|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Polemiki biblijne » Polemiki nowotestamentowe
Od nauk Jezusa do nauki katolickiej – horror catholicus [4] Autor tekstu: Marcin Dolecki
Wierząc, iż Jezus jest istotą boską, Paweł zmuszony był nadać jego śmierci
fundamentalne teologiczne znaczenie. Uznał, iż stanowi ona krwawą ofiarę
przebłagalną dla boskiego ojca za grzechy wszystkich ludzi, które są skutkiem
nieposłuszeństwa pierwszego człowieka, wspólnego przodka dla całej ludzkości -
Adama (m. in. Rz. 5, 18-19). Paweł pominął postać biblijnej Ewy przy wyjaśnianiu
przyczyny pochodzenia zła, doświadczanego przez gatunek ludzki; jego stanowisko w tej kwestii nie budzi zdziwienia, jeśli się weźmie pod uwagę jego lekceważący
stosunek do kobiet (np. 1 Kor 11, 3, 9; 14, 34-35). Dlatego uważam, iż nie był
on nigdy żonaty. Gdyby bowiem miał teściową, jak apostoł Piotr (Mk 1, 30),
prawdopodobnie nabrałby większego szacunku dla kobiet. Ale żarty odłożę na bok.
Koncepcja Pawła, wedle której Boga satysfakcjonuje ofiara ogromnego cierpienia i śmierci niewinnej istoty, Jezusa, umierającego za całą grzeszną ludzkość, jest
głęboko niemoralna, wedle niej bowiem Bóg potrzebuje krwi jako zapłaty za
grzechy, nawet jeśli jest to krew i śmierć niewinnej istoty.
Dla Pawła było kwestią nie podlegającą dyskusji, iż cała ludzkość wywodzi się od
jednej pary (posługującej się rozbudowanym językiem). Nie zdawał on sobie
prawdopodobnie sprawy, iż jego nauki postawią przyszłe pokolenia chrześcijan w bardzo kłopotliwej sytuacji. Koncepcja Pawła, wedle której śmierć Jezusa stanowi
zadośćuczynienie Bogu za grzechy ludzi — będące konsekwencją upadku pierwszego
człowieka — straciłaby całkowicie podstawy nawet do pozorów wiarygodności, w przypadku ustalenia przez naukowców, iż cała ludzkość nie wywodzi się od jednej
pary praprzodków. Dlatego m. in. papież Pius XII pisał w encyklice Humani
generis (1950): "Co się zaś tyczy innej hipotezy, tzw. poligenizmu, synom
Kościoła wspomniana swoboda dyskusji bynajmniej nie przysługuje. Nie wolno
bowiem wiernym przyjąć teorii, że po Adamie istnieli na tej ziemi ludzie nie
pochodzący od niego jako od wspólnego wszystkim przodka albo że słowo „Adam"
oznacza jakąś nieokreśloną wielośćpraojców" [ 16 ].
Paweł głosił również bardzo niebezpieczną z punktu widzenia praktyki politycznej
tezę, iż "nie ma [...] władzy, która by nie pochodziła od Boga" (Rz 13,
1). W późniejszych czasach nierzadko stawała się ona usprawiedliwieniem dla
przelewania przez rządzących krwi wielu tysięcy a nawet milionów ludzi. W listach, należących do ksiąg Nowego Testamentu i przypisywanych tradycyjnie
Pawłowi (m. in.: Ef 6, 5-9; 1 Tm 6, 1-2; Tt 2, 9-10), akceptowane są praktyki
niewolnicze. Wedle wizji chrześcijaństwa, stworzonej przez Pawła, nie miało ono
stać się religią godzącą w ówczesny porządek społeczny cesarstwa rzymskiego, zaś
wiernych zobowiązywało do zachowania wierności i posłuszeństwa rządzącym. Nie
dziwi zatem, iż kilka wieków później zostało uznane za oficjalną religię
cesarstwa rzymskiego — głównie ze względów politycznych. Stało się to za
panowania Teodozjusza Wielkiego (380), władcy odpowiedzialnego m. in. za masakrę
kilku tysięcy mieszkańców Thessalonik (390).
Trudno jest jednoznacznie
rozstrzygnąć, czy autorzy Ewangelii według Mateusza, Łukasza i Marka podzielali
wiarę Pawła, iż Jezus jest istotą boską. Wiarę w bóstwo Jezusa uznawał natomiast
autor ewangelii według Jana; akcentował ją nawet wyraźniej niż Paweł. Tekst
ostatniej ewangelii nie pozwala jednoznacznie rozstrzygnąć, czy jej autor uważał
Jezusa za istotę równą Bogu Izraela. Osobiście w to wątpię. Nie można również
wykluczyć zmian w pierwotnym tekście, które prowadzą do trudności w interpretacji tego dzieła. W czasach, gdy ono powstawało, prawdopodobnie ponad
50 lat po śmierci Jezusa, koncepcja Pawła, iż Jezus jest istotą boską, zdążyła
się już utrwalić się wśród chrześcijan, zaś sam ewangelista prawdopodobnie nigdy
nie spotkał Jezusa osobiście.
