|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Enfant terrible boże [4] Autor tekstu: Lucjan Ferus
— No, to kamień spadł mi z serca! — woła anioł i dla
pewności pyta Stwórcę:
— A więc okażesz im Panie swe nieskończone miłosierdzie i przebaczysz im to — drobne w istocie — nieposłuszeństwo?
Lecz ku jego najwyższemu zdumieniu, Bóg odpowiada podniesionym głosem: — Nie ma mowy! Nie posłuchali mojego zakazu, więc muszą
zostać ukarani! Choćby dla przykładu, aby ich potomkowie nie myśleli, że
stworzenie może bezkarnie przeciwstawić się swemu Stwórcy!
— I nie ma znaczenia dla ciebie Panie, że skłoniło ich
do tego twoje własne — aczkolwiek bardzo dziwne — stworzenie; mówiący wąż,
przedstawiając im bardzo perfidnie pomyślany argument?! Taki, któremu
notabene nie oparłaby się żadna rozumna istota? Powiedział im, że po
zjedzeniu zakazanego owocu , otworzą się im oczy i staną się bliżsi swemu
Stwórcy,.. ale zaraz! — anioł zrobił zdziwioną minę, jakby dopiero teraz
zrozumiał coś ważnego.
— Przecież ty Panie stworzyłeś ludzi na swoje podobieństwo i obraz, a oni dopiero po zjedzeniu
zakazanego owocu mogli być bliżsi swemu ideałowi; tak jak ty mogli znać
dobro i zło. Wygląda więc na to, iż ten wąż chciał się przypodobać ci, Panie, a nie przeciwstawić!
No, niech mnie! Przecież to oczywiste! Jak mogłem tego nie dostrzec!? — zawołał
anioł, bliżej podchodząc do Boga i wpatrując się uważnie w jego oblicze,
jakby tam chciał znaleźć pozawerbalną odpowiedź.
Stwórca uśmiechnął się nieznacznie i z tajemniczą miną odparł: — No, też żeś teraz wymyślił! Ale gdyby nawet tak miało być,.. to co to
ma do rzeczy?! Liczy się, że nie posłuchali mojego zakazu! Wszystko inne nie
ma najmniejszego znaczenia!
— Więc tak wygląda twoja sprawiedliwość, Panie?! Żadne
okoliczności łagodzące twoją karę nie wchodzą w rachubę? Ich posłuszeństwo
jest dla ciebie sprawą ambicjonalną, jak widzę!.. Zatem nie jesteś Panie
sprawiedliwy, a już na pewno nie miłosierny.. — Satanael nie skończył, gdyż
Bóg zawołał z groźną miną:
— No, no! Wypraszam sobie taką tendencyjną ocenę! Bacz
gdzie jesteś i do kogo mówisz! Bo przy okazji mogę i ciebie ukarać, jeśli będziesz
sobie na zbyt wiele pozwalał! Uważaj więc!
Anioł pochylił głowę, ale nie mógł się oprzeć by nie wypowiedzieć
Bogu:
— Tendencyjna ocena?! To jest tendencyjna ocena, tak? A ten
dziwny epizod z mówiącym wężem? Jak on mógł tak szybko… — przerwał i zasłonił usta dłonią. Bóg przyjrzał mu się podejrzliwie i spytał: — A konkretnie co masz na myśli? Możesz lepiej sprecyzować ten niepoważny
zarzut? Słucham, słucham..
Satanael miał oczywiście na myśli epizod z powtórnym pojawieniem się
węża po tym, kiedy go wyekspediował
daleko poza teren ogrodu. Jego nagłe pojawienie się i doprowadzenie do końca
swego podstępnego działania, najwyraźniej świadczyło, że Bóg musiał brać
udział w tej zaplanowanej z góry akcji. Gdyby jednak anioł chciał przedstawić
Bogu ten oczywisty dowód na jego nieczystą grę w stosunku do ludzi, musiałby
przyznać się także do swojego w niej udziału.
