Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.118.406 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 668 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Zwycięstwo rozumu może być tylko zwycięstwem rozumnych."
 Tematy różnorodne » Turystyka i krajoznawstwo

Karakorum Highway [2]
Autor tekstu:

Zapytany o rewelacje ujawnione przez Notowicza, odpowiada, że należy im wierzyć tylko w połowie.. Tematu, kto tak naprawdę jest pochowany w sarkofagu Jouza Asoupha w dzielnicy Rozabal, nie chce kontynuować. Parterowy obiekt, otoczony wysokim, pomalowanym na jasnozielony kolor metalowym ogrodzeniem, odwiedzam w drodze powrotnej. Zwraca uwagę tablica z angielskim napisem: VISITORS ARE REQUESTED TO DROP THEIR GIFTS IN THE SEALED BOX ONLY.Dlatego też panu w długiej brudnobiałej szacie, który przedstawia się jako potomek mlecznego brata Jezusa, wręczam tylko nowo zakupiony w pobliskiej księgarni Koran. W zamian otrzymuję stary egzemplarz świętej księgi , którym posługiwali się niezbyt często odwiedzający ten obiekt muzułmanie.

Feliks Kon (1864-1941), członek I Proletariatu skazany w 1884 r. przez carski sąd na dziesięcioletnią katorgę, nie był etnografem. Jednakże w 1903 roku w Irkucku ukazała się jego praca o Kraju Urianchajskim — Posietenie Sojotiu, odnotowana w naukowych opracowaniach dotyczących Tuwy. Jednak aby mógł zebrać do niej niezbędny materiał ktoś w Petersburgu zadecydował aby niedawnemu katorżnikowi oddać do dyspozycji sotnię kozaków, na której czele udał się on w daleki kilkuset kilometrowy rekonesans za Sajany w głąb terytorium kontrolowanego przez cesarstwo chińskie. Kon chyba jako pierwszy europejczyk dotarł do położonego w górach Tannu Oła, prawie na granicy Mongolii legendarnych Wrót Agharty.

Chemik Antoni Ferdynand Ossendowski (1876-1945) przedstawiciel tego samego pokolenia lubił szperać w literaturze źródłowej i posiadał wyjątkowo wysoki, jak byśmy to dzisiaj określili, poziom IQ. Dlatego nie należy bagatelizować jego uwag, na temat szlaku wędrówek „czudskich" plemion. Przestudiował zapewne całą dostępną literaturę przedmiotu, powołując się m.in. na opracowania Nikołaja Martianowa, którego imię nosi obecnie muzeum w Minusińsku (wspaniały gmach z czerwonej cegły w stylu „imperialnym", niewiele mniejszy od Muzeum Narodowego w Warszawie). W gablotach tego muzeum przechowywane są eksponaty zebrane w czasie wspomnianej ekspedycji Feliksa Kona, a w magazynie — mundur generała Ungerna, przekazany tamże z odręczną notatką partyzanckiego dowódcy Szczetinkina. Generał nawet dla wrogów musiał być kimś zupełnie szczególnym. Bolszewicy białych generałów rozwalili przecież setki. Ich mundurów w muzeach nie deponowano.

Do geopolitycznej koncepcji imperium Azjopy, którą chciał utworzyć Ungern ze stolicą w Moskwie, nawiązują obecnie wysokiej rangi doradcy prezydenta Rosji na czele z prof. Duginem. Po ostatecznej katastrofie Unii Europejskiej, którą zdaniem tego ostatniego przyśpieszy zapowiadany pod koniec przyszłej dekady kryzys energetyczny, zachodnią jej granicę będzie stanowiła izoterma stycznia. Przebiega wzdłuż doliny rzeki Ren.

Obecnie w stolicy Rosji można odnaleźć buddyjską świątynię, z ołtarzykiem chana Ungerna. Zastanawia, że temat tras wędrówek czudskich plemion znajdował się w raporcie Ossendowskiego będącego eksperckim opracowaniem sytuacji ekonomiczno-politycznej w Kraju Urianchajskim i Mongolii, przeznaczonym dla rządów Japonii i Stanów Zjednoczonych w początkach lat dwudziestych ubiegłego wieku.

Czudowie dotarli aż na Półwysep Kola. Staroruskie podania mówią o zagadkowej krainie Czudź, która, zepchnięta przez złe siły, znikła pod ziemią. Popularna jest opowieść o otoczonym powszechna czcią podziemnym grodzie Kitieżu. Czudowie, to staroruska nazwa Finów, a także plemion mieszkających na terenach podległych Wielkiemu Nowogrodowi od jeziora Onega do Uralu. Musieli też mieszkać nad jeziorem Czudzkim, niezbyt odległym od Petersburga. Należeli do nich chyba również „nasi" Jadźwingowie i Prusowie oraz mniej znani Besowie. Piękna legenda o Lechu, Rusie i Czechu, trzech braciach rozstających się pod drzewem, na którym uwił gniazdo biały orzeł, jest, delikatnie mówiąc, manipulacją inspirowaną przez ideologów pansłowiańszczyzny. Rus najprawdopodobniej był Wikingiem, Czech — Celtem a Lech -Ugrofinem, zachowującym w swoim imieniu pamięć o grodzie, z którego wywodzili się jego przodkowie i to bynajmniej nie położonym na terenie zachodniej Austrii, a u podnóża Himalajów. Północno-wschodnia część Pakistanu nosi nazwę Baltistanu. Mieszkańcy niektórych wsi nadal mówią tam językiem należącym do grupy ugrofińskiej.