Podany w prologu ewangelii
hymn o boskim Słowie (logos), istniejącym przed narodzeniem w ciele, jest
inspirowany Księgą Mądrości. Ewangelista nazwał słowo „bogiem" lub
„bóstwem", odróżniając je od Boga Biblii [ 17 ].
Podobnie jak wcześniej Paweł, czwarty ewangelista wyłącznie Bogu Starego
Testamentu przypisywał cechę niewidzialności, dlatego głosił, iż dzięki
wcieleniu syna boskiego, "jednorodzonego (monogenes) boga" stało się
możliwe poznanie Boga (J 1, 18). Zawarta w nim myśl teologiczna jest zbliżona do
koncepcji Filona, jednak dla Filona nauka o wcieleniu Słowa byłby raczej
niemożliwa do przyjęcia, ze względu na założenia jego filozoficznego systemu.
Ewangelista również w dalszej części swojego utworu wielokrotnie nazywał Jezusa
„jednorodzonym synem Boga" (np. J 3, 16; 3, 18).
Jeden z najwybitniejszych
pisarzy wczesnochrześcijańskich, Orygenes (ok. 185-254) na podstawie analizy
hymnu o logosie wyjaśniał, iż syn boski jest niższy w bóstwie od Boga Biblii
[ 18 ]. Orygenes był odważnym i oryginalnym myślicielem, dlatego niektóre spośród jego propozycji
teologicznych (wyrażanych często jedynie w formie przypuszczeń) zostało później
uznane za „heretyckie". Trudno jednak przypuszczać, iż w tak fundamentalnej dla
chrześcijan kwestii, jak stosunek syna boskiego od Boga Starego Testamentu, wyrażał on odmienną opinię niż większość współczesnych mu
chrześcijan.
Niektóre fragmenty omawianej
ewangelii zdają się świadczyć, iż jej autor mógł wierzyć, iż Jezus jest
najwyższym Bogiem. M. in. kilkakrotnie podawał, iż Jezus mówił o sobie używając
zwrotu "Ja jestem" (np. J 8, 24; 18, 5-6), nawiązując w ten sposób do
jednego ze starotestamentalnych imion Boga, enigmatycznego stwierdzenia: "Jestem,
który jestem" (Wj 3, 14). Przypisywał również Jezusowi słowa: "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10, 30), a także: "wszystko, co ma Ojciec, jest
moje" (J 16, 15). Twierdzenie ewangelisty o jedności Boga i Jezusa można
jednak rozumieć w sensie moralnym, iż Jezus posłusznie pełnił wolę swojego Ojca,
tak, iż nie było między nimi żadnego rozdźwięku. Przy tej interpretacji stają
się zrozumiałe inne słowa, które Jezus miał powiedzieć słuchaczom: "Ojciec
większy jest ode mnie" (J 14, 28), jak również jego modlitwa: " [...] aby
znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa
Chrystusa" (J 17, 3).
Paweł, a następnie autor ewangelii według Jana,
poprzez teologiczne spekulacje w znaczący sposób przyczynili się do tego, iż
stosunkowo proste moralne przesłanie Jezusa było stopniowo przekształcane przez
chrześcijan do postaci abstrakcyjnej konstrukcji filozoficznej przez coraz
liczniejszą grupę wykształconych chrześcijan pochodzenia „pogańskiego". Kościół
zapłacił wysoką cenę za wykorzystanie pojęć i koncepcji filozoficznych do
interpretacji nauki Nazarejczyka, bowiem w ten sposób poważnie te nauki
wypaczył.
Nauka chrześcijańska o Trójcy Świętej, wedle której
Bóg Starego Testamentu, Jezus (osoba uznana za tożsamą z synem Boga) oraz Duch
Św. są trzema całkowicie równymi w bóstwie osobami, powstała w wyniku
zastosowania pojęć filozofii greckiej do opowieści biblijnych. Kościół katolicki
pierwszy raz oficjalnie uznał, iż syn boski jest równy (współistotny,
homoousios) pod względem bóstwa Bogu Ojcu na soborze w Nicei (325). Na
drugim soborze w Konstantynopolu (381) zobowiązał natomiast chrześcijan do
wyznawania wiary w Trójcę Św. Wówczas jedynie znikoma część chrześcijan była
pochodzenia żydowskiego, toteż sformułowanie nauki o jednym Bogu jako Trójcy
realnie różniących się od siebie osób nie było już postrzegane przez wielu
chrześcijan jako odejście od ścisłego biblijnego monoteizmu. Nauka o Trójcy
stała się przedmiotem rozważań teologów katolickich na soborach prawie do końca
okresu średniowiecza i stopniowo przybierała coraz bardziej abstrakcyjną dla
ogółu wiernych formę.
