|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Dlaczego Europa Zachodnia poparła stan wojenny w Polsce [5] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Kapitalizm jest pod tym
względem zasadniczo uboższy, gdyż kryterium władzy i przywileju stanowi jedynie
kapitał. By współczesna demokracja mogła osiągnąć nieco wyższy poziom
partycypacji musiałaby albo stworzyć całkowicie nowy system oparty nie tylko na
kryterium kapitału, czyli wyjść poza kapitalizm, albo też stworzyć taki
kapitalizm, który nie będzie składał się z 1% kapitalistów, ale choćby z 10%
(należy dodać, że samo prowadzenie działalności gospodarczej nie czyni nas
jeszcze kapitalistą; kapitalistą czyni posiadanie konkretnego kapitału -
takiego, który pozwala na pełną realizację czynnych i biernych praw
politycznych). Nie twierdzę jednak, że
współczesna demokracja jest z gruntu gorsza niż szlachecka. Znajduje się ona po
prostu na wczesnym etapie rozwoju. Jej dalsza ewolucja może prowadzić do
narodzin prawdziwej demokracji.
W ostatnich dekadach w USA
pojawiły się dwa kierunki takich ewolucyjnych przemian: technologiczna i ekonomiczna. Pierwsza to pojawienie się internetu, który decentralizuje
komunikację i w przyszłości może pomóc pokonać terytorialne ograniczenia rozwoju
demokracji bezpośredniej. Jego rozwój w tym kierunku będzie jednak torpedowany.
Nie wiadomo na ile internet pozostanie wolny.
Druga kwestia to próba
upowszechnienia własności, przekształcanie robotników w drobnych kapitalistów. O ile główny problem ze wczesnym kapitalizmem polega na tym, że jest prymitywny i barbarzyński, o tyle głównym problemem z marksizmem jest to, że głosi tezy
fałszywe: walka klas nie jest jakimś uniwersalnym zjawiskiem, lecz przygodną
patologią źle skonstruowanego systemu, społeczeństwo wolnorynkowe nie musi być
trwale rozbite na burżuazję, czyli niewielką klasę wyższą, oraz ludzi pracy,
czyli wielką klasę niższą. W USA ten podział udało się w drugiej połowie XX
wieku zakwestionować. Dwie trzecie społeczeństwa zaliczało się do klasy
średniej. USA stworzyły warunki w których większość ludzi pracy, w tym
robotnicy, mogło się zaliczać przynajmniej do niższych szczebli klasy średniej.
Klasa średnia nie jest jeszcze na tyle wolna, by stanowiła realny podmiot
demokratyczny, jest ona jednak na tyle bezpieczna bytowo, by nie musiała
zabiegać o sprawy podstawowe, jak praca i mieszkanie, by mogła się rozwijać oraz
powiększać szeregi kapitalistów.
By następował proces
demokratyzacji, system podatkowy musi być tak skonstruowany by na pierwszym
miejscu stawiał jednostkę i rodzinę nie zaś operacje spekulacyjne i korporacyjne. Tego rodzaju rewolucyjna zmiana nastąpiła w okresie rządów
Reagana. Zazwyczaj sprowadza się je do radykalnego liberalizmu, pisząc, że
obniżył podatki najbogatszym. Prawda jest natomiast taka, że jego reformy były
korzystne przede wszystkim na klasy średniej i stanowiły element demokratyzacji
kapitalizmu.
Proces ten został wyhamowany w ostatnich dwóch dekadach. Uważam, że główną przyczyną tej zmiany była transformacja ZSRR, w konsekwencji czego przed zachodnimi korporacjami otworzyło się eldorado
Europy Środkowej, gdzie w oparciu o układ z byłymi służbami koncerny te
otrzymały możliwość przejmowania wielkich przedsiębiorstw i całych branż za
ułamek ich wartości. Dzięki temu uległy tak nadzwyczajnemu wzmocnieniu, że nie
tylko podporządkowały sobie gospodarki środkowoeuropejskie, ale i odbudowały swą
bezwzględną supremację na całym Zachodzie.
Dopiero w tym świetle widać
rozmiar klęski Reagana oraz sens nieudanej blokady gazociągu. Można powiedzieć,
że chęć zablokowania budowy gazociągu była działaniem antyrynkowym, wymierzonym w interesy wielu ważnych firm, ale jednak to właśnie od tej współpracy
energetycznej zachodnich koncernów z systemem totalitarnym zawiązały się więzi
gospodarcze, które zatrzymały globalne procesy demokratyczne — po obu stronach
Żelaznej Kurtyny.
Demokracja jako polski żywioł
Mało u nas znanym faktem
jest, że ten złoty dla amerykańskiego kapitalizmu okres wiąże się z Polakiem.
Czołową postacią zmian okresu Reagana, ich szarą eminencją, był Daniel „Dan"
Rostenkowski (1928-2010), kongresmen Demokratów, lider chicagowskiej Polonii,
który jest uznawany za jednego z sześciu najważniejszych polityków amerykańskich z Chicago XX w.
W latach 80. Izba
Reprezentantów zdominowana była przez demokratów a to ta izba ma główną
kompetencję podatkową. Rostenkowski był przewodniczącym komisji podatkowej
amerykańskiego Kongresu i to jemu USA zawdzięczają te zmiany podatkowe, które
wzmocniły amerykańską klasę średnią. Te zmiany, które wzmacniały najbogatszych
były dziełem Reagana, te natomiast, które wzmacniały klasę średnią tworzył
Rostenkowski.
