Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.169.396 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nie wierzę w Boga, ale nie czynię religii z niewiary w Niego. Logicznie jest możliwe, że jakieś odkrycie kiedyś każe mi zmienić zdanie. Ale nie liczę na to.
 STOWARZYSZENIE » Raporty i opracowania » Polska w UE a stos. wyznaniowe

Stanowisko Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego [2]
Autor tekstu: Zachariasz Łyko

Dotychczasowe osiągnięcia Unii Europejskiej oceniane są powszechnie jako pozytywne, a nawet pod wieloma względami imponujące. Narody Zachodniej Europy potrafiły tak sobie ułożyć wzajemnie relacje i współdziałania, że przyniosło im to o wiele więcej korzyści materialnych i cywilizacyjnych niż krajom Europy Wschodniej należącym w tym czasie do bloku wschodniego epoki jałtańskiej. Dzięki rozsądnej ekonomicznie i społecznie polityce, kraje Zachodu wyprzedziły — w różnym stopniu i zakresie — kraje Wschodu i żaden kraj, który przyłączył się do Wspólnoty, nie pragnie z niej wystąpić. Postęp cywilizacyjny zawsze jest rezultatem mądrych planów oraz rzetelnej i twórczej pracy. Przy czym oba te warunki realizowane były na Zachodzie konsekwentnie i komplementarnie.

Do nowych krajów Europy Środkowej i Wschodniej, przystępujących do Unii Europejskiej, dołączyła również Polska z nadzieją na polepszenie swego ekonomiczno-społecznego bytu oraz wkroczenie na ścieżkę wielokierunkowego rozwoju. Ten fakt stanowi wielką szansę, zwłaszcza dla młodego pokolenia, w postaci możności swobodnego podróżowania po krajach Europy oraz studiowania na uniwersytetach świata i realizacji swej drogi życiowej w większej niż dotąd przestrzeni. Nie bez znaczenia jest zniesienie granic i swobodne podróżowanie oraz możność korzystania z unijnych urządzeń administracyjno-prawnych i kulturowych.

Nie dzieje się źle, gdy ludzie i narody zbliżają się do siebie, zaprzyjaźniają się i łączą we współpracy na rzecz wspólnego dobra, pomyślności materialno-duchowej i perspektyw rozwoju. Jest to zjawisko pozytywne, w którym ujawnia się jakaś odwieczna tęsknota za przyjaźnią, pokojem, dobrobytem i szczęściem. Wierzący widzą w tych zdarzeniach dalekie echo tęsknoty za utraconym rajem oraz paradygmat perspektyw, które wypełnią się w przyszłości — w wymiarach doskonałości absolutnej — w eschatologicznych i wiekuistych dobrach mesjańskich niezmąconego pokoju i nienaruszonego sacrum.

Dążenie ludzi i narodów do wspólnych osiągnięć drogą pokojową i współpracy jest oczywiście o wiele lepsze niż gdyby miało to być urzeczywistnione poprzez wyścig zbrojeń, militaryzm, wojny i przelew krwi. W tym właśnie tkwi moralna i duchowa moc obecnych współdziałań ludzi i narodów Europy. Jest to zresztą w jakimś sensie zaczynem nadziei na przyszłe powodzenie i sukces. Człowiek jest istotą społeczną, a współpraca jednostek oraz wspólnot rodzinnych, rodowych, społecznych, narodowych i międzynarodowych, mających na celu wspólne osiąganie pomyślności, zwłaszcza, gdy przyświecają jej najwyższe ideały ducha, jest wpisana w egzystencję świata i dzieje ludzkości, bo sensem istnienia świata jest zorganizowane społeczeństwo, zapewniające pewne minimum ładu społecznego, umożliwiającego życie i posłannictwo dziejowe człowieka, chroniącego podstawowe wartości bytu.

Wielu myślicieli jest zdania, że Polska pod wieloma względami zyska pozostając w Europejskiej Wspólnocie Narodów niż będąc poza nią. Uważa się powszechnie, że Unia Europejska wpłynie także twórczo i cywilizacyjnie, a nawet dyscyplinująco, nie tylko na sferę ekonomiczną, ale także społeczną i polityczną.

Zjednoczona Europa jest również szczególną szansą dla Kościołów chrześcijańskich. Z jednej strony będzie dobrą okazją do prezentacji własnych wartości eklezjalnych i najlepszych wzorców życia, wzbogacając tym samym wspólne europejskie dobro, a z drugiej strony skorzystania z wielu wartości kulturowych świata Zachodu. Będzie także okazją próby wiary i życia wobec nie wszystkich i nie zawsze pozytywnych postaw i relacji panujących na Zachodzie. Nie bez znaczenia pozostaną międzyludzkie i międzywyznaniowe kontakty w duchu chrześcijańskiego i międzywyznaniowego dialogu oraz współdziałań w czynieniu dobra, co może przyczyniać się do zaniku z jednej strony wszelkich przejawów tryumfalizmu czy fundamentalizmu konfesyjnego orientacji większościowych oraz ich różnych form ksenofobii lub sektofobii, a z drugiej strony do rozwoju miłości braterskiej i poszanowania godności osobistej każdego człowieka bez względu na wyznawane różnice.

