Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.835 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
W teologii znajdujemy stulecia wysiłków inteligentnych mężczyzn i kobiet, by swoją ewidentnie irracjonalną wiarę przedstawić jako coś logicznego i spójnego.
« Filozofia  
Złota Księga moich spotkań z filozofią XVII i XVIII w. [2]
Autor tekstu:

KANT, Immanuel

1724-1804. Kant — obok Platona i Lukrecjusza, Bruna i Vaniniego, Marksa i Engelsa, Schopenhauera i Nietzschego, Dobrowolskiego, Witwickiego, Kotarbińskiego, Ingardena - należy do tych myślicieli, których najlepiej znam. Pierwsze jego teksty czytałem w połowie lat trzydziestych, gruntowne studia nad filozofią Kanta przeprowadziłem w latach 1937-1939, w okresie największej fascynacji jego myślami. Czytałem wszystkie jego dzieła i zgadzam się z tymi historykami, którzy uważają Kanta i Arystotelesa za obiektywnie największych filozofów. Przeprowadzone przeze mnie badania nad skorowidzami nazwisk w dziełach filozofów potwierdziły, że filozofem najczęściej przywoływanym jest Arystoteles, po nim Kant, a potem długa przerwa i trudno dać odpowiedź, kto znajduje się na trzecim miejscu. Wynika stąd wniosek, że jeśli ktoś uważa się za filozofa, to słaba znajomość dzieł tych dwóch filozofów byłaby czymś kompromitującym. Rzecz jasna, że dla zrozumienia ich myśli trzeba przynajmniej najważniejsze teksty studiować w tym języku, w którym były pisane: Arystotelesa w greckim, Kanta w niemieckim.

O moich spotkaniach z Arystotelesem już pisałem. Z dzieł Kanta nie wszystkie cenię równie wysoko. Za szczytowe osiągnięcie Kanta uważam "Kritik der reinen Vernunft", ale najbliższe mi są dwie inne jego prace: "Streit der Fakultäten" i "Religion innerhalb der Grenzen der blossen Vernunft".

Wysoko ceniąc Kanta nigdy nie byłem „kantystą". Mój stosunek do Kanta można ująć w kilka punktów:

— dla ontologii i teorii poznania fundamentalne znaczenie ma stosowane przez Kanta odróżnienie "rzeczy(wistości) samej w sobie" (Ding an sich) i „rzeczy dla nas", ale

— nigdy nie akceptowałem jego „agnostycyzmu" i przekonania o rzekomym istnieniu nieprzekraczalnych „granic rozumu".

— największą zasługą Kanta jest poświęcenie tysiąca stron na uzasadnienie fundamentalnego odkrycia, że umysł nasz przejawia aktywność w procesie poznania i jest współtwórcą każdej percepcji i każdego zbioru percepcji, wnosząc do poznania elementy aprioryczne i subiektywne, ale

— to, co subiektywne wcale nie jest „powszechne i konieczne", nie jest jednakowe dla wszystkich umysłów, lecz nieskończenie zróżnicowane; to, co aprioryczne wcale nie jest „wrodzone", lecz — jak to wykazał Herbart — zależy od biografii każdej jednostki, od całości jej doświadczeń życiowych, od świadomie zdobywanej wiedzy i od wielokrotnie większej masy „percepcji nieświadomych" (odkrytych przez Leibniza),

— podstawowym terminom kantowskiej teorii poznania, takim jak „formy", „kategorie", „idee", nadaje zupełnie inny sens; dzięki Schopenhauerowi od samego początku traktowałem je jako coś, co należy do „architektoniki filozoficznej" (fasada ze ślepymi oknami), można więc dość swobodnie zmniejszać lub powiększać ich liczbę (u Kanta: dwie, dwanaście i trzy), a w szczególności „idea Boga" wcale nie jest powszechna i konieczna,

— antynomie wolności i konieczności, podzielności i niepodzielności itd. to rzeczywiście trudne problemy, ale jest ich więcej, a rozwiązania proponowane przez Kanta nie zwalniają nas od prób samodzielnego ich przemyślenia,

- akceptuję rozbudowaną przez Maxa Schelera krytykę „formalizmu etycznego" i opowiadam się za „treściową etyką wartości" (ale w innym kształcie niż proponowana przez Schelera "materiale Wertethik"); zresztą, etyki kantowskiej nie można redukować do formalizmu imperatywu kategorycznego; w rzeczywistości była ona przesycona wartościami oświeceniowego humanizmu,

— w dziele "Streit der Fakultäten" cenię wysoko tylko dwa spory: wydziału filozoficznego z wydziałem prawa (przejąłem podstawową myśl na całe życie: dla prawnika najwyższą instancją jest kodeks obowiązujących w danym kraju praw, dla filozofa rozum i sumienie) i wydziału filozoficznego z wydziałem teologii (dla teologa najwyższą instancją jest Pismo święte i autorytety kościelne, dla filozofa rozum i sumienie); trzeci spór (wydziału filozofii z wydziałem medycyny) jest zbędnym dodatkiem, w którym nie znalazłem nic interesującego.

