Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.840 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Biskupi nie zawsze chętnie patrzą na księży-społeczników. Modlitwa przez pracę ich obraża, domagają się dni wolnych na modlitwę."
 Nauka » Astronomia

Tak zwany podbój Kosmosu [2]
Autor tekstu:

To, co dla nas jest naprawdę istotne, to wiedza, że katastrofy kosmiczne zdarzały się w historii naszej planety i że Kosmos kryje w swoich głębinach zagrożenie o wymiarze apokaliptycznym, którego naturę zaczynamy coraz lepiej rozumieć. Na całej Ziemi zidentyfikowano ponad 180 kraterów uderzeniowych, których natura nie budzi żadnych wątpliwości; wiele innych struktur geomorfologicznych (np. północna część niecki Morza Kaspijskiego, Zatoka Hudsona) jest podejrzewanych o to, że są zatartymi erozją śladami po gościach z Kosmosu.

Również w Polsce posiadamy małą „rodzinkę" kraterów, skupionych na terenie rezerwatu „Meteoryt Morasko" na północnych rubieżach Poznania. Siedem dobrze zachowanych kraterów (największy o średnicy ok. 60 metrów), teraz częściowo wypełnionych wodą, powstało wskutek upadku półtoratonowego meteorytu żelaznego ok. 5000 lat temu. Trzystukilogramowy fragment tego obiektu wydobyto jesienią 2012 roku.

Na Ziemię bezustannie spada kosmiczna „mżawka" drobnych skalnych odłamków. Ocenia się, że każdej doby w atmosferę ziemską wpada od stu do trzystu ton materii międzyplanetarnej. O tym, że upadki kosmicznych śmieci nie są zjawiskiem tak rzadkim, jakby się mogło wydawać (i jak by się chciało), świadczą choćby wydarzenia z ostatnich lat zanotowane tylko na terenie Polski: w kwietniu roku 2011 kilogramowy meteoryt kamienny uszkodził dach domu pod Giżyckiem, zaś 25 sierpnia 1994 roku na pole we wsi Baszkówka pod Warszawą spadł egzemplarz piętnastokilogramowy, wzbijając na oczach zdumionych świadków obłok kurzu. Kiedy go wykopywano, był jeszcze ciepły. [3]


Krater meteorytowy powstały na skutek uderzenia w dniu 15.08. 2007, Carancas, Peru

Zdecydowana większość takich upadków pozostaje niezauważona. Na powierzchni Ziemi wciąż znajdują się setki tysięcy mniejszych i większych czekających na swoich odkrywców meteorytów a ich poszukiwaniami zajmują się pasjonaci, potrafiący odróżnić meteoryt od zwykłych polnych kamyków.

Można więc powiedzieć, że Ziemia nie ma dla Kosmosu żadnego istotnego znaczenia: ignoruje ją i „daje wyraz" swojej obojętności sypiąc kosmiczny gruz. Może to być powód do zastanowienia dla tych, którzy wierzą w wizję Wszechświata stworzonego z myślą o naszym pięknym globie.

Przesłanie meteorytu Czebarkul

15 lutego bieżącego roku oczy astronomów całego świata skierowane były na planetoidę (367943) 2012 DA14, pięćdziesięciometrowy kamień przelatujący wyjątkowo blisko Ziemi (ok. 27000 km), poniżej orbit satelitów geostacjonarnych. Traf chciał, że tego dnia właśnie, nieopodal Czelabińska w Rosji, Kosmos przypomniał ludziom, jak bardzo potrafi być nieobliczalny i jak niedokładna jest, pomimo całego swojego zaawansowania, technika obserwacyjna, którą dysponuje astronomia.

