Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.559.311 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta

Złota myśl Racjonalisty:
Niewielki jest wybór wśród zgniłych jabłek.
« Ludzie, cytaty  
Żywy Budda. Kim naprawdę był Antoni Ferdynand Ossendowski? [1]
Autor tekstu:

Pod wieczór nasza karawana dotarła do krawędzi lodowca. Zachodzące słońce oświetlało coraz dłuższymi promieniami granie Wielkiego Chłodnego — Chujtena. Zdjęte z wielbłądów toboły z wyposażeniem naszej ekspedycji złożono na trawie. Śnieg jeszcze nie zdążył jej przyprószyć. Nastąpić to miało dopiero za parę tygodni. Rozstawianie namiotów i oporządzanie ekwipunku zajęło resztę dnia. Lodowiec drzemał. To że nosi nazwę wybitnego rosyjskiego podróżnika Grigorija Potanina (1865-1920) przyjąłem do wiadomości bez entuzjazmu. Alpinistyczną ekspedycją w góry Mongolskiego Ałtaju kierowałem w 1967 r. Dopiero blisko pół wieku później dowiedziałem się, że Potanina uważał za swego przyjaciela sławny ongiś polski pisarz i podróżnik Antoni Ferdynand Ossendowski.

***

„Żywy Buddha, czyli "Żywa Bujda" jest najgorszym utworem scenicznym ostatnich paruset lat. ...Popularny autor powieści podróżniczych, nasz polski Karol May, nie ma talentu pisarskiego, nie pisze dobrym stylem, według opinii uczonych nie jest siłą naukową, nie posiada zmysłu sceny, poczucia dramatu, nie ma nic do powiedzenia, nie ma gustu, nie ma poczucia komizmu własnej sztuki — ale naprawdę był przez parę lat w Azji....

Największe „mongoły" sceny polskiej, przebrane za Mongołów, pozwalają się torturować p. Solskiemu, który pod słabym pozorem krwawego baronostwa męczy znienawidzony przez niego zespół Rozmaitości. Najlepszym aktem w tej trzyaktowej „Bujdzie" był z pewnością akt p. Mili Kamińskiej. Rozkosz oglądania tej godnej zazdrości nagości opłacona jest jednak zbyt „krwawo". W ogóle ma się wrażenie, że jeszcze jeden taki Buddha, a teatr Rozmaitości zmieni się w zwyczajne budę".

Antoniego Słonimskiego do sympatyków twórczości Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego zaliczyć byłoby trudno, ale gdy Teatr Rozmaitości wystawił w 3 aktach jego sztukę ŻYWY BUDDA wszelkie hamulce przestały działać. Rolę barona Ungerna grał sam Ludwik Solski. W kozackiej papasze na głowie i mongolskim jedwabnym terłyku, z generalskimi pagonami, krzyżem św. Jerzego i wielką swastyką na piersi. Nie uratował sztuki. Padła po kilku spektaklach.

***

Agonia Władywostoku, ostatniej enklawy „białych" na Dalekim Wschodzie, trwała krótko. 18 października 1922 r. admirał Starck, były dowódca carskiej floty na Oceanie Spokojnym, opowiedział się przeciw bolszewikom. Zebrał na redzie wszystkie pozostające pod jego rozkazami okręty, na które ewakuowały się resztki zdemoralizowanych oddziałów „białych". Tydzień później członkowie „rządu" Merkułowa uciekli do Monsau w Korei.

W tym czasie Ossendowski przebywał już w Stanach Zjednoczonych. Nieco wcześniej w Chinach i Japonii współpracował z amerykańską misją gospodarczą. Przez ocean płynął razem z J. Palenem i atamanem Siemionowem udającym się do Rapallo. Miał ze sobą prawie już gotowy rękopis książki Beasts, Men and Gods. Ukazała się w Nowym Jorku na przełomie lat 1921/1922. Polskie tłumaczenie jest o rok późniejsze. Przekłady na rosyjski, bułgarski, chorwacki, czeski, duński, fiński, francuski, hiszpański, holenderski, łotewski, portugalski, słowacki, szwedzki i włoski, esperanto, oraz wydanie alfabetem Braille’a - następują jeden po drugim. Niezwykły sukces. Światowy bestseller. Reportaż z piekła. Z głębi rozgorzałego namiętnościami politycznymi azjatyckiego kotła. Autentyczne świadectwo kogoś, kto strzelał do „czerwonych", słuchał przepowiedni lamów, rozmawiał z „Krwawym Baronem", przemierzał konno tajgę, góry i pustynie, których nie było jeszcze wówczas nawet na mapach.