— „Religię w granicach samego rozumu" cenię bardzo wysoko (chociaż zauważam, że jest ona rozwinięciem „Traktatu teologiczno-politycznego" Spinozy i powtórzeniem myśli francuskich, oświeceniowych krytyków religii); uzupełniam ją znakomitą krytyką dowodów na istnienie Boga (znajdującą się w „Krytyce czystego rozumu"). Czterdzieści lat temu opracowałem własną interpretację tego fragmentu Kanta. Dowody teologów na istnienie Boga są oparte na pojęciach skonstruowanych w taki sposób, żeby dowodziły tego, co ma być dowiedzione. W dowodzie ontologicznym konstruuje się pojęcie Boga jako istoty najdoskonalszej, następnie pojęcie istnienia zostaje uznane za cechę doskonałości, a więc z doskonałości Boga wynika, że istnieje. Otóż z „dowodu" tego wcale nie wynika istnienie Boga, ale tylko taki wniosek, że teologowie skonstruowali sobie pojęcie „Boga istniejącego", natomiast nie dowiedli, że skonstruowane przez nich pojęcie ma realnie istniejący odpowiednik w obiektywnej rzeczywistości. W dowodzie kosmologicznym konstruuje się pojęcie „świata stworzonego", a skoro świat jest „stworzony", to musiał mieć „stwórcę". Również i z tego dowodu nie wynika istnienie stwórcy, ale tylko to, że dla zbudowania tego dowodu teologowie skonstruowali pojęcie „świata stworzonego". Dodajmy, że jest to dowód nieuczciwy, ponieważ to, że świat został „stworzony" uzasadnia się absolutnie obowiązującą przesłanką: wszystko, co istnieje, ma swoją przyczynę poza sobą. Kiedy zgodzimy się na tę przesłankę, wtedy teologowie mówią, że przyczyną świata jest Bóg będący stwórcą świata. Powstaje oczywiście pytanie: jeśli zasada przyczynowości jest zasadą absolutnie obowiązującą, to nic nie istnieje odwiecznie, a zatem kto stworzył Boga? Odpowiedź teologów brzmi: Boga ta zasada nie dotyczy. Nieuczciwość polega na tym, że w tym samym rozumowaniu najpierw przyjmuje się absolutne obowiązywanie przyczynowości, a w chwilę później zostaje ona odrzucona. Jeżeli nie stosuje się do Boga, to na jakiej podstawie teologowie twierdzą, że stosuje się do świata? Jeśli, według teologów, możliwe jest odwieczne istnienie Boga, to dlaczego niemożliwe miałoby być odwieczne istnienie świata? Odpowiedź narzuca się sama: bo właśnie tak teologia skonstruowała pojęcie świata, żeby wynikało z niego istnienie Boga stwórcy. To samo dotyczy dowodu z uporządkowania świata. Z doświadczenia wiedzą teologowie, ze świat jest uporządkowany. Dokonują więc myślowego rozszczepienia „świata uporządkowanego" na „porządek" i „świat". Skoro uporządkowanie zostało wyalienowane ze świata, to stworzone przez teologów pojęcie „świata nieuporządkowanego" pozwala im na postawienie pytania: skąd zatem wziął się porządek w świecie? Kto z zewnątrz wprowadził do świata porządek? Z tego „dowodu" też nie wynika, że istnieje Bóg, który uporządkował świat — bo, jak powiada Kant, — nie dostarczono dowodu na to, że świat nie mógł uporządkować się sam, ale tylko to, że teologowie skonstruowali w taki sposób pojęcia teologiczne, żeby zbudować „dowody" na istnienie Boga. O tej krytyce Kanta powiedział poeta włoski, że jakobini francuscy zgilotynowali króla, a Kant zgilotynował Boga.

Jeszcze cenniejsze są argumenty Kanta za niezależnością etyki od religii. Na uwagę zasługuje zwłaszcza fragment „Sporu wydziałów "o Abrahamie. Nigdy nie mamy pewności, że istota, która nam się "objawia" i wydaje nam polecenia jest Bogiem. Ale w pewnych sytuacjach — na przykład wtedy, gdy Abraham otrzymał polecenie zabicia własnego syna — można było mieć absolutną pewność, że nawet gdyby to polecenie wydała istota siedząca na tronie w otoczeniu Archaniołów, to nie mogła być Bogiem, ponieważ głos naszego sumienia mówi nam w sposób kategoryczny, że byłaby to zbrodnia, a więc nakaz sprzeczny z pojęciem doskonałości moralnej Boga. Tak więc nie religia jest najwyższą instancją, która „objawia", co jest dobre, a co złe, ale również religię należy postawić przed trybunałem rozumu, który rozstrzyga, czy jej nakazy są rozumne i moralne. Cała ta historia Izaaka, który miał zostać zabity przez swego ojca, Abrahama, przypomina fragment Lukrecjusza o zabiciu Ifigenii dla ubłagania bogów o wiatr, który pozwoli żaglowcom greckim wyruszyć na Troję. Kant oczywiście znał Lukrecjusza, a nawet cytował jego "Tantum religio potuit suadere malorum!" i to nie w odniesieniu do religii pogan, ale jako podsumowanie historii chrześcijaństwa splamionego „wojnami krzyżowymi".

