|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia nowożytna
Stanisława Brzozowskiego Wstęp do filozofii – próba analizy [4] Autor tekstu: Paweł Bielawski
"Patrz na
drzewo, które przed nami rośnie. Gdy rozważam je w stosunku do gleby, z której
wyrasta, do powietrza, gdy badam jego strukturę wewnętrzną, funkcje, jakie w nim
zachodzą, drzewo to jest dla mnie przedmiotem zewnętrznym świata,
przyrody" [ 50 ], a następnie stwierdza, że przecież:
„mogę je rozpatrywać i z innego jeszcze punktu widzenia. Oto przecież ja widzę
to drzewo, ja jego dotykam, w mojej wyobraźni, myśli, [...] skojarzyły się w jedno ujęcia obrazy pamięciowe czuć dawniej doznanych — z tymi, jakich doznaję
obecnie. Z tego punktu widzenia drzewo jest, mówiąc językiem idealistycznej,
introjekcjonistycznej filozofii, stanem świadomości. Cóż zmieniło się w nim.
Nic. To tylko zaszło, że rozpatrywałem je uprzednio niezależnie od siebie,
niezależnie od osobnika ludzkiego, teraz zaś rozpatruję je w zależności od
osobnika, w związku z nim, jako treść rzeczywistej lub możliwej jego wypowiedzi"
[ 51 ].
Na pierwszy
rzut oka, wszystko wydaje się w najlepszym porządku, natomiast nieco dziwne
wydaje się stwierdzenie, że drzewo jest przedmiotem zewnętrznym „dla mnie" -
bowiem albo coś jest przedmiotem zewnętrznym, albo nim nie jest. Mając na uwadze
fakt, że Ryszard zwalcza subiektywizm, to stwierdzenie wydaje się niezrozumiałe,
nie jest też przez niego wyjaśnione.
Następnie
Ryszard oznajmia: „Nie ma świadomości jako czegoś odrębnego od rzeczywistości.
Nie; doświadczenie rozpatrywane w zależności od osobnika jest tym, co
psychologowie, filozofowie nazywali świadomością; doświadczenie rozpatrywane
niezależnie od osobnika, bez uwzględnienia związku z osobnikiem, stanowi to, co
nazywają filozofowie przeciwstawianym świadomości światem zewnętrznym" [ 52 ].
Pojawia się
tutaj niespójność — na początku Ryszard mówi o tym, że rzeczywistość to fakty
przyrodnicze, a teraz z kolei rzeczywistość jest utożsamiana z doświadczeniem.
Jak zatem mają się owe fakty do doświadczenia? Mamy tu niespójność koncepcji -
nigdzie nie jest wyjaśniona relacja faktu do doświadczenia.
Poza tym
doświadczenie musi być czyjeś. Doświadczać musi „ktoś" — jeżeli nikt by nie
doświadczał, to o jakim doświadczeniu mówimy? Jeżeli wszyscy ludzie zostaliby
unicestwieni, to czy nadal istniałoby „doświadczenie"? Czy wtedy cała
rzeczywistość przestałaby istnieć? To też nie jest w tekście objaśnione.
Ponadto,
doświadczenie jest zawsze doświadczeniem czegoś — czym jest to „coś"? Faktem,
być może. Jeżeli tak, to można by się pokusić o twierdzenie, że fakty to tyle,
co doświadczenie ujęte jako takie, w którym abstrahuje się od podmiotu. Można by
ewentualnie to uznać — tylko przy tej interpretacji teoria jest spójna.
Niestety, uznanie takiej tezy jest niemożliwe, gdyż Ryszard oznajmia potem, że
„właściwie ten drugi punkt widzenia [doświadczenie rozpatrywane niezależnie od
osobnika] jest wynikiem abstrakcji, pierwszy tylko [doświadczenie rozpatrywane w zależności od osobnika] uwzględnia pełne, całkowite doświadczenie. Przedmiot
jest zawsze czyimś przedmiotem" [ 53 ].
Powstaje
pytanie, co w takim razie przyjmuje Ryszard? Z jego wypowiedzi wynika, że
doświadczenie ujęte niezależnie od osobnika jest wynikiem abstrakcji, czyli
wychodzi na to, że świat zewnętrzny-przyroda jest abstrakcją! Ale jaką
abstrakcją? Czyją abstrakcją? Wydaje się, że człowieka. Czym jest człowiek?
Częścią przyrody. A czym jest przyroda? Doświadczeniem? Mamy tu błędne koło.