Autor w czasie pobytu w Szanghaju uzupełnia dane konieczne do przygotowanego raportu o sytuacji polityczno-gospodarczej w Kraju Urianchajskim i Mongolii. Adresatem opracowania jest tajemniczy Japonczyk kapitan Tibo.

Honorowy prezes Instytutu im. J. Piłsudskiego w Nowym Jorku Wacław Jędrzejewicz, człowiek, którego wiedzą z zakresu historii najnowszej można było obdzielić parę katedr uniwersyteckich, był znajomym mego ojca jeszcze sprzed wojny. On też zwrócił moją uwagę na akta ambasady londyńskiej. Była to wówczas jedna z najważniejszych polskich placówek dyplomatycznych za granicą. Do niej trafiły kopie wszystkich ważniejszych pism, rozporządzeń i okólników powstałych w siedzibie Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Z półek archiwum wędruje na stolik przy czytniku pojemnik z rolkami mikrofilmów. Bez przekonania przeglądam rolkę za rolką. Akta zawierały przeszło sto grubych tek, parę dziesiątków rolek. Coś się musiało chyba leciwemu eksministrowi pomylić. Po paru dniach, w pudełku oznaczonym numerem 34 trafiam jednak na fotokopie dokumentów opatrzonych znajomym podpisem. Pierwsze dwa pochodzą z 31 stycznia 1921 r. Antoni Ossendowski opuścił Krasnojarsk w czerwcu 1920 r. Dwa tygodnie później przekroczył Sajany. Parę miesięcy przebył w głuchej tajdze Kraju Urianchajskiego u źródeł Jenisieju. Zimą dotarł do Uliasutaju w północnej Mongolii. Dopiero w maju zjawił się w sztabie chana Ungerna w Urdze a we wrześniu był już w Tokio.

Opracowania, których tytuły mówią same za siebie: Polityczny stan Sowieckiej Rosji oraz Propaganda Sowietów w Azji musiały powstać przed czerwcem 1920 r. Na zachodzie trwała wojna polsko-bolszewicka. Mapa Azji Basewicza ma naniesione ręką Ossendowskiego strzałki i prostokąty, które oznaczają kierunki i centra „propagandy bolszewickiej". Opracowanie liczące łącznie pięć stron maszynopisu zakwalifikowano jako tajne i rozesłano do polskich ambasad. Pełno w nim cyfr, nazwisk, Autor dysponował dokładnymi danymi. W pewnym miejscu przyznaje wprost, że „w archiwach i komisjach śledczych pozostałych po admirale Kołczaku i w świeżych informacjach w sztabach spadkobiercy Kołczaka atamana Siemionowa, barona Ungern von Sternberga, w rządzie «Żywego Buddy» w Urdze znalazł uzupełnienie tego, co sam obserwował". Nie ulega wątpliwości, czym się zajmował w sztabie Kołczaka. Łatwiej też zrozumieć, dlaczego „Krwawy Baron" w liście do pekińskiego agenta stwierdza, że „profesorowi można wierzyć". Opracowania „Bolszewizm — podstawy historyczno-etnograficzne" oraz „pierwotny plan Komunistycznego Sowieckiego Rządu w Moskwie" i „nowa polityka", noszą datę o miesiąc późniejszą. Czterostronicowy wyciąg Ministerstwo Spraw Zagranicznych przesłało do wiadomości ambasady londyńskiej 30 marca 1922 r. Analizy wskazujące na dogłębną znajomość tematu dotyczyły nie tylko sytuacji w Rosji. Zawierały także projekty konkretnych działań.

Na przełomie 1921/1922 r. Ossendowski ponawia starania o wydobycie żony z głębi Rosji. Prosi o interwencję prezesów Polskiego Centralnego Komitetu Repatriacyjnego i pełnomocnika Wydziału Syberyjskiego w Omsku, znajomego Lenina, komunistę Juryna Dziewałtowskiego, a także późniejszego premiera Grabskiego. 14 stycznia 1922 r. wysyła do radcy kolejny list:

