Tematy różnorodne » Wirtualne "perełki"
Astromarii rozważania spiskowe [2] Autor tekstu: Andrzej Gregosiewicz
Tytuł tej notki jest skróconym cytatem z wykładu pt. „Nauka i polityka raka".
Całość brzmi tak: „Lekarstwo kontrolujące raka jest znane i pochodzi z natury,
lecz nie jest szeroko dostępne w społeczeństwie, ponieważ nie może być
opatentowane, z czego wynika, że nie jest komercyjnie atrakcyjne dla przemysłu
farmaceutycznego".
Tak, kochani. Nie wierzcie „racjonalistom", gdy na swych „antybzdurowych"
blogach piszą, że medycyna naturalna jest szkodliwym zabobonem i że zabija.
Medycyna naturalna rzeczywiście jest szkodliwa, ale wyłącznie dla koncernów
farmaceutycznych i rzeczywiście zabija, ale nie pacjentów, lecz dochody, jakie
te koncerny uzyskują z owych rzekomych chorób i ich równie rzekomego leczenia.
Na tym blogu pisałam nie raz, że to, co medycyna nazywa „chorobą" lub „rakiem"
jest w rzeczywistości symptomem, a to, co nazywa „leczeniem" jest wyłącznie
likwidowaniem symptomów. Choroba nie zostaje wyleczona, usuwa się tylko jej
objawy. Nic więc dziwnego, że wkrótce lekarze stwierdzają „przerzuty". I zabawa z truciem raka wraz z pacjentem zaczyna się od nowa, co kosztuje nas wszystkich
niewyobrażalne wprost pieniądze (płacimy za to wszyscy, nawet ci, którzy przez
całe życie, od urodzenia do śmierci pozostają w 100% zdrowi, z naszych coraz
wyższych podatków) i co gorsze najczęściej kończy się to śmiercią raka wraz z jego żywicielem, czyli pacjentem.
Z powodu pazerności koncernów farmaceutycznych stopniowo delegalizuje się
witaminy i suplementy jako szkodliwe toksyny, wprowadza się pod groźbą więzienia
zakaz informowania o witaminach i medycynie naturalnej, a studentów medycyny nie
uczy się niczego o dietetyce ani o znaczeniu witamin i mikroelementów w zapobieganiu chorobom. Robi się to wszystko, ponieważ ani witamin, ani ziół
opatentować nie wolno, a to oznacza, że nie da się na nich zarobić tyle, co na
chemicznych lekach. A leki, nie dość, że wszystkie bez wyjątku mają skutki
uboczne, nierzadko śmiertelne, to jeszcze celowo są nieskuteczne, co zmusza
pacjentów do nieprzerwanego zażywania ich aż do śmierci (...).
Ciekawe. Interesuje mnie tylko, kto wydał rozporządzenie zakazujące publikowania
informacji o witaminach i zaopatrzył je w notatkę o karze więzienia za złamanie
zakazu. Przyznam też, że nie dotarła do mnie informacja o delegalizacji witamin,
jako szkodliwych toksyn.
Nie wiem jak skomentować passus o produkcji i stosowaniu atrap leków. To raczej
informacja dla prokuratora.
Przyznaję obiektywnie, że niektóre suplementy diety nie mają żadnego wpływu na
procesy metaboliczne w organizmie i są kompletnie zbędne. Ten problem powinien
rozwiązać Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych.
Pozostałe rewelacje, np. o ukrywaniu (przez kogo?) skutecznego lekarstwa na raka
kwalifikują się do uznania ich za objawy choroby psychicznej.
Jeśli nie, to dowodzą kompletnego analfabetyzmu medycznego astromarii. Istnieją
tysiące rodzajów nowotworów złośliwych, a każdy z nich wymaga innej procedury
leczniczej. Oczywiście, pewne sposoby leczenia farmakologicznego, czy
radioterapii są podobne w różnych nowotworach, ale wynika to jedynie ze stopnia
wrażliwości komórek nowotworowych na te metody.
Jedno jest pewne. Nie ma panaceum na wszystkie rodzaje nowotworów. To oczywiście
truizm. Uważam jednak, że moim obowiązkiem jest sprostowanie głupstw, które
przez ludzi naiwnych mogą być uznane za prawdziwe.
„Racjonalizm" to faszyzm
Ja nie mam prawa wypowiadać się na temat swojego zdrowia i jakości żywności,
jaką serwuje mi „nauka", bo nie jestem naukowcem i nie znam się na tym?!
Co za psychopata to wymyślił?