Twierdzenie
Ryszarda, że tylko doświadczenie ujęte w zależności od osobnika umożliwia
całkowite i pełne doświadczenie, stoi w wyraźnej sprzeczności z jego
wcześniejszą tezą o jednolitości doświadczenia i niezależności rzeczywistości od
człowieka. Co więcej, wychodzi na to że cała przyroda, świat zewnętrzny to wynik
abstrakcji. Skoro przyroda jest wynikiem abstrakcji, to znaczy, że wszystkie
obiektywne prawa przyrody są również jej wynikiem. Determinizm przyrodniczy
Ryszarda wydaje mi się nie do obrony, podobnie jak jego teza o „przedmiotowym
biegu rzeczy". Trudno powiedzieć, jak Ryszard może się w ogóle na ów bieg
powoływać, skoro pełne doświadczenie jest uwzględnione — jego zdaniem — tylko
przez podmiotowe rozpatrywanie doświadczenia.
Uznawanie za
prawdziwe tego, co jest zgodne z przyrodą (rodzi się też pytanie: zgodność czego z przyrodą?), też nie ma w niczym oparcia. Skoro odbieranie doświadczenia w pełni możliwe jest tylko w zależności od osobnika, to nie ma sensu — jak sądzę -
odnoszenie się do przedmiotowego biegu rzeczy i traktowanie go jako punktu
odniesienia i miary postępu. Skoro doświadczenie jest czymś subiektywnym, to nie
może być również mowy o obiektywnych faktach..
Co w takim
razie myśleć o „przyrodniczej teorii postępu" Ryszarda, która głosi, że postęp
nie jest dziełem dowolności, tylko jest wynikiem konieczności? Wydaje się, że
nie ma ona żadnego uzasadnienia. Również teza Ryszarda, że celem człowieka jest
dążenie do szczęścia, rozumianego jako poddanie się faktom, wydaje się
pozbawiona sensu, gdyż o obiektywnych faktach nie możemy w ogóle mówić. Zdaje
się, że głębsze przemyślenie teorii Ryszarda ujawnia słabość owej teorii.
Oczywiście,
można by próbować bronić jego tezy o pełnym doświadczeniu uwzględnionym z punktu
widzenia osobnika, utożsamiając osobnika z systemem C układu nerwowego, tyle
tylko, że wtedy rodzi się pytanie: Co jest podstawą systemu C? Ryszard
odpowiada: „Z chwilą, gdy rozważam doświadczenie jako zależne od systemu C,
przyjmuję tym samym system C, od którego zależy to rozważanie" [ 54 ]. W takim razie, jak możliwe jest doświadczenie? Jest możliwe poprzez odbieranie
go przez osobnika, czyli konkretnie: poprzez system C układu nerwowego. Czym
jest system C? Częścią człowieka. Czym jest człowiek? Częścią przyrody. Czym
jest przyroda? Tworem abstrakcji… z doświadczenia. I znowu mamy błędne koło.
Nie jest to wyłącznie moje zdanie. Podobnie uważa Krzysztof Pomian, który
zauważył, że: "wszystkie indywidualne perspektywy i odpowiadające im charakterystyki
przedmiotów są [...] jednakowo uprawnione, a raczej jednakowo bezpodstawne,
ponieważ żadna nie potrafi wylegitymować swych pretensji do posiadania mocy
powszechnie obowiązującej. Ostatecznie sprawdzi się i zwycięży ta, która okaże
się najbardziej korzystna dla ewolucji systemu C, czyli ośrodkowego
układu nerwowego, ale nawet to kryterium nie jest bezwzględnie prawomocne, gdyż
nie daje się uzasadnić bez popadnięcia w błędne koło" [ 55 ].
Należy też
wspomnieć o tym, że Ryszard w żadnym miejscu nie wyjaśnia, czym konkretnie jest
ów system C, co wydaje się niezbyt zrozumiałe, gdyż wspomniany system C jest
czymś niezwykle ważnym w jego koncepcji.
„Myśl i ciało,
duch i materia rozpływają się w jednym, obejmującym wszystko życiu przyrody"
[ 56 ] — te słowa Ryszarda wydają się co najmniej zagadkowe, gdy weźmie się pod uwagę
to, że przyroda to twór abstrakcji. Cała rzeczywistość — jak się wydaje — opiera
się na pojedynczym indywiduum. W tym punkcie, teoria Ryszarda przypomina
bardziej idealizm subiektywny w duchu Berkeleya, niż naturalizm w duchu Darwina. W moim przekonaniu, wszelkie próby obrony Ryszarda, jako naturalisty i pozytywisty, zostają zdezawuowane przez jego własne słowa. „Tylko [doświadczenie
rozpatrywane w zależności od osobnika] uwzględnia pełne, całkowite
doświadczenie. Przedmiot jest zawsze czyimś przedmiotem" [ 57 ].