W tym języku balt, to błoto. Stąd już blisko do nazwy Morza Bałtyckiego i do Balatonu. Bolszewicy w roku 1925 mimo rozpoczynającej się klęski głodu na Powołżu znaleźli, i to niemałe środki na sfinansowanie i wyekwipowanie ekspedycji malarza Mikołaja Rericha do Mongolii, Sinkiangu i Tybetu. Wzięli w niej także udział jego brat, syn i żona. Szczegółowe raporty z wyprawy, z których nie tylko analitycy służb specjalnych łatwo się zorientować mogą, co tak naprawdę mającego do swojej dyspozycji nawet sterowiec sławnego malarza interesowało, w pełnej wersji opublikowano dopiero po rozpadzie ZSRR.

Informacje o znalezieniu w jednym z lamajskich klasztorów Ladakhu manuskryptów potwierdzających rzekomy pobyt w nim Jezusa Chrystusa i odnalezienie pod Kaszgarem grobu jego żony Marii Magdaleny, publikowała utrzymane w tonie wielkiej sensacji nie tylko sowiecka prasa. Mikołaj Rerich, znał oczywiście książkę Notowicza i często ją cytował. Zastanawia jednak zupełnie co innego. Częstotliwość pojawiania się w diariuszu podróży po górskich pustkowiach Centralnej Azji, które jeszcze w początkach ubiegłego wieku w szkolnych atlasach oznaczano białymi plamami, nazwy Szambala. Można postawić tezę, że to był właśnie cel poszukiwań. Ośrodek i centrum dyspozycyjne tajemniczej władzy, nawet jeśli już nie istniała, to na pewno działała na wyobraźnię i emocje setek milionów ludzi. Przywódcy czerwonego imperium przygotowywali się do opanowania całego świata. Podbój zamierzali rozpocząć od Mongolii, Indii i Tybetu.

Zamysł był w trakcie realizacji. Początki nad wyraz obiecujące.

Niezależnie od tego, jak się ocenia późniejsze poczynania Feliksa Kona i Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego, zwraca uwagę fakt, że obaj dotarli do miejsca od dziesiątków pokoleń mieszkańców Azji uważanego za wejście do Szambali, za Wrota Agharty. Jest bardzo prawdopodobne, że obaj mieli cele zbieżne ze zleceniem, jakie otrzymał od bolszewickich przywódców malarz, mason, filozof i tajny współpracownik Czeki — Mikołaj Rerich. Parę lat temu wędrując szlakiem Ossendowskiego przez Tuwę dotarłem do położonej już prawie przy mongolskiej granicy skalnej groty w rejonie gorących źródeł — Arszanów. Jej wejście było obwieszone kolorowymi szmatkami. Miejscowi nazywała ją Wrotami Agharty. Tak właśnie zostały utrwalone w sławnym na całym świecie bestsellerze Ossendowskiego z początku lat dwudziestych ubiegłego wieku: Przez kraj bogów, ludzi i zwierząt. O tym, że polski pisarz, którego książki są do dziś wznawiane w Rosji, we Włoszech i Mongolii, dotarł do Wrót Agharty, nie ma w ich sąsiedztwie nawet śladu. Za to pobyt Feliksa Kona upamiętnia stosowna tablica, choć, rzecz jasna, trudno się na niej szukać informacji, że nazwisko słynnego renegata rewolucjonisty znajdowało się również na liście pasażerów zaplombowanego wagonu, którym Lenin za wiedzą niemieckiego Sztabu Generalnego wracał do rodzinnego kraju aby stanąć na czele bolszewickiej rewolty.

W 2003 roku nakładem moskiewskiego wydawnictwa Jauza ukazała się Bitwa o Himalaje Olega Szyszkina. Na okładce maszeruje kompania czekistów. Ich dowódcy mają szable i sztylety. Trzymają broń w obu rękach. Prawej i lewej. Aby móc leżącego wroga dobić. Podtytuł książki mówi sam za siebie: Droga do Szambali NKWD: magia i szpiegostwo. Nie ważne są powody, dla których instytucjonalni spadkobiercy tradycji złowrogiej Czeki zdecydowali się udostępnić archiwa pisarzowi-skandaliście. Szyszkina, uczesanego na Irokeza, witałem parę lat temu na warszawskim Okęciu. Wracał z Indii. Na głowie miał czapkę, jakie noszą mieszkańcy doliny Kuli.

