Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.197.221 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Prawo do wolności zgromadzeń należy do kategorii praw fundamentalnych, a jego ograniczenie nastąpić może wyłącznie w sytuacjach wyjątkowych i zawsze dobrze uzasadnionych.
 Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Psychologia społeczna

Dusza dziecka [2]
Autor tekstu:

Istotnie, nasze domowe zwierzęta towarzyskie nigdy nie dorośleją. Jest to zasadnicza różnica między naszymi oczekiwaniami wobec własnych dzieci i wobec „przybranych dzieci" innego gatunku. Świadomie bądź nie, w ciągu stuleci naszego współżycia z tymi ostatnimi sprawiliśmy, że pozostają one zawsze niedojrzałe i od nas uzależnione. Jeśli chodzi o nasze naturalne dzieci, to — niezależnie od tego, jak bardzo neoteniczny jest ludzki gatunek — na ogół oczekuje się od nich, że kiedyś wydorośleją i staną się niezależnymi, w pełni odpowiedzialnymi za siebie ludźmi.

Kwestia, czy rzeczywiście neotenia była zasadniczym mechanizmem przystosowawczym, który doprowadził do powstania gatunku ludzkiego, jest ciągle sporna. Niemniej jednak, nawet jeśli uznać to za swego rodzaju metaforę, neotenia — zwana też „juwenalizacją" — może rzucić światło na zagadkę ludzkiej natury. Kiedy na początku XIX wieku pierwsze młodociane egzemplarze małp człekokształtnych zaczęły docierać do europejskich ogrodów zoologicznych, obserwujących ich wygląd i zachowanie naturalistów uderzył fakt, że małpie noworodki wykazują niesamowite podobieństwo anatomiczne do dorosłych osobników gatunku Homo sapiens, które to podobieństwo zanika, w miarę jak zwierzęta dojrzewają. Obserwując młodego orangutana sprowadzonego do paryskiego zoo, Etienne Geoffrey Saint-Hillaire doszedł do wniosku, że znaczne różnice, jakie występują między dorosłymi osobnikami naszych dwóch gatunków, można wytłumaczyć zahamowaniem rozwoju mózgu u orangutanów. Saint-Hillaire napisał w swej opublikowanej w 1836 roku rozprawie:

Patrząc na głowę młodego orangutana, odnajdujemy dziecięce i wdzięczne rysy człowieka. [...] Dostrzec też możemy odpowiadające im podobieństwo obyczajów, tę samą łagodność i sympatyczną afektację, a także skłonność do dąsów i buntu w obliczu przeciwności. [...] W przeciwieństwie do nich, jeśli weźmiemy do ręki czaszkę dorosłego osobnika, odkryjemy w niej nieomylnie przerażające atrybuty odstręczającej zwierzęcości.

Obserwacje Saint-Hillaire’a utrzymane były w duchu teorii rekapitulacji, która dominowała w biologii końca dziewiętnastego wieku. Ta idea, nadal dziś popularna, głosi, że wszystkie zwierzęta w swym osobniczym rozwoju zarodkowym, a potem w toku dojrzewania, przechodzą przez kolejne stadia ewolucyjne — a więc że ontogeneza jest rekapitulacją filogenezy. W świetle owej koncepcji orangutan (podobnie jak inne małpy) stanowił anomalię, przechodząc w swym wczesnym rozwoju przez bardziej zaawansowane „człowiekopodobne" stadium, a następnie degenerując się, np. „omyłkowo" rozwijając silne szczęki zamiast wielkiego mózgu. Rozumowanie to można jednak odwrócić, a wówczas anomalią okazuje się raczej człowiek niż orangutan. Tym tropem poszedł holenderski anatom Louis Bolk, który w latach dwudziestych naszego stulecia wystąpił z hipotezą, nazwaną przez niego „teorią detalizacji", zgodnie z którą atrybutem człowieczeństwa jest swoiste zahamowanie rozwoju — radykalne przedłużenie okresu rozwoju zarodkowego poza moment urodzin. Wyrażający tę samą myśl termin „neotenia", dziś szerzej przyjęty, został zaproponowany w 1884 roku przez Juliusa Koll-mana z Bazylei, który zajmował się badaniem aksolotli.

Choć niewielu ewolucjonistów zaaprobowało w pełni hipotezę Bolka, w ostatnich latach spotkała się ona z zainteresowaniem ze strony niektórych uczonych o najwyższej reputacji, w szczególności antropologa Ashleya Montagu i paleontologa Stephena Jaya Goulda. Bolk uzasadnił swą ideę, przedstawiając długą listę cech anatomicznych, które posiadają dorośli ludzie i niedojrzałe osobniki innych naczelnych, a które nie występują u dorosłych małp. Najbardziej uderzającą z nich jest oczywiście kształt czaszki, ulegającej u człowieka pełnemu zwapnieniu dopiero w jakiś czas po urodzeniu. Do tych cech należą także słabo rozwinięte szczęki i „dziecięce" uzębienie, lokalizacja foramen magnum, czyli otworu, przez który wychodzi z naszej czaszki rdzeń kręgowy, ukierunkowanie kanału porodowego czy wreszcie nieprzeciwstawny kciuk w naszej stopie, nie mówiąc o kilkunastu innych cechach wyliczonych przez Bolka.

