Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.415.996 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 217 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nic dziwnego, że badając świat stwierdzamy, iż jest on racjonalny, bo przecież nasza racjonalność wykształciła się na drodze naturalnej selekcji, w procesie ewolucyjnym, który doprowadził do powstania gatunku homo sapiens.
 Prawo » Prawo karne i nauki penalne

O karze śmierci [1]
Autor tekstu:

Spis treści:
O życiu ludzkim
O śmierci
Narodziny ruchu abolicjonistycznego
Kościół i kara śmierci
Katoliccy abolicjoniści
Inne argumenty abolicjonistów
Argumenty retencjonistów:
1. Opinia publiczna
Głos autorytetów
2. Odstraszający wpływ kary śmierci
3. O sprawiedliwości
Zmiana prawa

Kara śmierci, zwana też karą główną (poena capitalis), jest jedną z najstarszych ludzkich kar. Współcześnie zwolenników zniesienia kary śmierci określamy abolicjonistami, zaś tych, którzy opowiadają się za jej stosowaniem — retencjonistami (lub rygorystami). Poniżej chciałbym przedstawić argumenty obu stron w debacie nad sensownością kary śmierci, co być może pomoże zrozumieć racje jakie im towarzyszą. Jest to tym istotniejsze, iż opinie i społeczne stanowisko w tej sprawie opiera się z cała pewnością na emocjach, jakie towarzyszą poszczególnym brutalnym morderstwom.

O życiu ludzkim

Najważniejszym argumentem abolicjonistów przeciwko karze śmierci jest życie ludzkie pojmowane jako wartość absolutna. Jest to jednak dogmat, który musi być poddany krytyce. Życie ludzkie jest wartością z pewnością dla człowieka największą, lecz absolutyzowanie tej wartości jest pozbawione słuszności. Istota ludzka i jej życie uwikłane są w siatkę odniesień i zależności i nie istnieją jako wyalienowane wartości absolutne. Podstawowym odniesieniem jest społeczeństwo i do niego trzeba relatywizować nasze wartości absolutne.

Ideologia liberalna podatna jest na wypaczenie postrzegania człowieka w kategoriach skrajnie indywidualistycznych. Jednakże człowiek jest istotą społeczną i bez społeczeństwa nie może funkcjonować, a nawet istnieć. Proponuję jakiemuś zwolennikowi poglądu przeciwnego tuż po urodzeniu dziecka wywieźć je na bezludną wyspę i zostawić np. 20 lat. Zakładając, że przeżyje, niestety takie małe indywiduum nie wyrośnie na człowieka. Wprawdzie będzie miało wygląd ludzki, ale do narodzenia się człowieka zabraknie ostatniego etapu - interakcji ze społeczeństwem.