Warunki sine qua non

W świetle dotychczasowych doświadczeń, nie trudno zrozumieć, że dalsze istnienie, umacnianie się i rozwój Wspólnoty Europejskiej — wspólnoty państw, narodowości, kultur i religii — jako swoistej jedności wśród różnorodności czy różnorodności w jedności lub — jak mówią niektórzy myśliciele — wspólnoty pojednanej wielości, wymagać będzie zarówno wielkiej troski, dobrej woli, współdziałań, jak i licznych wyrzeczeń. Wymagać zwłaszcza będzie realizacji czterech przynajmniej warunków sine qua non, a mianowicie: po pierwsze - umacniania i rozwijania ideałów dotyczących praw człowieka i pozytywnych społeczno-ekonomiczno-politycznych warunków ludzkiej egzystencji, po drugie — umacniania ducha tolerancji i powszechnej życzliwości, po trzecie — umacniania neutralności światopoglądowej politycznych struktur Unii Europejskiej, po czwarte — tworzenia i umacniania mechanizmów zapobiegających duchowym kryzysom takim, jak samouwielbienie, pycha i arogancja władzy.

Co do ideałów, to nadal powinny być z największą pieczołowitością i konsekwencją realizowane cywilizacyjne wartości naczelne, jak: prawa człowieka, pokój i bezpieczeństwo, pomyślność duchowa i materialna ludzi, wyrównywanie różnic ekonomicznych między społeczeństwami narodowymi i narodami świata, jak również ochrona przyrody, walka z ubóstwem, terroryzmem i chorobami. Na szczególną uwagę zasługuje wolność religii i poglądów. Niedomogi w tym zakresie zawsze były i są źródłem największych dramatów świata, hekatomb ofiar i tragedii ludzkiego cierpienia. Zapisy zawarte w projekcie Konstytucji Europejskiej są pod tym względem bardzo obiecujące. Pozostaje tylko kwestia niezłomnego ich urzeczywistniania w praktyce życia. Wydaje się, że zapisy dotyczące tradycji religijnych, oświeceniowych i humanistycznych podnoszą ich znaczenie w sposób harmonijny i zachwianie tej równowagi mogłyby być brzemienne w skutki.

Tolerancja z kolei nie może być tolerancją pojętą wąsko, jako czasowej, trudnej do zniesienia, bolesnej i przymusowej zgody na zaistniałe odmienności, połączonej z nieodpartym dążeniem do jak najszybszej ich likwidacji i możności pełnego rewanżu, gdyż taka tolerancja jest bliska nietolerancji, ale tolerancja szeroko pojęta, jako poszanowanie godności ludzkiej oraz akceptacja podobieństw i rzeczy wspólnych, połączona z życzliwym, nacechowanym zrozumieniem i wysoką kulturą osobistą, stosunkiem do odmienności, np. narodowych, religijnych czy innych, jednakże w granicach uniwersalnych wartości moralnych. Tolerancja szeroko pojęta nie oznacza tolerancji bez granic, bo w przeciwnym przypadku trzeba byłoby zgodzić się na wszelkie zło, łamanie praw Bożych i ludzkich oraz zbrodnie, a także tolerancję wobec nietolerancji, co uderzałoby w istotę człowieczeństwa i egzystencję świata. Stąd słuszny postulat granic tolerancji, którymi powinny być uniwersalne wartości moralne. Powstaje tylko pytanie: kto miałby wyznaczać te granice? Nie wydaje się, żeby mogły tego dokonać w sposób obiektywny orientacje fideistyczne, które nigdy nie są wolne od lepiej lub gorzej pojętego pierwiastka misjologicznego i wyznaniowego ekskluzywizmu, w przeciwieństwie do orientacji afideistycznych, z natury bardziej obiektywnych, uwzględniających także postulaty przyrodzonych praw człowieka, w tym zwłaszcza wolności religii i przekonań.

Z kolei neutralność światopoglądowa politycznych struktur Unii Europejskiej ma być gwarantem praw i wolności oraz nienadużywania władzy w imię jakiejś jednej czy dominującej opcji ideologicznej, co w praktyce oznacza m.in. rozdzielenie państwa i kościoła. Połączenie tych czynników w przeszłości prowadziło zawsze do przejawów nietolerancji, dyskryminacji i łamania ludzkich sumień. Życzliwy stosunek do religii czy przekonań ze strony władz, a nawet pewne formy współpracy, nie powinny naruszać jasno określonej linii rozdziału między tym, co świeckie, a tym, co religijne.

