Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.558.614 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski

Złota myśl Racjonalisty:
"Człowiek mądry więcej pożytku wyciągnie z posiadania wrogów, niż głupiec z posiadania przyjaciół."
 Światopogląd » Świeckie religie » Kościół prawdosławny

Kościół prawdosławny w praktyce [1]
Autor tekstu:

Użyteczność kościoła

Kościół prawdosławny dobra i mądrości, jest w pełni właściwym i tym samym najlepszym sposobem spełniania naszych duchowych potrzeb kultowych — czyli potrzeb ich rozumienia, pojmowania i szanowania sacrum (boga), a negacji profanum (zła) — a więc dlatego, że odnosi się to do sacrum i profanum rzeczywiście istniejących, czyli właściwie do tego uprawnionych, a przy tym: mądrze. Kościół ten jest takim - najlepszym — ponieważ nie posiada żadnych wad teoretycznych, realizacyjnych ani skutkowych (jakiekolwiek jego wady nie są znane i wykazane), i dlatego, że posiada naturalną predestynację do pełnego i powszechnego spełnienia naszych celów ekumenicznych i faktycznie je spełnia (należy je tylko dostrzegać i odpowiednio uaktywnić).

Kościół mogą wyznawać wszyscy ludzie — nie ma tu żadnych zastrzeżeń ani przeszkód ideowych, moralnych, narodowych, czy kulturowych przedprawdosławnych.

Kościół nie posiada żadnych odmian doktrynalnych, ponieważ ani nie jest możliwym ich wyłanianie z niego, ani nigdy nie byłoby to potrzebne. — Jest tak dlatego, ponieważ jego jedyna doktryna odnosi się do realnych i wszystkich obiektów kultu prawdystycznie, i dopuszcza, jako jego ogólną prawidłowość, wszystkie racjonalne formy, odmiany, postacie ich estymonegacji — tak najbardziej indywidualne, jak i najbardziej popularne — zatem nie zachodzą tu ani przesłanki ani logiczne możliwości jakichś modyfikacji. Każdy więc, według swoich indywidualnych czy środowiskowych potrzeb kultowych, może określać własne kompozycje uczuciowe i praktyczne spełniania tych potrzeb — i tak faktycznie się dzieje. Mogą być one niekiedy nader odmienne w przeżywaniu wewnętrznym i w zewnętrznym obrazie ich praktykowania, co wynika ze specyfiki wykształtowanej kultury, obyczajowości i upodobań danych środowisk, czy wrażliwości osobistej, i nie przeczy istnieniu jednego dla wszystkich kościoła prawdosławnego — nie czyni je to odmianami doktrynalnymi, a subiektywnymi, sytuacyjnymi czy warunkowymi sposobami ich spełniania, cały czas podług tej samej, jednej doktryny.

Ponieważ jego doktryna oparta jest tylko na realnej rzeczywistości i prawdzie o niej wiadomej w danym czasie, to poznanie jakichkolwiek prawd nowych, stanowi kolejny spójny element wzbogacający tę doktrynę, a nie jej przeczący i mogący spowodować nową odmianę kultowych poglądów i praktyk kościelnych (co jest stałą cechą kościołów imaginacyjnych, w postaci herezji, apostazji, czy powszechnej niemoralności ich wyznawców — wynikających z powstających awersji wobec zawartych w nich sprzeczności, naiwności, niewygodności i oczywistych złoczynności, i z niechęci do poddawania się im, lub skłania do postaw uległych lecz obłudnych).

Z tego powodu, że jak realnie wiadomo, życie ludzkie ma tylko jeden, ziemski przebieg i trwanie, to nie należy spodziewać się jego ciągu dalszego, pośmiertnego (ani wiecznie dobrego, ani wiecznie złego, ani powtarzalnego — a kultowe akty odnoszące się do tego, są jałowym marnotrawstwem naszych uczuć, sił i działań) — i dlatego kościół prawdosławny nie posiada w tym względzie żadnych wskazań, bo byłyby one tylko jeszcze jedną kultową złudną imaginacją. - Natomiast można słusznie liczyć na uznanie i dobrą pamięć o nas, za naszą mądrość i dobroć — na takie nasze trwanie pośmiertne: w duszach i pamięci żyjących i potomnych, i w naszych dobrych dziełach pozostawionych po sobie.