Około godziny 9.20 czasu miejscowego na porannym niebie pojawił się najjaśniejszy od czasu katastrofy tunguskiej zaobserwowany bolid. W momencie największej jasności świecił mocniej niż Słońce; fala uderzeniowa, którą wywołał a która dotarła do ziemi kilkadziesiąt sekund później, spowodowała obrażenia u ponad 1500 osób i uszkodziła 7200 budynków (głównie na skutek wybitych szyb). Były też i większe zniszczenia: częściowo zburzona fabryka cynku czy poważne uszkodzenia hali sportowej. Zaskoczenie było tym większe, że to zjawisko w sposób naturalny kojarzyło się z przelotem wspomnianego wcześniej i uważnie śledzonego obiektu, o którym media szeroko informowały z kilkudniowym wyprzedzeniem. Szybko jednak wyszło na jaw, że ich trajektorie były różne a obydwa te ciała nie miały ze sobą nic wspólnego. Ocenia się, że meteoryt Czebarkul miał średnicę 17 metrów, masę ok. 10000 ton zaś jego uderzenie wyzwoliło energię ok. pół megatony równoważnika trotylowego.[4] Pomimo iż skala zjawiska była taka, że zagrażała życiu ludzkiemu, obyło się bez ofiar (chociaż ponad sto osób było hospitalizowanych, w tym dwie ciężko ranne). Na szczęście zniszczenia ograniczyły się głównie do potłuczonego szkła. Gdyby ten sam meteoroid eksplodował na niższej wysokości (wg ostatnich wyliczeń, główny rozbłysk miał miejsce na wysokości ok. 23 km), straty ludzkie mogłyby być znaczne.


Bolid nad Czelabińskiem, Rosja, 15.02.2013

Naturze nie ma sensu przypisywać intencjonalności. Ale mimo to można niektóre zjawiska potraktować jako ważne informacje, których prawidłowa interpretacja może w przyszłości ocalić wiele ludzkich istnień.

List, który natura dołączyła do meteorytu Czebarkul, zawiera kilka prostych stwierdzeń, które z pewnością zostały odczytane przez międzynarodową społeczność naukową. Po pierwsze, obecne systemy obserwacyjne, chociaż z dużym prawdopodobieństwem wykrywają obiekty duże, w przypadku mniejszych, które również mogą stwarzać duże zagrożenie i pojawiają się częściej (i, jak wiele wskazuje, częściej, niż pierwotnie szacowano), są dziurawe jak sito. Wielu astronomów jest zdania, że należy ustalić nowe priorytety, określić, jakich rozmiarów asteroidy uważamy za warte nakładów na ich śledzenie i poważnie pomyśleć o obserwacji i katalogowaniu również mniejszych, kilkudziesięciometrowych ciał. Po drugie — a jest to opinia światłej części opinii publicznej, która rozumie skalę zagrożeń kosmicznych i kosztów, które są konieczne do poniesienia dla ich minimalizacji — pora najwyższa , by mocarstwa kosmiczne wspólnie wzięły na siebie ciężar odpowiedzialności za bezpieczeństwo naszej planety na polu ochrony przed meteoroidami, planetoidami i kometami. Wszelkie kompleksowe programy tego rodzaju przekraczają obecnie możliwości finansowe najbogatszych nawet państw i nie mogą być zamierzone inaczej, niż tylko solidarny wysiłek całej globalnej społeczności podejmowany w imię zachowania życia ludzkiego i trwania cywilizacji w perspektywie tysiącleci. Wydaje się, że na tym polu niestosowne jest powielanie schematów znanych z czasów zimnej wojny a jeszcze wcześniej — z okresu walki o dominację na morzach. Rywalizacja w przestrzeni kosmicznej w obliczu tego znanego i potwierdzonego naocznie zagrożenia byłaby absurdem. Ludzie rozsądni zdają sobie sprawę z tego, że — aby ludzkość mogła przetrwać i rozwijać się pomyślnie — potrzeba solidarności ogólnoludzkiej, której pierwszym i najłatwiejszym do realizacji przejawem powinno być współdziałanie na rzecz stworzenia systemu obrony przed asteroidami i kometami, przekraczające wszelkie polityczne ambicje i militarne kalkulacje. Tu szczególna rola przypada międzynarodowej wspólnocie ludzi nauki, która jest szczególnie predestynowana do uświadomienia politykom konieczności myślenia w większej skali przestrzennej i czasowej: całej planety i tysięcy lat. Pojawienie się takiej globalnej świadomości jest więc niezbędne, aby w ślad za tym pojawiły się konkretne polityczne decyzje i porozumienia. Tego zaś nie da się osiągnąć bez edukacji i upowszechniania wiedzy na temat zagrożeń i realnych możliwości obrony.

