Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.777 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Postulowanie niewidzialnych i niepoznawalnych czynników, które (..) systematycznie nie podlegają potwierdzeniu ani obaleniu, jest w religiach tak powszechne, że efekty takie traktuje się czasem jako symptomatyczne.
 Światopogląd » Antyklerykalizm

Wiara w Boga z mąki [2]
Autor tekstu:

Odwołując się wyłącznie do lektury ewangelii, Lessing nie był w stanie, przy normalnie rozwiniętych zdolnościach interpretacyjnych, znaleźć implikacji sugerujących założenie instytucji Kościoła, która ciężar zbawienia i odpowiedzialności jednostki wierzącej przed Bogiem przenosiłaby z pojedynczych osób na samą siebie. Wyraźnie odróżniał poszczególne wydarzenia historyczne od rzekomo wiecznych i boskich prawd, które, nawet gdyby rzeczywiście istniały, nadal nie pozostają w żadnym związku z konkretnymi wydarzeniami i zjawiskami, uznawanymi za boskie i święte. Czym innym jest bowiem istnienia Boga i wiara w to istnienie, a czym innym uznawanie za boskie poszczególnych zdarzeń, miejsc, czynności, rytuałów i przedmiotów. Nie ma żadnych podstaw do uznania za święte wspomnianej hostii, która na zawsze pozostanie jedynie kawałkiem ciasta, niezależnie od intencji i wyobraźni osób uznających ją za Boga. Właśnie takie, racjonalne i przede wszystkim zdroworozsądkowe stanowisko, podzielał Lessing. Ubolewał nad bezkrytycznym akceptowaniem wszystkich koncepcji tworzonych przez ludzi Kościoła, które automatycznie, ze względu na przypisywany ich twórcom autorytet, były umieszczane w świętym kanonie religii. Jednak sama powaga instytucji Kościoła i przypisywany jej autorytet to za mało, aby uznać istnienie i prawdziwość nie tylko treści dogmatów kościelnych, ale w ogóle samego objawienia [ 6 ].

Intuicja Lessinga była niesamowicie prosta i banalna. Jedyne, co jest dane w tekstach omawiających działalność Jezusa, to idea moralnego samodoskonalenia się jednostki. Wszelkie instytucjonalne i eschatologiczne implikacje są nieuzasadnioną, stanowiącą nadużycie czy po prostu zafałszowanie, działalnością ludzkiej wyobraźni. Lessing, rzecz jasna, doskonale zdawał sobie sprawę z trudności wiary w Boga niewidzialnego, którego nikt nigdy nie widział ani nie poznał. Dlatego, ze względów pedagogicznych, był w stanie zaakceptować istnienie i funkcjonowanie ustaleń wewnątrz religijnych, które traktował jako narzędzie mogące być użyteczne w kształceniu postawy jednostkowej religijności.

Jeżeli niepogodzona ze światem jednostka, mająca psychiczną potrzebę uznawania istnienia niewidzialnego, najpotężniejszego bytu, napotyka na liczne trudności generowane przez naturę ludzkiego rozumu i fizjologii, nieradzące sobie z afirmacją wszystkiego, co nie jest dostępne zmysłowemu doświadczeniu, wówczas wyobrażenia i wyjaśnienia oferowane przez religie mogą stać się pomocne w indywidualnym uzasadnieniu możliwości istnienia tego, co jest sprzeczne i niemożliwe z perspektywy naturalnej, rozumowo — empirycznej. Właśnie wtedy wkraczają święte przedmioty, to znaczy zwyczajne, znane doskonale w codziennym doświadczeniu, obiekty, którym duchowieństwo nadało status materialnych oznak boskości, czy wręcz, jak w przypadku Hostii, mąki - Boga, utożsamiło je z Bogiem. Lessing zakładał jednak rezygnację z tych materialistycznych dodatków na wyższym, dojrzalszym intelektualnie etapie, kiedy jednostce, w duchu ewangelicznego wzorca prezentowanego przez postać Jezusa, wystarczy sama wiara w Boga i moralnie godziwe postępowanie. Historia świadczy jednak o rosnącej potędze i znaczeniu instytucji Kościoła, która nie została potraktowana jako drogowskaz czy pedagogiczna pomoc w dziele rozwoju jednostkowej wiary, ale została utożsamiona z istotą religii, jako jedyny i konieczny pośrednik między człowiekiem a Bogiem.

