|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Zdrowie
Amerykańskie wpadki homeopatii [2] Autor tekstu: Caden O. Reless
Problem ten jednak w zasadzie nie dotyczy
homeopatii, gdyż producenci nie fatygują się na tyle, by jej skuteczność
udowadniać w rzetelnie zaprojektowanych badaniach naukowych. Nie mają również
ambicji, by udowadniać naukowo, że homeopatia jest skuteczna w leczeniu świńskiej
grypy, raka czy — dajmy na to — choroby Parkinsona. Uprawdopodabnianiu
efektywności homeopatii w oczach konsumentów ma służyć mętne
teoretyzowanie, sprzeczne ze współczesną nauką lub najzwyczajniej
niedorzeczne, ale pozwalające na przetrwanie, a nawet prosperowanie na dość głębokim
rynku paramedycznym, oraz chwytliwe kampanie społeczne, wzorowane na
wydarzeniach organizowanych przez zasłużone instytucje, takie jak obchodzony
co roku w kwietniu Tydzień Świadomości Homeopatii.
Niestety, zdarza się, że producenci preparatów
homeopatycznych w Stanach Zjednoczonych nie stosują się nawet do minimalnych
wytycznych przewidzianych prawem, przekraczając tym samym jego granice, a co więcej — narażając zdrowie nabywców na niebezpieczeństwo. Zdarza się, że
specyfiki homeopatyczne zawierają „coś jeszcze" lub też zawierają
wprawdzie przewidzianą substancję aktywną, lecz w szkodliwym dla zdrowia stężeniu.
Homeopatia, podobnie jak wszystkie dziedziny ludzkiej aktywności, narażona
jest przecież na ryzyko wystąpienia zwykłych błędów i pomyłek, pokusę
zwykłego oszustwa i działania w złej wierze, a także fałszerstwa. Z tego
powodu wielokrotnie zdarzało się w ubiegłych latach, że na żądanie FDA
wycofywane były z rynku całe partie preparatów homeopatycznych różnych
marek, niespełniające wymogów dotyczących stężenia substancji czynnej,
jakości procesu produkcji, rzetelności informacji o przeznaczeniu specyfiku i z powodu innych mniej lub bardziej poważnych uchybień. Mimo że produkty te
znalazły się na rynku, i — jak już wcześniej wspomniano — zakłada się,
że są potencjalnie nieszkodliwe, nie są więc bezwarunkowo i całkowicie
bezpieczne.
Co zrozumiałe, producenci i dystrybutorzy związani z homeopatią wolą podkreślać fakt, że specyfik homeopatyczny znalazł się
na rynku, gdyż jego produkcja jest zgodna z prawem czy wytycznymi FDA (co może
być zgodne z prawdą), ale zapominają dodać, że nie jest to równoznaczne z jakąkolwiek rekomendacją preparatu i w żaden sposób nie wyklucza ryzyka związanego z jego stosowaniem. Ponadto produkt homeopatyczny w każdej chwili może być
wycofany z rynku, jeżeli konsumenci zgłoszą jakieś nieprawidłowości i zostaną one potwierdzone przez odpowiednie kontrole.
Na przykład, problemy ze standaryzacją dawki
substancji czynnej stały się w październiku 2010 roku przyczyną wycofania z rynku homeopatycznego produktu Hyland's Teething Tablets. [ 5 ]
FDA oceniła,
że tabletki, zawierające bliżej nieokreślone dawki belladonny (pokrzyk
wilcza jagoda; liście i jagody tej rośliny zawierająca silnie toksyczne
alkaloidy) mogą stwarzać poważne ryzyko dla dzieci, którym tabletki z belladonną podawano w celu złagodzenia doznań bólowych przy wyrzynaniu się
zębów mlecznych.
Uzasadniając swoją decyzję o wycofaniu leku z rynku FDA argumentowała, że „ Hyland's Teething Tablets są wytwarzane w taki sposób, by zawierać niewielką dawkę belladonny, substancji chemicznej,
które może wyrządzić poważne szkody, jeżeli jest przyjmowana w większych
ilościach. W przypadku tego rodzaju produktu jest bardzo ważne, by ilość
belladonny podlegała precyzyjnej kontroli. W wyniku analiz laboratoryjnych,
przeprowadzonych przez FDA, ustalono, że poszczególne tabletki Hyland's
Teething Tablets zawierają inną dawkę belladonny. W dodatku, FDA uzyskała
informacje, o przypadkach dzieci, które przyjęły większą ilość tabletek
niż zalecano, ponieważ pojemnik nie posiadał odpowiedniego bezpiecznego
zamknięcia". U niektórych dzieci wystąpiły też efekty uboczne, spójne z obrazem klinicznym zatrucia belladonną.