To moje zdrowie i nikt nie ma prawa mi go odbierać! Nikt nie ma prawa zmuszać
mnie do jedzenia toksycznej żywności, tylko dlatego, że tak sobie życzą jacyś
„nałukowcy" i jakieś „ałtorytety" od siedmiu boleści! (...)
Medycyna wchodzi każdemu inwazyjnie na łeb i wpieprza się w życie prywatne i jeszcze ciąga po sądach tych, którzy nie maja życzenia korzystać z jej
„dobrodziejstw" takich jak badania profilaktyczne, szczepienia i leczenie (...).
Takich, jak powyżej, cytatów nie komentuję, gdyż obraziłbym inteligencję
Czytelników.
"MEDYCYNA Z PLANETY MAŁP"
"(...) kartel chemiczno-farmaceutyczny,
ten sam, którego korzenie sięgają czasów II wojny światowej i obozu w Auschwitz"
(...). Kartel ten "wraz ze swoimi
biotechnologicznymi córkami
stopniowo przejmuje pełną władzę nad całym światem i nad każdą dziedziną naszego
życia (...)".
"TO NIE JEST MEDYCYNA, LECZ RZEŹNIA!"
(...). Ja się na takie leczenie nie godzę i truć się nie pozwolę! Nawet, jeśli
faszyści przejmą władzę nad światem, ja będę z tym walczyć, bo wolę umrzeć na
stojąco, niż żyć na klęczkach".
Mocne. Ale głupie.
Na dowód słuszności swojej oceny
"medycyny z planety małp"
astromaria informuje wszystkich, że
"Kasia, która nie chciała leczyć się
metodą dr. Gersona (....) nie żyje" (...),
gdyż "racjonaliści"
nienawistnie podjudzali Kasię przeciwko wszelkiej "szarlatanerii". Wzięcie w cudzysłów słowa szarlataneria, prawdopodobnie oznacza, że metoda dr. Gersona
nie jest szarlatanerią, lecz normalną metodą leczenia.
Jeśli dramat młodej dziewczyny cierpiącej na złośliwy nowotwór miał rzeczywiście
miejsce, to jedyne, co można teraz zrobić to współczuć bliskim. I właśnie ze
względu na nich nie wolno posługiwać się takimi przykładami dla udowodnienia
swoich racji. A zwłaszcza krytykować sposobu leczenia Kasi. Nawet jeśli posiadło
się — jak astromaria — fascynującą wiedzę (cytuję):
"To, co dzieje się z medycyną jest
kuriozum na skalę wręcz kosmiczną i stanowi niezbity dowód na to, że żyjemy na
planecie małp, leczeni przez małpich lekarzy i edukowani przez małpią naukę.
Medycyna alopatyczna, która niczego nie potrafi skutecznie wyleczyć, a zamiast
tego truje, okalecza i zabija na masową skalę jest oficjalną i legalną medycyną
(...)."
Nie jestem psychiatrą, ale wiem, że psychiatrzy
nie oceniają merytorycznie wypowiedzi swoich pacjentów. Śledzą emocje,
zachowanie, nastrój itp. Niemniej w dokumentacji medycznej obowiązani są
zapisywać takie wypowiedzi jak:
1/ "Rozsądni ludzie unikają lekarzy alopatycznych jak ognia i ci ludzie żyją
najdłużej i w pełnym zdrowiu do późnej starości (...)
2/ czy istnieje chociaż jedna
choroba, którą alopatia uznaje za uleczalną? 3/ (...) Z tego co widzę, alopatia
leczy, problem tylko w tym, że niczego nie potrafi wyleczyć. Leczy latami i nieskutecznie, bo gdyby cokolwiek wyleczyła, straciłaby pacjenta, a więc dojną
krowę (...)"
Więc, co robić. Jak to co? Stosować homeopatię i
metodę Gersona. Oto szczegóły
tej ostatniej. Pacjent otrzymuje codziennie:
"1/ 13 świeżo przygotowanych soków.
(...) Sok wypijany jest natychmiast po przygotowaniu (...) Ciało pacjenta jest
wprost zalewane odżywczym płynem (...)
2/ Częste lewatywy z kawy są kamieniem węgielnym terapii Gersona. (...)
wyjaśnia to jej skuteczność oraz uzasadnia lewatywy z kawy jako integralną
część protokołu" (...).
Jedyny możliwy komentarz — moskalik.
KTO POWIEDZIAŁ, ŻE GERSONA
SPOSÓB DOBRY JEST NA RAKA
TEGO WALNĘ TAK, ŻE SKONA
POD MARIACKIM, W MIEŚCIE KRAKA
Wracam do blogu astromarii. Znajdujemy tam opis „leczenia"
jej syna. Wg autorki, lekarze alopatyczni
(po co do nich polazł?)