Jest jeszcze jedno zagadnienie wymagające przemyśleń. Dotychczasowe doświadczenia dziejowe dowodzą, że każda większa struktura organizacyjna czy ruch, wykazuje — w miarę upływu czasu, wzrostu i narastającej siły — tendencje totalizujące i unifikujące, będące z jednej strony przejawem niebezpiecznego syndromu władzy, która choć jest wielka, to pragnie być jeszcze większa, ogarniając idee, poglądy, przekonania i postawy ludzkie, a z drugiej strony — wyrazem złowrogiej hybris, czyli pychy, zadufania i samouwielbienia. Postawom takim mogą towarzyszyć przeróżne ideologiczne widma (czy wręcz psychozy) faktycznych lub urojonych zagrożeń, wskazujące na potrzebę stosowania radykalnych działań. Arogancji władz bowiem najczęściej wtóruje jej brutalizacja oraz koniunktura i aplauz mas. W tym momencie powstaje akademickie pytania: czy wówczas, przypuśćmy, gdy Unia Europejska ogarnie całą Europę, a może większy jej wymiar w postaci zglobalizowanych pod względem politycznym, gospodarczym i religijnym narodów świata, znajdzie się jeszcze miejsce np. na tolerancję dla odmiennych poglądów i postaw mniejszości? Co zatem zrobić, aby zapobiec tego rodzaju uniwersalistycznym i totalistycznym przejawom wszechwładzy, arogancji i pychy, które potencjalnie mogą przecież zaistnieć? Jakie zastosować mechanizmy samoobronie przed powstaniem i rozwojem takich właśnie form patologii ducha, czy symptomów autoagresji, destrukcji, samozagłady i samozniszczenia? Jest to zagadnienie głęboko filozoficzne i wymaga poważnych przemyśleń.

Nadzieje i obawy

Konsekwentna i twórcza realizacja wspomnianych wyżej uwarunkowań egzystencji i postępu, leżących u podstaw ideowych Wspólnoty Europejskiej, z pewnością obfitować będzie dalszym jej rozwojem i urzeczywistnieniem podjętego przez nią historycznego posłannictwa w skali europejskiej, a może także globalnej, stając się wielkim dobrodziejstwem naszego kontynentu i chyba świata. Takie zresztą mniej więcej nadzieje przyświecały i przyświecają współczesnym przywódcom Europy i świata oraz szerokim rzeszom ludzkości, oczekującym bardziej aktywnego przeciwdziałania złu i wszelkim innym zagrożeniom ludzkiej cywilizacji i pokoju.

W przeciwnym jednak przypadku, gdyby z ogólnego postępu cywilizacyjnego oraz procesów europeizacji czy globalizacji świata wyłonił się niebezpieczny syndrom samouwielbienia i wszechwładzy oraz nastąpiło raz jeszcze zespolenie religii i polityki w nowym globalnym wymiarze oraz realizacja totalitarystycznej i uniformistycznej wizji uszczęśliwienia ludzkości kosztem praw Boga i ludzi, to wówczas mogłyby wypełnić się najczarniejsze scenariusze biblijnej Apokalipsy obrazujące przesilenia końcowych dni ziemskiej cywilizacji. W ich świetle ludzka hybris nie może stanowić duchowej przewodniczki postępu, a tandem religijno-polityczny — jego ideowej siły, nieprawość zaś z natury swej musi ugodzić sama w siebie. Interesująca zaś Danielowa metafora kolosa na gliniano-żelaznych stopach dowodzi, że — w sytuacji powszechnej apostazji — gdyby nawet stan zjednoczenia świata osiągnął swą formę szczytową w postaci zespolenia się ludzi pokrewieństwem krwi, to i tak — wobec nie przezwyciężonych i narastających sprzeczności ducha — „nie będzie się trzymał jeden drugiego" (Dn 2,43) [ 1 ], a w konsekwencji, ocaleńczym wydarzeniem dla planety-Ziemi pozostanie eschatyczna misja uwielbionego Chrystusa i zaistniały w jej wyniku kosmiczny porządek pokoju, prawa i sprawiedliwości, dobra, prawdy i piękna.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kościół Adwentystów Dnia 7-go
Środowiska humanistyczne wobec integracji z Unią Europejską

 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Po hebrajsku faza brzmi: mitharebin (areb — zmieszać się) lehewon (od hawah — być) bizera (zera — nasienie) anasza (ludzi), wela-lehewon (lecz nie będą) dabqin (dabaq — trzymać się razem) dena im-dena (jeden drugiego).

« Polska w UE a stos. wyznaniowe   (Publikacja: 03-09-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3613 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365