W Dharmsali znajduje się muzeum i grób Mikołaja Rericha. Pod koniec życia miał on manię wielkości. Uznał, że jest władcą Szambali. Oleg Sziszkin rozszyfrował tajemnice — Tajemnice Disneylandu rosyjskiej inteligencji. Ujawniając to, co dla wywiadów państw zmagających się o wpływy w Tybecie było od samego początku oczywiste. Malarz, był bolszewickim agentem. Międzynarodowe Centrum im. Rericha wytoczyło Sziszkinowi proces.

Jeszcze za życia Lenina podjęta została decyzja zebrania materiałów o osiągnięciach dawnych cywilizacji, aby móc je wykorzystać dla potrzeb światowej rewolucji. W końcu sierpnia 1922 roku nad wielkie jezioro zajmujące centrum bezludnego obszaru Półwyspu Kola przybyła ekspedycja Aleksandra Barczenki - dyrektora Murmańskiego Morskiego Muzeum Krajoznawczego. W jej składzie znajdował się astrofizyk Aleksander Kondjaina, współpracujący z nim od lat w tajemniczych eksperymentach prowadzonych przez członków stowarzyszenia SFINX. Spotykali się na Władymirskim Prospekcie w Piotrogrodzie, w mieszkaniu pewnego adwokata. Bywał chyba tam również Anton Ossendowski. Uczestników ekspedycji interesowało występujące na Dalekiej Północy i Syberii zjawisko określane: jako emeryk, mariaczenie lub"zaraza psychiczna", ujawniono je na przełomie XIX i XX wieku. Mieszkańcy syberyjskiej tundry, głównie Jukagirzy i Jakuci, byli przekonani, że „zarazę" wywołują szamani.. Tak mieli wyrażać swój gniew wobec ludzi, którzy nie składali im darów.

W 1887 roku w Londynie powstało towarzystwo uczonych badających fale niewidocznej energii generowanej przez człowieka. Na tej podstawie zbudowano teorie telepatii i mediumizmu. Wywołując zarazę psychiczną wpływającą na ludzkie zachowanie, bez interpersonalnego kontaktu można osiągnąć bardzo wiele. Na przykład panikę u żołnierzy wrogiej armii. W chińskich źródłach istnieją wskazania, że podobnego rodzaju bronią psychotroniczną czy też, jak kto woli, psychotronową posługiwali się szamani towarzyszący mongolskim armiom podbijających Państwo Środka w XIII wieku. Nie można wykluczyć, że wzięli oni udział w wyprawie na Europę chana Batyja. Ekspedycja Barczenki w pobliżu otoczonych błotnistą tundrą brzegów jeziora natrafiła na płaszczyznę ze wzniesionymi na niej ludzką ręką znacznej wysokości kamiennymi wzgórzami. Przypominały piramidy. Na prostopadłej, wysoko sterczącej skale znajdowało się wyobrażenie ludzkiej postaci. Miejscowi myśliwi nazywali ją Starcem. Zgodnie z legendą, Saamowie wojowali z Czudzią. Gdy zwyciężyli, Czudź skryła się pod ziemią i uszła daleko na południe. Saamowie, to przodkowie Lapończyków.

Od lat nurtuje mnie temat Besów, dlatego będąc ostatnio w Pakistanie wynająłem terenowy samochód, by odwiedzić znajdującą się w graniczącej z Afganistanem prowincji Chitral dolinę rzeki Besti-goł, rozpoczynającej swój bieg u stóp przełęczy o tej samej nazwie. Przez wieki był to matecznik dzikiej zwierzyny i zastrzeżony tylko dla maharadżów teren polowań. Bajkowe plenery i wspaniała przyroda z pewnością zasługują na odrębny opis. Po paru godzinach wjechaliśmy na wąską, krętą szutrową drogę, którą dość często przegradzały strumienie kryształowo czystej wody. Nie byliśmy jednak w tej głuszy sami. Przed nami widać było świeże ślady opon. Pod wieczór, dojechaliśmy do małej polany, na której płonęło ogniska, przy którym siedziało w kucki paru mężczyzn o zdecydowanych rysach, oglądających na laptopie ostre porno. Rozumieli rosyjski. Z angielskim było dużo gorzej. Z tyłu, za ich plecami stała wielka trójosiowa ciężarówka z rejestracją Kirgistanu. Przywiozła jadąc via Chiny i Gilgit gumanitarnuju pomoszcz. Co ją stanowiło wolałem nie pytać. Tragarze z drugiej strony granicy mieli po ładunek przyjść nazajutrz. Dalsza intensyfikacja turystycznego ruchu po Karakorum Highway może przynieść zupełnie nieoczekiwane niespodzianki.

Należy pamiętać, że geopolityczne pryncypia Moskwy są niezmienne od wieków.

Służyli im zapewne Mikołaj Notowicz, Feliks Kon i Mikołaj Rerich


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kierunek Amur
Skąd nasz ród

 Dodaj komentarz do strony..   


« Turystyka i krajoznawstwo   (Publikacja: 05-12-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Witold Stanisław Michałowski
Pisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli.   Więcej informacji o autorze

 Liczba tekstów na portalu: 49  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5640 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365