na portalu Racjonalisty. Starajmy się przynajmniej nie zakłamywać historii najnowszej.
Dziękuję.
Autor: taurus  Dodano: 04-07-2011
Jacek Tabisz - @Coreless   3 na 3
Bardzo dobry esej, aż miałoby się ochotę na cykl "Sztuka Kłamstwa" mówiący o tego typu jezuickich sztuczkach. Myślę, że katolicy są bardzo dobrzy w tym spośród przedstawicieli innych religii.
Autor: Jacek Tabisz  Dodano: 04-07-2011
wmucha - Religie   7 na 7
Według mnie lekcje religii powinny być zastąpione przez lekcje religioznawstwa, które nie byłyby już prowadzone przez księdza lub katechetkę tylko przez odpowiednia osobę po studiach z wyżej wymienionego kierunku...
W taki sposób młody człowiek sam mógłby zdecydować która religia mu najbardziej odpowiada ale zapewne poznając wszystkie religie i ich historie zostałby agnostykiem lub ateista.
Autor: wmucha  Dodano: 04-07-2011
maruda - czego uczą lekcje religii   4 na 4
Skoro wszyscy rękami swoich przedstawicieli finansujemy lekcję religii. To powinniśmy głośno pytać czego uczą lekcje religii i czy są niezbędne w takim wymiarze, przez całą szkołę. Nikt poza lokalnym biskupem ich nie kontroluje. Nikt poza lokalnym biskupem nie zastanawia się nad ich programem. Gdy program religii zostanie ujawniony może okazać się że wystarczy jedna lekcja przez pół roku by zrealizować plan. Tylko czy ktoś zna plan?
Autor: maruda  Dodano: 04-07-2011
Fizyk - Fałszywa przesłanka   6 na 6
Przesłanka (II)P1 jest fałszywa. Lekcje marksizmu-leninizmu skrzywiły prymasowi kręgosłup moralny ucząc go korzyści z głoszenia urojeń.
Autor: Fizyk  Dodano: 04-07-2011
Koraszewski - marksizm w szkole   6 na 6
Patrząc na to przez pryzmat osobistych doświadczeń - dla części (do której należałem), a która miała marksizm równoważony w domu, stanowił on element programu najsilniej podważający autorytet szkoły. (Ta postawa prowadziła nierzadko, do absurdalnego zgoła odwrócenia relacji prawda-kłamstwo i fałszywego założenia, że komuniści mówią wyłącznie kłamstwa.)  Marksizm w szkole był przede wszystkim był informacją, że objęcie marksizmu to autostrada karier oportunistycznych. Dla tych, którzy mieli wsparcie marksizmu w domu, stanowił znakomitą okazję do bezkrytycznego myślenia, (a więc do poważnego uszkodzenia umysłu).
Arcybiskup jest w błędzie, co do tego, że nie szkodził, ma rację że nauczanie religii działa podobnie.     
Autor: Koraszewski  Dodano: 04-07-2011
taurus   11 na 11
Trzeba przyznać, że zrównanie lekcji religii w szkołach z ogłupiającą indoktrynacją hasłami bez jakiegokolwiek związku z rzeczywistością wyjątkowo się świątobliwej osobie udało.
Brawo!

Szkoda tylko, że jest oparte na fałszywych przesłankach. W szkołach PRL-u, aż do matury, indoktrynacja opierała się raczej na doborze treści takich zagadnień jak historia, czy literatura.
Legendarnych już lekcji marksizmu w polskich szkołach (podstawowych i średnich) nigdy nie było - nie było nawet filozofii, tak jak dziś nie ma etyki.
Warto na to zwrócić uwagę dzisiejszym młodym - kościelna propaganda, jak zwykle, opiera się na kłamstwie.

Pierwsze elementy filozofii lub ekonomii politycznej młodzi ludzie otrzymywali dopiero na uniwersytetach - ale tam byli już na indoktrynację dosyć uodpornieni.
W przypadku ojczulka arcybiskupa, jak wynika z jego życiorysu, w wieku lat osiemnastu w 1956 rozpoczął studia w seminarium - tam z lekcjami marksizmu-leninizmu raczej się nie zetknął. Czyli jego bajdurzenie o uczęszczaniu na takie lekcje jest kolejnym drobnym kłamstewkiem, obok wielkiego kłamstwa.
A podobno "zwierzchnik" nakazał nie kłamać.
Autor: taurus  Dodano: 04-07-2011

Pokazuj komentarze od pierwszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez Facebook lub OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365