Wolał jednak nie przekonywać się jak Bóg zareagowałby na to
wyznanie. Dlatego musiał inaczej wybrnąć z tej patowej sytuacji:
— Chodzi mi o to po prostu, że główną winę za to co się
stało ponosi ten mówiący wąż, a nie ludzie. Skąd on się wziął w tej
oazie doskonałości, jaką ponoć jest rajski ogród? Jakim cudem posiadł on
umiejętność posługiwania się ludzką mową? Po co w ogóle stworzyłeś
Panie takie przebiegłe, podstępne i niebezpieczne — z powodu tych cech — stworzenie? Dlaczego pozwoliłeś aby
znalazło się ono akurat w tym miejscu i czasie, i zrealizowało swój perfidny
plan? Czy to wszystko razem wzięte, nie jest zbyt podejrzane? — zakończył
anioł, nie spuszczając wzroku z boskiego oblicza.
— I o co ci chodzi w końcu? Przecież ukarałem węża także,
czyż nie? I to nawet wcześniej niż ludzi! Czy to nie jest oznaką mojej
sprawiedliwości? No, przyznaj tak sam...
Bóg najwyraźniej nie miał zamiaru tłumaczyć się ze wszystkich
zarzutów. Tego już było za wiele Satanaelowi. Nie zważając na konsekwencje,
zawołał wzburzony w najwyższym stopniu: — Jaja sobie robisz Panie, czy co?!
Takie bajki to możesz dzieciom opowiadać, ale nie mnie! Jaką to
„sprawiedliwość" masz na myśli?! To, że wszystkie następne pokolenia
tych dwojga ludzi — wskazał wyciągniętą dłonią na stojącą obok parę,
nie świadomą powagi sytuacji — będą się rodziły ze skażoną grzechem
naturą, uważasz za sprawiedliwe?! A co oni będą mieli wspólnego z winą
swych prarodziców, prócz tego, że urodzą się ludźmi? Będą ukarani
zanim się urodzą,.. i to jest według ciebie Panie takie sprawiedliwe?!..
Ale gdyby to tylko o to chodziło! Największa niesprawiedliwość z twojej
strony jest w tym przede wszystkim, że ty Panie — jako istota mająca absolutne,
czyli niczym nie ograniczone możliwości i wiedząca wszystko
wcześniej cokolwiek ma się wydarzyć w twoim dziele — nie musisz
wcale karać swoich stworzeń!
Przy twoich możliwościach przecież, nic nie może zaistnieć
bez twojej wiedzy i woli, w dziele, którego jesteś jedynym stwórcą, czyż
nie? Nawet teraz ta sytuacja nie jest nieodwracalna; możesz w każdej chwili
cofnąć czas do momentu zanim ludzie zjedli ten nieszczęsny owoc
zakazany i zapobiec tej nieprzewidzianej jakoby ingerencji węża! Czyż to nie
jest prostsze, lepiej świadczące o tobie Panie i bardziej sprawiedliwe rozwiązanie,
niż to, które będzie kontynuacją rzeczywistości obłożonej twoją karą,
ciążącą wielkim brzemieniem nad rodzajem ludzkim?!
Bóg spojrzał groźnie na Satanaela.
— Co ja słyszę?! Otwarta krytyka, ba! Krytykanctwo nawet!
Nie podoba ci się moja koncepcja mojego dzieła?! — położył wyraźny
nacisk na ostatnie słowa, dając aniołowi do zrozumienia, że swoją
nieodpowiedzialną krytyką, wkracza w kompetencje Stwórcy tegoż dzieła.
Przez chwilę patrzył na niego spod groźnie zmarszczonych brwi, by w końcu
powiedzieć:
— Musisz zatem wybrać; albo jesteś ze mną, albo
przeciwko mnie,.. albo trzymasz z ludźmi, albo z ich stwórcą,.. albo godzisz
się ze wszystkim co wynika z mojej woli i nie masz co do tego żadnych zastrzeżeń,
albo dam ci przywilej krytykowania mego
dzieła,.. lecz od tego momentu będziesz już moim przeciwnikiem, a nie moim alter
ego. Twoje dotychczasowe imię Satanael, zostanie zmienione na Szatan, co będzie
odzwierciedlać twój stosunek do mnie,.. czy chcesz tego? Zastanów się
dobrze, póki nie jest za późno,.. a wy ,..
Bóg zwraca się do ludzi stojących nadal w pobliżu:
— Macie się stąd zabierać natychmiast! Kiedy jutro będę
spacerował ścieżkami ogrodu, w czasie powiewu wiatru — was ma tu już nie
być, czy to jasne?! — ludzie pochylają głowy, pochlipując z cicha -
Przedtem jednak zajrzyjcie do mnie, to sporządzę dla was ubiory ze skór i przyodzieję was na drogę .
