Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.659 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie umiemy się odnaleźć, nie umiemy współdziałać. Dlaczego ci, co chcą ukraść samochód dogadują się w minutę, a ci co chcą założyć trawnik, nie mogą dogadać się przez lata?"
 Ludzie, cytaty » Voltaire

Religijne oszczerstwa i racjonalna apologia Wolter [3]
Autor tekstu:

Ponieważ spowiednicy mniej męczyli pana de Voltaire niż błazny Parnasu, jego zdrowie się poprawiło. Dowiedział się, że ksiądz Gautier miał innego penitenta nazwiskiem D'Attaignant, który w obliczu śmierci odwołał bluźnierstwa, wyspowiadał się i wyzdrowiał. Jako że ksiądz był kapelanem Szpitala Nieuleczalnie Chorych, skojarzono spowiedź obu libertynów z funkcjami księdza: Podwójny tytuł proboszcza nie darmo przypadł w udziale Kapelanowi tych Kalek. Odkąd Wolter czuł się lepiej, żałował swej retraktacji. Ale nie mógł się wyzwolić od panicznego strachu, który go nie opuszczał strachu, że go pogrzebią jak psa. „Zresztą — powiadał — nie chcę, żeby moje ciało wyrzucono na śmietnisko; te klechy mnie zadręczają, lecz oto jestem w ich rękach, muszę się z nich wydostać. Jak tylko będzie można mnie przewieźć, wymknę się im. Mam nadzieję, że ich gorliwość nie sięgnie aż do Ferney. Gdybym tam był, nic takiego by mi się nie przydarzyło."

Wszystko to nie jest zbyt godne. Wprawdzie jesteśmy przyzwyczajeni do jego kaprysów, jednakże tak bardzo zbliżamy się do finału, że słowo „komedia" już nie przystoi: każdy koniec jest tragiczny. Z sytuacji, w jakiej się wówczas znajdował, nie sposób wykręcić się zgrabnym powiedzonkiem: „Kiedy się umiera w Suracie, trzyma się krowę za ogon" — mówił. Kiedy się umiera w Paryżu, można by chociaż zamknąć drzwi i umrzeć w ciszy. Byłaby to, w braku innych uczuć, pewna forma godności. Ale cisza jest czymś, czego się po nim nie można spodziewać. Żył wśród zgiełku i tak też umrze. (..)

W niektóre dni kłótnie między lekarzami, panią Denis, Villette’em i różnymi gośćmi stawały się tak gwałtowne, że można było wziąć sypialnię Woltera za karczmę. Jakże miał wyzdrowieć w takiej atmosferze? Czuł się lepiej, ale wciąż pluł krwią. Znów zaczęły się wizyty. La Harpe odczytał mu jeden akt tragedii, którą dopiero co napisał. Była to scena walki: La Harpe wrzeszczał, machał rękami, tupał. Przechodnie na ulicy zatrzymywali się, by posłuchać tej wrzawy. Chory zniósł ją do końca. Wreszcie rzekł: „Panowie, powinniście się wystarać dla mnie o Krzyż Świętego Ludwika." Myślano, że ma gorączkę. „Ależ skąd — powiedział — zasłużyłem nań znosząc z takim męstwem tę okrutną batalię."

Nadszedł czas, gdy do różnych uczuć, jakie budził w nas Wolter, dochodzi inne, całkowicie nowe: litość. Zasługuje na nią, nie ma bowiem istoty bardziej opuszczonej i okrutniej traktowanej w samotności cierpienia niż bożyszcze wydane na pastwę publiki. Mimo że był umierający, marzył mu się jeszcze nowy sukces: chciał pojechać do Wersalu! Marzenie jego życia, ukoronowanie sławy! Byli w Europie królowie, cesarze, cesarzowe, lecz był nade wszystko jeden król, ten prawdziwy, jego król. I ten król się nań dąsał. Było to dla niego nie do zniesienia — prawie tak jak umrzeć bez chrześcijańskiego pochówku. Jeden uśmiech, jedno słowo od króla przed śmiercią… Wszyscy przyjaciele odwodzili go od tej zachcianki; ci, którzy w Wersalu czuli się jak u siebie, mówili mu, że jest to najbardziej nadęte miejsce na świecie, że król nie potrafiłby mu nic powiedzieć, że królowa… że Monsieur… że Madame… słowem, że wszyscy ci ludzie są puści. Możliwe. Ale jego sława była dlań tylko bękartem, ponieważ król Francji jej nie uznał. Postawa tego człowieka, który uchodzi, nie bez słuszności, za tego, kto zawsze podkopywał wszelkie autorytety, daje pojęcie o tym, czym była jeszcze wiara w monarchię niewiele lat przed Rewolucją. Jedyne, co można uzyskać od Wersalu, to że król będzie nadal „ignorował" obecność Woltera. Żałujmy, że król kraju równie oświeconego dawał dowody takiej 'ignorancji'".