Idea neotenii intrygowała też wybitnego brytyjskiego biologa Juliana Huxleya (który, dla odmiany, nazywał ją „pedomorfozą"). W latach trzydziestych pisał on: „Stworzenie możliwości ucieczki ze ślepego zaułka specjalizacji w nowy okres plastyczności i adaptacyjnego zróżnicowania sprawia, że pedomorfoza stanowi atrakcyjną ideę ewolucyjną. Zarówno jej możliwości, jak i ograniczenia zasługują na staranne zbadanie". Natomiast Bolk dostrzegał w swej koncepcji detalizacji więcej możliwości niż ograniczeń. Oświadczył on: „Gdybym miał krótko podsumować moją zasadniczą ideę, powiedziałbym, że [...] [dorosły] człowiek jest płodem małpy, który osiągnął dojrzałość płciową".

Ludzki noworodek istotnie wykazuje wiele cech zarodkowych. Z powodu naszego wielkiego mózgu kobiety niejako zmuszone są rodzić dziecko, zanim jego mózg osiągnie swe ostateczne rozmiary. W końcowym okresie ciąży mózg rozwija się w niebywałym tempie — co minutę przybywa w nim około 20 tysięcy neuronów. Co jednak najciekawsze, wzrost ten trwa nadal po rozwiązaniu; mózg podwaja swą objętość w ciągu pierwszego roku ludzkiego życia, a pod koniec trzeciego jego wielkość wynosi cztery piąte ostatecznych rozmiarów. W porównaniu z mózgiem inne narządy są przez długi czas stosunkowo „niedorozwinięte" i potrzeba niemal dwudziestu lat, by cały nasz organizm osiągnął dorosłe proporcje. Przy porodzie rozmiar głowy dziecka stanowi podstawowy problem; mimo że mózg noworodka jest wciąż w stadium gwałtownego „zarodkowego" wzrostu (aby osiągnął on stadium rozwoju małpich noworodków, ciąża kobiety musiałaby się wydłużyć do około 20 miesięcy!), poród u ludzi trwa przeciętnie od czterech do ośmiu razy dłużej niż u innych naczelnych. Fakt, iż na świat przychodzi taki „niedokończony" stwór, sprawia, że kolebka — jak to określił Montagu - jest w istocie „łonem z widokiem na świat". O ile koncepcja neotenii uchodzić może za umiarkowanie kontrowersyjne wyjaśnienie mechanizmów naszych anatomicznych i fizjologicznych przystosowań ewolucyjnych, o tyle jej ekstrapolacja w sferę teorii zachowania jest już przedsięwzięciem wysoce spekulatywnym. Niemniej jednak stanowi to możliwość zbyt nęcącą, by można było oprzeć się tej pokusie. W grę bowiem wchodzi tu tak fundamentalna kwestia, jak pytanie o rolę środowiska w kształtowaniu ludzkiego charakteru. Skoro bowiem człowiek rodzi się „niedokończony", należałoby oczekiwać, że proces jego dalszego rozwoju może być świadomie sterowany. Wiara w ludzką plastyczność rozwojową była szczególnie silna wśród behawiorystów; twórca tej szkoły, John B. Watson, oświadczył kiedyś, że gdyby mu dać tuzin przypadkowo wybranych zdrowych dzieci, to może zagwarantować, że każde z nich wychowa na tego, kogo będzie chciał — na lekarza, prawnika, artystę, złodzieja lub żebraka - „niezależnie od jego talentów, skłonności, tendencji, uzdolnień, powołania oraz rasy jego przodków". No cóż… Chciałoby się zapytać, czy pan Watson miał dzieci.

W rzeczywistości, ludzka plastyczność i możliwy sukces wychowania i edukacji wydają się jednak mieć swoje granice. Pewna (dość spora) doza niepewności co do ostatecznego wyniku całego procesu spowodowana może być następującą dialektyczną sprzecznością: jako dzieci łatwiej się uczymy, lecz jesteśmy mniej odpowiedzialni, jako dorośli zaś mamy może więcej determinacji i uporu, ale też — jak mówi przysłowie — „trudno starego psa nauczyć nowych sztuczek". Dziecięca chłonność umysłu, zdolność do łatwej adaptacji, a także zwykła ciekawość są cechami neotenicznymi. Posiadają je też, w mniejszym lub większym stopniu, inne młode zwierzęta, ale u ludzi mogą się one utrzymać przez całe życie. Kuszące jest więc zastosowanie koncepcji neotenii do wyjaśnienia najbardziej generalnych cech ludzkiej natury. Dwóch antropologów, Ashley Montagu i Weston LaBarre, podjęło niezależnie od siebie taką próbę. Choć obaj uważają neotenię za ewolucyjny mechanizm w znacznej mierze determinujący proces kształtowania naszych indywidualnych charakterów i całej naszej kultury, bardziej interesujące niż podobieństwa wydają mi się zasadnicze różnice ich stanowisk. Te różnice streszczone są już w tytułach ich książek. Montagu nazwał swoją Growing Young (Dorastając młodym), a jej główna teza jest atrakcyjna i optymistyczna: „dzieci nie są po prostu niedoskonałą imitacją dorosłych; nie zamknięte w ostatecznej formie, są uosobieniem możliwości, procesu i spełnienia, bowiem świat dzieciństwa jest krainą, w której cudowność pozostaje rzeczywistością, a życie ma głęboki, autentyczny sens". LaBarre, przeciwnie, widzi głównie mroczną stronę dzieciństwa: niezaradność i zależność od innych oraz skłonność do błędnych, irracjonalnych sądów. Jego praca zatytułowana jest Shadow of Childhood: Neoteny and the Biology of Religion (Cień dzieciństwa: neotenia a biologia religii).