Choć doskonała pożyteczność jego postaci sprawia, iż jest on kościołem powszechnie praktykowanym - lecz, paradoksalnie, nie z należytą świadomością tego, iż praktykowanie to ma charakter kultowy, a inny, najczęściej określany mianem „tego, co świeckie", co rozumiane jest jako dotyczące poza kultowej sfery ludzkiego życia. O takim jego pojmowaniu zadecydował historyczny, niesłuszny podział spraw ludzkich na kościelne (kultowe, religijne) i niekościelne (nie kultowe, laickie). Podział obiektywnie niesłuszny, choć w owym czasie poniekąd zasadny: oddzielał to, co rzeczywiste, realne, racjonalne, od tego, co duchowe (ukryte, niejasne, niezrozumiałe dla niewtajemniczonych, nieprzeznaczone dla byle kogo) - zasadność ta istnieje cały czas, a w opracowaniu tym jest spełniana podziałem kultowości ludzkiej na imaginacyjną i racjonalną; nie na kultowość pozakultową i kultowość kultową… (jeszcze inaczej, na: pobożność bezbożną, i pobożność nabożną) co jest przecież nonsensem. — A więc dotychczasowe, nie w pełni słuszne rozumienie i używanie pojęcia „świeckości", należy rozumieć nie jako: sprawy nie dotyczące kultowości w ogóle — lecz jako: nie dotyczące kultowości irracjonalnej, a dotyczące racjonalnej.

Wprawdzie kultowość racjonalna — inaczej: świecka — jest powszechną, ale dlatego, że funkcjonuje w niedostatecznie zauważalnym połączeniu czy pomieszaniu z kultowością irracjonalną, kłopotacką tudzież dublowaniu czy zastępowaniu przez nią: przesłania i pomniejsza to jej użyteczność w warunkach, które można by określić jako „kultowo niehigieniczne czy chore". Co skutkuje tym, że stosowalność kościoła i tego dobroczynność — czyli jego użyteczność — choć powszechna i stała, jest pospolicie niedookreślona, niedoceniana i przez to adekwatnie pomniejszona, niewykorzystywana. — Kultowy racjonalizm odczuwany, stosowany i traktowany jest przez wielu jako mniej istotny i ważny, a zatem duchowo mniej angażujący aniżeli kultowość imaginacyjna, uważana przez nich za zdecydowanie ważniejszą. Ludzie — choć nie dotyczy to wszystkich — bardziej angażują się w kultowość wobec atrap bogów, czy zła, uznawanych za prawdziwych, a więc w niejakim odwróceniu się od Boga Rzeczywistego, od tego, co jest nam faktycznie dobre/m; w niedocenianiu tego i traktowaniu nienależycie poważnym i trafnym. — Skutkuje to dotychczasowym trwałym nie tylko niedosytem kultowego zaspokojenia, ale i dość powszechną chorowitością kultową, wypaczeniami a nawet zwyrodniałościami w kulturze ludzkiej: złym traktowaniem samych siebie, swego życia, złym traktowaniem innych ludzi, złem wzajemnie sobie wyrządzanym — przez tych, którzy polegają na kultowych fałszach: uzasadniających to zło, skłaniających do jego powodowania, usprawiedliwiających, a nawet łatwo rozgrzeszających z niego. Oczywiście nie jest to szkodliwość totalna, lecz w wymiarach różnych, różnie złych. — Wszystkich ludzi łączy jednak niewzruszone cenienie i dbałość o to, co dla wszystkich jest dobre, co jest nam dobrem — dzieli: różne, subiektywne lub fałszywe uznawanie tego, co dobrem tym jest faktycznie i kłopotacka praktyka okazywania tego, że ma się w tym jedynie słuszną rację, faktycznie nie mając jej.

Taki jest tego stan ogólnoludzki. Ale, składa się nań także kultura kultowa przejawiana w sposób wyraźnie i zdecydowanie prawdosławny i mądrystyczny, przez tych ludzi i środowiska, które poznały czy przynajmniej odczuły już jej pożytek i z przekonaniem o nią dbają — przysparzając tym sobie większe od innych zadowolenie i zdrowie kultowe.

Niechybnie do uzdrowienia i wzmocnienia ludzkiej kultowości przyczyniłoby się:

— pełne i powszechne ukazanie faktu istnienia i istoty kościoła prawdosławnego, jego cech, odpowiednia informacja o tym, celowa działalność misyjna propagująca go, dostarczająca rzetelnej wiedzy kultowej; także systemowe kształcenie w tym zakresie;

— istnienie prawdosławnych gron kościelnych — dla potrzebnych możności racjonalnego wspólnotowego spełniania naszych kultowych potrzeb, tudzież korzystania z nich, z kultowych racjonalnych posług; czynienie tego pod oficjalnym imieniem kościoła, dla wyraźnego okazywania jego istnienia, a zatem możliwości korzystania z tego.