Wolter nie był szlachcicem, więc nie „de Voltaire"

"Woltera nazywano 'de Voltaire' jedynie ironicznie (tak go nazywał Rousseau na przykład). Tak naprawdę nazywał się Voltaire, bez „de". Macie więc niezamierzony efekt humorystyczny w nazwie strony. 'Voltaire' to był przydomek, zaś tytuł szlachecki uzyskał na swoje prawdziwe nazwisko (odpowiednie dokumenty możesz znaleźć on-line w zbiorach biblioteki narodowej). Na szczęście w Polsce niewielu jest specjalistów, którzy wyłapią tą gafę".

Istnieje „Bibiotheque de Voltaire". Już to samo może przeczyć posądzeniu błąd i śmieszność. Dalej. Jak wpisze się w Google „de Voltaire" to pojawia się ponad 20 tys. stron. A wśród nich jest i taka co się zwie „France Nobility Genealogy. Na niej zaś jest taki fragment:

FAMILY NAME — AROUET de VOLTAIRE
SOURCE ABBREVIATIONS — pc

Tytuł szlachecki także jest więc związany z „de Voltaire"!

W nazwie witryny nie nawiązywałem oczywiście do Rousseau, to miało na celu podkreślenie „królewskości ducha" pana Voltaire, który to jest dla mnie bardzo inspirujący. Wolter poza tym zdobył to upragnione szlachectwo! Przyznano mu godność szambelana królewskiego, z którą łączyło się szlachectwo. Później nawet zdobył tytuł hrabiowski, który był związany z posiadłością lenną koło Tournay, którą Wolter nabył w 1758 roku.

Poza tym, Voltaire to nie był przydomek. On sobie zmienił nazwisko, używał Voltaire jako nazwiska, także na oficjalnych dokumentach, nawet bez „Arouet". My mamy ustawę o zmianie imion i nazwisk i administracyjnoprawną drogę zmiany swego nazwiska. Franciszek Arouet poradził sobie bez tego i w wieku 23 lat został Wolterem… Monsieur Arouet de Voltaire, Francois-Marie Arouet de Voltaire.

A nawet gdyby patrzeć na to od strony ironii, to nie wiem dlaczego miałoby to stanowić efekt humorystyczny. Ironia zdobyła u Woltera najszlachetniejszą postać, była częścią jego życia. I jego więc można traktować z życzliwą ironią nie deprecjonując go.

Wolter to propagandysta i cyniczny kłamca

Oto cytat z Woltera: „Nie wahajmy się zniesławiać autorów o odmiennych poglądach, sączmy podstępnie jad podejrzeń. Niech ludzie się dowiedzą o podłościach przeciwnika, przedstawiajmy go w jak najgorszym świetle... JEŚLI FAKTY TEMU PRZECZĄ, ZMYŚLAJMY [ podkreślenie moje ], nie przemilczajmy żadnego z ich błędów, żadnej z wad [ … ]. Podburzajmy sędziów, żądajmy kar". Cytuję ten fragment za : Pierre Gaxotte, „Rewolucja Francuska", Gdańsk 2001, str. 70. Kiedy czytam powyższą wypowiedź nasuwa mi się nieodparcie skojarzenie ze znaną maksymą Józefa Goebbelsa, który zalecał swoim podwładnym powtarzanie kłamstwa tak długo, aż stanie się prawdą. Czy oświeceniowi pisarze naprawdę mogą uchodzić za wiarygodnych świadków historii ? Uprawiali przecież publicystykę polityczną w służbie określonej ideologii. Wydaje mi się, że w podejściu do ich twórczości konieczne jest trochę więcej krytycyzmu. Bierze Pan, Panie Mariuszu, na wiarę wszystko, co oświeceniowi filozofowie pisali w swoich propagandówkach ?