Czy to są słowa, które moglibyśmy usłyszeć z ust naturalisty pozytywistycznego?
Zdecydowanie bardziej przypominają one subiektywizm, który zresztą przez samego
Ryszarda jest zwalczany.
Zdaje się, że
koncepcja Ryszarda to w istocie dwie różne koncepcje, które wzięte razem przeczą
sobie nawzajem. Jedna wychodzi od pojęcia faktu, który jest podstawowym
składnikiem rzeczywistości, co jak się zdaje, jest dość naturalnym i potocznym
poglądem na świat. Człowiek w niej jest mechanizmem, częścią przyrody, a rzeczywistość jest od niego niezależna. Druga koncepcja wychodzi od pojęcia
doświadczenia, które jest jednolite. Świadomość to doświadczenie rozpatrywane ze
względu na osobnika, a świat rzeczywisty jest doświadczeniem ujętym bez
uwzględnienia osobnika; genezą myśli i jednocześnie warunkiem wszelkiego
poznania jest układ nerwowy (sam będący produktem doświadczenia). Moim zdaniem,
obie te koncepcje, niezależnie od tego, czy rozważane razem, czy osobno, są w zasadzie nie do utrzymania, co, jak sądzę, w dostatecznym stopniu wykazałem.
1.2. Koncepcja
Emanuela
Fundamentem
koncepcji Emanuela jest jaźń, która jest gruntem i podstawą wszystkiego — „ona
jest tym gruntem, któregośmy na próżno szukali w obrębie przyrody, gdyż ona
samej przyrody gruntem i podstawą, i jej pewność użycza.
Konieczność w przyrodzie panująca ma znaczenie tylko
jako ustanowienie jaźni i z niej czerpie moc swą" [ 58 ].
Nigdzie jednak Emanuel nie określa dokładnie, czym owa jaźń właściwie jest.
Wiadomo, że nie jest ona tożsama z indywiduum (gdyż indywiduum jest już tworem
jaźni), ale Emanuel nie mówi, niestety, czym ona tak naprawdę jest i jak ona
działa. Emanuel również nie pokusił się o jasne wytłumaczenie relacji pomiędzy
jaźnią i indywiduum, osobnikiem.
Co więc wiemy?
To, że jaźń „jest mocą, która ustanawia wszystko" [ 59 ];
„istotą jaźni jest zaś czyn" [ 60 ], a „istotą czynu jest samowładność" [ 61 ].
Czyli, podsumowując, jaźń ustanawia wszystko poprzez samowładny czyn. Wszystko
wydaje się w najlepszym porządku, natomiast pojawia się problem, a mianowicie -
co konkretnie, w tym kontekście, oznacza słowo „ustanawia". Co to znaczy, że
„jaźń ustanawia wszystko"? Czy tworzy świat ex nihilo? Czy jaźń sama
siebie modyfikuje, czy może jaźń przetwarza jakiś materiał inny od siebie? Nie
jest to nigdzie wyjaśnione. Koncepcja Emanuela nie daje nam, niestety,
odpowiedzi na to, z czego stworzony jest świat, tzn. co dokładnie jest tworzywem
świata.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
Przypisy: [ 50 ] Ibidem,
s. 567 (podkreślenie moje — P.B.). [ 55 ] K.
Pomian, Wartość i siła: dwuznaczności Brzozowskiego, [w:] Wokół myśli
Stanisława Brzozowskiego. Red. A. Walicki, R. Zimand, Wydawnictwo
Literackie, Kraków 1974, s. 48. [ 56 ] S.
Brzozowski, Wstęp do filozofii, [w:] S. Brzozowski, Kultura i życie.
Zagadnienia sztuki i twórczości. W walce o światopogląd, PIW, Warszawa 1973,
s. 568. [ 58 ] S.
Brzozowski, Monistyczne pojmowanie dziejów i filozofia krytyczna, [w:] S.
Brzozowski, Kultura i życie. Zagadnienia sztuki i twórczości. W walce o światopogląd, PIW, Warszawa 1973, s. 275. [ 59 ] S.
Brzozowski, Wstęp do filozofii, [w:] S. Brzozowski, Kultura i życie.
Zagadnienia sztuki i twórczości. W walce o światopogląd, PIW, Warszawa 1973,
s. 577. « Filozofia nowożytna (Publikacja: 03-08-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 500 |
|