Zdaje mi się, że postrzeganie ludzkiego życia przez abolicjonistów naznaczone jest skrajnym materializmem. Mianowicie widzą życie człowieka w kategoriach biologicznych funkcji jego organizmu. Jeśli dycha — znaczy, że żyje. Takie jednak postrzeganie wartości życia nie upoważnia nas do wymierzania za zabójstwo psa mniejszej kary więzienia. Człowieka od zwierzęcia odróżniają jego właściwości psycho-intelektualne. Tak samo jak noworodek nie jest jeszcze w pełni człowiekiem, gdyż jego narodziny do człowieczeństwa jeszcze się nie zakończyły, tak samo ktoś kto stał się człowiekiem może nim przestać być zachowując funkcje czynnościowe swoich narządów. Już widzę dwa poważne zarzuty. Pierwszy: skoro noworodek nie jest w pełni człowiekiem, cóż stoi nam na przeszkodzie aby swobodnie go uśmiercać? Jest to jednak absurdalny wniosek, gdyż ja mówię tylko o pewnych obiektywnych przymiotach człowieczeństwa, a nie o odebraniu gwarancji podmiotowych noworodkom. Faktem obiektywnym jest, że noworodek oddycha i odczuwa, ale zarazem brak mu jednej konstytutywnej cechy człowieczeństwa — świadomości istnienia. Świadomość — pewien etap ewolucji, który oddzielił nas od świata zwierząt (choć słuszniej — odróżnił) i spowodował, że człowiek mógł sobie powiedzieć — myślę więc jestem, to cała moja wiedza. Wracając do noworodków — oczywiście pozostają ich gwarancje i prawo do życia, gdyż retencjoniści nie są zwolennikami uśmiercania, lecz kary śmierci. Karę warunkuje wina, a tej noworodkowi przypisać nie można (nasze prawo karne przyjmuje, że można to uczynić dla tego kto ukończył lat 17, w wyjątkowych warunkach 15) [ 1 ]. Jeśli zaś idzie o drugi zarzut, to może on brzmieć: człowiek nie może sobie uzurpować rozstrzygania o tym, czy inny człowiek jest człowiekiem czy też nie. Ale czyż nie musimy o tym niejednokrotnie rozstrzygnąć? I czyż nie ma to znamion pewnej konwencji społecznej? Dylemat ten rozstrzygają przede wszystkim: filozof i prawodawca (do niedawna prawo to przysługiwało również teologowi). O ile filozof może to rozważać i nie dojść do żadnej konkluzji (epoche - zawieszam sąd), o tyle prawotwórca musi odpowiedzieć ściśle na pytanie o początek człowieka. Ale czyż ma to mocne obiektywne podstawy, czy też trzeba się pogodzić z myślą, że o życiu przesądzamy na zasadach konwencji? Gdyby było inaczej społeczeństwa byłyby w tym jednolite. A nie są. Dla jednych człowiek zaczyna się w okresie prenatalnym. I tutaj mamy różne możliwości: czy to np. 7 tydzień, czyli pojawienie się mózgu; czy po 12, kiedy mózg zaczyna funkcjonować; czy może aż po 7 miesiącu, kiedy płód może żyć samodzielnie; są wreszcie tacy co człowieka widzą już w zarodku; na dobrą sprawę to czemu nie można byłoby uznać, że pędzący do celu plemnik też zasługuje na jakąś ochronę podmiotową, no bo kto daje nam prawo, aby dyskryminacyjnie uznać, że człowiek to plemnik, któremu się powiodło (do czego możemy sprowadzić koncepcję zwolenników zarodkowej teorii człowieczeństwa), a w plemniku tyle czucia i świadomości co i w zarodku. Jeśli zaś odmawia się płodowi statusu człowieczeństwa pozostaje aspekt — kiedy zaczyna się noworodek a kończy płód? Są różne koncepcje. Jedno utrzymują, że wówczas kiedy rozpoczyna się poród, inni, że wtedy kiedy następuje oddzielenie od ciała matki, wreszcie jeszcze inni utrzymują, że należy przyjąć, iż momentem tym jest początek samodzielnego oddychania (najpopularniejsze stanowisko). Jak więc widzimy człowiek nie może uciec od rozstrzygania o istnieniu człowieka. Filozof może się ograniczyć do rozmyślań, które zakończy złym samopoczuciem w razie swojej bezradności, natomiast ten co tworzy prawo musi jednak o tym przesądzić. Tego wymaga życie w społeczności ludzkiej. Wprawdzie prawodawca nie rozstrzyga o tym kiedy obiektywnie pojawia się człowiek (no bo na dobrą sprawę płód ośmiomiesięczny od miesięcznego dziecka niewiele się różni), lecz rozstrzyga kiedy pojawia się człowiek społecznie (jest to pewna konwencja społeczna).

Czy istota, która wyrzeka się całej psychicznej sfery człowieczeństwa i nadto godzi istotnie w społeczeństwo zasługuje na ochronę (ale to mało — gdyż w razie uwięzienia takiej jednostki społeczeństwo musi płacić za jej utrzymanie [ 2 ], czyli nie dość, że prawo to jednostka zachowuje, lecz jeszcze za realizację tego prawa społeczeństwo musi płacić; płaci więc po dwakroć: raz przymusowo, na skutek zamachu na dobro społeczne przez ową jednostkę, drugi raz dobrowolnie, aby owa jednostka mogła nadal funkcjonować w tym społeczeństwie)? Czy ludzkie prawa podmiotowe przysługują również bestiom o człowieczym wyglądzie? Czy prawa te przysługują za wygląd?

Nie, człowieka nie stanowi tylko wygląd, oddychanie, czucie i świadomość. Człowiek to coś więcej. Warto w tym miejscu przytoczyć mądre słowa chińskiego filozofia Mencjusza [ 3 ]: "...nie ma człowieka, który nie posiadałby zdolności współczucia bądź zdolności odczuwania wstydu, bądź wrodzonej uprzejmości, bądź zdolności odróżniania dobra od zła. Zdolność współczucia jest początkiem człowieczeństwa, zdolność odczuwania wstydu początkiem prawości, wrodzona uprzejmość jest początkiem dobrych obyczajów, zdolność odróżniania dobra od zła początkiem mądrości. Każdy człowiek tak jak ma cztery kończyny, tak i ma w sobie te cztery początki".