Istnienie i funkcjonowanie instytucji Kościoła byłoby niemożliwe bez utożsamienia pojedynczych prawd historycznych z manifestacjami samego Boga, bądź z przejawami jego odwiecznego planu. Należy mieć świadomość, że każda wewnątrzreligijna regulacja jest konwencjonalna i zostaje wygenerowana wyłącznie przez wyobraźnię jej autorów, o czym świadczy brak możliwości jakiegokolwiek ich uzasadnienia odwołującego się do doświadczenia i racjonalności. Względność historyczna i kulturowa religii jest oczywistym i niekwestionowalnym faktem, dlatego absolutyzacja jednej z nich wydaje się po prostu bezzasadna i nonsensowna. Niestety, w dziejach religii pozytywnych poszczególne sposoby „poznania" czy przedstawiania boskości zostały utożsamione z nią samą, uzyskując rangę świętości i boskości, niepoddającej się krytyce i zakwestionowaniu.

Dlatego naturalną patologią religii pozytywnych, czyli opierających się na władzy i autorytecie, jest dogmatyczne postrzeganie historii, której poszczególne, odpowiednio wybrane wydarzenia, zyskują rangę świętości. Lessing wskazywał na to, że taki zabieg nie ma nic wspólnego z opartą na sferze ludzkiego ducha relacją jednostki do Boga, natomiast posiada doniosłe konsekwencje praktyczne i ekonomiczne, korzystne dla interesów instytucji religijnych.

Funkcja grzechu pierworodnego jako ilustracja instrumentalnego traktowania prawd historycznych

Doskonałą ilustracją wyłącznie ekonomiczno — społecznych uwarunkowań dla absolutyzacji przypadkowych wydarzeń jest idea grzechu pierworodnego. Jej funkcja merytoryczna, wyjaśnienie genezy fenomenu zła, nie spełniła swojego celu, nadal pozostawiając współistnienie zła z dobrocią i wszechmocą Boga wielkim, nierozwiązanym, i przede wszystkim sprzecznym teologicznie, problemem. Jeżeli Bóg jest nieskończenie dobry, jak mógł stworzyć człowieka skłonnego do zła, ponadto naznaczając jego egzystencję stałym cierpieniem? Na nic zdają się spekulacje teologiczne przenoszące ciężar odpowiedzialności za zło na człowieka, ponieważ w tle zawsze pozostaje nadrzędne, boskie sprawstwo. To Bóg jest jedyną przyczyną istnienia, stale utrzymującą w trwaniu człowieka i świat, zatem tylko on może odpowiadać za zło, podobnie jak za dobro. Należy zatem uznać zmienność Boga, generującego na przemian raz dobro, a raz zło.

Drugim, znacznie istotniejszym aspektem tej doktryny, jest płaszczyzna społeczna, praktyczna. Koncepcja dziedzicznego grzechu sugeruje, że osoba ludzka nie jest w stanie wygenerować niczego wartościowego moralnie i intelektualnie sama przez się. Zatem każdy przejaw dobra siłą rzeczy może być rezultatem jedynie istnienia i ingerencji Boga. W ten sposób ta doktryna implikuje istnienie Boga, bo tylko tak, na jej gruncie, można wyjaśnić istnienie dobra. Drugą konsekwencją tej teorii jest przedstawianie Boga jako instancji niezbędnej i koniecznej do zaistnienia dobra. Dlatego w katolicyzmie kluczowe znaczenie odgrywa pozyskanie woli Boga dla swoich racji, co dokonuje się na za pośrednictwem instytucji Kościoła, poprzez udział w oficjalnych obrzędach, modlitwach, ceremoniach. Moralna i intelektualna aktywność zostaje przeniesiona na Boga i Kościół. Wreszcie, naturalną, trzecią implikacją tej teorii, jest wskazywanie na olbrzymią wartość instytucji Kościoła. Kościół jawi się jako jedyny zarządca, depozytariusz, administrator prawdy i zbawienia, które rozdziela po równo wszystkim swoim wyznawcom. Rozdziela niezależnie od stopnia moralnego samodoskonalenia się jednostki, niezależnie od sfery ducha i subiektywnych osiągnięć swoich wyznawców.