"Teraz chcę zakomunikować niektóre rzeczy. Otóż tu w N.Y. i w Chicago pracuje widocznie sekretna komisja śledcza wyjaśniająca cały przebieg i treść stosunków 127 towarzystw dobroczynnych z Sowieckim Rządem. Wczoraj ...rozmawiałem z czterema członkami tej komisji, a ponieważ w moim starym mózgu znalazły się jakieś dane, które im były niewiadome, więc prosili mię napisać, a dziś już przesłali mi odpisy «tłumaczenia» z mego angielskiego na ich angielski język. Rząd Ameryki postanowił walczyć ze wszelkimi objawami bolszewictwa — rosyjskiej i żydowskiej roboty. Skompromitowanie się banku Kuhn, Loëb and Co. zadaje straszny cios żydostwu, bo w ręku Komisji Hoovera była fotografia protokołu z podpisami 17 «wielkich» Żydów, uchwalających doraźną pomoc rządowi Sowieckiej Rosji bez zastrzeżeń celu pomocy, a więc na armię… Ja pozwalam sobie mniemać, że jest możliwa taka sytuacja, gdy stanie się możliwa interwencja Ameryki do spraw Rosji. Amerykanie rozumieją, że tworzy się nowa grupa Anglia- Niemcy- Włochy- Rosja, przeciwko której stoją Francja-Polska i ktoś z małej Ententy, ale kto, to trudno określić. Francja umiejętnie prowadzi swoją politykę, wystawia niebezpieczeństwa tej grupy dla Azji i woła do Sojuszu — Stany Zjednoczone. Te chcą, lecz jak zwykle, tragicznie oglądają się, czy nie mają za plecami Japonii. Jestem w posiadaniu określonych wieści, że wszystkie bogactwa mineralne Przymorza dostaną Niemcy, jak też i północ Sachalinu. Niemcy dostaną — Zabajkalskie kopalnie złota, ołowiu, cyny, wolframu i wanadium. Niemcy dostaną Kuźniecki rejon Zachodniej Syberii (najbogatszy na kontynencie w węgiel i złoto). Anglicy dostaną eksploatację morskiej drogi do ujścia Jeniseju i Leny przez Karskie Morze, Murmańską kolej, Baku, Ałegir (ołów, srebro, mangan), Embę (nafta) etc. Wszystkie te transakcje odbywają się za pośrednictwem: Hugo Stinnesa, Adolfa Duttona, Maxa Warburga, Sasseon-Rothschilda, generała Trepoffa, barona Mellera-Zakomelskiego (byłego gubernatora warszawskiej guberni) oraz inż. Moszczorskiego, inż. Fedorowicza i innych. Do czasu aż nie zniknie ta podejrzliwość Ameryki do Japonii i odwrotnie, do tego czasu nie można liczyć na poważną walkę z bolszewikami — i z nową polityczną grupą łupieżców, pierwszą ofiarą których padnie Polska. Czyżby nie można było jakąś drogą z początku prywatnych spotkań, a później razem z Francuzami w roli pośredników zawiązać węzły politycznej jednomyślności Ameryki i Japonii? Trochę się obeznałem z polityką niemiecko-sowiecką, tak jak ona obecnie się przedstawia i myślę, że wiosną lub najpóźniej w końcu lata będziemy mieli wojnę z Moskwą, chyba że progresująca ruina Rosji zburzy te plany czerwonej bandy. (...) Miałem dwie audiencje u Naczelnika Państwa i jak najlepsze wyniosłem wrażenie; jest to bardzo duży człowiek."

Broszura, o której wspomina to elaborat w aktach ambasady zakwalifikowany jako „tajny". Nosi tytuł 'Organizacja bolszewickiej propagandy Czerwonej Pentagramy'. Podjął ten temat na wieść o obradach Prezydium Rosyjskiej Partii Komunistycznej w dniach 17-22 marca 1922 r. w Moskwie z udziałem delegatów z Niemiec, Francji, Anglii, Włoch, Hiszpanii, Ameryki i Turcji: „Był opracowany szemat (autorzy Parwus i Bucharin) ułożony w formie pentagramy kabalistycznej, a opiewający drogi propagandy na ten okres czasu, gdy Sowiety i Międzynarodówka są poruszeni biegiem wypadków liczyć się z rządami burżuazyjnymi oraz z psychologią kapitalistycznego współczesnego społeczeństwa. A więc propaganda ma być skierowana na zdyskredytowanie patriotyzmu, nacjonalizmu, religii i kultu przez zdemoralizowaną lub przekupioną prasę, która zatem zdemoralizuje armię i partie (klasy społeczne ) i obali rządy… Po doprowadzeniu współczesnego społeczeństwa do «stanu płynnego» Międzynarodówka wyda ostatni bój kapitalizmowi i starej socjalnej psychologii".


1 2 Dalej..
 Zobacz komentarze (20)..   


« Ludzie, cytaty   (Publikacja: 03-10-2014 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Witold Stanisław Michałowski
Pisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli.   Więcej informacji o autorze

 Liczba tekstów na portalu: 49  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9742 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365