"pogorszyli
jego stan (...) zaczął więc
szukać w Internecie homeopaty.
Znalazł lekarza, a raczej lekarkę
(...) i umówił się na wizytę
(...) W czasie wizyty został KOMPLEKSOWO przebadany na wszystko
(...)"
Jedną z metod było (cytuję): "(...) badanie przepływu energii przez meridiany (...) „różdżka"
badała kolejne punkty akupunkturowe na ciele mojego syna, a na monitorze
komputera pokazywała się mapa blokad (...) diagnoza była idealna.
Idealny również, zamiast komentarza,
będzie limeryk
PATYK SIĘ RUSZA RZEKŁ RADIESTETA
CZUJĘ BIOPOLE W ŚRODKU KOTLETA I KRZYKNĄŁ Z PRETENSJĄ DO ŻONY A MIAŁ BYĆ WYSMAŻONY
NIE BĘDĘ JADŁ ŻYWEGO FACETA
C.d. blogu (temat: choroba syna):
Przy okazji dowiedział się, że zgagi, która go męczy, nie leczy się lekami
blokującymi wydzielanie kwasu żołądkowego
(...), lecz
„proszkiem zasadowym (...)". A potem
jadaniem
zgodnym z grupą krwi (...)
I stał się cud!
(...) Tam, gdzie alopatyczne „leki mają
bardzo duże problemy z dotarciem w tamto miejsce" lek
homeopatyczny dotarł bez najmniejszych problemów i zadziałał natychmiast. Dowody
przeciwko medycynie alopatycznej są wprost porażające! (...)
Nie bardzo rozumiem, jakie to dowody?
1/ Czy to, że "proszek zasadowy" (soda
oczyszczona) neutralizuje
działanie kwasu?
2/ Czy komedia z "jadaniem zgodnym z grupą krwi"?
3/ Czy to, że „lek" homeopatyczny dociera w "tamto
miejsce"?
To są te porażające dowody?
Jeśli tak, to gratuluję przenikliwości. Przytoczę jeszcze jedno, genialne
stwierdzenie astromarii:
"Nie
nałka mnie stworzyła, lecz Natura (...)".
Słowo nauka jest świadomie napisane
błędnie, a to dla wykazania lekceważącego do stosunku do nauki. Zabieg ten jest
charakterystyczny dla ludzi sfrustrowanych brakiem wykształcenia.
Komentarz? Tylko .… limeryk:
ASTRO-DYSLEKTYCZKA NIEBOGA Z BŁĘDAMI PISAŁA DO ASTROLOGA
PROSIŁA O SWÓJ HOROSKOP
TENŻE SPOJRZAŁ W SPEKTROSKOP I RZEKŁ, NO CÓŻ — SPRAWA FILOLOGA
Co do złotej myśli… Natura potrafi wszystko. Stwarza altruistów i seryjnych
morderców. Stwarza geniuszy oraz idiotki. Potrafi nawet zapewnić bezkarność
globalnym organizacjom spiskującym przeciwko ludzkości (cytuję):
1 2 3 4 Dalej..
« Wirtualne "perełki" (Publikacja: 18-07-2011 )
Andrzej GregosiewiczProfesor zwyczajny, kierownik Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Od 2001 roku prowadzi walkę z oszustwami leczniczymi typu homeopatii, bioenergoterapii, radiestezji i innymi rodzajami tzw. "medycyny alternatywnej". Opublikował na ten temat ponad 80 artykułów w mediach papierowych i elektronicznych. Jest „ojcem chrzestnym” akcji medialnej przeciwko homeopatii. W 2008 roku, głównie na skutek Jego konsekwentnej działalności publicystycznej oraz wygrania procesu sądowego z Izbą Gospodarczą Farmacja Polska oraz producentami "leków" homeopatycznych, rozpoczęła się szeroka debata publiczna na temat wartości leczniczych tego sposobu terapii. Jest członkiem-założycielem Klubu Sceptyków Polskich. W 2011 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, na wniosek prof. Andrzeja Gregosiewicza, rozpoczął - bezprecedensową w Europie - procedurę wyjaśniającą, czy homeopatyczny koncern Boiron (filia w Polsce) nie prowadzi praktyk niezgodnych ze zbiorowym interesem konsumentów. Liczba tekstów na portalu: 26 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jasnowidzenie czy ciemnomyślenie? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2039 |