Artystyczna wizja katastrofy tunguskiej
3. Artystyczna wizja katastrofy tunguskiej

Chociaż istnieją już programy poszukiwania obiektów potencjalnie zagrażających Ziemi, realizowane przez różne rządowe agencje i wielkie obserwatoria, to należy pamiętać, że nie istnieje żaden zintegrowany ogólnoświatowy system tego rodzaju, nie ma jak dotąd (2013) żadnych systemów obserwacji planetoid obejmujących całość nieba a wiele z obiektów bliskich Ziemi (NEO) nadal jest wykrywanych nie przez wyposażone w najpotężniejsze teleskopy instytucje działające w ramach programu Spaceguard, lecz przez astronomów i amatorów działających poza dużymi programami poszukiwania obiektów (400-metrowa potencjalnie niebezpieczna planetoida 2013 TV135 została odkryta jesienią 2013 r. przez ukraińskiego astronoma przy użyciu 20-centymetrowego teleskopu). Po piętnastu latach współpracy ze światem nauki, w roku 2009 Departament Obrony USA podjął decyzję o utajnieniu danych o rozbłyskach bolidów rejestrowanych w ziemskiej atmosferze przez obserwacyjne satelity wojskowe[5]. Na ironię zakrawa też fakt, że 16 lutego, nazajutrz po incydencie czelabińskim, projekt Orbit@home, którego celem miało być poszukiwanie kosmicznych zagrożeń w oparciu o platformę BOINC (obliczenia rozproszone na komputerach prywatnych użytkowników) został zawieszony z powodu braku funduszy (w lipcu jednak został włączony do projektów finansowanych przez NASA w ramach programu poszukiwań NEO i ma zostać ponownie uruchomiony) .

Są to sygnały wskazujące, że metodologia poszukiwań niebezpiecznych ciał niebieskich jest jeszcze daleka od doskonałości i wymaga uporządkowania oraz lepszej koordynacji, między innymi po to, by unikać dublowania obserwacji przez niezależne ośrodki badawcze.

Anatomia zagrożenia

Astronomowie klasyfikują obiekty krążące wokół Słońca jako „bliskie Ziemi" (NEO), jeśli w którymkolwiek momencie zbliżają się do Słońca na odległość mniejszą niż 1,3 jednostki astronomicznej (średniej odległości Ziemi od Słońca). W tej grupie wyróżnia się planetoidy (obiekty o średnicy większej niż 50 metrów) i meteoroidy (mniejsze). Z oczywistych względów największą uwagę przyciągają te największe; szacuje się, że obiektów NEO o średnicy powyżej 1 kilometra jest około tysiąca, z czego ponad 90% jest znanych. Wykrywalność obiektów mniejszych jest znacząco mniejsza; spośród szacowanych 19500 obiektów o rozmiarach od 100 do 1000 metrów znanych jest tylko ok. 5200.

W grupie obiektów NEO wyróżnia się klasę obiektów potencjalnie niebezpiecznych: są to takie planetoidy lub komety, których orbita przecina orbitę Ziemi, co może spowodować kolizję w bliższej lub dalszej przyszłości. Obserwacje sondy Wide-field Infrared Survey Explorer wskazują, że istnieje ok. 5000 ciał o średnicy powyżej stu metrów, stwarzających potencjalne zagrożenie dla Ziemi.

Jakie to zagrożenie?

Ocenia się, że meteoroidy o średnicy ok. 30 metrów mogą eksplodować z siłą od 5 do 20 megaton trotylu (wciąż dyskutowana jest kwestia rozmiarów meteorytu tunguskiego; niektóre obliczenia wskazują, że szacunki, mówiące, że katastrofę tę spowodował obiekt około 50-metrowej średnicy, są zawyżone[6]). Słynny krater Barringera w Arizonie (średnica ok. 1200 metrów) został prawdopodobnie wybity uderzeniem obiektu o średnicy ok. 50 metrów; upadek ciała o średnicy kilkuset metrów spowodowałby katastrofę o zasięgu kontynentalnym, w przypadku uderzenia w ocean wywołałby gigantyczne tsunami. Uderzenie obiektu o średnicy przekraczającej kilometr groziłoby zagładą ludzkości w wyniku fali uderzeniowej, pożarów i zmian klimatycznych spowodowanych przez unoszącą się przez wiele lat grubą warstwę pyłów i dymu. [7]


1 2 3 4 5 Dalej..
 Zobacz komentarze (27)..   


« Astronomia   (Publikacja: 19-01-2014 Ostatnia zmiana: 17-09-2015)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Ziemowit Ciuraj
Publicysta.

 Liczba tekstów na portalu: 16  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: W hołdzie pamięci ofiar Hiroszimy i Nagasaki
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9547 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365