Jednoczesna lektura obu książek przypomina przysłuchiwanie się dyskusji dwóch biologów, z których jeden twierdzi, że zebra jest białym zwierzęciem w czarnymi pręgami, a drugi, że przeciwnie — czarnym w białe paski. Poza tą podstawową sprzecznością autorzy w wielu kwestiach są bowiem zgodni. Obaj przywiązują wielka wagę do koncepcji „neotenii behawioralnej" i podobnie ją definiują. Ich zdaniem nie jest ona jak u aksolotla, po prostu zahamowaniem rozwoju osobniczego w niedojrzałej fazie, lecz ewolucyjną transakcją, w której możliwość genetycznego (instynktownego) utrwalenia schematów zachowań okazała się zapłatą za zdolność do uczenia się oraz plastyczność zachowań. Rodząc się, jesteśmy wprawdzie mniej gotowi do życia, ale za to — przez wychowanie i wykształcenie — możemy je w ostatecznym rachunku znacznie wzbogacić.

Wydłużony okres naszej dziecięcej niesamodzielności wraz ze zdolnością (i koniecznością) uczenia się stanowią bezsprzecznie biologiczną cechę człowieka, która w decydujący sposób wpłynęła na ukształtowanie naszych społecznych zachowań, a także instytucji — takich choćby, jak rodzina i szkoła. Wychowanie dzieci jest naszym najważniejszym życiowym zadaniem. Czy jednak rozumiemy do końca prawdziwy charakter relacji między dzieckiem a światem dorosłych? Według Montagu dziecko przychodzi na świat wyposażone w pewne „podstawowe behawioralne potrzeby" i właściwy proces wychowania jest kontrolowany przez te potrzeby, czyli w istocie — przez samo dziecko. Wśród tych naturalnych, wrodzonych potrzeb — których Montagu zidentyfikował dwadzieścia siedem — znalazły się m.in. potrzeba miłości i przyjaźni, pragnienie wiedzy, ciekawość i zdolność do zachwytu, twórcza wyobraźnia, entuzjazm, potrzeba zabawy i radości. Cudowne dzieci z Growing Young są obdarzone otwartymi umysłami, poczuciem humoru, optymizmem, ufnością i zdolnością do współczucia. Są ze swej natury uczciwe i moralne. Dlaczego więc nam, dorosłym, tak często brakuje tych szlachetnych cech? Dzieje się tak dlatego — powiada Montagu — że nasz system wychowania stanowi „w istocie jedną z ostatnich istniejących form rytualnego morderstwa, prowadzącego do destrukcji myślącego ludzkiego umysłu".


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kogo zabić?
Płeć i język w miejscu pracy – style przywódcze

 Zobacz komentarze (1)..   


« Psychologia społeczna   (Publikacja: 01-11-2004 Ostatnia zmiana: 26-07-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Krzysztof Szymborski
Historyk i popularyzator nauki. Urodzony we Lwowie, ukończył fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. Posiada doktorat z historii fizyki. Do Stanów wyemigrował w 1981 r. Obecnie jest wykładowcą w Skidmore College w Saratoga Springs, w stanie Nowy Jork.
Jest autorem kilku książek popularnonaukowych (m.in. "Na początku był ocean", 1982, "Oblicza nauki", 1986, "Poprawka z natury. Biologia, kultura, seks", 1999). Współpracuje z "Wiedzą i Życie", miesięcznikiem "Charaktery", "Gazetą Wyborczą", "Polityką" i in.
Dziedziną jego najnowszych zainteresowań jest psychologia ewolucyjna, nauka i religia. Częstym wątkiem przewijającym się przez jego rozważania jest pytanie o wpływ kształtowanych przez ewolucję czynników biologicznych i psychologicznych na całą sferę ludzkiej kultury, a więc na nasze zachowania, inteligencję, życie uczuciowe i seksualne, a nawet oceny moralne.

 Liczba tekstów na portalu: 31  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Mężczyzna niepotrzebny
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3736 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365