Punktem wyjścia uczyniono opowiadanie zawarte w jednej z biblijnych ksiąg, opisujące rozmowę kobiety z wężem, a następnie z Bogiem, w raju. Abstrahując od źródła inspiracji autora tego opowiadania i możliwości udowodnienia boskiej genezy tej księgi, na uwagę zasługuje nienaturalna ważność tego opowiadania dla doktryny katolickiej. Koncepcja grzechu dziedzicznego, zupełnie nie do przyjęcia nawet na gruncie teologicznym, odgrywa tak wielką rolę w tej religii ze względu na swoje implikacje społeczno — polityczne. A możliwość zaistnienia zła w boskim, wiecznym i dobrym porządku nadal pozostaje niewyjaśniona.

Podsumowanie.

Kult Boga — Słońce jako bardziej uzasadniony od kultu katolickiego Boga z wody i mąki.

Ideą tekstu było zarysowanie kilku krytycznych, skłaniających do refleksji nad sensownością i prawdziwością religii, aspektów. Jak wspomnieliśmy, zagadnienie religii cieszyło się w dziejach filozofii wielkim zainteresowaniem. Szczególnie bogatym okresem w dziejach krytyki religii był XVIII wiek, z La Mettriem, D'Holbachem i, przede wszystkim radykalnym, druzgoczącym religię, ateizmem Mesliera, na czele. Religia, podobnie jak każdy inny wytwór ludzkiej kultury, podlega prawom krytyki, analizy, refleksji i debaty. Nawet jeżeli powołuje się na odwieczną wolę Boga, filozof może zasadnie domagać się podstaw dla takich twierdzeń.

Oczywiście, podzielanie przekonań religijnych jest prywatną sprawą każdego człowieka i nikt nie ma prawa ingerować w dziedzinę prywatnych poglądów, które mogą być zarówno ateistyczne, jak i teistyczne [ 7 ]. Niestety, przez wiele stuleci politycznym rzecznikiem religii były instytucje państwowe, promujące podzielanie jednego, wybranego, systemu religijnego. Dlatego w obliczu okresowo pojawiających się żądań ludzi Kościoła, duchownych i świeckich, którzy na różnych szczeblach: państwowym, uczelni, społeczeństwa, miejsca pracy, domagają się, bądź przynajmniej sugerują i promują, reprezentowanie wybranej religii, a przynajmniej akceptowanie jej twierdzeń, warto przypomnieć kulturową i historyczną względność każdej religii.

Natura ludzka jest ateistyczna, świecka, człowiek rodzi się jako ateista, ewentualnie stając się religijnym wskutek oddziaływania kontekstu wychowawczego i społecznego. Dlatego ma prawo domagać się uzasadnienia, dla którego ma wierzyć w Boga ulepionego z wody i mąki, a nie np. w ideę naukowości, ludzkości, lub w Boga — Słońce. Ten ostatni przynajmniej nie pozostawia wątpliwym swojego istnienia, każdy przecież zmysłowo jest w stanie stwierdzić istnienie Boga — Słońca. Natomiast w kwestii możliwej natury takiego Boga należałoby przedstawiać go w pierwszej kolejności jako Dawcę Życia, Światła, Ciepła i Radości, trudno bowiem wyobrazić sobie istnienie tych czterech strategicznych egzystencjalnie kategorii bez jego sprawczego udziału. A poza tym, nie trzeba go chować do pudełka chroniącego przed pożarciem przez myszy [ 8 ].


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Habemus papam – nie tylko papież potrzebuje psychoterapeuty
Skutek i przyczyna

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (55)..   


 Przypisy:
[ 6 ] J. O. de La Mettrie, L' Homme machine.
[ 7 ] K. Szocik, Dlaczego potrzebna jest sekularyzacja?, Przegląd, Nr 11 (585), 20 marca 2011 r., s. 50 — 51.
[ 8 ] J. Meslier, Testament.

« Antyklerykalizm   (Publikacja: 20-04-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Konrad Szocik
Doktorant Instytutu Filozofii UJ.

 Liczba tekstów na portalu: 15  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Państwo i etyka bez Boga. O konieczności sekularyzacji i szkodliwości religii
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1189 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365