Doktryna o Trójcy Św. została uzupełniona nauką o dwóch naturach Chrystusa -
boskiej i ludzkiej, niezmieszanych ze sobą wzajemnie i istniejących w jego
boskiej osobie (tzw. unia hipostatyczna), sformułowana w dojrzałej formie
na soborze w Chalcedonie (451). Wedle tej koncepcji, Jezus, jako prawdziwy
człowiek, miał być niższy od Boga Ojca, zaś jako prawdziwy Bóg — całkowicie mu
równy. Na krzyżu miała cierpieć boska osoba, jednak jedynie w jej ludzkiej
naturze [ 19 ].
Kręte drogi rozwoju chrześcijaństwa doprowadziły do dziwnej sytuacji, w której
kościół katolicki wymaga od swoich wyznawców podporządkowania ich życia wierze w Boga urodzonego jako człowiek, w stajni, w zapadłej miejscowości w starożytnej
Palestynie, przez większość życia zajmującego się wytwarzaniem stołów,
produkującego przyzwoite wino na imprezach, głoszącego nauki o konieczności
jedzenia jego ciała i picia jego krwi, potem bez najmniejszego oporu
pozwalającego sie zakatować na śmierć, aby spłacić swojemu spragnionemu krwi
boskiemu ojcu dług ludzkości, zaś na końcu zmartwychwstałemu w taki sposób, iż
zdarzenie to pozostałoby prawie niezauważone przez współczesnych mu ludzi.
Nie dziwi zatem fakt, iż działalność teologów katolickich było i pozostaje
niezwykle trudnym i niewdzięcznym zajęciem, polega ono bowiem na próbach nadania
nieprawdopodobnym starożytnym mitycznym opowiadaniom jeszcze bardziej
nieprawdopodobnej interpretacji. Mówienie o Bogu, który przyszedł na świat i umarł za ludzkie winy z racji nieskończonej miłości do nich, stanowi pozornie
zachętę do wyznawania wiary, jest jednak w istocie wyłącznie robieniem dobrej
miny do złej gry — gry na ludzkich emocjach. Siła religii polega bowiem przede
wszystkim na jej zdolności oddziaływania na ludzkie emocje, które często biorą
górę nad elementarnym zdrowym rozsądkiem. Specyficzna siła oddziaływania religii
chrześcijańskiej polega m. in. na tym, iż próbuje ona nadać sens ludzkim
cierpieniom, głosząc, iż w ten sposób współuczestniczy się w cierpieniu Boga.
Jest to jednak tylko iluzoryczna ulga.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 16 ] Podane za: S. Głowa, I. Bieda (red.)
Breviarium Fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, Poznań
1997, s. 191. [ 17 ] BT podaje następujący przekład prologu ewangelii
Jana: "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było
Słowo" (J 1,1), jednak bliższe greckiemu oryginałowi byłoby
tłumaczenie: "i bogiem [ew. bóstwem] było Słowo". W greckim
teście Bóg Starego Testamentu został określony jako theos (z
rodzajnikiem męskim ho, w odpowiednim przypadku), zaś Słowo -
jako theos (bez rodzajnika). Zob. The Greek New Testament,
ed. by B. Aland, K. Aland, J. Karavidopoulos, C. M. Martini, B. M.
Metzger, Deutsche Bibelgesellschaft, American Bible Societies, Stuttgart
1994. [ 18 ] Orygenes, Komentarz do Ewangelii św. Jana,
tłum. S. Kalinkowski, Warszawa 1981, s. 101-104 [ 19 ] Zob. np. S. Głowa, I. Bieda (red.) Breviarium...,
dz. cyt., rozdziały IV i VI. « Polemiki nowotestamentowe (Publikacja: 15-12-2010 )
Marcin Dolecki Z wykształcenia filozof oraz chemik a także doktor historii nauki (w zakresie historii chemii). Pracuje jako adiunkt w Instytucie Historii Nauki PAN, ponadto wykłada filozofię oraz historię chemii na Wydziale Chemii UW. Ma 33 lata, mieszka w Warszawie. Liczba tekstów na portalu: 5 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Galalit – tworzywo z mleka | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 749 |
|