|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Hej ty ojcze atamanie [4] Autor tekstu: Witold Stanisław Michałowski
Spróbujmy sięgnąć do źródeł historycznych, aby dowiedzieć się jaki naprawdę % ofiar pochłonęły wojny domowe w niektórych krajach europejskich tylko na
przestrzeni ostatnich paru wieków. O krwawej rosyjskiej jatce nie wspominając. W tym kontekście nasze stosunki z Ukraińcami można uznać za jeśli nie
idealne to przynajmniej w miarę znośne. Najwyższy czas, aby decyzjami rządów i parlamentów obu krajów których mieszkańcy mają przecież w sobie w sobie dość
znaczny przekaz genetyczny ludów Wielkiego Stepu przyjąć decyzje o usypaniu wspólnych kurhanów dla poległych z obu stron. Postawić na nich krzyże i
odprawić stosowne religijne obrządki. I raz na zawsze skończyć z bolesnym rozdrapywaniem pamięci. Istnienie wolnej, suwerennej politycznie i energetycznie
Ukrainy jest dużo lepszym gwarantem, że nie odrodzi się niedźwiedzie monstrum na wschodzie niż nasze członkostwo w NATO czy UE. Doradcy prezydenta Putina
zdają sobie z tego doskonale sprawę. Dlatego zdecydowano się na rozegranie starej jak świat cynicznej gry. Nie dajmy się sprowokować. Po mojej interwencji
redakcja RZECZPOSPOLITEJ (PLUS MINUS z 19 maja 2007). zamieściła krótką informację, że makabryczne zdjęcie dziecięcych ofiar jest ilustracją do artykułu
„Psychoza szałowo-posępnicza w kazuistyce sądowo-psychiatrycznej" i przedstawia cygańskie dzieci zamordowane przez chorą psychicznie matkę w jednej z
mazowieckich wsi. Artykuł opublikowano w 1928. UPA powstała 14 lat później. A. Mickiewicz w Szkicach z literatury słowiańskiej napisał: „W XIX w.
nieszczęścia wygnania zbliżyły naród Polski z innymi szczepami Słowian. Nie byłoby inaczej sposobu zbliżyć Polaków do Rosjan. Naród niepodległy, wolny,
dumny ze swoich swobód, cóż mógł mieć wspólnego z narodem niewolniczym, uciśnionym, nawykłym do jarzma od wieków!" Warto zdać sobie sprawę, że potomkowie
ukraińskich Kozaków z całą pewnością nie chcą być i nigdy się nie zgodzą na bycie narodem niewolniczym. Polską racją stanu było swego czasu dotrzymanie
warunków Umowy Hadziackiej zawartej po wygranej trzydniowej bitwie pod Beresteczkiem w 1651. Tak się niestety nie stało.
Kafe CISAR znajduje się we Lwowie na ul. Bandery 67. Trzy niezbyt duże salki. Papierosowy dym i parę bardzo młodych kelnerek w jeansach z tłustymi pępkami
na wierzchu. No i łomot.. Nazwijmy że muzyki. Bardzo głośnej. Prawie, że wypłoszyła by mnie z lokalu żeby nie wisząca na ścianie reprodukcja mapy
Religionskarte von Osrerreich z początku ubiegłego wieku. Zaznajomienie się z jej treścią powinna być obowiązkowe dla tych wszystkich którzy się chcą
wypowiadać na temat stosunków polsko-ukraińsko-żydowskich w Galicji Wschodniej. Czy się to nam podoba czy nie to w XIX wieku nie były to już „nasze",
„polskie" ziemie. Byliśmy na nich mniejszością zarówno na wsiach jak i w miasteczkach. Mniejszością i to niezbyt kochaną z uwagi na historyczną przeszłość
i stosunek polskiej szlachty i kościoła rzymsko-katolickiego do autochtonów. Warto też pamiętać, że Lwów ma stare ukraińskie a może raczej ruskie korzenie.