Niewiasta i mężczyzna nie przestając pociągać nosami, kiwają głowami
na znak zgody, więc Bóg odwraca się na pięcie i nie zaszczyciwszy
spojrzeniem anioła, znika po chwili między bujną roślinnością ogrodu.
Ludzie w milczeniu podchodzą do Satanaela i nieśmiało podają mu ręce, jakby
chcieli tym gestem podziękować mu za wstawiennictwo u Stwórcy i obronę, choć
zapewne niewiele z niej zrozumieli.
Anioł patrzy teraz z bliska w ich oczy nabiegłe łzami, zastanawiając
się jednocześnie na ile są oni świadomi sytuacji, w której się znaleźli.
Czuje jak coś ściska go za gardło, więc przytula ich oboje do swej
szerokiej, opierzonej piersi,.. a potem odwraca się i szybko odchodzi, nie oglądając
się za siebie. Nie słyszy więc jak Bóg wypowiada do kogoś dziwne słowa:
— Oto człowiek stał się taki jak my, zna dobro i zło.
Niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki aby zerwać owoc także z drzewa
życia, zjeść go i żyć na wieki.
A potem upewniwszy się, że ludzi już nie ma w pobliżu, pochyla się i dodaje:
— No i poszło wszystko zgodnie z planem! Ten anioł taki
niby cwany, a i tak nie połapał się, że prawdziwym owocem zakazanym dla
ludzi, był owoc z drzewa życia. Dzięki
za pomoc i przepraszam, że musiałeś znosić te wszystkie niedogodności z powodu tego nadgorliwego anioła. Zrewanżuję się przy najbliższej nadarzającej
się okazji,.. a teraz zmykaj stąd, lepiej żeby nas razem nie widziano! — i Bóg odwrócił się na pięcie, a w trawie coś zaszeleściło cicho i na tym
się zakończył ten rajski epizod.
Od tego pamiętnego dnia minął jakiś czas...
3. Satanael — jak było
do przewidzenia — wybrał tę drugą ewentualność, zostając w ten sposób
Szatanem. Co prawda wcale się nie czuł przeciwnikiem Boga, po prostu lubił
szukać „dziury w całym", cokolwiek miało by to znaczyć. Jednakże według
samego Stwórcy, fakt opowiedzenia się po stronie jego stworzenia — człowieka,
widocznie w jego oczach czynił go takowym. Mówi się trudno; anioł zresztą i tak miał za dużo wątpliwości i zastrzeżeń do jego dzieła, a przynajmniej
do niektórych jego aspektów. Więc przywilej jego krytykowania odpowiadał mu
bardziej niż rola służalczego potakiwacza. Było to bliższe jego
buntowniczej i niezależnej naturze, a także niewątpliwie ciekawsze, choć
oczywiście łączyło się z pewnymi niedogodnościami, związanymi z tą
niewdzięczną rolą, w jakiej odtąd miał występować. Między innymi musiał
za karę pozostać na ziemi, jednak do wszystkiego można się przyzwyczaić, a z czasem zaczęła mu się ta przymusowa banicja nawet podobać.
Jak już powiedziałem, od tego nieszczęsnego wydarzenia minęło wiele
lat. Ludzie zachowywali się zgodnie ze swoją grzeszną naturą, więc nic
dziwnego, że zaczęli płodzić potomstwo, tak jak tego oczekiwał po nich Stwórca.
No i oczywiście czynili sobie ziemię poddaną przez cały ten czas. Pewnego
razu Szatan (tak, tak, teraz już Szatan) z niemałym zdumieniem zauważył jak
pierwsi synowie Adama i Ewy, składają swemu Bogu ofiarę; każdy z tego
czym się trudnił. Abel jako pasterz — pierwociny ze swej trzody, a Kain jako
rolnik — płody roli.
Anioł uśmiał się niemało obserwując (samemu będąc niewidoczny)
ich zabiegi podczas tej ceremonii, polegającej na spaleniu ofiary, na
prymitywnym ołtarzu z kamieni. Śmiał się z nich dlatego, iż oczyma wyobraźni
widział już minę Boga, którego człowiek chce w ten niewyszukany sposób
zadowolić i przychylnie do siebie usposobić. Boga — notabene — stwórcę
całego niewyobrażalnie wielkiego Wszechświata, w którym takich gwiazd jak
nasze Słońce, jest miliardy miliardów.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 14-06-2012 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8113 |
|