Teraz padnie pytanie: jak ustalimy kto nie jest już człowiekiem. Oczywiście nie ma tutaj żadnych mierników obiektywnych (wszystkie nasze oceny relatywizujemy do społeczeństwa). Agitację na rzecz przywrócenia kary śmierci Kaczyński podjął po zamordowaniu przez matkę z premedytacją swojego 4-letniego dziecka (które zleciła utopić w Wiśle). Ludzie UPR głoszą, iż kara ta powinna grozić za morderstwo z premedytacją. Zdaje mi się jednak, iż jest to zbyt emocjonalne operowanie tą sankcją karną. Czynnik premedytacji nie musi wcale przesądzać o tym, iż przestępca zasługuje automatycznie na wyższą karę. Wskazuje się, iż czasami czyn karalny popełniony z premedytacją mogą poprzedzać różne rozterki i wahania, natomiast przestępstwo bez premedytacji może świadczyć o wyjątkowym zdeprawowaniu danej jednostki (nie musi się zastanawiać, aby popełnić dany czyn). Tak więc premedytacja nie może być głównym wyróżnikiem tych czynów. Chodzi przede wszystkim o okrucieństwo oraz recydywę.

Andriej Czikatiło (sądzony w 1994 r.) zamordował w ciągu 12 lat 53 chłopców i młodych kobiet. Przyznał: "Jestem pomyłką natury". Oj Andrieju, Andrieju, wcale nie. Nasze 'pięknoduchy' spod sztandaru humanizmu i politycznej poprawności mają inne zdanie na ten temat. Przysługuje ci godność, no i to wszystko co z niej wynika. Żył byś u nas nadal na więziennym wikcie.

Całe szczęście dla naszych abolicjonistów, że jeszcze nie zdarzył się u nas np. taki Jeffrey Dahmer (aresztowany w USA w 1992 r.). Miał takie osobliwe upodobania, że torturował, ćwiartował, gotował, smażył i żarł ludzi (zjadł około 20 ludzi). Lecz nasi philosophes wcale nie sądzą, że ktoś kto pozbawia innych godności w sposób tak wyrazisty, sam mógłby stracić godność. O nie! To jego prawo przyrodzone i niezbywalne i choćby godność drugiego człowieka zjadł na śniadanie, to jego nadal ma się dobrze.

W 1994 r. posadzono na krześle Johna Gacy’ego, który zgwałcił i zatorturował na śmierć 33 chłopców i młodych mężczyzn

"22 listopada 1995 r. w Nowym Jorku, na Manhattanie, 29 letnia Avilda Lopez, matka sześcioletniej Elisy Izquiedro zatłukła swoje dziecko na śmierć. Twarz i okolice skroni dziewczynki pokryte były pokaźnymi siniakami a na całym ciele widniały zaczerwienione ślady, jak od poparzeń papierosem. W rejonie genitaliów widniały rany niewiadomego pochodzenia. Kość ze złamanego palca u prawej ręki przebijała na wylot skórę. Matka torturowała córkę od maja 1994 r. kiedy umarł na raka ojciec dziewczynki, Gus Izquiedro, który ją szalenie kochał. /ciach — daruję wam nieco — przyp. M.A./ Matka kazała dziecku zjadać własne ekskrementy, wieszała ją często do góry nogami, gwałciła córkę szczotką do włosów i wkładała jej do gardła węże." [ 4 ]. Gehenna dziecka trwała 16 miesięcy…


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kara śmierci i funkcja sprawiedliwościowa kary
Przeciwko karze głównej

 Zobacz komentarze (7)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Można sprawę jeszcze skomplikować: czy urodzony morderca (bo niewątpliwie istnieje taki ich rodzaj) ponosi winę za swoje czyny? A jeśli nie, to dlaczego stosować karę? Wówczas jednak przechodzimy na grunt stosowania nie tyle kar co środków zabezpieczających społeczeństwo przed niebezpieczną jednostką. Jednak również wówczas gwarancje podmiotowe noworodków nie ulegają rozluźnieniu. Zabicie niewinnej istoty pozostaje takim samym złem
[ 2 ] Na utrzymanie takiej osoby musimy płacić więcej niż niejeden ma do życia za uczciwą pracę. Jak podawał Jaskiernia: „utrzymanie jednego skazanego kosztuje 600 złotych miesięcznie" (Gazeta Wyborcza, 5 XII 1995)
[ 3 ] Mengzi, Meng-cy, Mencjusz, właść. Meng Ke (ok. 372-289), filozof chiń.; najwybitniejszy z kontynuatorów dzieła Konfucjusza; w konfucjanizmie reprezentował nurt idealistyczny; dokonał systematyzacji doktryny konfucjanizmu i przyczynił się do jej rozpowszechnienia; rozwinął konfucjańską tezę o przyrodzonej dobroci natury ludzkiej; w poglądach polit. akcentował obowiązki panującego wobec ludu, które wyprowadzał z konfucjańskich cnót humanitarności i sprawiedliwości; autor (wraz z uczniami) traktatu Mengzi ['mistrz Meng'].
[ 4 ] Na podstawie Newsweeka i Time’a, podane za: Społeczeństwo zdegenerowane, Jerzy Kijewski, Trzecia Droga, Nowy Jork 2000

« Prawo karne i nauki penalne   (Publikacja: 30-06-2002 Ostatnia zmiana: 17-07-2004)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 886 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365