Istniejące odwrócenia ludzi od Boga Rzeczywistego, a zwracanie się w stronę boskich atrap, nie świadczą bynajmniej o ich bezbożności — choć po części nieracjonalnie, lecz są oni i szczerze chcą być ludźmi dobrymi, pobożnymi, słusznymi, wartościowymi... Dopóki ktoś nie miał możliwości jasnego poznania czy doświadczenia prawdy o bogu i złu (o boskich i szatańskich osobliwościach rzeczywistości człowieczej), o ludzkiej kultowości — nie można mu zarzucać tego, iż jest jej prostym ignorantem, bezbożnikiem, niedoukiem. — Obecny, społecznie zróżnicowany stan pojmowania i wiedzy o bogu oraz ludzkiej kultowości, wynika z naturalnego historycznie-ewolucyjnego procesu formowania się sposobów pojmowania i traktowania tychże spraw; i z reguły obwarowania tego koniecznością ich niezmieniania, niepodważania, niesprzeciwiania się im — tym samym trwania zarówno w kultowej poprawności jak i błędach. Sprzyja temu utrwalenie się dotychczasowych kłopotacząco-mądrystycznych — nie dość krytycznych i zdrowych — sentymentalnych przyzwyczajeń, przywiązania, tradycji, historii, przeżyć, oczekiwań, i przekonań o byciu dobrze pobożnym: człowiekiem odpowiedzialnym, poważnym, czułym na próby odwodzenia od „wiary prawdziwej", bo „prawdziwie objawionej" (i dobrze znanej, oswojonej), zatem słusznie wiernym jej, skorym do odporu jej krytyki, a nawet gotowym do jej obrony, do walki za nią, także z nadzieją zapowiedzianych za to wszystko honorów i nagród. — Lecz człowieczą naturalnością jest też nieodparta potrzeba właściwego wybierania tego, co z podawanego jako całe dobro czy prawda, jest w nim faktycznie, a poniechanie tego, co nim jednak nie jest - wtedy, kiedy dowiemy się o tym. Dla wielu nie jest to takie oczywiste i proste, bowiem jeżeli sprzeczne z wcześniejszymi przykazaniami i zobowiązaniami, to bojaźliwie hamujące a nawet uniemożliwiające te wybory, przynajmniej na jakiś czas: czas nabycia takich sił i woli, by zdecydowanie wyzwolić się z doskwierającego kłopotactwa kultowo-życiowego, z wpływów utrwalonych acz błędnych kościołów, aby w pełni, bez kłopotackich oporów korzystać z kultowej prawdy, posługiwać się nią w praktyce swego życia, dla dobrego zdrowia duchowego, dla stosowności i pożyteczności życiowego postępowania i słusznego zadowolenia z tego. Tym natomiast, którzy potrafią traktować to właściwie: nie ulegać choć utrwalonym ale fałszywym wskazaniom, nieprzyzwoitym nakazom i naciskom, podchodzić do tego w sposób poznawczo obiektywny, swobodny, prawdystyczny — którym sposób ten jest oczywisty i łatwy — skutkuje to szybszym uzyskiwaniem dobrych kondycji kultowych, większą sprawnością i poprawnością życiowego postępowania, większym zadowoleniem z tego.

Dotychczasowe, w większości imaginacyjne (fabularne) obrazy boga, wierzenie w niego, w nagrody za to, są tak atrakcyjne, pociągające, zapewniające o spełnieniu chcianego, upragnionego dobra, nagród za doznane cierpienia, krzywdy, niewygody, że z pewnym żalem i niepokojem odczuwa się poznanie tego, iż są one jednak nieprawdziwe a bajkowe. — Jest to żal i niepokój zrozumiały, bowiem odbiera żywione tu jakieś nadzieje — dlatego ci, którzy tak czy owak wierzyli w nie, niechętnie z nich rezygnują, a prawdę im przeczącą starają się jakby nie dostrzegać i nie dopuszczać do siebie, jako nadzieje te odbierającą. - Lecz jeżeli zdamy sobie sprawę z tego, iż dobra których nam potrzeba, skutecznie osiągać możemy — w wymiarze choć z reguły niepełnym podług naszych pragnień, a takim na ile jest to realnie możliwe — zabiegając o to w sposób racjonalny, mądrystycznie trzeźwy i aktywny, wyzbyci w tym płonnych iluzji, to ich żałowanie nie jest już takie przykre, a przyjmowane nawet z ulgą pozbycia się bezsensownych więzów duchowego fałszu i życiowego marnotrawstwa; rodzi zadowolenie z posiąścia ważnej dla każdego prawdy o naszym życiu, czyni większym szacunek wobec siebie samych.


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Słowo prawdosławnego przesłania
Doktryna kościoła prawdosławnego

 Zobacz komentarze (1)..   


« Kościół prawdosławny   (Publikacja: 02-09-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Edward Piszczałka
Badacz racjonalnej kultowości, twórca koncepcji kościoła prawdosławnego   Więcej informacji o autorze

 Liczba tekstów na portalu: 10  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słowo prawdosławnego przesłania
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3592 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365