Chciałbym znać kontekst tej wypowiedzi. Bo przecież nie było tak, że Wolter tworzył potwarze dla ludzi o odmiennym niż on poglądzie. Głosił przecież nieco inną postawę, domagał się tolerancji: „Nie zgadzam się z tym, co mówisz, ale do śmierci będę bronił twojego prawa do wypowiadania tego, co myślisz". Kościoły 'o niebo' w propagandzie górowały nad publicystami oświecenia i takie porównywanie do Goebbelsa jest nieco niepoważne. Filozofowie ci uprawiali propagandę wolności i tolerancji, tudzież wyzbycia się zabobonów. Czyż to niesłuszne? Oczywiści nic nie usprawiedliwia propagandowego kłamstwa, które jest złem i się nie relatywizuje. Jeśli gdzieś to popełniono — należy to demaskować. Pojawia się tam wtrącenie o sędziach i karach. Więc zdaje się, że wiem o co chodzi. Wiadomo, że Wolter poświęcił się walce przeciwko prześladowaniom religijnym i toczył na tym polu wiele batalii. Calas (on tak nie kłamał, tylko nieco podbarwił, aby przydać dramatyzmu — fakt, że Calas został niesłusznie skazany jest niepodważalny) — odniósł sukces, choć spóźniony. Sirvenowie, La Barre i in. La Barre’a skazano za bluźnierstwo na wyrwanie języka, tortury, ścięcie i spalenie (trybunał w Abeville). Jeśli w takich okolicznościach to wypowiedział… Niestety się nie udało, a 19-katek zginął po mękach. O wolności i poszanowaniu przeciwnego zdania mówił, ale nie wyobrażam sobie aby wobec takich postępków i takich 'przeciwników' zachować całą rycerskość. Wolter napisał też: „Zapomnijmy o majaczeniach wielkich ludzi, pamiętajmy o prawdach jakich nas nauczyli". To się tyczy również jego samego.

Wolter nie znał historii

Pan stara się pisać rzetelne teksty jednocześnie podając filozofów jako autorytety w sprawach historycznych — chyba nie tędy droga.

Przecież Wolter był historykiem! Polacy, znający Woltera jedynie z Kandyda przerabianego w szkole średniej i klerykalnych proagandówek niewiele o nim wiedzą. Na przykład to, że dzierżył urząd "historiografa króla Francji". Napisał wiele historycznych dzieł, a także pierwsze dzieje ze świeckiego punktu widzenia, z odsiewaniem cudowności, pierwsze dzieje religii, etc. Kilka jego ciekawych wypowiedzi o tym przedmiocie i o jego metodzie za którą był ceniony:

# „Mniej dlatego dbałem o gromadzenie faktów, często sprzecznych i zasłaniających perspektywę , niż o wybór najważniejszych i najgłębiej ukrytych, od których snuje się przewodnia nić, pozwalająca na stopniowanie dziejowego rytmu ludzkości, poznawalnej w instytucyach i zwyczajach. Zadaniem mojem było dać historyę opinii publicznej i tą objęty i skuty chaos przewrotów, rozłamów historycznych zbrodni uczynić godnym spojrzenia mądrych." (Rémarque de l'Essaie sur les Mouers);

# „Pra — początki historyi leżą na kresach bytu narodów. Kilka ogólnikowych kronikarskich zapisków, przechowywanych w świątyniach i grodach warownych dają początek starej umiejętności dziejopisania. Każda nieszczęśliwa wojna groziła jej zagładą. Podobna do rozdeptanego mrowiska, powstawała i ginęła po stokroć kronika — wzór syzyfowej pracy, wystawionej na wszystkie katastrofy żywiołowej przemocy i przypadku, które przekazać potomnym było troską pierwszych kronikarzy. I trzeba było lawiny wieków i wielozmiennego bogactwa losów, aby wreszcie doszedł nas ten napoły ludzki, niemowlęcy bełkot pierwszej opowieści" (Essaie sur les mouers);

„Ostatecznie, pierwotną krew i mózg użycza historyi — bajka. I gdy filozofia przedziera się skroś te przepastne mroki minionych czasów, przychodzi jej w drodze obcować z chimerą człowieka, tak nieskończenie oślepionego trwałością wiekowych błędów, że wyprowadzić tego "ducha czasu" na światło dzienne jest niekiedy daremnem zadaniem tytanów. Odbudowa prawdy! Słowa… Odbudowę poprzedzać musi zburzenie całego lasu faktów, zmyślonych dla tryumfu — kłamstwa. Ale puszczę dziewiczą wyciąć w pień lub spalić nie jest to samo, co dotrzeć do jej wnętrza. Cóż pozostanie po takiej straszliwej młócce?… Plewy… Ziarno przy „odbudowie", zmełło się kiedyś niepostrzeżenie na proch i perz."


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Poglądy Woltera
Czy Wolter szkodził Polsce?

 Zobacz komentarze (4)..   


« Voltaire   (Publikacja: 17-05-2002 Ostatnia zmiana: 26-03-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 141 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365