Szczególnie głośne stało się
jego wystąpienie telewizyjne z 28 maja 1985, kiedy odwołując się do swego
polskiego sąsiedztwa, które ma coraz mniej zaufania do amerykańskiego systemu
podatkowego, przekonał społeczeństwo do reformy polegającej na uproszczeniu
podatków i postawieniu w centrum człowieka a nie korporację. „Dlaczego kasjer w banku ma płacić wyższy podatek niż bank? Dlaczego stacja benzynowa ma płacić
większy udział aniżeli kompania naftowa dla której pracuje? Spróbujmy
opodatkować ludzi i biznes wszystkich uczciwie", wezwał by stworzyć taki system,
by ulżyć przede wszystkim klasie średniej. Swoją jedenastominutową przemowę
zakończył apelem do „milczącej większości", jak określił klasę średnią, by
wsparła jego postulaty. „Nawet jeśli nie potrafisz przeliterować 'Rostenkowski',
napisz tak jak określano mego ojca i dziada: Rosty, zaadresuj kopertę: R-O-S-T-Y,
Washington D.C." W ciągu kilku dni do jego biura przyszło 75 tys. listów a Rostenkowski stał się swoistym bohaterem ludowym.
30 maja Washington Post
pisał: „Narodziła się gwiazda?".
Książki poświęcone Rostenkowskiemu
Efektem był Tax Reform Act
of 1986, kluczowa reforma Reagana, która w bardzo dużym stopniu uprościła system
podatkowy (co jest elementarną zmianą na rzecz małych i średnich — a nie gąszcz
ulg i odpisów). Zredukowała ulgi, obniżyła stawki podatkowe dla firm (max 34%) i osób fizycznych (max 28%), opodatkowała zyski kapitałowe, wprowadziła ulgi
prorodzinne, podniosła kwotę wolną, wprowadziła odpisy dla niskobudżetowego
budownictwa. Logika zmian polegała na usunięciu preferencji dla spekulacji
kapitałowych na rzecz inwestycji produkcyjnych oraz utrzymania ludzi pracy na
poziomie klasy średniej.
W 1989 Rostenkowski
opracował projekt
usunięcia części przywilejów podatkowych dla akcjonariatu pracowniczego, w oparciu o które idea spółki pracowniczej była wykorzystywana przez duże
korporacje do pozyskiwania taniego kapitału wykorzystywanego następnie do
przejęć i koncentracji kapitału. Rostenkowski proponował, by odpisy mogły
dotyczyć jedynie tych spółek pracowniczych, w których akcjonariat pracowniczy
stanowi minimum 30% udziałów, co de facto oznaczało odebranie przywilejów dużym
korporacjom.
Donald Trump, odwołując się w kampanii do „milczącej większości", mówił językiem Rostenkowskiego, którego
przed laty był jednym z ważniejszych sponsorów. Trump — absolwent jezuickiej
uczelni, przez długie lata był sponsorem Partii Demokratycznej, dopiero po
wielkim kryzysie zmienił orientację na Republikanów.
Nie pokładam szczególnych
nadziei w Trumpie, ale widzę je w polskim żywiole. To nie przypadek, iż to
akurat osoba z polskimi korzeniami stała za najfortunniejszą korektą kapitalizmu
ostatnich dekad. Polacy mają szczególny talent do demokracji. W świecie
monarchii stworzyliśmy najlepszą demokrację. W świecie demokracji ludowych
wytworzyliśmy największy ruch ludowy. A w świecie kapitalizmu Rostenkowski
wytworzył mechanizmy demokratyzacji kapitalizmu.
Nie twierdzę, że jesteśmy
kimś lepszym niż Europa wschodnia czy zachodnia, lecz że najlepszą integrację
Europy przyniesie ześrodkowanie jej w centrum Europy. I będzie to z korzyścią
dla całego kontynentu. Nie jest przypadkiem, że w czasie gdy zachód i wschód
stworzyły system żerowania na Europie Środkowej, nasz kontynent oddał pola już
nie tylko Ameryce Północnej, ale i Azji Wschodniej. Przekonuje się nas, że wobec
potęgi Chin czy USA potrzebujemy silniejszego eurosojuza. Jeśli jednak pójdziemy
tą drogą to za jakiś czas wyprzedzi nas także i Bliski Wschód.
Systemów nie tworzą doktryny i instytucje, lecz ludzie i narody. Różne narody mają różne talenty. Naszym jest
demokracja. Dla budowy demokracji na miarę XXI wieku nie wystarczy korekta tego
co jest, lecz potrzebna jest zmiana paradygmatu.
Bardzo cenię francuską trójcę polityczną: „wolność, równość, braterstwo". Bardzo
też cenię niemiecką trójcę polityczną: „społeczna gospodarka rynkowa". Niektórzy
głoszą, że „wolność, równość, braterstwo" się nie sprawdziło, bo rewolucja
francuska. Ale tak samo można powiedzieć, że hasło „miłości bliźniego" się nie
sprawdziło, bo niemieckie stosy. Nie musimy zmieniać tych haseł, które są tak
bliskie dwóm największym narodom europejskim. Uważam, że jest to ten sam ideał
demokratyczny wyrażony różnymi słowami. Chciałbym to widzieć w polskim
wykonaniu.
1 2 3 4 5
« Historia (Publikacja: 19-12-2017 Ostatnia zmiana: 13-12-2021)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10173 |
|