Dodajmy, że ani FDA, ani producent nigdy wcześniej
nie przeprowadzali jakiejkolwiek oceny Hyland's Teething Tablets pod kątem
bezpieczeństwa stosowania u dzieci czy skuteczności leczniczej. Ponadto, nie są
obecnie znane żadne naukowe dowody na to, że wspomniany homeopatyczny produkt
ma w ogóle jakiekolwiek rzeczywiste korzystne działanie. Jedyną przesłanką,
która miała świadczyć o skuteczności produktu było zastosowanie w procesie
produkcji zabiegów o dawnym, jeszcze magiczno-alchemicznym rodowodzie, tj.
silnego „rozcieńczania substancji" w celu uzyskania jej „minimalnej
dawki", która powinna leczyć „podobne przez podobne" za pośrednictwem
tzw. „pamięci wody", występującej w roli rozpuszczalnika i wektora
tajemniczych leczniczych właściwości. To nie żart. To aparat pojęciowy
homeopatii, zaczerpnięty wprost z osiemnastowiecznych traktatów i przeniesiony
bez poważniejszych zmian w XXI wiek, mimo całego postępu, jaki dokonał się w tym czasie w każdej dziedzinie nauki. [ 6 ]
Dalsze kontrole ujawniły kolejne zaniedbania w procesie kontroli produkcji i w rezultacie Standard Homeopathic Company zgodziła
się na dobrowolne wycofanie swojego sztandarowego produktu z rynku.
W 2009 roku podobne problemy, związane z odpowiednią kontrolą procesu produkcji, miała według FDA firma Washington
Homeopathic Products, Inc. Ostrzegający list, wystosowany przez FDA do
kierownictwa spółki, wymienia takie uchybienia, jak kilkakrotne problemy z pozytywnym przejściem leków przez testy mikrobiologiczne (co może świadczyć o niedopełnieniu odpowiednich wymogów czystości w procesie produkcji) czy
obecność kawałków stłuczonego szkła w buteleczkach z gotowym specyfikiem.
Ponadto, firma Washington Homeopathic Products, Inc. miała problemy z udowodnieniem, że produkowane przez nią na bazie penicyliny leki homeopatyczne
rzeczywiście nie zawierają antybiotyków. Firma nie przeprowadziła w tym
kierunku odpowiednich testów, bazując jedynie na typowo homeopatycznym
przekonaniu, że odpowiednie rozcieńczenie penicyliny praktycznie wyeliminuje
jej obecność z końcowego produktu. Tymczasem u niektórych osób penicylina
może wywołać nawet w niewielkiej ilości silne reakcje alergiczne. W dodatku
była na terenie firmy przechowywana w formie sproszkowanej w takich warunkach,
które nie zabezpieczały przed unoszeniem się jej drobin w powietrzu, a nawet
mieszania się z innymi substancjami, na przykład ze stosowaną tuż obok do
produkcji innego produktu ampicyliną.
Co wprost nie do pomyślenia w przypadku produkcji
konwencjonalnych leków, w firmie brakowało sporządzonych na piśmie procedur
dotyczących procesu produkcji i kontroli jakości, które pozwoliłyby zapewnić,
że powstały produkt finalny cechuje się właściwościami zgodnymi z deklaracjami producenta, co dotyczyło tak podstawowych kwestii, jak stałość
składu, stężenia, jakości czy czystości. W firmie, która zajmowała się
produkcją homeopatycznych preparatów leczniczych dla dzieci nie opracowano
zresztą nawet podstawowych procedur sprzątania i czyszczenia urządzeń
wykorzystywanych do produkcji. [ 7 ]
Zwykłe zaniedbania w procesie produkcji i uchybienia w kontroli jakości produktów nie są jedynym problemem homeopatii w Stanach Zjednoczonym. Przy okazji epidemii grypy H1N1 w 2009 roku wielu
producentów preparatów homeopatycznych dopuściło się zwyczajnych oszustw, z premedytacją umieszczając na swoich produktach nie tyle niesprawdzone, co zupełnie
fałszywe informacje o ich przeciwwirusowym działaniu. Świadczy to niestety o tym, że wielu producentów preparatów homeopatycznych nie ma żadnych skrupułów,
świadomie wprowadza konsumentów w błąd, przypisując swoim produktom właściwości,
których nigdy nie posiadały i nawet w zamyśle nigdy nie miały posiadać,
kierując się nie tyle dobrem pacjenta, co zasadą bezwzględnej maksymalizacji
zysku. Na całe szczęście, nawet status „leku homeopatycznego" widniejącego w HPUS nie upoważnia producentów specyfiku do utrzymywania, że posiada on właściwości,
których nie potwierdzono w badaniach naukowych, zwłaszcza w przypadku poważniejszych
chorób i problemów zdrowotnych.