Z tego, co pisałem o filozofii Kanta, najważniejsze teksty znajdują się w artykule "Kant jako krytyk dowodów na istnienie Boga" („Argumenty", nr 1 z października 1957), w referacie wygłoszonym na Ogólnopolskiej Konferencji Religioznawczej w Krakowie: „Rola kategorii formy i treści w definiowaniu religii i ateizmu" ("Euhemer" 1958, nr 3, s. 17-30), w recenzji z książki Hermanna Noacka "Die Religionsphilosophie im Gesamtwerke Kants" („Nowa praca niemiecka o kantowskiej filozofii religii", "Euhemer" 1959, nr 3, s.297-300), w książkach „Filozofowie o religii" (t. I, 1960, s. 99-134) i „Wykłady o krytyce religii" (1963, s. 99-115).

CONDORCET Antoine Nicolas

1743-1794. Wizję postępu ludzkości, przedstawioną przez Condorceta, poznałem w połowie lat trzydziestych. Pisałem o nim w moich książkach: „Wypisy z historii krytyki religii" (1962, s.188-193) i „Filozofia masonerii" (5997, s.49-51). Za najcenniejsze w jego działalności uważam walkę o „równość wykształcenia i równość narodów".

Krytykę feudalizmu wzbogacił oskarżeniem tego ustroju o utrudnianie ludowi dostępu do wiedzy i hamowanie rozwoju ludzkich uzdolnień; ustrój taki trzeba zburzyć, i zbudować nowy, oparty na „zasadach pobudzających działanie i energię". Oświeceniowe hasło Braterstwa nasycił konkretna treścią, występując przeciwko kolonializmowi i stając na czele Towarzystwa Przyjaciół Czarnej Rasy.

Budowę nowego ustroju, Republiki Rozumu, Republiki Wolności, Równości splamiły liczne zbrodnie. Jedną z nich popełniono w 1794 roku na Condorcecie.

GOETHE, Johann Wolfgang

1749-1832. Goethe wszedł do mojego Panteonu w latach trzydziestych, zwłaszcza dzięki przeczytanej jesienią 1937 roku w oryginale powieści „Wilhelm Meisters Lehrjahre une Wanderjahre". Czytając utożsamiałem się z Wilhelmem a ze wszystkich postaci kobiecych wszystkich dzieł Goethego najbardziej i na zawsze urzekła mnie Mignon Cipriani - personifikacja tęsknoty do Włoch. "Sercem" powieści jest dla mnie śpiewana przez nią cudowna piosenka "Kennst du das Land", wysunąłem hipotezę, ze to właśnie z tej piosenki narodziła się cała powieść. Kocham także inne dzieła Goethego, „Fausta" (zwłaszcza za pięć zdań: "Zwei Seelen wohnen, ach, in meiner Brust" i „Den lieb`ich der Unmögliches begehrt", "Eröffn` ich Raum vielen Millionen", "Verweile doch, du bist so schön", "Das Ewig-Weibliche zieht uns hinan"), "Tassa", "Italienische Reise", "Die Wahlverwandschaften", "Rozmowy z Eckermannem" i wiersze (zwłaszcza "Heidenröslein" i "Erlkönig"). W mojej książce "Wypisy historii krytyki religii" (1962) zamieściłem kilka fragmentów, a wśród nich jeden szczególnie mi bliski: „słyszałem, że właściwie każdy człowiek ma swoją własną religię, wydało mi się rzeczą całkiem naturalną, abym i ja stworzył sobie swoją własną". Goethe jest obecny także w książkach: „Człowiek w świecie dzieł" (1974, s.77, 135, 204, 291, 305, 342), „Spotkania w rzeczach" (1991, s. 30, 97, 186, 196, 319, 340), „Filozofia masonerii" (5997, s.52-58 ). W tej ostatniej pracy przytoczyłem kilka pięknych myśli Goethego — jedną o tym, że celem wychowania jest "wolność ducha" (Freiheit der Seele); drugą, że proces kształcenia i wychowania człowieka powinien odbywać się w przestrzeni wypełnionej „pięknymi i szlachetnymi przedmiotami", trzecią o tym, że własne dzieła, z których jest dumny zawdzięcza „tysiącom rzeczy i osób" i czwartą zawartą w ostatnich słowach wypowiedzianych przed śmiercią: "Mehr Licht!" (Więcej światła!). Mam nadzieję, ze moje spotkania z Goethem nie zostały zakończone i że jeszcze czeka mnie wiele owocnych spotkań z tym wielkim poetą i myślicielem.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Złota Księga moich spotkań z filozofią XX w.
Złota Księga moich spotkań z filozofią XIX w.

 Zobacz komentarze (2)..   


« Filozofia   (Publikacja: 16-05-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Rusław Nowicki
Ur. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 52  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5888 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365