Ukraińcami i to stosunkowo dość późno bo w początkach XIX wieku zaczęto nazywać mieszkańców 3 ukrainnych województw I Rzeczypospolitej: czernihowskiego,
bracławskiego i kijowskiego. W 1250 Daniel Halicki z dynastii Rurykowiczów założył nad rzeką Pełtew miasto nazywając go imieniem swego syna. Przez wieki
żyli w nim obok siebie przedstawiciele wielu narodów. Nie zawsze zgodnie. Jak wiemy obaj nasi okupanci do art. gobernandum zaliczali ludobójstwo. Jadąc
dziś ulicą Bandery na zachód mija się pomnik przedstawiający idącego przed siebie mężczyznę w długim płaszczu. Dniem i nocą pilnują go milicjanci. U stóp
pomnika płoną świece i leżą wieńce z świeżych kwiatów. Dla większości mieszkańców tego miasta Stefan Bandera jest i pozostanie bohaterem, patriotą, wzorem
osobowym. Musimy się z tym pogodzić. Odwiedzający nasz kraj przybysze z za wschodniej granicy nie dziwią się, że składamy kwiaty pod pomnikiem
Piłsudskiego. W miejskim muzeum Drohobycza zajmującym całe pierwsze piętro zachowującej ślady dawnej urody secesyjnej kamienicy znajduje się ekspozycja
poświęcona dziejom i walce o niepodległość Ukraińskiej Powstańczej Armii. Są też zdjęcia rodziny greko-katolickiego księdza z której pochodził Stefan
Bandera. Armia Czerwona likwidowała tych co chcieli, aby zaistniała Wolna i Samostijna. Tylko z terenów Ukrainy Zachodniej wywieziono do lodowych łagrów na
pewną śmierć przeszło półtora miliona ludzi. Utrzymany w cynamonowych odcieniach obraz galicyjskiego miasteczka zastygł dzięki prozie Brunona Schulza. W
historii grodu nad Tyśmienicą z przewodnikiem po zakamarkach jego przeszłości, byłyby strzępki rzeczywistości otaczającej autora Sanatorium pod klepsydrą:
Kostropaty chodnik prowadzącej w dół do rynku uliczki ułożony z popękanych płyt w pewnym miejscu przerywa pas zabrukowany nierówną granitową kostką Widać w
nim nieco zabłocone gniazda gdzie w betonowej zaprawie tkwiły cztery śruby mocujące spiżową tablice. Nieskutecznie. Rozbito ją i sprzedano na złom.
Mieszkańcy okolicznych domów i tak wiedzą, że w tym miejscu jakiś gestapowiec zastrzelił Schultza. Nie chcą jednak aby Żydzi znów zamieszkali wśród nich.
Polacy też nie. Chcą być u siebie, Historia magistra vitae est. Ukraińcy są nam najbliższym nam etnicznie, kulturowo i mentalnie narodem Europy. Za rzezie
dokonywane rękami chrześcijan na chrześcijanach powinni przede wszystkim odpowiadać hierarchowie obu obrządków religijnych: katolickiego i
greko-katolickiego. Odpowiadać przed Bogiem i Historią. Zdaje sobie z tego sprawę największy z naszych rodaków. Warto Go posłuchać.
Karpacka dżungla zadziwiła i zachwyciła swego czasu sir Johna Hunta, zdobywcę Mont Everestu, oraz pewnego księdza o znanej dziś na całym świecie twarzy, z
którym kiedyś razem suszyliśmy wibramy przy płonącym ognisku pod Hnatowym Berdem. A kozackie dumki przy ogniskach śpiewane będą zawsze. Na przełomie lat 90
minionego wieku korespondowałem z księciem Jerzym Gedroyciem (1906-2000) herbu Hipocentaurus szefem INSTITUT LITTERAIRE w Paryżu. Mam nadzieję, że daruje
opublikowanie fragmentu jednego z otrzymanych od niego listów: „Całkowicie się z Panem zgadzam, że powinniśmy zrobić wszystko by pomóc Ukrainie w
utrzymaniu niepodległości, bo to jest w naszym interesie, ale przede wszystkim powinniśmy zwalczać nienawistny stosunek społeczeństwa polskiego do Ukrainy,
rozliczyć się z operacji "Wisła" i zmienić stosunek do mniejszości ukraińskiej w Polsce." (Paryż 23 grudnia 1992)
1 2 3 4
« Felietony i eseje (Publikacja: 13-03-2016 )
Witold Stanisław MichałowskiPisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 49 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9985 |
|