Pośród produktów homeopatycznych, wielu o bardzo
wymyślnych, wręcz poetycznych nazwach, które trafiły na rynek w okresie
epidemii grypy H1N1 w latach 2009-2010, znalazły się takie, które reklamowano
jako „homeoterapeutyczne wibracje z aktualnym szczepem H1N1" czy też jako
„szczepionkę przeciw grypie sezonowej 2009-2010". Niektóre z preparatów
miały zdaniem producentów zapewniać „gotowość na niebezpieczeństwo
mutacji wirusa grypy nawet wówczas, gdy nowe szczepy wirusa pozostają jeszcze
nieznane", inne miały zapewnić „równowagę górnych dróg oddechowych" i w ten sposób „łagodzić symptomy świńskiej grypy". Wielu produktom
producenci przypisywali wprost niespecyficzne działanie antywirusowe, co miało
zapewniać skuteczność w leczeniu i zapobieganiu wszystkim typom wirusa grypy, z położeniem szczególnego nacisku na wirusa tzw. grypy świńskiej.
Jako leki posiadające antygrypowe działanie, zwłaszcza w przypadku wirusa H1N1, były w Stanach Zjednoczonych reklamowane również
homeopatyczne specyfiki łatwo dostępne w Polsce, takie jak oscillococcinum,
pneumococcinum, influenzinum, nux vomica czy thymuline. Długa lista niezwykłych
właściwości leczniczych tych produktów mogłaby zresztą wpędzić w kompleksy zespoły badawcze niejednego dobrego laboratorium farmakologicznego.
Jednak, jak można było oczekiwać, żadne z powyższych
twierdzeń, dotyczących nadzwyczajnych właściwości produktów
homeopatycznych w profilaktyce i leczeniu świńskiej grypy, nie znajduje
jakiegokolwiek poparcia w dostępnych aktualnie doniesieniach naukowych.
Przeciwnie, skuteczność homeopatii jest mocno kwestionowana, a sama homeopatia
jest obiektem szerokiej krytyki w środowiskach medycznych. Nic więc dziwnego,
że FDA stanowczo odradzała stosowanie, a nawet zakup wszystkich wyżej
wymienionych „leków".
Na koniec, mając w pamięci amerykańskie doświadczenia z homeopatią w ostatnich latach, można sformułować kilka wniosków na przyszłość.
Po pierwsze, bardzo ważne jest, by w żadnym
wypadku nie traktować homeopatii w sposób uprzywilejowany i pod żadnym
pozorem nie nadawać jej specjalnego statusu, czy to w wyniku decyzji
politycznych czy administracyjnych, czy jakichkolwiek innych, w stosunku do
sprawdzonych naukowo i szeroko akceptowanych w środowisku medycznym i naukowym
metod medycyny konwencjonalnej. Może być to trudne w sytuacji istnienia grup
aktywnie lobbujących na rzecz pewnych środowisk czy rozwiązań lub nawet dążących
do narzucenia środowisku lekarzy i farmaceutów pewnych rozwiązań na drodze
prawnej (sądowej), choćby wbrew zdrowemu rozsądkowi. Negatywne następstwa
jakiegokolwiek legitymizowania homeopatii na „uprzywilejowanej ścieżce"
mogą ciągnąć się latami i paraliżować późniejsze próby osiągania
racjonalnych rozwiązań w tej kwestii. Niestety, jak wielokrotnie zwracał uwagę
prof. Andrzej Gregosiewicz, w Polsce „mleko już się rozlało", o czym świadczy
art. 21 ustawy z dnia 6 września 2001 r. „Prawo farmaceutyczne". [ 8 ],
[ 9 ]
1 2 3 Dalej..
Przypisy: « Zdrowie (Publikacja: 11-04-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1166 |
|